Preston Douglas, Child Lincoln - Pendergast 04 - Martwa natura z krukami.rtf

(3009 KB) Pobierz

Preston Douglas

Child Lincoln

 

 

Cykl Pendergast

tom czwarty

 

 

Martwa natura z krukami

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Lincoln Child dedykuje tą książ

swojej córce, Veronice.

 

Douglas Preston dedykuje

Mario Speziemu.

 

PODZIĘKOWANIA

 

Lincoln Child chciałby podziękować agentowi specjalnemu Douglasowi Marginiemu za jego pomoc w kwestiach zawodowych oraz dotyczących gitar elektrycznych. Pragnęwnież podziękować memu kuzynowi, Gregowi Tearowi, i moim przyjaciołom, Bobowi Wincottowi oraz Patowi Allocco, za szczególną pomoc przy pracy nad niniejszym tekstem. Victor S. okazał się wyjątkowo pomocny przy pozyskaniu pewnych szczegółów. Chciałbym podziękować następującym osobom, dzięki którym upewniłem się, że życie pisarza nie musi kojarzyć się z mnisią ascezą Chrisowi i Susan Yango, Tony'emu Trischce, Irene Soderlund, Rogerowi Lasleyowi, Patrickowi Dowdowi, Geraldowi i Terry Hylandom, Denisowi Kelly'emu, Bruce'owi Swansonowi, Jimowi Jenkinsowi, Markowi Mendelowi, Rayowi Spencerowi, Malou i Sonny'emu Bauli. Dziękuję Lee Suckno za pomoc w wielu sprawach. Co istotniejsze, pragnę podziękować moim rodzicom, Nancy i Billowi Childom, mojemu bratu Dougowi, siostrze Cynthii, córce Veronice, a zwłaszcza mojej żonie, Luchie, za ich miłość i wsparcie. Jestem również wdzięczny mojemu przybranemu rodzinnemu miastu Northfield w Minnesocie, które za sprawą wspomnień zawiera w sobie cały czar i urok małomiasteczkowej Ameryki, odrzucając wszystko to, o czym pragniemy zapomnieć.

Douglas Preston pragnie wyrazić podziękowania Bobby'emu Rotenbergowi za przeczytanie manuskryptu i trafne sugestie. Dziękuję mojej córce, Selene, za jej bezcenne uwagi, zwłaszcza dotyczące osoby Corrie. Jestem szczególnie wdzięczny Karen Copeland za jej ogromną pomoc i wsparcie. Dziękuję także Niccolo Capponiemu za fascynujące dysputy literackie i wyśmienite pomysły. Pragnę podziękować Barry'emu Turkusowi za to, że ciągał mnie po toskańskich wzgórzach in bici, a także jego żonie, Jody. Dziękuję też kilku moim przyjaciołom z Florencji, którzy pomogli mi zapełnić czas w inny sposób niż tylko siedząc przy komputerze. Oto oni Myriam Slabbinck, Ross Capponi, Lucia Baldrini i Riccardo Zucconi, Vassiliki Lambron i Paolo Busoni, Edward Tosques, Phyllis i Ted Swindellsowie, Peter i Marguerite Casparianowie, Andrea i Vahe Keushguerianowie i Catia Ballerini. Jestem szczególnie wdzięczny naszemu włoskiemu tłumaczowi, Andrei Carlo Cappiemu, za jego przyjaźń i wsparcie przy tworzeniu naszych książek, w tym także i tej. Czyżbym w tym miejscu nie wspomnieć o niezrównanej Andrei Pinketts? Na koniec szczególne podziękowania dla mojej żony, Christiny, i dwójki dzieci Alethei oraz Isaaka, za ich niesłabną miłość i wsparcie.

I jak zawsze chcielibyśmy podziękować osobom, bez których powieści Prestona i Childa nie mogłyby powstać Jaime Levi-ne'owi, Jamiemu Raabowi, Ericowi Simonoffowi, Eadie Klemm i Matthew Snyderowi.

Choć umiejscowiliśmy akcję naszej powieści w południowo-zachodnim Kansas, miasteczko Medicine Creek, podobnie jak hrabstwo Cry oraz wiele innych wspomnianych w tej książce miast i miejscowości nie istnieje lub zostało wymyślonych na użytek postaci, które zaludniają niniejsze stronice. Nie zawahaliśmy się także przed zmianami w topografii Kansas oraz rolnictwa w tamtych rejonach, a wszystko to na użytek niniejszej powieści.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

JEDEN

 

 

Medicine Creek, Kansas. Początek sierpnia. Zmierzch.

Pod gniewnym niebem, od horyzontu po horyzont rozciąga się rozległe morze żółtej kukurydzy. Gdy zrywa się silniejszy wiatr, kukurydza faluje i szeleści jak żywa. Kiedy zaś wichura cichnie, na polach znów zapada cisza. Trwa już trzeci tydzień suszy i nad łanami powietrze aż faluje z gorąca.

Jedna droga przecina łany z północy na południe, druga ze wschodu na zachód. W punkcie przecięcia tych dwóch dróg ulokowane jest miasto. Smutne, szare budynki tulą się do siebie przy skrzyżowaniu, odległość między domami rośnie w miarę oddalania się od punktu przecięcia dróg, potem pojawiają się przy nich stojące samotnie farmy, a dalej nie ma już nawet ich. Potok, na brzegach którego rosną powykrzywiane, gruzłowate drzewa, płynie z południowego zachodu, opływając leniwie miasteczko, i znika na południowym wschodzie. To jedyna krzywizna w tym krajobrazie pełnym linii prostych. Na południowym wschodzie wznosi się skupisko pagórków otoczonych drzewami.

Na południe od miasta stoi niknąca wśd kukurydzy stara rzeźnia, jej metalowe ściany nadżarte są przez burze piaskowe, które nawiedzają te tereny każdego roku. Słaby odór krwi i środków odkażających napływa wraz z podmuchami wiatru od zakładu na południe, w stronę miasteczka. Jeszcze dalej, niemal na horyzoncie, rysują się trzy gigantyczne silosy zbożowe, jak zagubiony na morzu trójmasztowy okręt.

Temperatura wynosi prawie trzydzieści osiem stopni Celsjusza. Żar powoduje falowanie powietrza. Kukurydza ma ponad dwa metry wysokości, na łodygach wznoszą się dumnie grube, nabrzmiałe kolby. Do żniw jeszcze dwa tygodnie.

Powoli zapada zmierzch. Ciemność spowija cały krajobraz. Pomarańczowe niebo nabiega czerwienią. W miasteczku zapalają się nieliczne latarnie.

Czarno-biały radiowóz przejeża wzdł głównej ulicy, kierując się na wschód, ku bezmiarowi łanów, promienie reflektorów przecinająstniejący mrok. Prawie pięć kilometrów przed radiowozem nad łanami kukurydzy krąży wolno stado ścierwojadów. Ptaki jeden po drugim opadają i ponownie wzbijają się w gó na prądach powietrznych, krążąc bez końca niespokojnie, to unosząc się, to obniżając lot w regularnym rytmie.

Szeryf Dent Hazen manipulował przez chwilę przy gałkach na tablicy rozdzielczej i zaklął, czując strumień zatęchłego powietrza wpł...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin