Sepulveda Podróz do świata na końcu świata.txt

(127 KB) Pobierz
LUIS SEPULVEDA

PODRO� DO�WIATA NA KO�CU �WIATA

Prze�o�y�a Dorota Walasek-Elbanowska
NOIR SUR BLANC
Projekt ok�adki: Tomasz Lec
Tytu� orygina�u: Mundo delfin del mundo 
Copyright � Luis Sepulveda, 1994
For the Polish edition Copyright � 2003, Noir sur Blanc, Warszawa
ISBN 83-88459-59-7

Moim chilijskim i argenty�skim przyjacio�om, kt�rzy walcz� o ochron� �rodowiska naturalnego Patagonii i Ziemi Ognistej, z podzi�kowaniem za serdeczn� go�cin�
Za�odze nowego �Rainbow Warrior", okr�tu flagowego Greenpeace
Pracownikom Radia Ventisquero z Co-ihai�ue, g�osu �wiata na ko�cu �wiata

CZʌ� PIERWSZA

�Imi� moje: Izmael... Imi� moje: Izmael..."* � powtarza�em, czekaj�c na lotnisku w Hamburgu, i czu�em, �e za spraw� jakiej� dziwnej mocy cieniutki blankiet biletu lotniczego ci��y mi tym bardziej, im bli�sza jest godzina odlotu.
Przeszed�em ju� przez pierwsz� odpraw�. Kr��y�em w t�umie pasa�er�w, mocno przyciskaj�c do siebie podr�czn� torb�. Nie mia�em w niej wiele: aparat fotograficzny, notes i ksi��k� Bruce'a Chatwina W Patagonii. Zwykle irytuj� mnie ludzie, kt�rzy bazgrz� po ksi��kach, ale w tej a� roi�o si� od moich w�asnych podkre�le� i wykrzyknik�w, nagromadzonych w trakcie kolejnych lektur. Czyta�em j� trzykrotnie, a teraz zamierza�em zrobi� to po raz czwarty, podczas lotu do Santiago de Chile.
Zawsze chcia�em wr�ci� do Chile. Pragn��em tego, ale gdy trzeba by�o podj�� decyzj�, g�r� bra� strach, a ch�� ujrzenia brata i przyjaci� zmienia�a si� w mglist� obietnic�, kt�r� tak cz�sto sobie sk�ada�em, �e coraz mniej wierzy�em, i� kiedykolwiek jej dotrzymam. Przywyk�em ju� do nieustannej w��cz�gi, gdy za� mia�em ochot� zabawi� gdzie� d�u�ej, kusi�o mnie raczej, by osi��� w male�kiej wiosce rybackiej na Krecie, ta-
* Herman Mclvillc, Mob\ Pnk. czyli bia�y wieloryb, prze�. Bronis�aw Zicli�ski.
kiej jak Ierapetra, albo w sennym asturyjskim miasteczku Villaviciosa. Lecz pewnego dnia wpad�a mi w r�ce ksi��ka Chatwina, a w�wczas odzyska�em �wiat, kt�ry ju� uzna�em za utracony, a kt�ry wci�� na mnie czeka� � �wiat na ko�cu �wiata. Gdy przeczyta�em j� po raz pierwszy, poczu�em rozpaczliwe pragnienie powrotu, jednak Patagonia le�y bardzo daleko, a odleg�o�� ta jawi si� w swym rzeczywistym wymiarze w�wczas zw�aszcza, gdy wspomnienia wynurzaj� si� niby boje na wzburzonym morzu najtrudniejszych lat �ycia.
Lotnisko w Hamburgu. Podr�ni ogl�daj� sklepy wolnoc�owe, przesiaduj� w barze i nerwowo zerkaj� na zegarki, jakby nie dowierzaj�c punktualno�ci wskaz�wek, powielonej przez dziesi�tki aparat�w elektronicznych. Zbli�a si� chwila, w kt�rej otworz� si� drzwi i po sprawdzeniu kart pok�adowych zostaniemy przewiezieni autobusem do samolotu.
My�la�em o tym, �e po dwudziestu czterech latach roz��ki powracam do �wiata na ko�cu �wiata.
By�em wtedy bardzo m�odym cz�owiekiem, w�a�ciwie dzieckiem jeszcze, i marzy�em o przygodach, dzi�ki kt�rym w moim �yciu nigdy nie zagoszcz� monotonia i nuda.
Nie by�em w tych marzeniach osamotniony. Mia�em Wuja � w�a�nie tak, przez du�e �W". Wuj Pepe odziedziczy� raczej temperament mojej niesfornej baskijskiej babki ni� andaluzyjski pesymizm dziadka. Wuj Pepe... Ochotnik Brygad Mi�dzynarodowych w hiszpa�skiej wojnie domowej. Fotografia, na kt�rej widnieje obok Ernesta Hemingwaya, by�a jedyn� pami�tk� owych chlubnych czas�w. Powtarza� zawsze, i� powinienem odkry� w�asn� drog� i czym pr�dzej wyruszy� w �wiat.
Nie musz� chyba dodawa�, �e Wuj Pepe by� najczarniejsz� owc� w rodzinie, a w miar� jak dorasta�em, nasze spotkania nabiera�y posmaku konspiracji.
To od niego dosta�em pierwsze ksi��ki, dzi�ki niemu pozna�em tw�rczo�� pisarzy, kt�rych nigdy nie zapomn�: Juliusza Verne'a, Emilia Salgariego, Jacka Londona. On te� podarowa� mi Moby Dicka Hermana Melville'a � opowie��, kt�ra wycisn�a pi�tno na ca�ym moim �yciu.
Kiedy j� przeczyta�em, mia�em czterna�cie lat, a gdy sko�czy�em � szesna�cie; nie mog�em ju� d�u�ej opiera� si� zewowi Po�udnia.
W Chile wakacje letnie trwaj� od polowy grudnia do po�owy marca. Us�ysza�em od kogo�, �e na suban-tarktycznych kra�cach kontynentu kotwicz� flotylle statk�w wielorybniczych, gor�co wi�c zapragn��em pozna� ludzi, w kt�rych widzia�em wierne odbicie kapitana Ahaba.
Tylko dzi�ki pomocy Wuja Pepe, kt�ry ponadto op�aci� mi przejazd kolej�, uda�o si� przekona� rodzic�w, �e koniecznie powinienem si� wybra� w t� podr�.
Pierwsze tysi�c kilometr�w wyprawy na spotkanie ze �wiatem na ko�cu �wiata przeby�em poci�giem do Puerto Montt. Tam, na brzegu morza, tory urywaj� si� nagle. Dalej kraj dzieli si� na tysi�ce wysp, wysepek, kana��w i przesmyk�w, ci�gn�cych si� niemal do bieguna po�udniowego, a �a�cuchy g�r, lodowce, nieprzebyte lasy, wieczne �niegi, jeziora, fiordy i kapry�ne rzeki uniemo�liwiaj� wytyczenie dr�g lub tras kolejowych na l�dzie.
W Puerto Montt, dzi�ki staraniom mego opatrzno�ciowego Wuja, przyj�to mnie na statek, kt�ry przewozi� towary i pasa�er�w do Punta Arenas na kresach Patagonii i dalej, a� do Ushuaia � najbardziej na po�udnie wysuni�tego kra�ca Ziemi Ognistej.
Kapitan �Gwiazdy Po�udnia", potomek jugos�owia�skich emigrant�w, na/ywal si� Miroslav Brando-
vi�. Z Wujem Pepe poznali si� podczas wojny w Hiszpanii, a potem, rami� w rami�, walczyli we francuskim Ruchu Oporu. Przyj�� mnie na pok�ad w charakterze kuchcika i zaledwie odbili�my od brzegu, dosta�em ostry n� i worek ziemniak�w do obrania.
Rejs trwa� zaledwie tydzie�. Od Punta Arenas dzieli�o nas oko�o tysi�ca mil, a statek zawija� po drodze do male�kich przystani i port�w wyspy Chiloe, gdzie �adowa� worki ziemniak�w i cebuli, warkocze czosnku i bele grubych we�nianych ponchos, aby po�eglo-wa� dalej przez wiecznie wzburzone wody zatoki Cor-covado, a potem, wp�yn�wszy w p�nocne uj�cie kana�u Mora�eda, pod��y� z biegiem Wielkiego Fiordu Aisen �jedynej drogi wiod�cej w zacisze Puerto Cha-cabuco.
Tam, w porcie os�oni�tym zewsz�d g�rami, cumowa� kilka godzin, czekaj�c na przyp�yw, po czym, sko�czywszy za�adunek, powraca� na otwarte morze.
Kursem na zach�d i p�noco-zach�d skierowa� si� do uj�cia Wielkiego Fiordu, a potem do kana�u Mora�eda. Stamt�d ruszy� na p�noc, oddalaj�c si� od ch�odnych w�d p�ywaj�cego lodowca San Rafael i nieszcz�snych statk�w uwi�zionych w�r�d jego lodowych macek, nierzadko wraz z ca�� za�og�.
�eglowali�my tak wiele mil, p�ki nie skr�cili�my na zach�d. Przeci�wszy archipelag Guaitecas, wyp�yn�li�my na otwarte morze, by wkr�tce zawr�ci� niemal wprost na po�udnie.
Obra�em chyba tony ziemniak�w... Budzi�em si� o pi�tej rano i pomaga�em w kuchni. Podawa�em do sto�u za�odze. Obiera�em ziemniaki. Zmywa�em talerze, garnki i sztu�ce. Znowu ziemniaki. Trybowa�em mi�so na befsztyki. Znowu ziemniaki. Sieka�em cebul� do pierog�w. Powr�t do ziemniak�w. A w przerwach, kt�re inni marynarze przesypiali, chrapi�c smacznie pod pok�adem, stara�em si� mo�liwie najlepiej pozna� �ycie na statku.
Sz�stego dnia �eglugi mia�em p�cherze na r�kach i by�em z siebie bardzo dumny. Kiedy sko�czy�em podawa� �niadanie, kapitan Brandovi� wezwa� mnie na mostek.
� M�wisz, ch�opcze, �e ile masz lat?
�  Szesna�cie. Ale ju� wkr�tce sko�cz� siedemna�cie, panie kapitanie.
� W porz�dku, ch�opcze. Wiesz, co tam b�yszczy od bakburty?
� Latarnia, panie kapitanie.
� I to nie byle jaka! To latarnia Pacheco. Przed nami Grupo Evangelistas. Wchodzimy w Cie�nin� Magellana... Kiedy� opowiesz o tym swoim wnukom! �wier� rumba w lewo i ma�a naprz�d! � rzuci� nagle, zapomniawszy o moim istnieniu.
Mia�em szesna�cie lat i by�em szcz�liwy. Zszed�em do kambuza, �eby dalej obiera� ziemniaki, ale czeka�a mnie mila niespodzianka � kok zmieni� jad�ospis i na razie nie by�em potrzebny w kuchni.
Ca�y dzie� sp�dzi�em na pok�adzie. Chocia� by� �rodek lata, wiatr znad Pacyfiku przewiewa� do szpiku ko�ci. Opatulony w chilota�skie poncho, patrzy�em na wyspy, kt�re mijali�my po drodze.
Zna�em na pami�� ich nazwy, n�c�ce przygod�: Wyspa Kondora, Wyspa Parkera, Przekle�stwo Drak�^, Port Mi�osierdzia, Wyspa Rozpaczy, Wyspa Opatrzno�ci, Ska�a Wisielca...
W po�udnie kapitan i oficerowie kazali poda� sobie obiad na mostku. Jedli na stoj�co. Nie spuszczaj�c oka z instrument�w nawigacyjnych i map, wiedli zagadkowe rozmowy z maszynowni� w sobie tylko zrozumia�ym j�zyku cyfr.
Kiedy podawa�em kaw�, Brandovi� zagadn�� mnie znowu.
� Po co, u diab�a, marzniesz na pok�adzie, ch�opcze? Chcesz z�apa� zapalenie p�uc?
�  Patrzy�em na cie�nino, panie kapitanie.
� Zosta� tutaj. St�d lepiej wida�. Teraz dopiero si� zacznie! We�miemy j� szturmem, w ca�ym znaczeniu tego s�owa. Sp�jrz, z lewej mamy p�wysep C�rdoba. Otaczaj� go ska�y, ostre jak z�by rekina. Z prawej wcale nie jest lepiej. Widzisz te zdradzieckie rafy wok� po-�udniowo-wschodnich brzeg�w wyspy Desolaci�n? Jakby tego by�o ma�o, za par� mil wpadniemy na pr�dy z kana�u Abra. Wal� z ca�ym impetem otwartego morza. Ten przekl�ty kana� o ma�o co nie rozprawi� si� z okr�tami Magellana. Mo�esz tu zosta�, ch�opcze, ale ani pary z ust. Nie odzywaj si�, p�ki nie zobaczysz latarni w Ulloa.
�Gwiazda Po�udnia" sun�a najmniejsz� moc� maszyn i oko�o si�dmej wieczorem dostrzegli�my srebrzyste snopy �wiat�a latarni Ulloa, migocz�ce na horyzoncie od bakburty. Tu Cie�nina Magellana rozszerza si�. Napi�cie opad�o i �egluga posz�a sprawniej.
O jedenastej w nocy, kiedy blask latarni na przyl�dku Froward obj�� nas powitalnym u�ciskiem, kapitan Brandovi�4aza� zawr�ci� statek na p�noc, a kok zawo�a� mnie do kambuza, �ebym obs�u�y� wyg�odnia��
za�og�.
Wyszorowa�em naczynia i rondle i wyszed�em na pok�ad. Przejrzyste niebo wisia�o tak nisko nad g�ow�, �e mia�o si� ochot� wyci�gn�� r�k� i dotkn�� gwiazd. R�wnie bliskie zdawa�y si� �wiat�a miasta.
Punta Arenas wznosi si� na zachodnim brzegu p�wyspu Brunswick. W tym miejscu Cie�nina Magellana ma oko�o dwudziestu mil szeroko�ci. Po drugiej stronie le�y Ziemia Ognista, a nieco dalej na po�udnie wody zatoki Iniitil tworz� w cie�ninie lagun� rozci�gni�t� na blisko siedemdziesi�t mil.
Nazajutrz nadszed� kres mojej morskiej podr�y. Dotar�em do celu....
Zgłoś jeśli naruszono regulamin