wstep-ana.pdf

(594 KB) Pobierz
SŁOWO ANARCHIA
Słowo „anarchia” zawsze używano dla
określenia nieporządku i chaosu. Po-
dobnie jest i dzisiaj; „anarchia” w tym
znaczeniu wykorzystywana jest przez
politycznych przeciwników, by zaszko-
dzić idei i zafałszować jej prawdziwe
oblicze.
Nie warto jednak zagłębiać się w i-
lologiczne dyskusje, gdyż jest to raczej
kwestia historyczna. Właściwe znacze-
nie słowa „anarchia” jest niestety fał-
szowane przez niesłuszne twierdzenie,
że rząd jest organem niezbędnym dla
prawidłowego funkcjonowania społe-
czeństw, a w konsekwencji stwierdze-
nia: społeczeństwo bez rządu byłoby
skazane na nieład i chaos.
Istnienie tych uprzedzeń i ich wpływ
na rozumienie znaczenia „anarchii”
przez ogół społeczeństwa, da się w ła-
twy sposób wytłumaczyć. Każdy z nas,
od samego początku, wychowywany
jest określonych warunkach i wzglę-
dem nich ustawia swoją rzeczywistość.
Dla przykładu, urodzeni i wychowani
w niewoli niewolnicy nic wiedzą czym
jest wolność i pojęcie to jest dla nich
czymś niezrozumiałym. Podobnie, po-
kolenia robotników, którzy przez wieki
zobowiązani byli pracować dla boga-
tych, a ich losy zależały od właścicie-
li fabryk i posiadłości ziemskich, przy-
zwyczaili się do tego stanu rzeczy i nie
mogą wyobrazić sobie życia bez „Pa-
nów i Władców”.
Skoro istnieje przeświadczenie, że
rząd jest niezbędny i bez niego w spo-
łeczeństwie szerzyłby się chaos, tak
więc „anarchia” oznaczająca brak
władzy odgórnej, w konsekwencji nie-
sie za sobą brak porządku. W wielu
krajach, gdzie obowiązywała monar-
chia, słowo republika (władza spra-
wowana przez wielu ludzi), używane
było do określenia nieporządku i cha-
osu. Zmieniło się to wraz ze zmiana po-
glądów ludzi.
Uświadomienie społeczeństwu, że
rząd jest nie tylko zbędny lecz nawet
niekorzystny, sprawi że anarchia (jako
ustrój wykluczający potrzebę istnienia
rządów) odbierana będzie jako natu-
ralny porządek, społeczna solidarność
i wolność.
Ci, którzy twierdzą, że anarchiści
wybrali dla siebie nazwę niefortunną,
źle interpretowaną przez społeczeń-
stwo, są w błędzie. Problem nie polega
na wyborze źle kojarzonej nazwy lecz
na tym, że idea anarchizmu uderza w
wielowiekowe tradycje uciskania spo-
łeczeństwa przez rząd i państwo.
Anarchizm, jako ruch społeczny-po-
lityczny, rozwijał się na przestrzeni
wieków i przyjmował różne formy, w
1
1086448746.002.png 1086448746.003.png 1086448746.004.png
zależności od sytuacji politycznej. Nie-
mniej jednak główne postulaty anar-
chistów pozostawały te same.
Każdy związek społeczny, w którym
pewna grupa dominuje nad resztą, uży-
wając do tego celu strachu i przemocy,
ogranicza prawo wyboru ludzi, którzy
muszą się podporządkować. Taki cha-
rakter mają wszelkie systemy państwo-
we. Rząd i organizacje go wspierające
korzystają z przemocy, by egzekwować
przypisane sobie przywileje. W opinii
anarchistów, związki opierające się na
instytucjonalnej przemocy, narzuconej
społeczeństwu są niepożądane. Są one
jak społeczna zaraza, którą każdy po-
winien starać się wyeliminować.
Anarchizm stoi w opozycji do pań-
stwa, armii, niewolnictwa, więziennic-
twa, monopolów, kapitalizmu, biuro-
kracji, monarchii, oligarchii, patriar-
chatu i każdej innej instytucji wyko-
rzystującej w swym działaniu prze-
moc i nierówność. Innymi słowy, anar-
chizm przeciwstawia się władzy w
każdym jej wydaniu. (W praktyce, w
społeczeństwie opartym o system rzą-
dowy, anarchiści mogą zgodzić się na
istnienie jednego rodzaju przemocy po
to, aby wyeliminować inny. Dla przy-
kładu, można wezwać legalnie działa-
jącą policję dla obrony swojej wolności
przed przemocą kryminalistów, bru-
talnych szefów itp. Mimo to, wszelkie
formy przemocy mają ze sobą więcej
wspólnego, niż dostrzegalnych między
nimi różnic).
Dla celów słownikowych anarchizm
można poprawnie zdeiniować jako
opozycję dla wszelkich rodzajów rzą-
du narzuconych odgórnie. Błędem by-
łoby jednak twierdzenie, że anarchizm
jest zjawiskiem negatywnym. Opozy-
cja dla rządów wyrasta z przeświad-
czenia o pozytywnym charakterze
społeczeństwa, które to nie potrzebu-
je takiego przymusu. To nieprawda, że
społeczeństwo bez państwa nie mogło-
by istnieć. Wbrew pozorom, to nie pań-
stwowa przemoc, a chęć życia w gru-
pie scala społeczeństwo.
Ideały anarchistyczne,
czyli w co wierzą anarchiści
Anarchiści wierzą, że każdy ma prawo
do wolności; że celem społeczeństwa
jest rozszerzanie indywidualnej swo-
body jej członków. Wokół tych założeń
obraca się cała idea anarchizmu.
Człowiek żyjący od początku samot-
nie (dla przykładu pustelnik), będący
materialnie samowystarczalny mógł-
by podejmować własne decyzje, nie
ograniczone przez społeczne zależno-
ści, a tym samym mógłby czuć się wol-
nym, jednak wszelkie jego działania
uzależnione byłyby od przyrody, któ-
rej w pojedynkę by nie ujarzmił. Przy-
stosowując się do życia w gromadzie,
stałby się bardziej niezależny od sił
natury, lecz tym samym musiałby się
podporządkować ogółowi społeczności
i panującym we wspólnocie prawom.
Społeczeństwo, mimo iż jest w jakimś
stopniu zorganizowane i przez to ogra-
niczone różnymi zakazami, daje po-
szczególnym członkom tejże społecz-
ności więcej możliwości działania, niż
życie w odosobnieniu. Takie właśnie
społeczeństwo, pozwalające ludziom
na wyrażanie swoich idei, na rozwija-
nie się, jest według anarchistów społe-
czeństwem idealnym.
2
1086448746.005.png
Anarchia
Ideą anarchizmu jest stworzenie spo-
łeczeństwa, w którym to poszczegól-
ni ludzie mogliby robić wszystko,
na co mają ochotę, pod warunkiem,
że nie stoi to w sprzeczności z pra-
wem wolnego wyboru innych człon-
ków społeczności. Taką właśnie sy-
tuację oznacza greckie słowo anar-
chia, czyli brak odgórnych rządów.
Anarchiści nie oczekują, że wszyscy
ludzie będą altruistami; będą mądrzy,
dobrzy, perfekcyjni itp. Wierzą jednak,
że społeczeństwo bez władzy jest moż-
liwe do osiągnięcia, mimo nieideal-
nej natury człowieka. Każde (realne!)
społeczeństwo, bez odgórnie narzuco-
nej władzy, będzie budzić żywe zainte-
resowanie anarchistów.
Jasnym chyba jest, że każda struk-
tura społeczna zorganizowana w spo-
sób anarchistyczny potrzebować bę-
dzie stanu wolności i pokoju oraz moż-
liwości obrony tegoż pokoju, by od-
ciągnąć ludzi od działań z wykorzy-
staniem przemocy. Z drugiej jednak
strony - zapobiec używaniu przemo-
cy przez jednostkę znaczy tę jednost-
kę ograniczyć.
Każde społeczeństwo narzuca ogra-
niczenia i nie da się tego uniknąć. Anar-
chizm nie oznacza perfekcyjnej wolno-
ści; anarchia to brak rządu i nałożonej
przez niego nierówności. Wykazanie
utopijności prawdziwej wolności nie
jest bynajmniej argumentem przeciw-
ko anarchizmowi, jest jedynie potwier-
dzeniem , iż nic nie jest idealne.
Możliwość wcielenia anarchii w ży-
cie nie jest niczym poparta, ani udoku-
mentowana (pod było jednak z pierw-
szym systemem demokratycznym,
pierwszą monarchią, republiką itp.).
„Czy anarchia jest możliwa” jest pyta-
niem wyłącznie hipotetycznym i odpo-
wiedź nic pojawi się dopóty, dopóki nie
pojawi się anarchia. Pytaniem więc
jest „Czy o anarchię warto walczyć?”
„Anarchia” a społeczny nieporządek
Poza wyżej opisanym znaczeniem, sło-
wa anarchia używa się również do opi-
sywania stanu wywołanego nieudol-
nym rządzeniem, bądź brutalnej sa-
mowoli zmilitaryzowanych band
(anarchia militarna). Użyta w tym
sensie jest etymologicznym nieporo-
zumieniem.
Oba znaczenia terminu anarchia
są obecnie w powszechnym użyciu,
co wywołuje zamieszanie. Ludzie sły-
szą o bezwzględnych juntach, nazy-
wanych w mediach „anarchistyczny-
mi” (dziennikarze nad wyraz często
Używają określenia „anarchistyczny”
dla określenia przewrotów, zamachów
itp. Fakt, że siły „wywrotowe” dążą do
obalenia istniejącej władzy, nie znaczy,
że są anarchistami. Anarchiści prze-
ciwstawiają się każdej władzy, nato-
miast zbrojne junty dążą do obalenia
władzy i zastąpienia jej własnym re-
żimem). Kiedy indziej słyszą o anar-
chistach broniących wolności; stąd ła-
two wywnioskować można, że anarchi-
ści to ludzie dążący do brutalnej samo-
woli. Stwierdzenia tego typa są bardzo
często spotykane w naszym społeczeń-
stwie. Niewątpliwie rządzącym elitom
jest to na rękę; dopóki społeczeństwo
utwierdzone jest w przeświadczeniu o
negatywnym charakterze anarchii, do-
póty anarchiści nie będą stanowić re-
alnego zagrożenia dla władzy.
Niektórzy anarchiści próbowali omi-
nąć nieciekawe skojarzenia nazywając
siebie na przykład autonomistami czy
wolnościowcami. W rezultacie mnoży-
ły się nieporozumienia i niejasności.
Najprostszą drogą, by ominąć nie-
porozumienie, byłoby używanie termi-
nu „anarchia” dla jego etymologicznie
poprawnego znaczenia. Tymczasem
nierówności i brutalną samowolę na-
leżałoby nazwać terminem takim jak
na przykład „społeczny nieporządek”
(ang. social disorder).
3
Terroryzm – anarchizm – pokój
Słowo „terroryzm” oznacza uży-
wanie przemocy, np. nielegalne pod-
kładanie bomb i strzelanie do ludzi
(szczególnie, dla osiągnięcia politycz-
nego celu) i w tym pojęciu przypisywa-
ny jest często anarchistom. „Podzięko-
wać” w tym momencie można jedynie
państwu, które przy pomocy mediów
wykreowało ten stan rzeczy. Pamiętaj-
my jednak, że prowadząc wojny pro-
dukujemy i używamy o wiele więcej
bomb, pozbawiamy życia więcej ludzi i
przyczyniamy się do powstawania ter-
roru. Mimo to wojen nie uznaje się jed-
nak za akty terrorystyczne, gdyż mają
one poparcie legalnej władzy. Najczę-
ściej „terrorystami” są ludzie posiada-
jący władzę polityczną i ekonomiczną.
Terroryzm używany był kiedyś
przez anarchistów. Jednak terroryzmu
używali również Chrześcijańscy Kato-
licy, Protestanci, Mahometanie, Hin-
dusi, Sikhowie, Marksiści, faszyści,
nacjonaliści, patrioci, rojaliści, demo-
kraci i republikanie.
Zdecydowana większość anarchi-
stów przeciwstawiała się terrory-
zmowi, jako moralnie niegodnemu i
sprzecznemu z ideą wolności Terro-
ryzm jest również ograniczeniem wol-
ności (inną sprawą jest to, że terro-
rystami władze nazywają często lu-
dzi walczących w obronie swojego
domu, społeczności, życia czy wol-
ności). Tak też uważali Chrześcijań-
scy Katolicy, Protestanci, Mahometa-
nie, Hindusi, Sikhowie, Marksiści, fa-
szyści, nacjonaliści, patrioci, rojaliści,
demokraci i republikanie. W przeci-
wieństwie do nich jednak, anarchiści
ciągle muszą mówić o tym społeczeń-
stwu. W innym wypadku zawsze znaj-
dzie się „niedzielny” dziennikarz, któ-
ry przedstawi nas, jako dzikich, fana-
tycznych morderców. Taka już jest na-
tura ludzka - to co straszne i krwawe,
jest najciekawsze, a że anarchiści sta-
nowią mniejszość na politycznej, are-
nie tak więc „bezpiecznie” jest obcią-
żać właśnie ich. Poza tym postulaty
zniesienia władzy rządowej godzą w
każdą z partii; w momencie zaistnie-
nia „anarchii” senatorowie, posłowie
i cała reszta karierowiczów została-
by bez „etacików”. Dlatego więc, ni-
komu poza anarchistami nie jest na
rękę propagowanie w społeczeństwie
tychże idei.
„Anarchistyczni podkładacze
bomb” są mitem, najczęściej zaczerp-
niętym z dziewiętnastowiecznych bru-
kowców, powieści dwudziestolecia
międzywojennego (gdy wojny „wyszły
z mody”, a pozytywni bohaterowie po-
trzebowali przeciwników).
Powiedzmy sobie to otwarcie; nie-
wielka liczba terrorystów ma lub mia-
ła cokolwiek wspólnego z anarchi-
zmem i rzadko który anarchista miał
coś wspólnego z terroryzmem. Ruch
anarchistyczny zawsze utożsamiał się
z ideą pokojowego współistnienia spo-
łeczności, choć w większości uzna-
je konieczność czynnej samoobrony,
gdy zagrożone jest życie lub wolność
uczestniczących w nim osób.
Przy okazji problemu omawiania
terroryzmu i wojen, warto przypo-
mnieć kilka faktów z istnienia ONZ
(czyli organizacji opierającej się o sys-
tem państwowy, mającej na celu utrzy-
manie porządku i pokoju).
Czyż to ironia. a może celowy zbieg
okoliczności, że światowa piątka gi-
gantów militarnych (USA, Wielka Bry-
tania, Francja, Chiny i Rosja) to aku-
rat piątka najbardziej liczących się
członków Rady Bezpieczeństwa, Orga-
nizacji Narodów Zjednoczonych? Czy
zatem prawienie o bezpieczeństwie
światowym nic jest aktem wyszuka-
nej perwersji, w którym to rolę „wi-
sienki w lukrze” przejęły narody bied-
ne i mało znaczące w oczach wielkiej
polityki?
4
Na czym polega ochrona nasze-
go świata możemy stwierdzić dopiero
wtedy, gdy uświadomimy sobie, że od
czasu uchwalenia Rady Bezpieczeń-
stwa ONZ po II wojnie światowej, wy-
buchło ponad 300 konliktów zbroj-
nych, a inne grożą wybuchem.
Od roku 1990 do 1993 włącznie, kie-
dy to świat powinien cieszyć się owo-
cami „dywidendy pokoju”, piątka czo-
łowych członków Rady Bezpieczeń-
stwa wysłała krajom rozwijającym się
po 45.568.000 $ na zakup broni.
Jakby nic patrzeć, „pokój” w tym
wydaniu jest zwykłym żartem; czyż
może być coś ważniejszego dla mo-
carstw niż pieniądze? ‘To one kierują
polityką pokojową członków Rady Bez-
pieczeństwa w południowo-wschod-
niej Azji. W latach 1992 - 95 Tajwan
zamówił w USA ponad sto pięćdzie-
siąt myśliwców F-16, sześć La Fayette
i sześćdziesiąt Mirage 2000 we Fran-
cji. Malezja wyposażyła się w osiem-
naście Migów 29, osiem F-16 i dwa-
naście brytyjskich Hawk. Zdetermi-
nowany Singapur zakupił osiemnaście
F-lC, Tajlandia postarała się o szesna-
ście F-16, a Indonezja uzbroiła się w 24
Hawk. Węsząc dobry interes i rosnące
zyski związane z okolicami morza Po-
łudniowo-Chińskiego, Chiny kupiły od
Rosji za dwa biliony dolarów licencję
na produkcję SU 27, pod warunkiem,
że nic będą one użyte przeciwko Rosji.
Trudno było o tej umowie zapomnieć,
szczególnie wtedy, gdy Wietnam kupił
6 nowych SU 27 od Chin.
„Wielkim” odkryciem było stwier-
dzenie przez International Peace
Rcscarch Institute ze Sztokholmu, że
25% wszelkiej produkowanej broni
traiło do krajów południowo-wschod-
niej Azji, a dostawcami tej broni są...
właśnie te same kraje, które tworzą
Radę Bezpieczeństwa ONZ. Cóż jed-
nak może się zmienić, gdy wydatki
siedmiu krajów południowej Azji (Ja-
ponia, Indonezja, Malezja, Południo-
wa Korea, Tajwan, Singapur i Tajlan-
dia) wzrosły z 49 miliardów dolarów
w roku 1983 do 85 miliardów w roku
1993. Pod koniec 1995 roku na broń
wydano już 130 miliardów dolarów. O
te właśnie biliony dolarów wzbogaciła
się nasza „walcząca o pokój” Rada.
Jak widać idea „bezpieczeństwa”
nie jest adekwatna do tego na czym
cały kapitalistyczny świat stoi - do
proitów. Może więc tytuł „Rady Nie-
bezpieczeństwa” pasowałby bardziej
do piątki członków Organizacji Naro-
dów Zjednoczonych; 50 milionów zabi-
tych podczas wojen to chyba najlepszy
argument „za”.
Rozpoczęta w 2003 roku „wojna o
ropę” w Iraku kosztowała już życie po-
nad 100 tys. osób. Wydatki na zbroje-
nia ciągle rosną: W latach 1995-2002
świat zwiększał wydatki na zbrojenie
o 2,4 proc. rocznie. Od 2002 r. dynami-
ka wzrostu sięgnęła 6 proc. Ubiegło-
roczne wydatki były o 8 proc. więk-
sze niż w 2003 r., kiedy wyniosły 956
mld USD. w 2004 roku każdy mieszka-
niec naszej planety „wydał” na zbro-
jenia 162 dolary, z czego połowa tych
wydatków przypadała na Stany Zjed-
noczone. „Wojna z terroryzmem” za-
stąpiła „zimna wojnę” – władza po-
trzebuje wciąż nowego straszaka aby
uzasadniać swoje istnienie. Najlepiej
aby straszak był jak najmniej uchwyt-
ny i deiniowalny – taka „wojna” może
trwać w nieskończoność.
5
1086448746.001.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin