Halloween jako celebracja okultyzmu i satanizmu Diabelskie sieci na nasze dzieci.pdf

(69 KB) Pobierz
377366199 UNPDF
Halloween jako celebracja okultyzmu i satanizmu Diabelskie
sieci na nasze dzieci
Coraz więcej dzieci, młodzieży, a także studentów jest zniewolonych duchowo. Korzystają z
pomocy egzorcystów pomiędzy jedną a drugą lekcją lub bezskutecznie wałęsają się po klinikach
psychiatrycznych, spotykając się ze szczerą bezradnością psychiatrów i terapeutów. Tymczasem
liberałowie (w tym lewicujący, powierzchowni i niedouczeni katolicy), ateiści, wolnomularze,
materialiści i sataniści - wszyscy zgodnie i od lat z uporem maniaka, jak nakręceni - serwują
naszym dzieciom (w tym coraz częściej przedszkolakom) okultystyczne i satanistyczne rytuały,
które w uproszczonej i szczątkowej formie kultywowane są podczas strasznego i niebezpiecznego
"święta" Halloween, wywodzącego się z pogańskiego celtyckiego święta ku czci boga śmierci -
Samhaina.
W okultystycznej powieści "Harry Potter", rozpropagowanej przez amerykańską masonerię,
nieprzypadkowo spotykamy Halloween jako jedno z najważniejszych świąt, celebrowane
uroczyście jako Noc Duchów, co oznacza jednocześnie propagandę śmiercionośnego spirytyzmu,
otwierającego na opętanie. Znaczenie tego dnia było szczególne w szkole Hogwart, gdyż, jak pisze
w słowniku potterowskim A. Polkowski, tłumacz powieści J.K. Rowling: "W Hogwarcie w Noc
Duchów odbywała się uczta w odpowiednio udekorowanej Wielkiej Sali" (A. Polkowski, J.
Lipińska, Tezaurus, Harry Potter I-VII, Warszawa 2008, s. 232).
W podobnie uroczysty sposób (co wielu upartym pseudokatolickim liberałom powinno dać do
myślenia) Halloween "świętują" wszelkiego rodzaju sataniści. Według satanisty A. La Veya,
założyciela Kościoła Szatana, "zaraz po dniu własnych urodzin dwoma najważniejszymi świętami
są: Walpurgisnacht (Noc Walpurgii) i Halloween (lub wigilia Wszystkich Świętych)" ("Biblia
Szatana" wydanie polskie, s. 110-112). Jak pisze dalej, pochodzi ono z czasów druidów, ale "w
Szkocji święto to połączono z okresem, w którym duchy zmarłych, demony, czarownice i
czarownicy byli szczególnie aktywni" (tamże). W tym czasie duchy, czarownice i demony mają
szczególną moc - dodaje La Vey. Tu La Vey mówi prawdę. Oczywiście, że mają szczególną moc,
jeśli znajdą się w polu zainteresowania, jeśli będą przywoływane, jak to dzieje się w wigilię 1
listopada czy w nocy z 31 października na 1 listopada - w Halloween.
Pomimo faktu, że La Vey na poziomie deklaracji odżegnuje się od realnych ofiar z ludzi, wiemy z
całą pewnością (na podstawie licznych świadectw byłych satanistów nawróconych na
chrześcijaństwo), iż w owym dniu czy nocy składane są ofiary rytualne z małych dzieci. Jest to
dosyć powszechne w odwiecznej tradycji satanizmu. Chodzi tu najczęściej o noworodki, które
kobiety z grup satanistycznych rodzą specjalnie w tym celu (co również wiadomo ze świadectw nie
tylko naocznych świadków, ale też bezpośrednio od osób, które wcześniej to praktykowały). W
tym kontekście satanistycznego charakteru nabiera także śmiertelny grzech tzw. aborcji, który nie
jest tylko grzechem przeciwko piątemu przykazaniu Dekalogu, ale może być interpretowany także
jako grzech przeciwko pierwszemu przykazaniu Dekalogu (taka jest ranga teologiczna satanizmu),
który jest grzechem większej rangi, ściągającym biblijne "przekleństwo" na każdego, kto
dopuszcza się podobnych potworności.
Wspomniani sataniści-mordercy łączą te zbrodnie w Halloween z celebracją tzw. czarnych mszy i
orgii seksualnych, związanych z inicjacyjnym jednoczeniem się z demonami.
Oswajanie dzieci z klimatem satanizmu
Profaniczny kult czarnej mszy oraz klimat satanizmu obecne są w kultowej kreskówce
(przeznaczonej dla dorosłych, a oglądanej przez 80 proc. dziesięciolatków) pt. "Włatcy móch"
(władca much jest jednym z określeń Belzebuba w Biblii). Roi się w niej także od niespotykanych
nigdzie w takiej kumulacji wulgaryzmów i bluźnierstw (granica między jednym a drugim jest
wąska, a czasami żadna). Jest ona propagowana pod egidą głównego bohatera "Czesia" (istnieją już
sprzedawane dla dzieci maskotki tej postaci), który jest żyjącym na cmentarzu trupem, "zombie",
co także przywołuje tematy związane ze światem ciemności.
Podobnie jest z Halloween. W tym czasie dzieci przebierają się za śmierć, duchy, czarownice,
nietoperze, czarne koty, gobliny, zombie, sowy, wampiry, duchy, demony czy za samego diabła.
Znaczna część z tych postaci to w tradycji europejskiej symbole szatana i jego pomocników.
Oznacza to dotykanie rzeczywistości niebezpiecznych duchowo, ponieważ identyfikacja z tymi
postaciami nie musi być wyłącznie psychologiczna, ale może dotyczyć wymiarów duchowych.
Albowiem przywołując w ten sposób - poprzez wyobraźnię - złe moce, nawet nie do końca
świadomie, można się otworzyć na opętanie.
Nauka Kościoła o realnym istnieniu i podstępnym działaniu szatana jako bytu osobowego oraz o
możliwości opętania diabelskiego jest oficjalną nauką Kościoła. Mówią o tym Kodeks Prawa
Kanonicznego, Katechizm Kościoła Katolickiego oraz Nowy Rytuał Egzorcyzmów z 1999 r., czyli
oficjalne dokumenty kościelne najwyższej wagi. Tyleż naiwne, co nieuczciwe bagatelizowanie
istnienia i wpływu szatana przez niektórych katolików, nie wykluczając duchownych (zwłaszcza z
kręgu "Tygodnika Powszechnego" i innych "katolickich" dodatków do "Gazety Wyborczej"), jest
prywatną i do tego arbitralną opinią tych osób. Świadczy bowiem o ignorowaniu oficjalnej nauki
Kościoła w tym względzie, a także o ogromnej i zawinionej ignorancji, gdy chodzi o działanie
złego ducha w wymiarze praktycznym, egzystencjalnym i duszpasterskim.
Na szczęście na potencjalne złe skutki zabaw związanych z praktykami Halloween zwracali już
wielokrotnie uwagę biskupi katoliccy z Polski, Włoch, Francji, a także rosyjscy duchowni
prawosławni oraz przedstawiciele francuskiego Kościoła protestanckiego. Przeciw coraz
modniejszemu "świętowaniu" Halloween występują zgodnie różne chrześcijańskie wyznania. Nie
jesteśmy więc sami i niech nam nie wmawiają różni liberałowie, że nasze protesty są jakąś
przesadą, bo wtedy jeszcze głośniej będziemy mówić o ich zdradzie, zwłaszcza jeśli będą
występować jako chrześcijanie czy katolicy.
Konieczność jednoznacznego wyboru w sytuacji pomieszania pojęć
W zeszłym roku pisała słusznie J. Knie-Górna na temat Halloween w poznańskim "Przewodniku
Katolickim": "Osoba wierząca nie może być tolerancyjna wobec zła. We współczesnym świecie
coraz częściej pod pojęciem tolerancja kryje się wiele działań, które nie tylko niszczą człowieka,
ale też oddalają go od Boga. Obecne próby nacisku na łączenie Halloween z dniem Wszystkich
Świętych są oczywistym przykładem kompletnego zagubienia duchowego oraz braku
uporządkowania w sferze wartości religijnych" ("Przewodnik Katolicki", listopad 2007).
Pomieszanie pojęć także w wymiarze religijnego synkretyzmu, któremu sprzyja nawet naukowe
religioznawstwo (wyrosłe zresztą z teozofii), utrudnia egzystencjalne wybory w wymiarze wiary.
Pomieszanie pojęć występuje w jeszcze większym stopniu w kulturze masowej, w popkulturze, w
pismach kobiecych i ezoterycznych, które zyskują coraz większą popularność. Brak wyraźnego
wyboru też jest wyborem, który popycha ludzi w stronę niebezpiecznych duchowych inicjacji,
polegających na otwarciu się na duchowy świat.
Pisałem w tym samym poznańskim "Przewodniku Katolickim", że interpretacja psychologiczna
czy antropologiczna w przypadku Halloween z pewnością ma swoje miejsce ("cień", "logika
nocy", celebracja "chaosu", "dionizyjskie upojenie"). Nie jest ona jednak wystarczająca. Nie można
bowiem pomijać czynnika realizmu, który może przebijać z tej mrocznej tradycji, będącej w istocie
formą inicjacji w świat okultystyczny czy demoniczny. Tak jest pomimo tego, iż Halloween jest
konstrukcją sztuczną i eklektyczną, co nawet może być jeszcze bardziej niebezpieczne, gdyż
naprowadza skojarzeniowo na jednocześnie wiele typów niebezpiecznych tradycji, inicjacji i
wierzeń. Czasem jest to także okazją do manifestacji niebezpiecznych społecznie obyczajów, jak
np. w Nowym Jorku, gdzie są parady organizowane przez homoseksualistów, a najbardziej znana
odbywa się w dzielnicy Greenwich Village.
Zresztą już same symbole czy raczej znaki, jak śmierć, krew czy duchy (np. przebieranie się w
różne kostiumy ma na celu zmylenie duchów, które wedle tych wierzeń mają przychodzić
ostatniego dnia października do ludzi), otwierają na rzeczywistość duchową, która przekracza
wymiar psychologiczny, odnosząc się do sfery światopoglądu lub religii. Jest to forma inicjacji, ale
w niewłaściwą stronę. Można mówić tu kontrinicjacji - o czym już wielokrotnie pisałem - jako
rzeczywistości przeciwnej inicjacji chrzcielnej, z wszystkimi, tego faktu następstwami.
Jest to tym bardziej groźne, że Halloween łączy się z uroczystością Wszystkich Świętych i Dniem
Zadusznym i które sprowadzane są najczęściej jednostronnie do Święta Zmarłych. Temu
pomieszaniu sprzyja kontekst semantyczny, gdzie angielskie "Hallowe'en" pochodzi od słowa
"halow" - "święty", zaś zupełnie podobnie brzmiące i posiadające ten sam rdzeń językowy to "All
Hallows Eve" - "Wigilia Wszystkich Świętych". Wszystko to powoduje wzmocnienie tradycji
Halloween i jednocześnie osłabienie tradycji chrześcijańskiej w jej powadze i właściwym
znaczeniu, np. przypomnienia teologii czyśćca i konieczności modlitwy za zmarłych, a nawet
sprzyja sprowadzeniu jej na niewłaściwe tory niebezpiecznych skojarzeń, takich np. jak spirytyzm,
niebezpieczna praktyka otwierająca na opętanie.
Zamiast wołania do Boga o zbawienie dusz, mamy więc wywoływanie duchów (taka jest definicja
spirytyzmu). Zamiast modlitwy - mamy zaklęcia. Zamiast religii - magię. Zamiast łaski Bożej
Ducha Świętego - narażanie się na agresję i niełaskę duchów nieczystych. Zamiast poważnych
duchowych decyzji, mamy niepoważne igranie z zabójczym ogniem zwodniczych duchów.
Tradycja Halloween popularna jest w Anglii (kolebce zachodniego spirytyzmu) i Ameryce, gdzie
tradycje protestanckie nie znają czyśćca i nie mają dobrze rozwiniętych teologii pozagrobowych,
co może być bardzo zwodnicze. W tym kontekście cytowany już A. Polkowski poucza dzieci
czytające "Harry'ego Pottera", iż "w Anglii istnieje tradycja, że w wigilię Wszystkich Świętych
duchy zmarłych, które nie spoczęły w pokoju, nękają żyjących, by im ten spokój zapewnili" (A.
Polkowski, J. Lipińska, dz. cyt., s. 231). Jednak w naszej tradycji życia pozagrobowego tylko złe
duchy mogą nękać ludzi, często imitujące zresztą duchy zmarłych, co jest typowe dla spirytyzmu.
Słaba znajomość eschatologii katolickiej przez Polaków przywołuje także otwartość na doktrynę
reinkarnacji - sprzeczną z dogmatem o zmartwychwstaniu - która zresztą często występuje w
ideologii spirytyzmu. Problem reinkarnacji - jako jednego z rozstrzygnięć eschatologicznych -
obecny w tradycji orientalnej, gnostyckiej i neognostyckiej, spirytystycznej i neopogańskiej, jest
potężną propozycją światopoglądową, którą w Polsce i w Europie akceptuje ok. 25-30 proc. ludzi.
Koresponduje to z badaniami przeprowadzanymi wśród polskich katolików, dotyczącymi kwestii
życia po śmierci czy problemów eschatologicznych. Co do stosunku Polaków do kwestii
eschatologicznych to z badań sondażowych przeprowadzonych w latach 90. i cytowanych przez ks.
prof. J. Mariańskiego w 2001 r. wynika, że tylko około dwie trzecie Polaków wierzy w katolickie
dogmaty eschatologiczne (nieśmiertelność duszy, życie pozagrobowe, niebo, piekło, Sąd
Ostateczny). Z badań RAMP (Religious and Moral Pluralizm) wynika nawet, iż jedynie co czwarta
osoba wierzy w katolicką interpretację tego, co przydarza się człowiekowi po śmierci. W tym
kontekście reinkarnacja czy problematyczne, a nawet niebezpieczne duchowo teorie R.
Mooddy'ego i E. Kübler-Ross (które także otwierają się na reinkarnację) dotyczące rzekomego
"życia po życiu" mają sprzyjający kontekst dla przyjęcia.
Nieprzypadkowo więc Halloween obecny jest w domach kultury, szkołach, a nawet coraz częściej
w przedszkolach i zwykle łączy się z propagowaniem okultyzmu (np. wróżbiarstwa). Zdarza się, że
na takie imprezy zaprasza się zawodowe wróżki oraz innych okultystów (podobnie dzieje się w
przypadku problematycznego zwyczaju zwanego andrzejkami). Różne formy okultyzmu
wzajemnie się przyciągają. Badania naukowe wykazują, że żaden okultysta nie zajmuje się nigdy
jedną formą okultyzmu, ale uprawia ich wiele, gdyż poszukując wiedzy i mocy, nie potrafi
zatrzymać się, ale kierowany jest faustowskim pędem ku nieskończoności imitującej zbawienie.
Pojawia się problem imitacji, czyli pomylenia oryginału z podróbką, tak nieuchronny w sytuacji
pomieszania pojęć.
Tymczasem potrzebujemy egzystencjalnej decyzji dotyczącej zbawienia. Jasność obrazu ułatwia
decyzję, która jest niezbędna w obliczu zbawienia wiecznego. Negacja grzechu, piekła i szatana -
prawd teologicznych ściśle związanych ze sobą - może przeszkodzić w tym fundamentalnym,
egzystencjalno-duchowym wyborze, który otwiera na działanie łaski. Te ważne dogmaty wiary są
jednak banalizowane poprzez propagandę Halloween, także dlatego, że negowane są dużo
wcześniej na poziomie teologii, a nie tylko praktycznych zachowań. Potrzebujemy więc
przypomnienia nauki Kościoła w kwestiach eschatologicznych, rozeznania duchowego w oparciu o
te prawdy ostateczne, a następnie właściwych wolnych decyzji, decydujących o życiu wiecznym,
zbawieniu, wiecznej szczęśliwości. Przypomina nam o tym szczególnie święto Wszystkich
Świętych oraz Dzień Zaduszny, czyli wspomnienie naszych drogich zmarłych, którym winniśmy
modlitwę, a nie tylko zwyczajną wdzięczność.
Artykuł z: Nasz Dziennik; Czwartek, 30 października 2008, Nr 255 (3272)
Zgłoś jeśli naruszono regulamin