Tajemniczy los świadków zbrodni katyńskiej
W tajemniczych okolicznościach zginęło kilkanaście osób, które poznały prawdę o ludobójstwie w Katyniu - pisze w najnowszym wydaniu tygodnik "Angora", powołując się na nieznane wcześniej dokumenty Międzynarodowego Czerwonego Krzyża.
Pierwsi świadkowie ginęli już w 1943 roku. Byli to mieszkańcy wioski Kosogory (Kozie Góry) leżącej tuż obok lasku katyńskiego. Wszyscy byli przesłuchiwani przez członków komisji MCK. Opowiadali, że widzieli jak w 1940 roku NKWD transportowało do lasku polskich jeńców wojennych. Najwięcej do powiedzenia miał ponad 70-letni Parfian Kisielew, którego dom stał najbliżej miejsca egzekucji. Kisielew utrzymywał, że słyszał jak strzelano do Polaków. Wszystkich szczegółów nie zdążył przekazać.Kilka miesięcy później, gdy Sowieci przełamali front niemiecki i zaczęli marsz na Zachód, Armia Czerwona ponownie zajęła Smoleńsk i okolice, skąd wyjechali przedstawiciele MCK. Świadkowie, którzy z nimi rozmawiali, zginęli w ciągu kilkunastu dni. W niewyjaśnionych okolicznościach zmarł również Parfian Kisielew. Przeżyła tylko kobieta, która zeznawała przed komisją sowiecką i mówiła, że polskich oficerów w 1941 roku mordowało gestapo.Egzekutorzy z NKWD ścigali świadków również po wojnie. 30 października 1947 roku w Londynie zamordowany został Iwan Kriwozercow - chłop z Kozich Gór, który był ważnym świadkiem komisji Czerwonego Krzyża. Półtora roku wcześniej w Krakowie zginął polski prokurator, który usiłował wyjaśnić zbrodnię. Jego domniemanego zabójcę skazano na karę śmierci i powieszono zanim zdążył opowiedzieć o wszystkim.
multilengua