Coulter Catherine - Wiking 03 - Fiordy.pdf

(1485 KB) Pobierz
(Microsoft Word - Catherine Coulter - C Fiordy - brak rozdzia\263\363w)
Catherine Coulter
FIORDY
1
„Khagan-Rus" - targ niewolników Kijów, A.D. 916
Merrik z zadowoleniem u Ļ wiadomił sobie, Ň e wo ı unosz Ģ ca si ħ nad placem targowym nie
jest tak przykra, jak oczekiwał.
Był wczesny lipcowy poranek i łagodny, wiej Ģ cy od Dniepru wiatr chłodził spocone, dawno
nie myte ciała niewolników. Rzeka, spokojna ju Ň po wiosennym przybraniu, wolno toczyła
swe wody mi ħ dzy szerokimi brzegami. Wschodz Ģ ce sło ı ce złotymi promieniami o Ļ wietlało
miasto i ci Ģ gn Ģ ce si ħ daleko ku wschodowi nagie wzgórza. Zapowiadał si ħ upalny dzie ı i
niew Ģ tpliwie zapach łachmanów i niedomytych ciał w miar ħ upływu godzin zacznie dra Ň ni ę
nozdrza, zwłaszcza tu, na targu. Na razie jednak jedyne, co mogło ka Ň dego razi ę , to widok
ludzkiej biedy i niedoli, całkiem naturalny w takim miejscu.
Merrik Haraldsson odpi Ģ ł kut Ģ , srebrn Ģ brosz ħ przytrzymuj Ģ c Ģ płaszcz z futra wydry,
przewiesił go sobie przez rami ħ i skierował si ħ ku centrum placu targowego. Nie był spocony,
ale zgrzał si ħ nieco, wspinaj Ģ c si ħ na wysoki brzeg rzeki. Jego barkas o nazwie ,,Srebmy
Kruk" przycumowany był przy długim drewnianym pomo Ļ cie w zacisznej zatoczce na
Dnieprze, nieco poni Ň ej miasta. Szedł szybko. Na targu chciał znale Ņę si ħ mo Ň liwie wcze Ļ nie,
by naby ę dla swojej matki odpowiedni Ģ niewolnic ħ , zanim zjawi Ģ si ħ tu inni kupcy i dla niego
zostan Ģ tylko kobiety chore i niedoł ħŇ ne.
Targ niewolników Khagan-Rus poło Ň ony był poza miastem. Nazwany został imieniem
władcy Kijowa, zapewne dlatego, Ň eby przypomina ę wszystkim, Ň e opłata od ka Ň dej
przeprowadzonej tu transakcji trafia prosto do przepastnej kieszeni ksi ħ cia Khagan-Rusa.
Merrik zwolnił i odwrócił si ħ do towarzysz Ģ cego mu m ħŇ czyzny. Był nim Oleg, człowiek, z
którym przyja Ņ nił si ħ od lat dzieci ħ cych, m ħŇ czyzna dzielny, pełen zapału, pragn Ģ cy okaza ę
si ħ lepszym od swych starszych braci, zdecydowany zdoby ę własn Ģ łód Ņ , by walcz Ģ c i
handluj Ģ c, wzbogaci ę si ħ na tyle, Ň eby naby ę własne gospodarstwo i udowodni ę , Ň e potrafi
by ę samodzielny, a przy tym nawet bogatszy ni Ň ojciec i bracia.
- Wyruszymy w drog ħ natychmiast, gdy tylko kupimy t ħ niewolnic ħ . Miej oczy otwarte,
Oleg, bo nie chciałbym sprowadzi ę do domu matki jakiej Ļ niezdary albo dziewczyny chytrej,
która sprytnie wykorzysta prostoduszno Ļę mojego ojca. Nie miał konkubiny przez trzydzie Ļ ci
lat, wi ħ c nie chc ħ , Ň eby teraz to si ħ stało.
- Wiesz dobrze, Ň e twoja matka rozbiłaby mu głow ħ , gdyby tylko spojrzał na inn Ģ kobiet ħ .
- O tak, moja matka to kobieta porywcza - odparł z u Ļ miechem Merrik. - Powinienem raczej
pomy Ļ le ę o Ň onie brata. Sarla jest tak nie Ļ miała, Ň e łatwo podporz Ģ dkuje si ħ ka Ň dej sprytnej
kobiecie niezale Ň nie od tego, czy jest to niewolnica, czy kobieta wolna.
- A twój brat jest wyj Ģ tkowo łasy na kobiety. Dla niego niewiasta niekoniecznie musi by ę
atrakcyjna. Caylis jest co prawda pi ħ kna, chocia Ň jej syn ma ju Ň dziewi ħę lat, ale Megot, z
któr Ģ te Ň sypia, jest tłust Ģ bab Ģ z podwójnym podbródkiem.
- Masz racj ħ . Musimy si ħ dobrze zastanowi ę , zanim wybierzemy odpowiedni Ģ dziewczyn ħ .
Matce potrzebna jest lojalna niewolnica, która b ħ dzie pracowa ę tylko dla niej. Chce j Ģ
nauczy ę prz ĢĻę , bo jej palce ju Ň zesztywniały. Roran mówił mi, Ň e dzisiaj b ħ dzie du Ň y wybór.
Wczoraj przywieziono wielu niewolników z Bizancjum.
- Tak, z Bizancjum i wielkiego, złotego miasta Miklagardu. Ch ħ tnie bym si ħ tam wybrał.
Mówi Ģ , Ň e jest to najwi ħ ksze miasto na Ļ wiecie.
- Podobno. A Ň trudno uwierzy ę , Ň e mieszka tam wi ħ cej ni Ň pół miliona ludzi. W przyszłym
roku zbudujemy mocniejsz Ģ łód Ņ , bo słyszałem, Ň e bystrzyny i progi na rzece poni Ň ej Kijowa
s Ģ bardzo gro Ņ ne. Jest tam siedem progów, a jeden straszniejszy od drugiego. Na progu o
nazwie Aifur zgin ħ ło podobno wi ħ cej ludzi ni Ň na wszystkich pozostałych razem wzi ħ tych.
Przenoszenie łodzi l Ģ dem te Ň jest niebezpieczne, bo na podró Ň nych czyhaj Ģ Ň yj Ģ ce tu nad
Dnieprem dzikie plemiona. Dla bezpiecze ı stwa doł Ģ czymy do jakiej Ļ flotylli łodzi płyn Ģ cych
na południe. Nie mam zamiaru straci ę Ň ycia, Ň eby zobaczy ę Miklagard i Morze Czarne.
- Aifur, powiadasz? - Oleg u Ļ miechn Ģ ł si ħ do Merrika. - Widz ħ , Ň e rozmawiałe Ļ z
do Ļ wiadczonymi kupcami. Czy my Ļ lisz powa Ň nie o tej wyprawie?
- My Ļ l ħ , my Ļ l ħ , ale pami ħ taj, Ň e najłatwiej wzbogacimy si ħ , handluj Ģ c w takich miastach jak
Birka i Hedelby, bo tam nas znaj Ģ i darz Ģ zaufaniem. Na irlandzkich niewolnikach mo Ň na
zarobi ę wi ħ cej srebra, ni Ň s Ģ dziłem. A pomy Ļ l, ile w tym roku zarobili Ļ my na lapo ı skich
futrach sprzedanych w Starej Ladodze. Pami ħ tasz tego człowieka, który kupił od nas
wszystkie grzebienie z ko Ļ ci renifera? Powiedział mi, Ň e ma wi ħ cej kobiet, ni Ň potrzebuje, a
ka Ň da z nich chce dosta ę taki grzebie ı . Twierdził, Ň e ich włosy doprowadz Ģ go do ruiny.
Trudno. Podró Ň do Miklagardu odło Ň ymy do przyszłego roku. B Ģ d Ņ cierpliwy.
- Co Ļ mi si ħ wydaje, Merriku, Ň e i ty nie mo Ň esz si ħ tego doczeka ę .
- To prawda, ale trzeba czeka ę . Do domu przywieziemy wi ħ cej srebra, ni Ň maj Ģ nasi
ojcowie i bracia. Jeste Ļ my bogaci, przyjacielu, i nikt nie mo Ň e temu zaprzeczy ę .
- Nie zapominaj te Ň o tym pi ħ knym niebieskim jedwabiu pochodz Ģ cym z Kalifatu, jak
twierdzi Stary Firren.
- Firren to łgarz, który przez lata doszedł do tego, Ň e sam wierzy w swoje kłamstwa, ale
materiał rzeczywi Ļ cie jest pi ħ kny.
- My Ļ l ħ , Ň e b ħ dziesz podtrzymywał jego kłamstwa. Materiał dasz zapewne swojej
narzeczonej. Ciekaw jestem, czy planujesz zbudowanie sobie domu, czy my Ļ lisz o
przeniesieniu si ħ do maj Ģ tku jej ojca?
Merrik zmarszczył tylko brwi i nie odpowiedział. Zim Ģ ojciec, bez porozumienia z nim,
zacz Ģ ł pertraktowa ę z Thoragassonami i wkrótce dwaj ojcowie doszli do porozumienia w
sprawie mał Ň e ı stwa ich dzieci. Merrik nie znał bli Ň ej siedemnastoletniej Letty. Nie
powiedział nie, ale zły był na ojca, bo miał ju Ň , b Ģ d Ņ co b Ģ d Ņ , dwadzie Ļ cia cztery lata.
Dziewczyna była ładna, miła i powa Ň na. Zamierzał przyjrze ę si ħ jej bli Ň ej po powrocie do
domu i dopiero wtedy podj Ģę decyzj ħ . Wiedział jednak, Ň e je Ļ li zdecyduje si ħ na mał Ň e ı stwo,
b ħ dzie musiał opu Ļ ci ę dom ojca, gdy Ň mieszkał ju Ň w nim jego starszy brat od dwóch lat
Ň onaty z Sarl Ģ i po Ļ mierci rodziców to oni mieli przej Ģę rodzinny maj Ģ tek. Z pewno Ļ ci Ģ
dochowaj Ģ si ħ gromadki dzieci i w domu zrobi si ħ zbyt ciasno, zwłaszcza je Ļ li wzi Ģę pod
uwag ħ liczn Ģ słu Ň b ħ i niewolników ojca i brata. Merrik potrz Ģ sn Ģ ł głow Ģ .
Z niech ħ ci Ģ my Ļ lał o opuszczeniu rodzinnego domu, ale wiedział, Ň e je Ļ li si ħ o Ň eni, b ħ dzie
to konieczne, gdy Ň w Vestfold dla dwóch licznych rodzin byłoby zbyt mało uprawnej ziemi.
Jego drugi brat, Rorik, osiedlił si ħ na wyspie Hawkfell, poło Ň onej u brytyjskich wybrze Ň y, i
Ň yło mu si ħ tam całkiem nie Ņ le. On jednak, chocia Ň był dostatecznie bogaty, nie miał jeszcze
ochoty rozstawa ę si ħ z rodzinnym domem.
- Sprawa o Ň enku i zbudowania dla siebie domu to wa Ň ne decyzje, które wymagaj Ģ
ħ bokiego namysłu - powiedział wreszcie.
- To samo zawsze powtarza mój ojciec - odparł Oleg. - I dziwnie si ħ przy tym u Ļ miecha.
My Ļ l ħ , Ň e jednak chciałby, Ň ebym si ħ wyprowadził z jego domu.
N a placu targowym czekało na kupców co najmniej osiemdziesi ħ ciu niewolników. Byli to
ludzie w ró Ň nym wieku, mniej wi ħ cej połowa m ħŇ czyzn, a połowa kobiet. Nieliczni
zachowali jeszcze resztki godno Ļ ci - stali wyprostowani, dumni; pozostali czekali z
opuszczonymi głowami, nieruchomi jak głazy. Wiedzieli, czego mog Ģ si ħ spodziewa ę . Mo Ň e
modlili si ħ do swoich bogów o to, by ten, kto ich nab ħ dzie, okazał sie dobrym człowiekiem.
Merrik szedł wolno pomi ħ dzy rz ħ dami niewolników. Kobiety uszeregowano po jednej
stronie, młode z przodu, starsze z tyłu za nimi. M ħŇ czy Ņ ni stali po drugiej stronie i tych
pilnowali nieliczni stra Ň nicy z batami w dłoniach, nie przejmuj Ģ c si ħ zbytnio swoj Ģ rol Ģ ,
wida ę nie spodziewali si ħ wi ħ kszych kłopotów. Niewolnicy zostali ju Ň dostatecznie złamani,
niektórzy zreszt Ģ byli niewolnikami od dziesi ħ cioleci albo nawet urodzili si ħ w niewoli.
Ten poruszaj Ģ cy obraz Merrik ogl Ģ dał nie po raz pierwszy. Był jeszcze chłopcem, gdy
ojciec zabrał go do Yorku, gdzie zamierzał naby ę niewolników. To, co teraz widział, nie było
dla niego niczym nowym, mo Ň e tylko z t Ģ Ň nic Ģ , Ň e tutejszy targ nie sprawiał przesadnie
ponurego wra Ň enia. Nawet zapach, zapewne na skutek wczesnej pory i orze Ņ wiaj Ģ cego wiatru
wiej Ģ cego od rzeki, nie był tak przykry jak w Danelaw, zaj ħ tym przez Skandynawów
obszarze północno-wschodniej Anglii, gdzie sami Anglosasi cuchn ħ li nie mniej ni Ň
niewolnicy. Tutaj mo Ň na było w miar ħ swobodnie oddycha ę .
Wiele wystawionych na sprzeda Ň młodych kobiet prezentowało si ħ całkiem ładnie.
Sprawiały wra Ň enie czystych. Pochodziły z ró Ň nych stron Ļ wiata. Niektóre miały wyra Ņ nie
Ň ółty odcie ı skóry, pi ħ kne sko Ļ ne oczy i g ħ ste, proste, czarne włosy. Były szczupłe i
wszystkie stały z nisko opuszczonymi głowami.
Wyró Ň niały si ħ kobiety z Samarkandy, rude i jasnowłose, najcz ħĻ niej wysokie i smukłe.
Wyra Ņ nie odbiegały wygl Ģ dem od niskich, przysadzistyh kobiet o krótkich nogach,
prawdopodobnie pochodz Ģ cych z Bułgarii i s Ģ siednich krajów. Merrik zauwa Ň ył dziewczyn ħ
o rudozłotych włosach, jasnej cerze i zgrabnej, szczupłej sylwetce. Szybko jednak u Ļ wiadomił
sobie, Ň e zbytnio mu si ħ podoba. Patrz Ģ c na ni Ģ , poczuł ukłucie po ŇĢ dania. Nie, nie mog ħ tego
zrobi ę swojej matce, pomy Ļ lał. Zreszt Ģ natychmiast zaj Ģ łby si ħ ni Ģ Erik. Nie mog ħ mu
podsuwa ę kolejnej nało Ň nicy, postanowił. Merrik. W przeciwie ı stwie do starszego brata,
dostrzegał, jak bardzo cierpi jego bratowa Sarla, kiedy m ĢŇ , zamiast z ni Ģ , sp ħ dza noce z
jedn Ģ ze swych nało Ň nic.
Wiedział, Ň e musi znale Ņę dziewczyn ħ o ładnej, miłej, ale nieurodziwej twarzy. Brat nie
lubił chudych kobiet. Merrik szukał wi ħ c dziewczyny chudej, o zapadni ħ tych policzkach.
Wybrał wreszcie trzy niewolnice, które mógłby wzi Ģę pod uwag ħ przy kupnie i rozejrzał si ħ
za Valajem, kupcem zarz Ģ dzaj Ģ cym targiem, Ň eby omówi ę z nim szczegóły transakcji.
Valaj zaj ħ ty był rozmow Ģ z jakim Ļ niezwykle otyłym Szwedem, cuchn Ģ cym zepsut Ģ ryb Ģ .
Czekaj Ģ c na koniec rozmowy, Merrik u Ļ wiadomił sobie, Ň e jest to ten sam m ħŇ czyzna,
którego poprzedniego dnia widział w grupie kilkunastu innych kupców w domu handlarza
oferuj Ģ cego na sprzeda Ň niewolnice. Gospodarz proponował ka Ň demu go Ļ ciowi wybran Ģ
niewolnic ħ . Kupcy skwapliwie korzystali z oferty, rozbierali dziewczyny i na oczach
pozostałych zabawiali si ħ z nimi na ławach ustawionych pod Ļ cianami obszernej izby.
Merrik, wyra Ņ nie podniecony, te Ň miał ochot ħ skorzysta ę z okazji, dopóki nie zauwa Ň
otyłego kupca nachylonego nad jedn Ģ z niewolnic. Dziewczyna le Ň ała z zamkni ħ tymi oczami
tak nieruchoma, jakby była martwa, a tłusty kupiec kopulował z ni Ģ , sapi Ģ c i trz ħ s Ģ c wielkim
brzuchem. Merrik zauwa Ň ył łzy wypływaj Ģ ce spod zaci Ļ ni ħ tych powiek dziewczyny i tocz Ģ ce
si ħ powoli po jej policzkach. Szybko opu Ļ cił izb ħ .
Ze wstr ħ tem odwrócił si ħ od opasłego Szweda i oboj ħ tnie patrzył na długi szereg m ħŇ czyzn
i chłopców. Nagle zamarł. Nie wiedział, co nim kierowało, ale nie mógł oderwa ę wzroku od
chłopca stoj Ģ cego po Ļ rodku rz ħ du niewolników. Chłopiec wygl Ģ dał na dwana Ļ cie, mo Ň e
trzyna Ļ cie lat. Był tak chudy, Ň e Merrik dostrzegał pod jego skór Ģ ko Ļ ci ramion i szpiczaste
łokcie. R ħ ce o smukłych dłoniach i szczupłych nadgarstkach zwisały mu bezwładnie wzdłu Ň
ciała. Nogi nagie od kolan w dół, były równie Ň szczupłe i tam, gdzie nie pokrywał ich brud
b Ģ d Ņ Ļ lady po skaleczeniach, wyj Ģ tkowo białe, tak białe, Ň e pod skór Ģ wida ę było ciemniejsze
Ň yły. Chłopiec wygl Ģ dał Ň ało Ļ nie.
Był tak zabiedzony, Ň e z pewno Ļ ci Ģ nie po Ň yje długo, je Ļ li nie trafi do pana, który b ħ dzie go
dobrze karmił. Niew Ģ tpliwie w przeszło Ļ ci musiano go bardzo Ņ le traktowa ę . Ubrany był w
łachmany, na które zarzucon Ģ miał brudn Ģ , podart Ģ skórzan Ģ opo ı cz ħ .
Prawd ħ mówi Ģ c, widok ten nie powinien szczególnie poruszy ę Merrika. Chłopiec był, b Ģ d Ņ
co b Ģ d Ņ , niewolnikiem i wkrótce miał zosta ę sprzedany, mo Ň e okrutnemu panu, a mo Ň e
komu Ļ , kto ulituje si ħ nad nim i nawet pozwoli mu kiedy Ļ kupi ę sobie wolno Ļę . Przypadki
takie nie były czym Ļ niezwykłym i kto wie, czy do chłopca nie u Ļ miechnie si ħ los. Merrik
u Ļ wiadomił sobie, Ň e to nie Ň ałosny wygl Ģ d niewolnika wzbudzał jego zainteresowanie. Było
w tym chłopcu co Ļ , co sprawiło, Ň e nie mógł oderwa ę od niego wzroku. Zapomniał o
po Ļ piechu, chocia Ň czasu miał niewiele, gdy Ň tego samego dnia zamierzał opu Ļ ci ę Kijów, a
wcze Ļ niej musiał jeszcze to i owo załatwi ę . Zamierzał wła Ļ nie odwróci ę si ħ , gdy chłopiec
nagle uniósł głow ħ i ich spojrzenia si ħ spotkały. Oczy młodego niewolnika były
szaroniebieskie, co, zwłaszcza Norwegowi, nie wydawało si ħ czym Ļ dziwnym, jednak
dostrzec w nich mo Ň na było co Ļ niezwykłego. Szaro Ļę ich była gł ħ bsza ni Ň barwa cynowej
misy, któr Ģ matka Merrika otrzymała w prezencie Ļ lubnym, a bł ħ kit ciemniejszy ni Ň kolor
zimowego nieba. Mimo Ň e chłopiec był brudny, rzucała si ħ w oczy jego jasna cera. Brwi miał
ciemne i ładnie zarysowane, ale włosy były zbyt brudne i zatłuszczone, Ň eby móc okre Ļ li ę ich
barw ħ .
Jedyne, co zwracało uwag ħ w jego wygl Ģ dzie, to oczy. I wła Ļ nie one zmroziły Merrika.
Zazwyczaj oczy człowieka wyra Ň aj Ģ jego my Ļ li, natomiast oczy chłopca zdawały si ħ puste,
pos ħ pne, pełne rezygnacji. Było to zrozumiałe. Nagle jednak w ich wyrazie nast Ģ piła zmiana.
Miejsce pustki zaj ħ ły chłód i bunt, tak wyra Ņ ne, Ň e gdyby chłopiec nie nauczył si ħ maskowa ę
tych uczu ę , zostałby przez swego wła Ļ ciciela zabity b Ģ d Ņ zachłostany na Ļ mier ę . Na moment
wyraz buntu zamienił si ħ w gniew tak gł ħ boki, Ň e jego siła wstrz Ģ sn ħ ła Merrikiem. Potem
nagle wzrok chłopca znów stał si ħ pusty, cała furia i nami ħ tno Ļę skryły si ħ pod wyrazem
rezygnacji, wyra Ň aj Ģ cym Ļ wiadomo Ļę , ze pisany mu jest los niewolnika i taki pozostanie a Ň
do Ļ mierci. Wydawało si ħ , Ň e zamkn Ģ ł si ħ w sobie, jak gdyby akceptował swój los i pogodził
si ħ z nim.
Merrik otrz Ģ sn Ģ ł si ħ z zadumy. Chłopiec jest tylko niewolnikiem, nikim wi ħ cej. Nie ma
znaczenia, czy porwany został z wiejskiej zagrody w małej wiosce, czy z bogatego domu.
Merrick wiedział, Ň e po opuszczeniu targowiska nigdy go nie zobaczy i przestanie o nim
my Ļ le ę , gdy tylko wsi Ģ dzie do swojej łodzi i poczuje na twarzy pierwszy powiew wiatru.
Wzruszył ramionami i potrz Ģ sn Ģ ł głow Ģ . Odwrócił si ħ , gdy Oleg dotkn Ģ ł jego ramienia, Ň eby
wskaza ę mu kolejn Ģ niewolnic ħ .
Nagle usłyszał rozpaczliwy krzyk i obejrzał si ħ . Otyły m ħŇ czyzna, ten sam szwedzki
kupiec, którego widział ubiegłej nocy, ten sam, który przed chwil Ģ pertraktował z Valajem,
trzymał za rami ħ chłopca i wyci Ģ gał go z szeregu niewolników. Narzekał przy tym gło Ļ no, Ň e
zbyt du Ň o zapłacił za tego małego brudasa i je Ļ li ten z nim natychmiast nie pójdzie, to
po Ň ałuje. Nie to jednak zainteresowało Merrika. Najwi ħ ksze wra Ň enie sprawiały krzyki i
szloch dziecka uczepionego kurczowo drugiej r ħ ki chłopca. Nie ulegało w Ģ tpliwo Ļ ci, Ň e był to
jego znacznie młodszy brat, a kupiec nabył tylko starszego. Przera Ņ liwy szloch dziecka
sprawił, Ň e Merrik poczuł ostry ucisk w piersiach, co zreszt Ģ wydało mu si ħ całkiem
niezrozumiałe. Ruszył w tamt Ģ stron ħ i wtedy zobaczył, jak kupiec zdzielił pi ħĻ ci Ģ kupionego
chłopca, gdy ten próbował poci Ģ gn Ģę za sob Ģ małego braciszka, a potem z całej siły kopn Ģ ł
dziecko. Malec upadł na twarz i le Ň ał przez chwil ħ skulony, szlochaj Ģ c cicho. Chłopiec nie
zdołał si ħ opanowa ę i uderzył kupca. Nie był to silny cios, Merrik w Ģ tpił czy niewolnik miał
na to do Ļę siły, lecz uderzenie pi ħĻ ci Ģ w brzuch musiało grubasa zabole ę . Kupiec uniósł ze
zło Ļ ci Ģ r ħ k ħ , ale opu Ļ cił j Ģ . Zakl Ģ ł, złapał chłopca za rami ħ i odszedł, ci Ģ gn Ģ c go za sob Ģ .
Dziecko po chwili podniosło si ħ z ziemi, przyciskaj Ģ c r ħ k ħ do boku. Nie krzyczało ju Ň , stało
tylko i patrzyło za oddalaj Ģ cym si ħ bratem. Merrik nie potrafił pozosta ę oboj ħ tnym. Nie był w
stanie znie Ļę dłu Ň ej tego widoku. Co Ļ dziwnego działo si ħ w jego duszy.
- Zaczekaj chwil ħ - powiedział do Olega.
Podszedł do dziecka i ukl Ģ kł przed nim. Delikatnie uj Ģ ł malca pod brod ħ i uniósł jego
głow ħ . Łzy nadal płyn ħ ły po twarzy dziecka, zostawiaj Ģ c białe Ļ lady na brudnych policzkach.
- Jak si ħ nazywasz? - zapytał.
Chłopczyk gło Ļ no poci Ģ gn Ģ ł nosem. Patrzył na Merrika z wyrazem przera Ň enia na twarzy.
- Nie bój si ħ . Nie zrobi ħ ci krzywdy. Jak masz na imi ħ ?
Zgłoś jeśli naruszono regulamin