Watts - Zrównoważony rozwój – zamach na ekonomię.pdf

(204 KB) Pobierz
CURRICULUM VITAE
Zrównoważony rozwój – zamach na ekonomię
Autor: Tyler A. Watts
Źródło : mises.org
Tłumaczenie: Mateusz Benedyk
Ach, co my mamy z tymi zielonymi.
Przestali obejmować drzewa i chcą czegoś
więcej. Od wielu lat próbują wymusić na
nas recykling, jedzenie soi, oszczędzanie
energii, ograniczenie jazdy samochodem,
korzystanie z autobusów i tysiąc innych
sposobów „lokalnego działania”. Teraz
mają nawet swojego bohatera kinowego:
No Impact Man , przewodnika w podróży
pierwszą klasą w poszukiwaniu wyrzutów sumienia i ekologicznego raju. Pomimo
masowej popularności swojej sprawy nie wydają się zadowoleni. Chcą nas
kontrolować. Jeśli nie będziemy uważać, ludzie zbzikowani na punkcie ocalenia
naszej planety będą zarządzać naszym codziennym życiem.
Sama idea zrównoważonego rozwoju wydaje się niegroźna. Po prostu głosi,
że ludzie powinni myśleć o przyszłości, postępować rozsądnie i oszczędnie,
wykorzystując zasoby gospodarcze. Osobiście, zgadzam się z powyższymi
hasłami. Na pierwszy rzut oka stanowią one, obok dobroczynnych wartości,
takich jak odpowiedzialność i szczodrość, część powszechnie znanej mądrości.
Sęk w tym, że w idei zrównoważonego rozwoju istnieje coś, co burzy ten
powierzchowny porządek. Zwolennicy tej postawy – nazwijmy ich
„zrównoważonymi” - rzucają oskarżenia samą swoją żarliwością, pozą i retoryką.
Ich ideologia jest od poczęcia skażona założeniem, że obecny stan rzeczy jest
w pewien sposób niezrównoważony. Podnoszą alarm, że „mamy kryzys i to wasza
wina, bo jesteście ignoranccy, nieracjonalni, chciwi. Musicie zacząć robić, to co
wam powiemy. W przeciwnym razie wszyscy umrzemy”.
Fundacja Instytut Ludwiga von Misesa, 00-241 Warszawa ul. Długa 44/50, p. 214
KRS 0000174572 ▪ NIP 894 277 56 04 ▪ Regon 932949234 Bank account: PL 19 2130 0004 2001 0253 7975 0001
www.mises.pl ▪ mises@mises.pl ▪ +48 22 6352438
287135926.003.png 287135926.004.png
Krucjata z powyższym hasłem na ustach, będąca bazą ruchu na rzecz
zrównoważonego rozwoju, powinna zaniepokoić osoby, które rozumieją problemy
ekonomiczne. Podstawowa zasada ekonomii mówi, że rynki są strukturami
samoregulującymi się i uporządkowanymi. Ceny zaś wskazują ograniczoność
zasobów i pomagają ludziom gospodarnie korzystać z dóbr. Ceny zmieniają się,
kiedy wahają się determinujące je podaż i popyt. Zmiany cen wskazują na
potrzebne dostosowania w produkcji i konsumpcji. Ceny sprawiają, że motyw
zysku – naturalny aspekt człowieczeństwa – ma ujście w produktywnych
i innowacyjnych działaniach. W skrócie, system cen się sprawdza.
„Zrównoważeni” są nieświadomi tej podstawowej wiedzy, albo ją
odrzucają. Dlatego pojawia się zadanie dla nas, ekonomistów.
Lament „zrównoważonych”
Sednem problemu wg „zrównoważonych” jest nieodpowiedzialne
wykorzystanie zasobów przez społeczeństwo. Są one bowiem zużywane zbyt
szybko, w zbyt dużych ilościach lub w sposób, który będzie miał negatywne
skutki w długim okresie. „Zrównoważeni” wyrażają dezaprobatę dla działań
innych ludzi i podejmują kroki, żeby nawrócić krnąbrnych braci.
Osoby, które marnotrawią zasoby z powodu własnej ignorancji, lenistwa,
uporu, nie zmienią same swych nawyków i nie zaakceptują praktyk
prowadzących do świata zrównoważonego rozwoju. Stąd potrzeba
zorganizowanych kampanii ekologicznych, wycieczek wzbudzających poczucie
winy, a także odpowiedniego prawa, żeby poprawić niewłaściwe wykorzystanie
zasobów. Musimy zmienić nasze wzory zachowań. Potrzebujemy motywacji
silniejszej niż dbanie o „własny dobrobyt ekonomiczny” (motyw zysku).
Zrównoważony rozwój stał się tym samym w pełni rozwiniętą krucjatą w celu
„ocalenia naszej planety”. Jeśli nie jesteś częścią rozwiązania, z pewnością jesteś
częścią problemu.
Spróbujmy to zinterpretować patrząc przez szkiełka ekonomisty.
Argumenty za zrównoważonym rozwojem możemy zaliczyć do jednej z dwóch
szerszych kategorii: ( 1 ) argument o nieodnawialności, czyli pokłady niektórych
ważnych zasobów się kurczą, a zanim ludzie się zorientują, będzie „zbyt późno” -
Fundacja Instytut Ludwiga von Misesa, 00-241 Warszawa ul. Długa 44/50, p. 214
KRS 0000174572 ▪ NIP 894 277 56 04 ▪ Regon 932949234 Bank account: PL 19 2130 0004 2001 0253 7975 0001
www.mises.pl ▪ mises@mises.pl ▪ +48 22 6352438
287135926.005.png
braki surowców zmniejszą rozmiary kapitalistycznych gospodarek do granicy
załamania; ( 2 ) argument o zmianie klimatu, co oznacza, że istnieją znaczne,
choć opóźnione w czasie, koszty zewnętrzne bieżących sposobów
wykorzystywania zasobów 1 .
Oba rodzaje argumentów przywołują tezę o zawodności rynku ( market
failure – przyp. tłum.). Praktyki uznane za niezrównoważone pojawiają się
rzeczywiście na wolnym rynku. Potrzebujemy zatem jakiejś zewnętrznej,
korygującej perswazji moralnej lub regulacji gospodarczej, żeby zapobiec
nadchodzącej katastrofie niezrównoważonego wykorzystania zasobów.
Czy ceny nie wystarczą?
Nie chcę rozwodzić się nad szczegółami ruchu zrównoważonego rozwoju.
Istnieją tuziny przejawów tej inicjatywy – od zielonego budownictwa przez
ekologiczne rolnictwo, obowiązkowy recykling do walki z dwutlenkiem węgla .
Zaiste, wóz orkiestry „zrównoważonych” (pomalowany oczywiście na zielono
i zasilany przez energię odnawialną) wydaje się rozrastać w nieskończoność, aż
pochłonie każdy przemysł i grupę interesu pod słońcem. Chciałbym w tym
miejscu nakreślić najważniejsze konsekwencje ruchu zrównoważonego rozwoju.
Ten ruch jest zamachem na ekonomię. Twierdzi bowiem, że ceny nie
zachowują się w czasie tak, żeby kierować konsumpcją i produkcją w sposób
dający się utrzymać w przyszłości. Lekcja z podstaw ekonomii powinna
wystarczyć, żeby obronić się przed atakami „zrównoważonych”.
Ceny powstają w rynkowej gospodarce w konsekwencji wymian
korzystnych dla wszystkich stron. Ludzie pragną rzeczy, które sprawią, że ich
życie będzie lepsze – uważamy to za wartość. Niektóre wartościowe rzeczy są
bardziej rzadkie niż inne, weźmy choćby klasyczny przykład wody i diamentów .
Absolutyzując, woda jest cenniejsza niż diamenty, bo diamentów nie
potrzebujesz, żeby przeżyć.
Pomimo tego funt wody jest znacznie tańszy od funta diamentów.
Dlaczego? Chociaż woda jest wartościowa, jest jej względnie więcej. W wielu
częściach świata dosłownie spada z nieba. Cena każdego dobra uwzględnia tę
kombinację wartości i rzadkości. Jesteśmy skłonni płacić więcej, kiedy
Fundacja Instytut Ludwiga von Misesa, 00-241 Warszawa ul. Długa 44/50, p. 214
KRS 0000174572 ▪ NIP 894 277 56 04 ▪ Regon 932949234 Bank account: PL 19 2130 0004 2001 0253 7975 0001
www.mises.pl ▪ mises@mises.pl ▪ +48 22 6352438
287135926.006.png
wartościowe rzeczy stają się względnie rzadsze (np. ropa naftowa) i nie musimy
płacić tak dużo za cenne dla nas dobra, jeśli stają się one bardziej dostępne
(np. zboże).
Ponadto, w miarę jak rzadkie rzeczy tracą swoją wartość, ludzie przestają
być skłonni wydawać na nie pieniądze (np. na maszyny do pisania). Gdy coś
rzadkiego staje się nagle bardziej pożądane, trzeba za to zapłacić więcej
(np. płyty Michaela Jacksona z najlepszego okresu). Wspaniałą zaletą cen jest to,
że przekazują zarówno informacje o wartości dobra (popyt na nie), jak i o jego
rzadkości (podaży). Ceny, rzecz jasna, podlegają zmianom – ceny pewnych dóbr
zmieniają się każdego dnia. Jest to pozytywne zjawisko, bo zauważalne trendy
wskazują na względne zmiany „fundamentów rynku”, czyli popytu i podaży.
Właśnie dlatego możemy powiedzieć, że ceny w rozsądny sposób kierują
działaniami konsumentów i producentów, prowadząc do racjonalnego
wykorzystania zasobów. Konsumenci znający się na rzeczy obserwują zmiany
cen: rosnąca cena skłania do ograniczenia użycia danego dobra, spadająca
zachęca do pewnego zwiększenia konsumpcji. Podobna logika odnosi się do
producentów.
Przedsiębiorcy, kierowani motywem zysku, są jak ogary szukające trendów
zmian cen, chcące znaleźć okazję do zarobku, czyli szansę do stworzenia
wartości poprzez wymianę. Jeśli cena dobra wykazuje silną tendencję do wzrostu
(wskazując, że dobro stało się rzadsze lub bardziej cenione), próbują znaleźć
tańsze substytuty. Im tańsze substytuty, tym wyższe potencjalne zyski,
zwłaszcza dla tych, którzy będą pierwsi na rynku. Jeśli ceny spadają (wskazując,
że zasoby stają się liczniejsze w porównaniu do ich przydatności), przedsiębiorcy
angażują swoje wysiłki w innych miejscach.
Ogólny wynik tych ekonomicznych procesów zawiera się w stwierdzeniu
„ceny koordynują” 2 . Ujmując to inaczej, system cen działa jak „niewidzialna
ręka” 3 , prowadząc ludzi – zarówno konsumentów, jak i producentów – w ich
gospodarczych działaniach. Prawdziwe piękno tego wolnorynkowego systemu cen
polega na tym, że wprowadza on własny rodzaj zrównoważonego rozwoju. Nie
chodzi tutaj o możliwość kontynuacji wykorzystania jakiegoś konkretnego
surowca – ponieważ poszczególne dobra mogą zyskiwać i tracić przychylność
społeczeństwa, w miarę zmian popytu i podaży – lecz o możliwość
Fundacja Instytut Ludwiga von Misesa, 00-241 Warszawa ul. Długa 44/50, p. 214
KRS 0000174572 ▪ NIP 894 277 56 04 ▪ Regon 932949234 Bank account: PL 19 2130 0004 2001 0253 7975 0001
www.mises.pl ▪ mises@mises.pl ▪ +48 22 6352438
287135926.001.png
podtrzymywania szybkiego wzrostu gospodarczego, wysokich standardów życia
w rozwiniętej gospodarce kapitalistycznej.
Weźmy na przykład zmiany na rynku oświetlenia wnętrz: łojowe świece
zostały zastąpione przez lampy na tran, wyparte potem przez lampy naftowe,
zastąpione z kolei przez żarówki zasilane elektrycznie. Żadna polityczna lub
społeczna presja nie była potrzebna, żeby dokonać tej ewolucji, żaden ruch
szczytu pozyskiwania tranu , żadni działacze na rzecz zaprzestania stosowania
nafty, żadna krucjata zrównoważonego rozwoju. Wystarczył sprawnie
funkcjonujący system cen połączony z przedsiębiorczym pragnieniem zysków
w konkurencyjnym, wolnorynkowym ładzie.
Także i w naszych czasach, kiedy „zrównoważeni” i inni pesymiści martwią
się wyczerpywaniem zasobów, system cen ciągle funkcjonuje, cichutko, lecz
pewnie prowadząc jednostki ku gospodarnemu wykorzystywaniu zasobów ,
poszukiwaniu intratnych substytutów i przewidywaniu przyszłych trendów
cenowych. Wszystko to bez kaznodziejstwa, bez krucjat i bez aktywizmu.
Czy krucjata zrównoważonego rozwoju jest zrównoważona?
Jak długo jeszcze „zrównoważeni” będą w stanie bić w swoje bębny,
trąbiąc przy tym, że są „bardziej zieloni niż ty” i próbując przekonać nas do
postępowania w sposób zrównoważony, wykorzystując do tego różne poziomy
przymusu? W miarę, jak straszenie globalnym ociepleniem traci na
wiarygodności , prawdopodobieństwo choćby moralnego zwycięstwa
„zrównoważonych” maleje 4 . O ile ziemia nie zacznie się roztapiać od odrobiny
dymu, „zrównoważeni” nie będą mieli wielkiego wpływu.
Zatwardziali „zrównoważeni” żądają radykalnej, niszczącej zmiany
względem naturalnego, wolnorynkowego ładu. Chcą oddać bogactwo
i prywatność w imię swojego celu 5 . Mimo iż obywatele zachodnich demokracji są
łatwym celem dla wszystkiego, co zielone, nie pójdziemy dalej w kierunku
ratowania planety. Zwłaszcza gdy okaże się, że zrównoważony rozwój wymaga
marszu w kierunku biedy i silnie regulowanego społeczeństwa (a planeta wcale
nie jest w niebezpieczeństwie).
Do tego, co może jest nawet ważniejsze, ludzie w krajach rozwijających się
Fundacja Instytut Ludwiga von Misesa, 00-241 Warszawa ul. Długa 44/50, p. 214
KRS 0000174572 ▪ NIP 894 277 56 04 ▪ Regon 932949234 Bank account: PL 19 2130 0004 2001 0253 7975 0001
www.mises.pl ▪ mises@mises.pl ▪ +48 22 6352438
287135926.002.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin