Święta Inkwizycja Piotr Marek.docx

(169 KB) Pobierz


4885_480.png
Piotr Marek: "Inkwizycja na straży czystości wiary i moralności"

Czyż w dzisiejszych czasach, w których panuje libertyński rozkład obyczajów i moralności, kultu sodomii, szalejącego modernizmu katolickiego, synkretyzmu religijnego, kosmopolityzmu i wszelakiego moralnego plugastwa, nie potrzeba nam podobnej organizacji?

 

Inkwizycja jest najbardziej oczernioną i oplutą instytucją Kościoła Katolickiego. Jest wielokroć bardziej znienawidzona, przez spadkobierców filozofii libertyńskiego oświecenia, niż Towarzystwo Jezusowe czy samo papiestwo. Społeczną naukę Kościoła zaś, zwolennicy politycznego liberalizmu oraz religijnego synkretyzmu, ostatnio próbują „urabiać pod swoje dyktando”, przypisując jej rzekome popieranie propagowanych przez tychże ideologii. Jest to oczywiście nieprawda. Taka sama nieprawda jak to, że Święta Inkwizycja papieska oraz państwowa Inkwizycja Hiszpańska (najbardziej znienawidzona przez oświeceniowców), były organizacjami które „paliły na stosie” wszystkich „jak się patrzy”. Fakty historyczne ukazują jednak odwrotny obraz Inkwizycji, od tego urobionego przez oświeceniowców. Inkwizycje starały się nawracać za wszelką cenę osoby postawione przed ich trybunały. Wyroki śmierci z kolei, występowały naprawdę rzadko, i to wykonane były nie przez samych inkwizytorów, ale przez odpowiednie lokalne organy prawne.

 

nkwizycja była instytucją, która za swój główny cel postawiła sobie walkę z herezją oraz degradacją moralną społeczeństwa pośród którego działała. Charakterystyczną cechą Inkwizycji, wyróżniającą ją spośród wszelkich trybunałów, było położenie nacisku nie tyle na ukaranie oskarżonego, co na zbawienie jego duszy. Kara, jaką wymierzyła skazańcowi Inkwizycja, była formą pokuty oraz gwarancji odkupienia winy spowodowanej grzechem oskarżonego. Tak więc priorytetem Inkwizycji było nie tyle próżne dobro materialne skazanego „na tym świecie”, ale szczęście wieczne w Królestwie Bożym (które to mógł osiągnąć ów oskarżony po oczyszczeniu przez wyrok). Taki był właśnie tok myślenia inkwizytorów, oraz sama idea Inkwizycji jako instytucji. Początki kościelnej Inkwizycji jako instytucji sięgają 1177 roku. Wtedy to papież Lucjusz III, na soborze w Weronie, z obawy przed zagrożeniem dla katolicyzmu ze strony licznych heretyków (głównie katarów), wydał rozporządzenie o powołaniu do życia pierwszej papieskiej Inkwizycji. Instytucję tę udoskonalił papież Innocenty III na Soborze Laterańskim IV w 1215 roku. Wtedy to oficjalnie użyto nazwy „Inkwizycja” na nowo powstałą instytucję. Z kolei papież Grzegorz IX powierzył Inkwizycję dominikanom w 1233 roku. Pierwsze i podstawowe zasady działania owej Inkwizycji mieszczą się w tej konstytucji, której przytoczę fragment: „W celu zniesienia różnych herezji, które w naszych czasach zaczęły mnożyć się w wielu miejscach, winna obudzić się gorliwość ludzi Kościoła (...). Oto dlaczego, w obecności naszego drogiego syna, cesarza Fryderyka, w łączności z naszymi braćmi kardynałami, patriarchami, arcybiskupami i biskupami, a także licznymi książętami zgromadzonymi z różnych części świata, mocą autorytetu apostolskiego potępiamy tą konstytucją wszystkich heretyków jakiekolwiek imię by nosili, szczególnie katarów i patarenów, tych, którzy fałszywie nazywają się pokornymi lub ubogimi z Lyonu; józefinów i arnoldystów. Inkwizycję powołano z konieczności walki z namnażającą się liczbą sekt w tamtym okresie. Gdyby nie owa instytucja, zapoczątkowana przez Lucjusza III, a ukończona przez Innocentego III oraz Grzegorza IX, nasza wiara uznałaby poważnych uszczerbków doktrynalnych, więc narażona byłaby na odstępstwa od swego pierwotnego nauczania. Było to zagrożenie dużo gorsze niż śmierć fizyczna. Było to zagrożenie niosące za sobą śmierć duchową, a więc groźbę wiecznego potępienia spowodowanego życiu w błędnej nauce polegającej na wypaczeniu słów niesionych przez Ewangelię. Inkwizycja więc powstała jako swoisty „ratunek dla naszych dusz”. Cel postawiony przez ową zacną instytucję, był jak najbardziej słuszny oraz godny zachwytu i należytej mu pochwały. Ponadto słuszny był też jej cel społeczny. Walki z sodomią oraz przestępczością były gwarantem prawidłowego rozwoju społecznego wśród ludzi w obrębie których działały inkwizycje.

Słusznym jest stwierdzeniem, że Inkwizycja jest instytucją naturalną. Warto w tym kontekście przyjrzeć się fragmentowi tekstu Adama Gwiazdy „Obrona Inkwizycji”: „Najsamprzód należy zauważyć, że Inkwizycja […] jest niezbędna w każdej społeczności, która pragnie zachowania własnego istnienia. Każde społeczeństwo nadzoruje i kontroluje tych, którzy pragną wywrócić do góry nogami jego porządek. I to nie jedynie tych , którzy negują jego podstawy w całości, ale choćby tylko po części, tych, którzy są nieposłuszni jednemu nawet prawu. Nikogo to raczej nie dziwi. Odwrotnie, byłoby dziwne, gdyby tak się nie działo - społeczność nie mogłaby wówczas istnieć i szybko zostałaby zniszczona przez wrogów ładu. […] Inkwizycja występuje w każdym systemie rządów i w każdym państwie, niezależnie od ustroju: w monarchii czy republice, w demokracji czy autokracji. Wielkim Inkwizytorem rzymskim był cenzor. We współczesnych państwach funkcję tą pełnił minister wraz ze swoimi żandarmami i policjantami. Zabójców, czyli tych, którzy naruszają prawo do życia oraz złodziei, czyli tych, którzy naruszają prawo własności, zamyka się do więzienia i nie ma w tym nic dziwnego. Jest to samoobrona społeczeństwa. Według Fryderyka Bastiata prawo jest zorganizowaną sprawiedliwością, tzn. jednostki przekazują część swoich uprawnień państwu w celu obrony ich praw, jak to widzieliśmy wyżej. Znakomicie opisuje to zjawisko prof. Koneczny, który widzi w tym jeden z wyróżników cywilizacji łacińskiej. Nikt przy zdrowych zmysłach nie będzie się sprzeciwiał „prześladowaniu” przestępców lub upominał się o tolerancję dla ich odmiennych poglądów na sprawy społeczne. Trzeba po prostu bronić się przed nieprzyjaciółmi ładu, którzy chcą wywrócić do góry nogami panujący porządek rzeczy. Teologia moralna zna pojęcie „wroga publicznego”, który wyłączony jest spod nakazu przykazania miłości bliźniego. A przecież prawo pozytywne to w końcu tylko zbiór przepisów ustalonych przez legistraturę, a jednak przestrzega się go tak rygorystycznie. O ileż ważniejsze jest nadrzędne prawo Boże, czy też prawo naturalne, jak kto woli. Wreszcie sam Bóg zarządzając światem też posiada swoją inkwizycję. Składa się ona z rozesłanych wszędzie niewidzialnych agentów, którzy czuwają nad światem i ze wszystkiego zdają Mu sprawę. Stąd właśnie biorą się niespodziewane nawrócenia i nieoczekiwane poprawy wielkich grzeszników. Jeżeli zaś ktoś nie uzna za stosowne podporządkować się wyrokom niebieskim i nie poprawi się, czeka go sąd i wieczny wyrok, od którego nie ma już odwołania. Nie łudźmy się - Bóg jest nieskończenie miłosierny dla niewinnych dusz, ale wobec zbrodni Jego gniew jest nieunikniony. Sam też wykonuje wyroki. Wystarczy popatrzeć na ukaranych za niewierność Żydów, lub schizmatyków z Bizancjum i Bliskiego Wschodu, którzy wpadli w mahometańskie ręce. Oto Boża sprawiedliwość”. Warto scharakteryzować ogólny zakres działania Inkwizycji. Nie jest prawdą, że Inkwizycja wyłapywała i skazywała wyznawców innych religii niż katolicyzm. Wyjątkiem było czynne znieważenie katolicyzmu lub kapłanów, niemniej procesy takie były rzadkością. Celem głównym działania Inkwizycji była walka z herezją wewnątrz samego Kościoła Katolickiego. W myśl tego, zadaniem inkwizytorów było zwalczanie odstępstw doktrynalnych pośród samych katolików. Inkwizycje stawiały sobie również za cel poprawę moralną społeczności w obrębie których działały. Walczyły nie tylko z heretykami, ale i również z sodomitami, zboczeńcami, społecznymi wywrotowcami i rewolucjonistami. Szczególnie aktywne na froncie społecznym były inkwizycje państwowe, jednakże trybunały kościelne też i na tym polu nie próżnowały. Możemy tutaj wyodrębnić cztery dziedziny „zainteresowań” Inkwizycji:

judaizujący chrześcijanie;
• moryskowie (mahometanizujący chrześcijanie);
• heretycy;
• przestępcy przeciw moralności (sodomici, bluźniercy, bigamiści etc.);

Inkwizytorzy nie powinni wychodzić poza wyznaczone im regulaminowo ramy. Co prawda mogły się zdarzać nadużycia, jednak winę za nie ponosi nie sama instytucja Inkwizycji, ale poszczególni ludzie sprawujący w niej urząd, i dokonujący w ramach jego nadużyć. Poruszę jeszcze krótko wątek „palenia czarownic”. Inkwizycja nie zajmowała się tym tak gorliwie jak nam to zwykła obrazować liberalna propaganda. O wiele więcej przypadków palenia i topienia czarownic naliczono pośród protestanckich sądów niż u inkwizycyjnych trybunałów. Co więcej, wielu inkwizytorów powątpiewało w sens istnienia i tropienia czarownic. Z tego powodu Inkwizycja nie zajmowała się nimi, aż tak gorliwie, jak to nam zwykli obrazować liberałowie.

Inkwizycja miała również określoną strukturę. Istniały zarówno trybunały „kościelne”, podlegające władzy papieskiej, jak i „państwowe”, będące pod panowaniem monarchy. Trybunały inkwizycyjne posiadały własne więzienia. Istniały dwa rodzaje więzień:
• „Tajne Więzienie” (odpowiednik dzisiejszego aresztu śledczego);
• „Więzienie Karne” (carcel de penitencia), gdzie osoby skazane odsiadywały karę „wiecznego więzienia”;

Termin „wiecznego więzienia” jest tutaj jak najbardziej symboliczny. Terminem tym opatrywano dawniej każdy orzeczony wyrok więzienia. Wyrok taki bardzo rzadko bywał dożywotni. Przeważnie odsiadywano w tych celach wyroki kilkuletnie a nawet kilkumiesięczne. W XV i XVI wieku terminem „wiecznego więzienia” określano także obowiązek przebywania w domu krewnych lub nawet zakaz opuszczania miasta. Dodam, że wyroki więzienne były najczęstszymi rodzajami kar jakie wymierzano w trybunałach inkwizycyjnych. Należy zdecydowanie podważyć również żydowską, masońską i oświeceniową propagandową paplaninę o „surowych lochach inkwizycji”. W rzeczywistości „Lochy Inkwizycji” były niekiedy wielokroć lżejsze od lokalnych więzień władz świeckich. Niekiedy nawet zwykli więźniowie - osadzeni w więzieniach publicznych - samooskarżali się przed Inkwizycją wyłącznie po to, by przeniesiono ich do cel inkwizycyjnych! Nie ma się czemu dziwić. W więzieniach Inkwizycji z reguły karmiono regularnie i to wcale nie najgorzej (chleb, mięso, a nawet wino). Więźniowie posiadający własne środki mogli sobie ponadto sprowadzać posiłki z miasta. W związku z tym, jednym z obowiązków służby więziennej było czuwanie, aby aresztanci nie przejedli w ten sposób całego swojego majątku. Czyniono tak, aby aresztowani mieli z czego płacić grzywny. Ubodzy aresztanci dostawali „z przydziału” kapcie, koszule i kalesony. Wszystkim więźniom zapewniano opiekę lekarską. W więzieniach Inkwizycji mężczyźni osadzani byli z reguły w celach pojedynczych, zaś kobiety - w zbiorowych, co miało w założeniu chronić je przed nadużyciami ze strony służby więziennej. Oczywiście mogły zdarzać się sporadyczne przypadki nadużyć, ale nie były one taką normą, jak to nam zwykła nakreślać żydowska, masońska, oświeceniowa i libertyńska propaganda. Prawidłowo więzienia Inkwizycji winny funkcjonować według opisanej powyżej procedury.

Inkwizycja wniosła wiele innowacji do systemu prawnego. To właśnie Inkwizycji zawdzięczamy funkcję obrońcy dla oskarżonego, wbrew panującej propagandzie przypisującej tą zasługę oświeceniowym teoretykom sądownictwa. W prawdzie obrońca w trybunale inkwizycyjnym różnił się nieco od współczesnego nam adwokata, ale nie zmienia to faktu, że dzięki tej instytucji wprowadzony został urząd obrońcy oskarżonego. Inną cechą Inkwizycji była jej wieloinstancyjność. Od wyroku trybunału oskarżony mógł się odwoływać, jednak początkowo nie wszystkim więźniom na to zezwalano. Praktyka blokowania części odwołań zanikła z chwilą, kiedy Suprema (naczelny organ inkwizycji w Hiszpanii) wprowadziła obowiązek przekazywania wyroków do siebie dla zatwierdzenia. Zmieniała ona często wyroki nawet bez składania odwołania i to przeważnie na korzyść oskarżonych. Prymas Hiszpanii (a od 1507 Generalny Inkwizytor Kastylii) kardynał Cisneros przeprowadził bardzo skrupulatną lustrację usuwając ze stanowisk w Kościele i inkwizycji ludzi niegodnych, a także dbał o poziom wykształcenia duchowieństwa. Wydał także walkę handlowi odpustami jeszcze przed wystąpieniem M.Lutra. Z polecenia papieża Grzegorza IX, podsądny oskarżony w trybunale papieskim, musiał mieć obowiązkowo własnego obrońcę i to z wysokimi kwalifikacjami prawniczymi. Ponadto warto wspomnieć też o tym, że Inkwizycja znała także stanowisko ławnika, ale podobnie jak w przypadku obrońcy, nieco inny od znanego nam współcześnie tego urzędu. Wprowadzono też zasadę, że nie wolno karać ludzi niepoczytalnych, więc każdy przewód sądowy rozpoczynał się od obdukcji lekarskiej. Ponadto w trybunałach Inkwizycji wprowadzono „zwolnienie za dobre sprawowanie”.

Inkwizycja wymierzała wiele różnych rodzajów kar. Powszechna w świecie żydowsko-masońska propaganda przedstawia inkwizytorów jako „typów z pod ciemnej gwiazdy”, którzy skazywali „na stos” ludzi za byle jakie przewinienia. Jest to oczywiście totalna bzdura! Pierwszym tego dowodem był fakt, że inkwizytorzy nie mieli prawa nikogo skazywać na śmierć. Po stwierdzeniu ciężkiego przypadku herezji, Oficjum przekazywało oskarżonego organom świeckim. Tutaj też ustalenie dokładnej liczby straconych jest trudne z tego powodu, iż większość egzekucji nie była wykonywana na skazanych, lecz „in effigie”, tj. palono w zastępstwie kukły mające wyobrażać skazanego. Ocenia się, iż liczba egzekucji „in effigie” przekraczała wielokrotnie liczbę wykonań wyroków „in persona”, czyli na rzeczywistych osobach. Tak więc wykreowany przez media obrazek inkwizytora palącego ludzi przywiązanych do pala jest dalece odbiegły od prawdy historycznej. Wyroki śmierci w przypadku orzeczeń Inkwizycji występowały bardzo rzadko. Bardzo popularnymi metodami kar „lżejszych heretyków” były przymusowe udziały nabożeństwach pokutnych, banicje, nakazy opuszczenia miasta bądź niekiedy odwrotnie od ostatniego – zakaz opuszczania pewnego miasta przez skazanego. Bogaci skazańcy niekiedy dostawali wyroki grzywny. Inną surową karą były galery. Te z kolei chętnie wymierzali inkwizytorzy królewscy, którzy pozyskiwali darmowe i szybkie kadry dla floty wojennej. Wróćmy do samego wątku przekazywania skazanych „na stos” do trybunałów świeckich. Wspomniany przeze mnie tekst A.Gwiazdy „Obrona Inkwizycji” obrazuje cały ten proceder: „Warto przyjrzeć się też, jak kształtowały się wyroki, które zapadały w tych procesach. Z góry trzeba powiedzieć, że trybunał nigdy nie wydawał wyroku śmierci. Wydawany przezeń wyrok nie był niczym więcej jak tylko opinią kolegium sędziowskiego, które stwierdzało, czy oskarżony jest apostatą, heretykiem, czy ewentualnie powtórnym heretykiem. Wydanie takiego orzeczenia kończyło działalność trybunału, dalej jego kompetencje nie sięgały. Sprawą innych sądów, czysto świeckich, było zastosowanie przepisów prawa cywilnego, jak to i dziś czynią sędziowie po wysłuchaniu opinii ekspertów i sędziów przysięgłych. Inkwizytorzy nie wydawali więc bezpośrednio wyroków śmierci i nie byli odpowiedzialni za ostateczny kształt sentencji. Ale nawet i w takim wypadku ostatnie słowo należało do króla, który zachowywał przywilej prawa łaski.[…] Słynne auto-da-fe w rzeczywistości także wyglądało inaczej niż w lewicowych podręcznikach historii. Nie polegało ono na paleniu na stosie, ale było swego rodzaju obrzędem pokutnym, który ogłaszał po części uniewinnienie osoby fałszywie oskarżonej, a po części pojednanie się z Kościołem nawróconych penitentów. Było wiele takich auto-da-fe, w czasie których płonęła tylko świeczka w ręku ex-heretyka, znak wiary na nowo oświecającej jego serce. Lhorente, w celu udowodnienia wielkiej gorliwości Inkwizycji, podaje przykład wielkiego auto-da-fe 12 lutego 1486 roku w Toledo. Na liczbę 750 podsądnych ani jeden nie został skazany na śmierć! Podobnie w czasie następnych procesów 2 kwietnia (950 osób), 1 maja (750) i 10 grudnia (950) nikt nie został ukarany śmiercią. W tym okresie wydano wyroki ogółem na 27 osób. Do tego warto wiedzieć, że akurat Inkwizycja w Hiszpanii, jako instytucja królewska, zajmowała się także sądzeniem przestępców kryminalnych jak koniokradzi, złodzieje kościołów, świeccy uzurpujący sobie funkcje kościelne, sodomici, spowiednicy uwodzący penitentów, bluźniercy, rewolucjoniści, których także duża liczba mogła się znajdować pośród tych dwudziestu siedmiu. […]Bernard Gui, prawdziwy czarny charakter opracowań historii średniowiecza, był inkwizytorem w Tuluzie między 1307 a 1323 rokiem. Uważany jest powszechnie za krwawego oprawcę i takim go ukazuje film i powieść "Imię Róży". Tymczasem tylko jeden prowadzony przez niego proces na sto kończył się wyrokiem śmierci. Nie jest to imponująca liczba. Podobne proporcje zachowywała "krwawa" inkwizycja hiszpańska w ciągu 160 lat (od 1540 do 1700) osądziła 49 tysięcy spraw zachowując podobną proporcję wyroków śmierci - 490 w ciągu 160 lat!”. Jak widać prawda jest dużo bardziej odbiegła od serwowanej nam powszechnie „talmudycznej interpretacji” wydarzeń historycznych.

Innym, niemalże integralnym elementem „czarnego obrazu Inkwizycji” są rzekome tortury przez nią stosowane. W rzeczywistości jednak tortury inkwizycji były niemalże symboliczne. Do drugiej połowy XVIII wieku w Europie panowało tzw. prawo magdeburskie, gdzie głównym dowodem było przyznanie się oskarżonego do winy, a głównym środkiem skłonienia go do tego były właśnie tortury. Z resztą metody te nie odbiegają od znanych nam współcześnie. Męczarnie fizyczne zostały zamienione na bardziej „humanitarne” (lub jak kto woli „oświecone”), polegające na (dużo gorszym w zasadzie) dręczeniu psychicznym lub graniu na godności przesłuchiwanej osoby. Stosowanie tortur wynikało wtedy z zaliczenia herezji do ściganych przez państwo przestępstw. Hiszpańska Inkwizycja dodatkowo wyróżniała się tu pozytywnie wśród innych trybunałów. Tutaj tortury były ujęte w ramy ścisłych przepisów. Procedury samej Inkwizycji zniechęcały do stosowania tortur w przewodzie sądowym, gdyż więzień który przeszedł tortury miał sprawę umorzoną. Bardzo wielu więźniów w ten sposób wychodziło wolnych. Źródła podają, że na ogłoszeniu wyroku w 1594 roku w Walencji umorzono z powodu przejścia tortur 53 sprawy na 96. Badania archiwalne dodatkowo ukazują, iż tortury stosowano jeno w 10% przypadków śledztw. Przed przystąpieniem do samych tortur ważny był wymóg oględzin lekarskich. Jeżeli oględziny stwierdziły nieodpowiedni stan zdrowia oskarżonego, tortury były zaniechane. Inkwizycja hiszpańska stosowała następujące rodzaje tortur:
garrucha (podnoszenie przy pomocy liny przywiązanej do związanych na plecach rąk);
toca (kneblowanie w położeniu „do góry nogami” i podduszaniu strumieniem wody - przepisy dopuszczały maksymalnie 15 litrów);
potro (mocne krępowanie ramion sznurem i zaciskaniu go w ten sposób, aby wrzynał się w ręce);
W skład inkwizycyjnych tortur jak widać nie wchodziły rozdmuchane przez żydowską i masońską propagandę przypalania żelazem czy łamanie kołem. Takie metody są czystą bajką wymyśloną przez wymienionych wyżej propagandzistów. Jako ciekawostkę warto dodać, że zgodnie z przepisami „Prawa Kanonicznego” inkwizytorzy nie byli obecni podczas tortur.

Teraz warto wspomnieć dlaczego przede wszystkim propagandowo oczerniana jest Inkwizycja Hiszpańska, przedstawiana jako szczególne „okrutna i krwiożercza”. Inkwizycja Hiszpańska była instytucją królewską, więc jako „świecka”, winna być traktowana łagodniej przez antykatolickie siły, niż adekwatna jej „instytucja papieska”. Rzeczywistość jest jednak zupełnie inna. Odpowiedź na ten wątek można znaleźć w historii. Plagą średniowiecznej Hiszpanii byli nękający ten kraj tamtejsi judaiści. Żydzi w Hiszpanii opanowali wiele ważnych ośrodków handlowych, mieli w posiadaniu rzemiosło wojenne, trudnili się handlem niewolnikami. Wielu z nich, występujących jako tłumacze starożytnych dzieł, dokonywało przy tym ogromnych nadużyć. Żydzi w Hiszpanii dokonali wiele przekrętów. Często przypodobywali się w oczach hiszpańskich panów tak bardzo, że zyskiwali u nich duże przywileje. Z czasem zaczęli „wymykać się z pod kontroli”. Żydzi przez to stworzyli sobie takie warunki prawne, że w sądach bywali niekiedy praktycznie nietykalni. Z kolei judaiści przechodzący na chrześcijaństwo nie zaprzestawali lektury „Talmudu”. Zdesperowane władze królewskie średniowiecznej Hiszpanii, dzięki politycznemu sprytowi, podporządkowały sobie struktury tamtejszej Inkwizycji pod własne rozkazy. Ułatwiło im to znacznie walkę z żydowskimi wywrotowcami. Za radą Wielkiego Inkwizytora Tomasza Torquemady (pełniącego ten urząd od 1483 roku), król Hiszpanii Ferdynand II i królowa Izabela Kastylijska, wydali 30 marca 1492 roku edykt nakazujący opuszczenie królestwa, w ciągu 4 miesięcy, wszystkim mieszkańcom Hiszpanii żydowskiego pochodzenia, którzy nie przeszli na chrześcijaństwo. Edykt ten pomógł ukrócić żydowską samowolkę na terenie hiszpańskiego państwa. W tym przypadku nie było mowy o żadnych represjach władz na ludności żydowskiej. Wręcz przeciwnie, bowiem był to edykt, który pomógł wyeliminować represję i pasożytnictwo żydowskie na Hiszpanach! Ten zasadniczy fakt historyczny sprawił, że to właśnie Inkwizycja Hiszpańska, będąca organem państwowym, padła główną ofiarą w kampanii oszczerstw prowadzonych przez żydowską propagandę. Fakty te tłumaczą również, dlaczego nakazujący powściągliwość przy wykonywaniu i wydawaniu wyroków przez inkwizytorów, Tomasz Torquemada, został kłamliwie przedstawiony jako „krwiożercy tyran palący na stosie wszystkich za najmniejsze wykroczenia”. W rzeczywistości Tomasz Torquemada był wytrwałym inkwizytorem, który mężnie walczył o zbawienie duszy każdego błądzącego w herezji człowieka. Był również przykładem ogromnego hiszpańskiego patrioty, który uratował swoją ojczyznę.

Podsumowując wszystko, ponownie ucieknę się do cytatu z tekstu „Obrona Inkwizycji”: „Na końcu spojrzeć należy na ogólny bilans Inkwizycji, najlepiej widać jej efekty na przykładzie Hiszpanii. Wtedy, kiedy ona istniała, kraj ten był prawdziwą potęgą rywalizującą z całą Europą w żegludze i podbojach. Nad jej posiadłościami nigdy nie zachodziło słońce, a król Hiszpanii był władcą połowy świata. A kiedy Inkwizycja została zniesiona? Hiszpania straciła Amerykę i do tego rozpoczęły się kłopoty na własnym terytorium. Można podać także kontrprzykłady. Czymże był okres triumfów Hiszpanii dla Anglii, Francji i Niemiec? Wiekami wojen religijnych, które pogrążyły Europę w chaosie: rozpętana przez Lutra wojna trzydziestoletnia i wojny chłopskie, wojny domowe i rewolucje, noc św. Bartłomieja, zabójstwo Marii Stuart, Henryka III, Henryka IV, Karola I, księcia Orańskiego, Ludwika XVI, Marii Antoniny i innych. Kraje te nie posiadały w tym okresie Inkwizycji. A Polska, kraj tolerancyjny, państwo bez stosów? Zniknęła z mapy ...”. Z tego cytatu można wyciągnąć takowy wniosek. Kiedy w katolickim państwie, jakim niewątpliwie było autorytarne Królestwo Hiszpanii, istniała instytucja stojąca na straży czystości Wiary i Tradycji, „Pan Bóg temu krajowi błogosławił”. Kiedy zaś kraj zechciał dostosować się do „oświeceniowych” wymogów panujących czasów, i zaczął marginalizować zacną instytucję państwową, kraj osłabł momentalnie. Czyż przypadek Hiszpanii, nie mógłby być też skierowany dla innych europejskich krajów, w tym także i dla Polski? Oczywiście że mógłby! W końcu widać po historii co się stało z Polską, która nie posiadała na swoich terenach instytucji strzegącej czystości wiary, obyczajowości i moralności. Kraj upadł. Gdyby zaś istniała wtedy u nas Inkwizycja, tacy wielcy mężowie stanu duchownego jak księża: Piotr Skarga, Stanisław Staszic czy Hugo Kołłątaj mieli by większe pole do działania! Lekcja jaką dała nam historia Królestwa Hiszpanii jest dobra i na współczesne nam czasy. Czyż w dzisiejszych czasach, w których panuje libertyński rozkład obyczajów i moralności, kultu sodomii, szalejącego modernizmu katolickiego, synkretyzmu religijnego, kosmopolityzmu i wszelakiego moralnego plugastwa, nie potrzeba nam podobnej organizacji?

Sława Świętej Inkwizycji!

Piotr Marek

Źródła którymi się wspomagałem w tym tekście:
• Adam Gwiazda, Obrona Inkwizycji;
• Marek Piotrowski, Inkwizycja;

...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin