ANDRE NORTON GWIAZDY NALE�� DO NAS PRZE�O�Y� ADAM BUDZY�SKI TYTU� ORYGINA�U: THE STARS ARE OURS ANDRE NORTON GWIAZDY NALE�� DO NAS Ad Astra! Lot do gwiazd: a wi�c pierwszy jego domys� by� trafny. Tutaj jest statek gwiezdny! Dard poczu� mimowolny dreszcz, przenikaj�cy wymizerowane cia�o. Ludzie wyl�dowali na Marsie i Wenus na kilka dni przed Spaleniem i pogromem, stwierdzaj�c, �e na obu planetach panuj� warunki uniemo�liwiaj�ce �ycie bez olbrzymich wydatk�w, kt�rych Terra nie chcia�a ponosi�. Pax, w ramach programu wstrzymania eksperyment�w naukowych, zabroni� lot�w kosmicznych. Ale statek gwiezdny mia� przekroczy� granice Uk�adu S�onecznego i polecie� dalej w poszukiwaniu innego s�o�ca, innych planet. Wydawa�o si� to snem szale�ca, ale Dard nie w�tpi� w szczero�� cz�owieka, kt�ry o tym m�wi�. ANDRE NORTON (Alice Mary Norton), urodzona w Cleveland w roku 1912, znana jest naszym czytelnikom g��wnie jako autorka powie�ci i opowiada� Fantasy nale��cych do cyklu ��wiat Czarownic�. Wydawnictwo �Alkazar� przedstawia natomiast Andre Norton jako pisark� Science Fiction, w przekonaniu, �e wzbogaci to jej wizerunek artystyczny. KSI�GA PIERWSZA TERRA PROLOG (Wyj�tek z Encyclopedia Galactica) Pierwszy lot galaktyczny o charakterze badawczym i kolonizacyjnym nast�pi� w bezpo�rednim rezultacie osobliwej sytuacji socjopolitycznej na planecie Terra. W trakcie licznych wojen mi�dzy armiami r�nych narod�w zosta�a wynaleziona bro� atomowa. Obawiaj�c si� wyzwolonego demona, narody zaanga�owa�y si� w tak zwane �zimne wojny�, podczas kt�rych wszystkie pa�stwa prze�ciga�y si� w gromadzeniu ogromnych stos�w nowych i coraz gro�niejszych rodzaj�w broni oraz mobilizowaniu si� ludzkich w staro�wieckie �armie�. Dzia�alno�� naukow� zacz�to ceni� jedynie w�wczas, gdy mog�a by� pomocna \v zbrojeniach i przygotowaniach narodu do wojny. Od pewnego czasu przepisy �bezpiecze�stwa� zmusza�y naukowc�w oraz technokrat�w wszystkich kategorii do swoistych prac przymusowych. Jednak�e unifikacja naukowc�w spowodowa�a zrodzenie si� tajnego, podziemnego ruchu, w rezultacie czego powsta�y zespo�y �Wolnego Naukowca�, grupy ekspert�w i specjalist�w, kt�rzy sprzedawali swoje us�ugi zar�wno przemys�owi prywatnemu, jak i rz�dom, prowadz�c dla nich prace badawcze. A poniewa� nie zwracano uwagi na rasow�, polityczn� czy religijn� wy�szo�� poszczeg�lnych cz�onk�w tych zespo��w, zacz�li oni my�le� kategoriami �ci�le mi�dzynarodowymi i planetarnymi, a nie narodowymi � czego nie znosili i czego si� obawiali ich pracodawcy. Pod wp�ywem zach�ty ze strony Wolnych Naukowc�w cz�owiek odby� lot mi�dzyplanetarny. Terra by�a trzeci� z kolei z dziewi�ciu planet kr���cych wok� s�o�ca Sol I. Mia�a jednego satelit�. Lun�. Statki badawcze wyl�dowa�y na Lunie oraz na dw�ch s�siednich planetach. Marsie i Wenus. �adnego z tych �wiat�w cz�owiek nie m�g� skolonizowa� bez olbrzymich wydatk�w, a za tego rz�du wysi�ek ofiarowywa�y one niewiele lub zgo�a nic. Wskutek tego. po pierwszym wybuchu gwa�townego zainteresowania zaprzestano lot�w w Kosmos i niewielu ludzi go�ci�o na innych planetach, dok�d si� udawano jedynie w celach badawczych. Skonstruowano trzy �stacje kosmiczne�, kt�re jako sztuczne satelity obs�ugiwa�y Terr�. Tankowa�y na nich paliwo statki mi�dzyplanetarne, wykorzystywano je tak�e do prowadzenia obserwacji astronomicznych i meteorologicznych. Jedna ze stacji stanowi�a bro� nacjonalist�w zwalczaj�cych Wolnych Naukowc�w. Na t� w�a�nie stacj� wtargn�� oddzia� niezidentyfikowanych, uzbrojonych ludzi (p�niejsze badania sugerowa�y, �e byli oni najemnikami op�acanymi przez si�y nacjonalistyczne). Grupa okupant�w albo przez nieu�wiadomiony przypadek, albo w celowym zamiarze przekszta�ci�a pewne instalacje na stacji w bro� atakuj�c� Terr�. Istniej� dowody na to, �e ludzie ci nie mieli poj�cia o pot�dze si�, kt�re wyzwolili, i o tym. �e natychmiast stracili nad nimi kontrol�. W rezultacie wi�ksza cz�� g�sto zaludnionych teren�w planety zosta�a kompletnie spustoszona i nikt nie by� w stanie zda� sobie sprawy z zag�ady �ycia na planecie. W�r�d tych nielicznych spo�r�d grupy rodowej, kt�rzy prze�yli, znalaz� si� Arturo Renzi. Cz�owiek o niezwykle magnetycznej osobowo�ci, by� fanatycznym wyznawc� ciasnych doktryn nacjonalistycznych. K�opoty osobiste sprawi�y, �e zacz�� g�osi� teorie o fatalizmie nauki (jednocze�nie propaguj�c pogl�d, �e sami Wolni Naukowcy skierowali stacj� kosmiczn� przeciwko Ziemi) i konieczno�ci powrotu cz�owieka do prostego �ycia na ziemi, by ocali� samego siebie i Terr�. Ludziom pogr��onym w psychicznym szoku, spowodowanym potworno�ci� dotykaj�cego ich nieszcz�cia, Renzi jawi� si� jako wielki przyw�dca, kt�rego potrzebowali, a jego partia zyska�a w�adz� nad ca�ym �wiatem. Mimo �e Renzi by� ograniczonym fanatykiem, g�oszone przez niego pogl�dy polityczne wielu cz�onk�w partii uwa�a�o za zbyt liberalne. Zab�jstwo Renziego, dokonane przez cz�owieka, kt�rego arbitralnie zidentyfikowano jako wyj�tego spod prawa Wolnego Naukowca, wywo�a�o straszliwy, trwaj�cy trzy dni program. Pod koniec tego okresu kilku �yj�cych jeszcze naukowc�w i technokrat�w ukry�o si�, a przez nast�pne lata zabijano ka�dego z nich z osobna, gdy zdradza� ich przypadek lub cz�owiek. Saxon Bort, porucznik Renzist�w, przej�� dow�dztwo nad oddzia�ami przyw�dcy i zorganizowa� siln� dyktatur� Towarzystwa Pax. Wiedza stawa�a si� czym� podejrzanym, chyba �e korzysta� z niej uprzywilejowany �Cz�owiek Pokoju�. Spo�ecze�stwo podzielono na trzy klasy: arystokracj� reprezentowan� przez Ludzi Pokoju r�nych szczebli, ch�opstwo zamieszkuj�ce l�d. oraz pracuj�cych niewolnik�w, kt�rzy byli potomkami podejrzanych naukowc�w i technokrat�w. Wraz z wprowadzonym przez Pax na Ziemi terrorem od�y�y na nowo stare uprzedzenia wobec os�b o odmiennym pochodzeniu rasowym i pogl�dach religijnych. Zakazano wszystkich bada�, prac nad wynalazkami i studi�w, a planeta szybko stacza�a si� w czasy totalnej ciemnoty i zacofania. Jednak�e by� to ten moment w jej historii, kiedy odby� si� pierwszy lot galaktyczny. PATRZ TAK�E: Astra: Pierwsza kolonia Wolni Naukowcy Renzi, Artnro Terra: Loty kosmiczne. ROZDZIA� 1 OB�AWA Dard Nordis przystan�� pod nisko zwisaj�cymi ga��ziami sosny, chroni�c si� na moment przed ostro zacinaj�cym wiatrem. Niebo na zachodzie zaci�gn�o si� purpur� przechodz�c� gwa�townie w z�otaw� czerwie�, jak gdyby by� teraz sierpie�, a nie koniec listopada. Jednak mimo ca�ego przepychu kolory by�y wyblak�e i zimne jak powiewy wiatru przenikaj�ce przez postrz�pion� odzie�. Poruszy� ramionami, usi�uj�c r�wniej u�o�y� wi�zk� drewna na opa�. pod kt�rego ci�arem ugi�� si� jak staruszek. Mocniej zaci�gn�� rzemie� s�u��cy mu za pasek do spodni. � Dard, przygl�da nam si� jakie� zwierz�tko. Dard zamar�. Dla Dessie, kt�ra odczuwa�a osobliwe pokrewie�stwo z futrzastymi stworzeniami, ka�dy zwierzak by� przyjacielem. Mog�a w tej chwili m�wi� o wiewi�rce, albo � o wilku! Spojrza� na stoj�c� obok dziewczynk� i nagle zwil�y� wyschni�te wargi. � Du�e? � zapyta�. R�czki dziewczynki, kt�re w zwojach worka przypomina�y bezkszta�tne �apy, odmierzy�y w powietrzu jakie� trzydzie�ci centymetr�w. � Takie. To chyba lis � musi by� mu zimno. Mo�emy� mo�emy go zabra� do domu? � Spojrzenie jej oczu, kt�re, zdawa�o si�, zajmowa�y �wier� wymorusanej twarzyczki, by�o pe�ne t�sknoty i od zbyt dawna nabywanej cierpliwo�ci. Potrz�sn�� g�ow�. � Lisy maj� grube futro � jest im cieplej ni� nam, kochanie. Prawdopodobnie ma gdzie� tu dom i tam idzie. Pomy�l, czy id�c �cie�k� nie mog�aby� nazbiera� troch� drewna? Dziewczynka wyd�a z oburzenia wargi. � Oczywi�cie. Nie jestem ju� dzieckiem. Ale okropnie zimno, prawda, Dardie? Chcia�abym, �eby zn�w by�o lato. Nagle zanurzy�a si� w zaro�lach i niech�tnie podnios�a p�aski kawa�ek drewna, kt�re s�u�y�o za sanki. Le�a� na nich stos ga��zi i kilka kawa�k�w kory. Dzisiaj przynios� do domu niewiele opalu, nawet je�li do jego wi�zki doda si� skrawki Dessie. Ale znikn�a im gdzie� siekiera, wi�c uda�o si� zebra� tylko tyle. Schodzi� za dziewczynk� ze skarpy, id�c po �ladach, kt�re zostawili przed dwiema godzinami. Mi�dzy czarnymi brwiami Darda rysowa�y si� g��bokie linie zmarszczek. Ta siekiera� na pewno si� nie zapodzia�a� kto� j� ukrad�. Ale kto? Kto�, kto zdawa� sobie spraw�, co znaczy taka strata: kto� kto chcia� im przeszkodzi� w zbieraniu opa�u. To m�g� by� Hew Folley. Ale Hew od kilku tygodni nie pokazywa� si� w pobli�u gospodarstwa: a mo�e by�. tylko go nie widzieli? Gdyby tylko m�g� przekona� Larsa, �e Folley jest niebezpiecznym cz�owiekiem. Folleya zaliczono do mieszka�c�w l�du, wi�c zosta� fanatycznym s�u�alca Paxu. Niegdy� niezale�ni rolnicy wierzyli w pok�j � prawdziwy pok�j, a nie beznadziejn� stagnacj� narzucon� przez Pax � i pocz�tkowo Renzi zyska� w nich gor�cych zwolennik�w. Gdy tyra�skie rz�dy tych, kt�rzy przej�li w�adz� po �mierci Proroka, zdusi�a niezale�no�� rolnik�w, cz�� z nich si� zbuntowa�a � ale za p�no. Dzisiaj mieszka�cy l�du szczycili si� w�asn� ciemnot� i byli wierni swoim mocodawcom, kt�rzy wyr�niali ich nielicznymi wzgl�dami. I w�a�nie z ich szereg�w rekrutowali si� znienawidzeni Ludzie Pokoju. Folley by� gorliwym zwolennikiem Paxu i od dawna chcia� przy��czy� do w�asnej ziemi kilka hektar�w nale��cych do klepi�cych bied� Nordis�w. Gdyby kiedykolwiek zacz�� �ywi� podejrzenia co do ich przodk�w � �e Nordisowie byli potomkami Wolnych Naukowc�w! Gdyby domy�la� si�, co teraz robi Lars! � Dardie. dlaczego musimy biec? Dard wstrzyma� oddech, by nie wybuchn�� szlochem, i zwolni� kroku. Jednak paniczny strach wci�� popycha� go w stron� g��wnego szlaku. Zawsze tak by�o. gdy oddala� si� od gospodarstwa na godzin� czy dwie. Zawsze obawia� si� wraca� do� Stanowczo odegna� z my�li ten obraz, kt�ry zbyt natarczywie podsuwa�a mu wyobra�nia...
maciejle1