Pisma Janowe - Ewangelia Jana - opracowane perykopy i zagadnienia - (Sztuk).doc

(183 KB) Pobierz

Perykopy:

J 2,1-11 Pierwszy znak w Kanie
1 Trzeciego1 dnia odbywało się wesele w Kanie Galilejskiej i była tam Matka Jezusa. 2 Zaproszono na to wesele także Jezusa i Jego uczniów. 3 A kiedy zabrakło wina, Matka Jezusa mówi do Niego: «Nie mają już wina». 4 Jezus Jej odpowiedział: «Czyż to moja lub Twoja sprawa, Niewiasto?2 Czyż jeszcze nie nadeszła godzina moja2?» 5 Wtedy Matka Jego powiedziała do sług: «Zróbcie wszystko, cokolwiek wam powie»3. 6 Stało zaś tam sześć stągwi kamiennych przeznaczonych do żydowskich oczyszczeń4, z których każda mogła pomieścić dwie lub trzy miary. 7 Rzekł do nich Jezus: «Napełnijcie stągwie wodą!» I napełnili je aż po brzegi. 8 Potem do nich powiedział: «Zaczerpnijcie teraz i zanieście staroście weselnemu!» Oni zaś zanieśli. 9 A gdy starosta weselny skosztował wody, która stała się winem - nie wiedział bowiem, skąd ono pochodzi, ale słudzy, którzy czerpali wodę, wiedzieli - przywołał pana młodego 10 i powiedział do niego: «Każdy człowiek stawia najpierw dobre wino, a gdy się napiją, wówczas gorsze. Ty zachowałeś dobre wino aż do tej pory». 11 Taki to początek znaków5 uczynił Jezus w Kanie Galilejskiej. Objawił swoją chwałę i uwierzyli w Niego Jego uczniowie. 

Obecność Jezusa na weselu nie była przypadkowa, ale na początku opowiadania pozostaje On w cieniu swojej Matki. W miarę rozwoju sytuacji Jezus staje się postacią pierwszoplanową. Matka bezpośrednio nie uczyniła nic, aby gościom weselnym nie zabrakło wina, zachęciła natomiast sługi do wykonania każdego polecenia Jezusa. Na tym zakończyła się Jej rola. Przemiana wody w wino dokonała się w sposób bardzo dyskretny, niezauważony przez uczestników wesela. Tylko słudzy wiedzieli skąd pochodzi napój, który zmienił swoje właściwości (w.9). Uczniowie jako jedyni zrozumieli znak objawiający Chwałę Jezusa (w.9). Chwała w Ewangelii św. Jana to przede wszystkim chwała Boża, którą przedtem widział tylko prorok Izajasz, a teraz objawiła się w Jezusie, w Jego znakach. Jezus czyni wszystko, aby objawiła się chwała Ojca. Bóg natomiast otacza Jezusa tą chwałą, którą otoczył Go jeszcze przed Wcieleniem. Przyjęcie Jezusa ma na celu ukazanie chwały Bożej, czyli obecności Boga pośród swego ludu. Jezus, objawiając chwałę Boga, ukazuje prawdę, że bóg jest w Nim obecny. Początek znaków jest objawieniem początku epoki mesjańskiej, co wiąże się z symboliką wesela w Kanie jako mesjańskiej uczty.

Jeszcze fragment z opoki: Przemiana wody w wino miała ukazać chwałę Chrystusa tą samą, o której jest mowa w Prologu. Najważniejszym momentem znaku jest to, że ci, którzy rozpoznali tą chwałę, uwierzyli ( J 2,11). Chociaż znak w Kanie Galilejskiej ukazał tylko pojedynczy aspekt chwały, należy go odczytać jako antycypację - przygotowanie do godziny Jezusa, w której ukaże pełnię swojej chwały-zbawienie ludzkości . Ze względu na tak wysoką stawkę Jezus żąda od ludzi wiary w Jego posłannictwo. Na gruncie takiego rozumowania jasnym staje się fakt, dlaczego Jezus utożsamił swoją chwałę z chwałą Boga; otóż utożsamienie posłańca z osobą posyłającego leży poniekąd w naturze misji. Ale sam Chrystus zaznacza, iż nie jest większy wysłannik od Tego, który go posłał ( J 13,16).

J 3,1-21 Jezus i Nikodem

1 Był wśród faryzeuszów pewien człowiek, imieniem Nikodem, dostojnik żydowski. 2 Ten przyszedł do Niego nocą i powiedział Mu: «Rabbi, wiemy, że od Boga przyszedłeś jako nauczyciel. Nikt bowiem nie mógłby czynić takich znaków, jakie Ty czynisz, gdyby Bóg nie był z Nim». 3 W odpowiedzi rzekł do niego Jezus: «Zaprawdę, zaprawdę, powiadam ci, jeśli się ktoś nie narodzi powtórnie1, nie może ujrzeć królestwa Bożego». 4 Nikodem powiedział do Niego: «Jakżeż może się człowiek narodzić będąc starcem? Czyż może powtórnie wejść do łona swej matki i narodzić się?» 5 Jezus odpowiedział: «Zaprawdę, zaprawdę, powiadam ci, jeśli się ktoś nie narodzi z wody i z Ducha, nie może wejść do królestwa Bożego2. 6 To, co się z ciała narodziło, jest ciałem, a to, co się z Ducha narodziło, jest duchem. 7 Nie dziw się, że powiedziałem ci: Trzeba wam się powtórnie3 narodzić. 8 Wiatr4 wieje tam, gdzie chce, i szum jego słyszysz, lecz nie wiesz, skąd przychodzi i dokąd podąża. Tak jest z każdym, który narodził się z Ducha». 9 W odpowiedzi rzekł do Niego Nikodem: «Jakżeż to się może stać?» 10 Odpowiadając na to rzekł mu Jezus: «Ty jesteś nauczycielem Izraela, a tego nie wiesz? 11 Zaprawdę, zaprawdę, powiadam ci, że to mówimy, co wiemy, i o tym świadczymy, cośmy widzieli, a świadectwa naszego5 nie przyjmujecie. 12 Jeżeli wam mówię o tym, co jest ziemskie, a nie wierzycie, to jakżeż uwierzycie temu, co wam powiem o sprawach niebieskich?6 13 I nikt nie wstąpił do nieba, oprócz Tego, który z nieba zstąpił - Syna Człowieczego. 
14 A jak Mojżesz wywyższył węża na pustyni7, tak potrzeba, by wywyższono7Syna Człowieczego, 15 aby każdy, kto w Niego wierzy, miał życie wieczne8. 16 Tak bowiem Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne. 17 Albowiem Bóg nie posłał9 swego Syna na świat po to, aby świat potępił, ale po to, by świat został przez Niego zbawiony. 18 Kto wierzy w Niego, nie podlega potępieniu; a kto nie wierzy, już został potępiony, bo nie uwierzył w imię Jednorodzonego Syna Bożego. 19 A sąd polega na tym, że światło przyszło na świat, lecz ludzie bardziej umiłowali ciemność aniżeli światło: bo złe były ich uczynki. 20 Każdy bowiem, kto się dopuszcza nieprawości, nienawidzi światła i nie zbliża się do światła, aby nie potępiono jego uczynków. 21 Kto spełnia wymagania prawdy, zbliża się do światła, aby się okazało, że jego uczynki są dokonane w Bogu». 

O Nikodemie poza Ewangelią św. Jana nie ma wzmianek w NT. W czwartej Ewangelii pojawia się natomiast jeszcze w J 7,50-52 i 19,39. Nikodem ma szczególną rolę do spełnienia. Uznaje w Jezusie nauczyciela przychodzącego od Boga, a w Jego znakach widzi świadectwo autentyczności Jego misji. Jest przedstawicielem mieszkańców Jerozolimy, którzy usłyszeli o znakach dokonanych przez Jezusa (J 2,23). Jezus jednak nie koncentruje się na wierze Nikodema, lecz mówi mu o możliwości oglądania królestwa Bożego (w.3). Przedstawia mu też warunek wejścia do niego (w.5) którym jest narodzenie się na nowo z wody i Ducha. rozmowa skupia się wokół pytania w jaki sposób może dokonać się to ponowne narodzenie, czyli narodzenie z Ducha. Duch przeciwstawiony jest ciału.Wcześniej o Duchu była mowa tylko przy chrzcie Jezusa (J 1,32-33). Był to Duch Boga zstępujący w widzialnej postaci na Jezusa. Narodzenie się z Boga i stanie się dzieckiem Bożym realizuje się przez przyjęcie Słowa, a jego skutkiem jest oglądanie chwały chwały Bożej (J1,14). Jezus w rozmowie z Nikodemem wspomina o pewnej grupie osób do której i on należy, a która nie przyjmuje świadectwa pochodzącego od Ojca i Syna. Odrzucającym to świadectwo nie jest dane doświadczyć królestwa Bożego. Oni są też tymi, którzy nie przyjęli Słowa. Przyjęcie Słowa jest równoznaczne z narodzeniem się z Ducha na nowo. Polega ono bowiem na doświadczeniu życia Bożego, które jest światłością. Także świadectwo Jezusa jest światłością. Nie tylko rozprasza mrok, ale dokonuje również sądu przez ujawnienie postawy ludzi wobec światłości.

A tu już fragnemt z jezuici.pl: W trzecim rozdziale Ewangelii według św. Jana mamy opis rozmowy Jezusa z dostojnikiem żydowskim Nikodemem, który przyszedł do Jezusa nie w świetle dnia, nie na oczach wszystkich, lecz nocą. Dlaczego nie chciał przyjść w dzień? Może wstydził się drwin swoich kolegów, że uwierzył w Jezusa? Widocznie brakło mu cywilnej odwagi. A może pewności i sądu – pewności uwierzenia w Jezusa Chrystusa? Nikodem reprezentuje często spotykany typ ludzi. Jakże przecież wielu w czasach komunistycznych praktykowało skrycie, chodziło do kościoła daleko od swojej parafii, nie przyznawało się publicznie do wiary, bo bali się nie tego, że ich aresztują, ale że na przykład stracą dobrą posadę. Jak wielu ludzi jest też wahających się w swej wierze. Ich racjonalizm nie pozwala im postawić wszystkiego na jedną kartę. Zawsze są pełni wahań i wątpliwości. Takim pełnym wątpliwości człowiekiem był Nikodem. Gdy przyszedł do Jezusa oświadczył, że nikt nie mógłby czynić takich rzeczy, jak Jezus, gdyby Bóg nie był z nim. Ale gdy Jezus mu powiedział, że musi się narodzić na nowo, by wejść do Królestwa Niebieskiego, Nikodem nie zrozumiał, zawahał się, pytał, jak to się może stać, przecież nikt nie może dosłownie fizycznie narodzić się na nowo. Wtedy Jezus tłumaczy mu, że chodzi o nowe narodziny w Duchu Świętym – o przeobrażenie duchowe. Dla Nikodema było to znowu niepojęte. Pytał, jak to się może stać? I znowu Jezus tłumaczył mu, że działanie Ducha podobne jest do wiatru – szum jego słyszysz, ale nie wiesz skąd i dokąd płynie. Tak jest z każdym, kto się narodził z Ducha, który nim kieruje i prowadzi, jak chce. Trzeba poddać się wichrowi Ducha Świętego. Trzeba pozwolić, by przez nowe narodziny duchowe uczynił nas dziećmi Boga – by wejść do Królestwa Niebieskiego. Dalszy ciąg rozdziału trzeciego, to komentarz Ewangelisty. Nikodem już w nich nie występuje. Zapewne odszedł pogrążony w myślach o słowach Jezusa. Nikodem został Jego zwolennikiem, ale w ukryciu. Spotkamy go jeszcze dwa razy na kartach Ewangelii. W rozdziale siódmym św. Jana, czytamy o sytuacji, w której strażnicy świątyni zostali wysłani, by aresztować Jezusa. Nie odważyli się jednak uczynić tego i usprawiedliwiając się powiedzieli, że „nikt i nigdy nie przemawiał tak, jak przemawia ten człowiek”. Zostali zgromieni przez kapłanów: „Czyż i wy daliście się oszukać? Czy uwierzył w Niego ktokolwiek spośród starszych lub faryzeuszy?” Wtedy Nikodem odważył się zaprotestować. Zapytał: „Czy nasze prawo może potępić jakiegokolwiek człowieka, nim jeszcze przesłucha go i zbada jego czyny?” Była to nieśmiała obrona Jezusa, ale wystarczyła, by kapłani zapytali: „Czy ty też jesteś z Galilei?” Co znaczyło: czy ty też uwierzyłeś Jezusowi? „i rozeszli się wszyscy do swoich domów” (J 7, 45-50). Trzeci raz spotykamy Nikodema na pogrzebie Jezusa (J 19, 38-42), razem z Józefem z Arymatei również dostojnikiem żydowskim i potajemnym uczniem Jezusa. Józef jest tu tym, który działa, który poszedł do Piłata prosić o ciało Jezusa i dał na pogrzeb nowy grób wykuty w skale. Nikodem z nim przyszedł na pogrzeb Jezusa, niosąc około sto funtów mieszaniny mirry i aloesu. Teraz dopiero wobec tragedii skazania Jezusa na śmierć krzyżową ten wahający się człowiek okazał się odważny - przyznał się do skazanego i zgładzonego i przyszedł oddać Mu hołd bodaj przez udział w pogrzebie. Nie znamy jego dalszych dziejów. Możemy tylko przypuszczać, że stał się chrześcijaninem, skoro w tym groźnym i tragicznym momencie odważył się zademonstrować publicznie swoją dla Jezusa cześć i przynależność do Niego. Jak bardzo ludzka i podobna do naszych dróg jest droga powołania Nikodema. Pierwsze spotkanie nocą i Jezusowe wezwanie, by poddał się mocy Ducha Świętego i głęboko przemienił wewnętrznie – tak głęboko, że należy to nazwać nowymi narodzinami. Potem długie miesiące wewnętrznych zmagań, chwiejności, niepewności, bierności mimo chęci bronienia Jezusa przed ludźmi, kierującymi Synagogą i znajomymi Nikodema, a przeciwnikami Jezusa. Nie wiemy, jak przeżywał sąd nad Jezusem i czy był na nim obecny – czy należał do zasiadających w sądzie – w Sanhedrynie. Ale wiemy, że przyszedł, by wziąć udział w pogrzebie – że wreszcie się zdecydował być po stronie Jezusa. Wiatr Ducha Świętego ogarnął go. Powołanie do zostania uczniem Jezusa jest sprawą całego życia. Zaczyna się w chrzcie świętym – u większości chrześcijan w niemowlęctwie. A potem przychodzą i momenty olśnienia, i wahania, rozterki, odejścia i powroty. Ale ważne jest, by ten proces był coraz głębszym rozumieniem wiary i by prowadził do takiej decyzji, jak Nikodemowe wyznanie przynależności do Jezusa – otwarte i publiczne. By przyszedł moment takiego nawrócenia się do Jezusa, takiego narodzenia na nowo z Ducha Świętego, po którym nic już nie może być takie, jak było. Wtedy odpowiadamy wreszcie Jezusowi, że On jest naszym Panem i Zbawicielem i idziemy za Nim.

J 4,1-15 Jezus i Samarytanka I

1 A kiedy Pan dowiedział się, że faryzeusze usłyszeli, iż Jezus pozyskuje sobie więcej uczniów i chrzci więcej niż Jan - 2 chociaż w rzeczywistości sam Jezus nie chrzcił, lecz Jego uczniowie - 3 opuścił Judeę i odszedł znów do Galilei.4 Trzeba Mu było przejść przez Samarię. 5 Przybył więc do miasteczka samarytańskiego, zwanego Sychar, w pobliżu pola, które [niegdyś] dał Jakub synowi swemu, Józefowi1. 6 Było tam źródło Jakuba. Jezus zmęczony drogą siedział sobie przy studni. Było to około szóstej godziny2. 7 Nadeszła [tam] kobieta z Samarii, aby zaczerpnąć wody. Jezus rzekł do niej: «Daj Mi pić!» 8 Jego uczniowie bowiem udali się przedtem do miasta dla zakupienia żywności. 9 Na to rzekła do Niego Samarytanka: «Jakżeż Ty będąc Żydem, prosisz mnie, Samarytankę, bym Ci dała się napić?» Żydzi bowiem z Samarytanami unikają się nawzajem. 10 Jezus odpowiedział jej na to: «O, gdybyś znała dar Boży i [wiedziała], kim jest Ten, kto ci mówi: "Daj Mi się napić" - prosiłabyś Go wówczas, a dałby ci wody żywej»3.11 Powiedziała do Niego kobieta: «Panie, nie masz czerpaka, a studnia jest głęboka. Skądże więc weźmiesz wody żywej? 12 Czy Ty jesteś większy od ojca naszego Jakuba, który dał nam tę studnię, z której pił i on sam, i jego synowie i jego bydło?»13 W odpowiedzi na to rzekł do niej Jezus: «Każdy, kto pije tę wodę, znów będzie pragnął. 14 Kto zaś będzie pił wodę, którą Ja mu dam, nie będzie pragnął na wieki, lecz woda, którą Ja mu dam, stanie się w nim źródłem wody wytryskającej ku życiu wiecznemu». 15 Rzekła do Niego kobieta: «Daj mi tej wody, abym już nie pragnęła i nie przychodziła tu czerpać».

 

Rozmowa z Samarytanką staje się dla Jezusa okazją, by zapowiedzieć bliskość nadejścia godziny mesjańskiej (w.21). Służy temu szereg obrazów: żywej wody, ugaszonego na zawsze pragnienia, duchowego kultu. Jezus po raz pierwszy wprost mówi o swojej mesjańskiej godności, a czyni to na terytorium etnicznie obcym, nieżydowskim. Jednocześnie jednak podkreśla kluczową rolę wobec świata i ludzi. Jest to rola uniwersalnego Zbawiciela i mesjańskiego proroka. Nie ma ona nic wspólnego z polityczną i zabarwioną nacjonalizmem koncepcja mesjasza - dziedzica tronu Dawida. Powrót uczniów staje się okazją do zmiany tematu. W rozmowie z nimi Jezus opisuje swoją tożsamość niejako od wewnątrz, to znaczy podkreśla swoją więź z Bogiem, który go posłał. Czas żniwa, czyli sądu kończącego dziej świata już nastał. Dla uczniów jest to czas pracy i odbierania nagrody, która nie ma wymiaru materialnego. Stanowi ją życie wieczne. Uczniowie Jezusa są w uprzywilejowanej sytuacji względem tych, którzy siali, ponieważ mają udział w przełomowym momencie historii zbawienia, kiedy to Jezus wypełnia wolę Ojca. Wiara Samarytan dotyczy uniwersalnej roli Jezusa jako Zbawcy. Użyty w tym miejscu tytuł Zbawiciel nie pojawia się więcej w Ewangelii Jana. Jest on zresztą charakterystyczny dla tej fory przepowiadania chrześcijańskiego, która była przeznaczona dla nieżydowskiej grupy chrześcijan. Występuje bowiem jeszcze u Łukasza . Samarytanie przyjęli Jezusa jako Zbawiciela, a nie Mesjasza. Jego misję odczytali jako czysto religijną, pozbawioną politycznych podtekstów.

A to ze strony Blizejjezusa.pl: Celem, który sobie stawiam w niniejszej pracy jest przedstawienie Pana Jezusa jako najwspanialszy wzór Duszpasterza, poprzez wnikliwe prześledzenie rozmowy jaką przeprowadził On z pewną Samarytanką.

Na wstępnie przyglądnijmy się okolicznościom jakie towarzyszyły tej rozmowie: Jezus opuszcza Judeę. Postanawia udać się do Galilei. Droga wiedzie jednakże przez Samarię – obszar zamieszkały przez ludzi znienawidzonych przez ortodoksyjnych Żydów. Zarzewie konfliktu sięga daleko wstecz gdy król asyryski sprowadził ludność z Babilonu, Kuty, Awwy, Chamatu oraz Sefarwaim i zmieszał ich z ludnością izraelską zamieszkującą miasta samaryjskie. Doprowadziło to do złamania Bożego Prawa zakazującego oddawania czci innym bogom.

Ten oczywisty synkretyzm religijny przyczynił się do zupełnego zerwania kontaktów pomiędzy Żydami, a Samarytanami. Za słowami, iż „Żydzi nie obcują z Samarytanami” kryje się głęboka nienawiść oraz pogarda do samarytańskich odstępców, którzy złamali wieczne przymierze 
z Jahwe.

Miejscem rozmowy było miasto Sychar, a konkretnie odbyła się ona przy studni Jakuba. Trudno wyobrazić sobie okoliczności mniej sprzyjające przeprowadzeniu rozmowy duszpasterskiej! 
W opinii ówczesnych tych dwoje ludzi dzieliło wręcz wszystko:

- Żyd i Samarytanka – bariera rasowa i zarazem polityczna (członkowi dwóch najbardziej nienawidzących się narodów)

- Mężczyzna i kobieta – bariera towarzyska (niedopuszczalnym było rozmawianie mężczyzn z kobietami w miejscach publicznych)

- Wyznawca religii żydowskiej oraz wyznawczyni religii samarytańskiej – bariera religijna

- Święty Syn Boży kobieta żyjąca w konkubinacie – bariera moralna.

Jednakże żadna z tych barier nie była w stanie powstrzymać Jezusa przed duszpasterską posługą jaką zaniósł owej kobiecie.

Jezus widząc kobietę która przyszła nabrać wody rozpoczyna rozmowę od prostej prośby: 
„Daj mi pić”. Używając tego otwartego pytania łamie wszystkie wyżej wymienione bariery. Proszenie o pomoc jest bowiem jednym z najlepszych sposobów na to aby nawiązać relację 
z nieznaną osobą. Osoba proszona o pomoc czuje się bowiem bezpieczna wobec nich, uważając iż to ona jest w tej sytuacji „górą”. Kobieta znająca doskonale ówczesne zwyczaje reaguje zdziwieniem. Jezus nie podejmuje jednakże dyskusji nt. dzielących ich różnic, kontynuuje rozmowę stawiając kolejne pytanie.

To bardzo ciekawe pytanie. Jezus nawiązując do obrazu czerpania wody uzmysławia tej kobiecie, iż jest w stanie zaoferować jej coś czego naprawdę pragnie – a zatem z osoby potrzebującej staję się osobą oferującą pomoc. Swą tajemniczą ofertą dotyczącą „wody żywej” pobudza swą rozmówczynię do refleksji, zmusza niejako do zastanowienia się nad jej najgłębszymi pragnieniami. W pierwszym momencie Samarytanka odbiera słowa Jezusa bardzo dosłownie. Jej codzienna potrzebą jest woda, którą musi w trudzie czerpać w każde upalne popołudnie. Choć kobieta ta nie rozumie jeszcze w pełni duchowego znaczenia słów Jezusa, to jednakże wzbudziły one z jej sercu prawdziwe pragnienie oraz nadzieję.

W rozmowie następuje teraz trudny etap konfrontacji. Jezus stara się uzmysłowić kobiecie samarytańskiej dlaczego jej najgłębsze pragnienia nie mogą być spełnione.

To bodajże najtrudniejszy etap w tej rozmowie mającej na celu udzielenie pomocy tej zagubionej kobiecie. Jezus obnaża prawdziwy powód jej nieszczęśliwego życia. Jest nim grzech.

Jezus stawia ową niewiastę w świetle. Czyni to jednakże w pełen miłości sposób. Skupia się na prawdzie wypowiedzianych przez nią słów, a nie na potępieniu jej za trwanie w grzesznym związku. Kobieta powoli zaczyna zdawać sobie sprawę z kim ma do czynienia. Na owa przemianę wskazuje sposób w jaki się teraz do Niego zwraca: „Panie, widzę, żeś prorok”. 
Konfrontacja z prawdą powoduje, iż owa niewiasta próbuje się wycofać.

To typowy sposób ucieczki. Zmiana tematu. Jezus dotknął bowiem wrażliwej dziedziny jej życia – warstwy moralnej. W ten sposób reaguje wielu ludzi. Gdy rozmowa zacznie dotykać bardzo osobistych kwestii ich życia, postarają się ukierunkować ją na tzw. „tematy religijne” nie dotyczące ich osobiście. Pytanie które zadała Jezusowi dotykało ważnych teologicznie kwestii, które od wielu lat dzieliły Żydów od Samarytan – gdzie jest właściwe miejsce oddawania czci Bogu?

Jaka jest postawa Jezusa? Nasz Pan nie podejmuje się dyskusji. Czy nie byłby w stanie autorytatywnie rozwiązać raz na zawsze tego konfliktu? Oczywiście byłby w stanie. Jednakże świadomie nie czyni tego. Nie dopuszcza do tego aby to głębokie, teologiczne pytanie odsunęło Jego uwagę od prawdziwego problemu jej życia – potrzeby nawrócenia. Odpowiedź Jezusa nie jest oczywiście próbą zbagatelizowania pytania które zostało mu postawione. W swej odpowiedzi przedstawia On bowiem istotę Bożego planu zbawienia oraz sposobu oddawania czci Bogu (por. wer. 2-24). Samarytanka odpowiedziała: „wiem, że przyjdzie Mesjasz zwany Chrystusem, a kiedy On przyjdzie, objawi nam wszystko” (w. 25). Wiedziała zatem, że zbawienie dokona się przez Chrystusa.

Następny krok jest prawdziwym celem który winien przyświecać każdej rozmowie duszpasterskiej. Jezus wzywa w nim Samarytankę do osobistej wiary w Niego (nowonarodzenie).

Reasumując możemy dostrzec bardzo ciekawy schemat rozwoju sytuacji zastosowany przez Jezusa.

Pierwszym krokiem było zaproponowanie kobiecie tego czego pragnęła (woda). Następnie Jezus zwraca jej uwagę ku jej prawdziwym potrzebom, a zarazem informuje ją dlaczego nie mogą one zostać spełnione (trwanie w grzechu). W kolejnym kroku przedstawia jej Boży plan zbawienia w Chrystusie. Na samym końcu zwraca się do niej osobiście i zachęca ją do podjęcia osobistej decyzji.

Chciałbym zwrócić ponadto uwagę na niesamowity wprost rozwój postawy owej kobiety wobec osoby Jezusa. Przejawiła się ona w sposobie w jakim zwracała się ona do Chrystusa. 
W wersecie 9 nazwała go Żydem (w ustach Samarytanina było to stwierdzenie obraźliwe). 
W wierszu 11 zwraca się do niego w słowach: „Panie” – a zatem zastosowała zwrot grzecznościowy. W wierszu 19 nazwała go prorokiem, a w końcu w wierszu 29 ogłosiła, że jest On Chrystusem. Efektem owej rozmowy duszpasterskiej było nie tylko nawrócenie owej kobiety. Nasz Pan sprawił, że z osoby zagubionej, poszukującej miłości oraz szczęścia stała się ona ewangelizatorką, która zaniosła wieść o Jezusie pozostałym mieszkańcom miasta.

Pomimo upływającego czasu, zmian jakie wokół nas się dokonują analizowany powyżej fragment jest dla nas wspaniałym oraz wciąż żywym przykładem jak posługiwać duszpastersko innym ludziom, a zarazem jak się na taką pomoc otwierać. Zwraca on bowiem uwagę na to co jest istotą takiej pomocy – przyprowadzenie ludzi do Chrystusa. Tylko On jest odpowiedzią na każde z naszych pytań oraz zaspokojeniem wszelkich naszych potrzeb.

J 5,1-18 Uzdrowienie paralityka

1 Potem nastąpiło święto żydowskie i Jezus udał się do Jerozolimy. 2 W Jerozolimie zaś znajduje się sadzawka Owcza, nazwana po hebrajsku Betesda1, zaopatrzona w pięć krużganków. 3 Wśród nich leżało mnóstwo chorych: niewidomych, chromych, sparaliżowanych2, <którzy czekali na poruszenie się wody. 4 Anioł bowiem zstępował w stosownym czasie i poruszał wodę. A kto pierwszy wchodził po poruszeniu się wody, doznawał uzdrowienia niezależnie od tego, na jaką cierpiał chorobę>. 5 Znajdował się tam pewien człowiek, który już od lat trzydziestu ośmiu cierpiał na swoją chorobę. 6 Gdy Jezus ujrzał go leżącego i poznał, że czeka już długi czas, rzekł do niego: «Czy chcesz stać się zdrowym?»7 Odpowiedział Mu chory: «Panie, nie mam człowieka, aby mnie wprowadził do sadzawki, gdy nastąpi poruszenie wody. Gdy ja sam już dochodzę, inny wchodzi przede mną». 8 Rzekł do niego Jezus: «Wstań, weź swoje łoże i chodź!»9 Natychmiast wyzdrowiał ów człowiek, wziął swoje łoże i chodził. 
Jednakże dnia tego był szabat. 10 Rzekli więc Żydzi do uzdrowionego: «Dziś jest szabat, nie wolno ci nieść twojego łoża». 11 On im odpowiedział: «Ten, który mnie uzdrowił, rzekł do mnie: Weź swoje łoże i chodź». 12 Pytali go więc: «Cóż to za człowiek ci powiedział: Weź i chodź?» 13 Lecz uzdrowiony nie wiedział, kim On jest; albowiem Jezus odsunął się od tłumu, który był w tym miejscu. 
14 Potem Jezus znalazł go w świątyni i rzekł do niego: «Oto wyzdrowiałeś. Nie grzesz już więcej, aby ci się coś gorszego nie przydarzyło». 15 Człowiek ów odszedł i doniósł Żydom, że to Jezus go uzdrowił. 16 ...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin