Antoni Merigó-Warszawa oczami Francuzów.pdf

(91 KB) Pobierz
Antoni Merigó/18.08.2006 10:04
Warszawa oczami Francuzów
Choć nie jest piękna, fascynuje
Chcąc nie chcąc przybysze znad Sekwany ulegają urokowi polskiej stolicy. I ze
zdziwieniem odkrywają, jak ważna w tym odbudowanym po wojnie mieście jest
historia.
Warszawa nie ma centrum. Składa się z dzielnic wyglądających jak przedmieścia. Tuż za
miastem znienacka pojawiają się lasy, jeziora i łąki. Przecinająca miasto na pół Wisła
zdaje się dziwnie nieobecna – po obu jej brzegach rozciąga się niemal absolutne
królestwo natury. To dwu i półmilionowe miasto bogate jest w obszary zielone, zajmujące
niemal 21 procent powierzchni Warszawy. Jest tu wiele ogromnych parków, ale i małych
prywatnych działek, które Polska Rzeczpospolita Ludowa przyznawała zasłużonym
pracownikom. Te ogródki i warzywniki z coraz większym trudem opierają się gruntowym
spekulacjom.
W Warszawie właściwie nie ma rdzennych warszawiaków. W latach 50. miasto zasiedliły
rodziny przybyłe głównie z okolicznego Mazowsza – miały zbudować tu doskonałe
miasto na modłę sowiecką. Komunizm nadał stolicy styl, który przetrwał aż do roku 1989,
kiedy porozumienie zwane „okrągłym stołem” zapowiedziało koniec radzieckiego
imperium. Rozpoczął się nowy rozdział historii miasta. „Nadszedł kapitalizm i Warszawa
poddała mu się bez jednego wystrzału” – opowiada architekt Marek Budzyński.
1
12673605.002.png 12673605.003.png 12673605.004.png
Nastąpił wtedy zawrotny boom w budownictwie. Brak całościowego planu
urbanistycznego przez całe lata 90. sprzyjał korupcji, skutkiem czego Warszawa stała się
architektoniczną rupieciarnią. Piętrzą się tu niezliczone szare bloki z lat 60., przetykane
zniszczonymi przedwojennymi kamienicami i wieżowcami ze szkła i metalu. To
miszmasz nielękający się kiczu, jak plastikowa, piętnastometrowa palma w Alejach
Jerozolimskich, stojąca naprzeciw pomnika generała de Gaulle’a.
Niech tam! Warszawa, która zgarnia większość zagranicznych inwestycji i zachowuje
najniższy odsetek bezrobocia w kraju (5 procent przy średniej krajowej 18 procent) jawi
się jako miasto biznesu i miejsce, gdzie można zrobić karierę. Zniszczone, lecz
tryskające energią.
„Choćbym szukał sto lat, nie znajduję żadnego zabytku, dla którego warto odwiedzić to
miasto” – mówi ze śmiechem Stéphane Portet, Francuz, który zakochał się w Warszawie
osiem lat temu. I natychmiast dodaje: „Niemało włóczyłem się po świecie, ale miejsca tak
fascynującego nie spotkałem”. Bowiem, jak to określa pisarz Jean-Yves Potel, kolejny
warszawiak z wyboru, „Warszawa to miasto- palimpsest”.
Kluczem do tego miasta, bardziej niż do innych, jest pamięć. Warszawa jest tajemnicą,
grą pozorów. Starówka nie ma nic wspólnego ze swoim przedwojennym pierwowzorem.
Została zrekonstruowana w latach 60. na podstawie płócien Bernarda Bellotto, zwanego
warszawskim Canaletto. To iluzja starego miasta, makieta mogąca oszukać jedynie
hordy turystów. Na Placu Bankowym budynek zwany Błękitnym Wieżowcem zastąpił
zniszczoną przez Niemców synagogę na Tłomackiem. Nieopodal ambasada chińska z
dachem na kształt pagody zajmuje miejsce fabryki szczotek działającej kiedyś na terenie
getta. W okolicach ulicy Czerniakowskiej kilka tysięcy ton zebranego tu po wojnie gruzu
zamieniło się w zielone wzgórze. A kto mógłby zgadnąć, patrząc na stalinowską ulicę
2
 
12673605.001.png
Marszałkowską, którą defilowały pochody Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej, że
przed wojną był to jeden z najbardziej eleganckich, mieszczańskich traktów w
Warszawie? (...)
Warszawa, przez pół wieku poddawana uniformizacji, dziś przeżywa istne katharsis. Jej
mieszkańcy od kilku lat dostrzegają to, co Jean-Yves Potel nazywa „światem utraconym”
– odkrywają dawne, wielowarstwowe społeczeństwo. „Korzenie miasta”,
encyklopedyczne dzieło w ośmiu tomach stało się bestsellerem. Poświęcony stolicy
dodatek do „Gazety Wyborczej” też cieszy się wielką popularnością. Renesans przeżywa
kultura żydowska, organizuje się poświęcone jej festiwale, wydaje książki, organizuje
konferencje i koncerty...
Warszawa uczy się akceptować swoją przeszłość, w całości. Pałac Kultury, kiedyś
nienawidzony przez ludność stolicy, dziś stał się jej symbolem, jej Wieżą Eiffla.
Małgorzata, przed laty bojowniczka „Solidarności”, wyraża powszechne odczucia
mówiąc: „Byłoby mi prawie żal, gdyby znikł”. Równie kiczowaty Plac Konstytucji,
szczytowe dzieło socrealizmu z gigantycznymi latarniami ulicznymi i płaskorzeźbami
olbrzymów stał się miejscem bardzo „trendy”. Tutaj mieszczą się dwie wielkie kawiarnie
gejowskie.
Praga, robotnicza dzielnica po drugiej stronie Wisły została oszczędzona przez
hitlerowców. To stąd armia Stalina spokojnie obserwowała trwającą sześćdziesiąt trzy
dni rzeź na przeciwnym brzegu rzeki. Praga, niezburzona przez faszystów, uległa jednak
niszczącemu działaniu czasu. Dziś próbuje się ją odnowić. Długo demonizowana przez
wzgląd na wysoką przestępczość, stała się teraz przystanią artystów i modnej młodzieży,
zwabionych przedwojenną architekturą i niskimi czynszami. To właśnie w tej dzielnicy
Roman Polański nakręcił większość scen do filmu „Pianista”. Roi się tu od klubów z
artystycznym zacięciem, jak słynna „Fabryka Trzciny”, urządzona w budynkach starej
fabryki.
Praga to ulubione miejsce spotkań środowisk alternatywnych, a także istna wieża Babel
– z wielkim bazarem na Stadionie Dziesięciolecia i z wietnamskim rynkiem. Pochodzący
z wioski na wschodzie od Hanoi Mai Thai przybył do Warszawy 10 lat temu. Jego sklepik
w baraku z falistej blachy wciąż jest pełen ludzi. Wietnamczycy, których jest tu 20
tysięcy, są najbardziej znaczącą zagraniczną wspólnotą w Warszawie. Polska, długo
odgrodzona od świata, staje się teraz ziemią obiecaną imigrantów, Praga zaś to
prawdziwa szkoła wielokulturowości.
Warszawa wciąż się przekształca. Jak mówi Tadeusz Deszkiewicz, szef biura promocji w
stołecznym urzędzie, mnożą się tu projekty nowych inwestycji: parku technologii, nowego
mostu na Wiśle, odnowienia Traktu Królewskiego, muzeum sztuki nowoczesnej,
muzeum Żydów polskich... A przede wszystkim – plany stworzenia godnego stolicy
centrum na 30 hektarach otaczających Pałac Kultury. „To samo serce miasta, lecz nic się
tu nie dzieje” – stwierdza Deszkiewicz.
3
Warszawa, najbardziej zsowietyzowane miasto w Polsce, marzy teraz o swoim małym
Manhattanie. I to marzenie powoli się spełnia. Wiosną przyszłego roku zakończy się
budowa Złotych Tarasów, które pomieszczą 80 tysięcy metrów kwadratowych biur,
sklepów i sal widowiskowych. Z końcem 2009 roku 192-metrowa wieża przy Złotej 44
stanie się konkurencją dla „daru Stalina”. Twórcą tego klejnotu architektury,
powstającego z inicjatywy francusko-luksemburskiej grupy Orco jest sam Daniel
Libeskind, autor Muzeum Dziejów Żydów w Berlinie oraz projektu, wedle którego
zostanie odbudowane miejsce po nowojorskim World Trade Center. Libeskind jest
Żydem polskiego pochodzenia, urodził się w 1945 roku w Łodzi. Wraz z bliskimi, którzy
uniknęli holokaustu i radzieckich obozów, opuścił Polskę w latach 50.
4
Zgłoś jeśli naruszono regulamin