"Odkrycia niektórych z największych naukowców są rezultatem nagłego błys-ku inspiracji, inne są wynikiem długich, żmudnych badań. Najbardziej fascynu-jącymi osiągnięciami są te, które wynikają z serii pozornie przypadkowychzbiegów okoliczności prowadzących do zdumiewających odkryć.Do nich należy Terapia Gersona." - cytat z książki ''Terapia doktora Gersona''
Na początku ubiegłego stulecia urodził się w Wągrowcu, na terenie ówczesnych Niemiec, doktor Max Gerson. Byłby pewnie jednym z wielu lekarzy o których historia nie pamięta, gdyby nie fakt, że posiadał dar stawiania właściwych pytań we właściwym czasie i poszukiwania na nie odpowiedzi ze skrajnie naukową dokładnością. Już jako młody chłopiec Max wykazywał naukowe zaciekawienie. Lubił bawić się w ogrodzie z babcią, która hodowała kwiaty, warzywa i owoce na rodzinny stół. Co jakiś czas, kiedy babcia używała nowych nawozów mających sprawić że zbiory będą większe i lepsze, Max ze zdziwieniem obserwował że gąsienice porzucały świeżo nawożone grządki i migrowały do innych, tych, na których nie stosowano nawożenia. Młody Max doszedł do wniosku że musi być coś szkodliwego w nowych nawozach, czego robaki nie mogą znieść i co każe im uciekać do naturalnego środowiska. Nigdy nie zapomniał tych wczesnych doświadczeń.Nieco później, pracując w Brukseli jako młody lekarz zajmował się hodowlą róż; uprawiał je zmieniając nawożenie, nawadnianie i - poprzez zainstalowanie filtrów światła - dawki światła słonecznego jakie kwiaty dostawały. Tymi metodami zdołał zmienić kolor kwiatów. To nauczyło go, że zmieniając nawożenie i światło jest w stanie zmienić metabolizm żywych roślin, ale nie miał pojęcia jak zastosować to odkrycie w życiu ludzi. Musiał pojawić się poważny problem zdrowotny w jego życiu aby pokazać mu drogę do przodu.
Migreny - bo to one trapiły młodego lekarza - były tak wyniszczające i pojawiały się tak często, iż był całkowicie zdesperowany aby znaleźć jakieś rozwiązanie. Jednak ani jego wiedza medyczna, ani kilkuletnie poszukiwania pomocy u uznanych medycznych autorytetów nie przyniosły rozwiązania. ''Migrena jest nieuleczalna, ale bóle będą stopniowo ustępować po pięćdziesiątce'' - bezradnie oświadczali kolejni specjaliści. Jednak młody Max nie zamierzał czekać 30 lat i postanowił sam poszukać odpowiedzi. Zaczynając poszukiwania przeczytał wszystko co znalazł a co mogło być związane z tematem, nie znajdując jednak rozwiązania. Przez przypadek (jeżeli wierzymy w przypadki), znalazł artykuł opisujący w jaki sposób kobieta cierpiąca na migreny została z nich wyleczona poprzez zmianę diety. Nikt wcześniej nie powiedział mu ani słowa na temat diety a jego nauczyciele nie wspominali nawet, że przewlekłe choroby mogą być związane z dietą. Skłonny do eksperymentów postanowił siebie samego użyć w charakterze królika doświadczalnego.Porzucił swój normalny sposób odżywiania i spróbował kilku różnych diet. Zajęło to trochę czasu zanim odkrył wolną od soli wegetariańską dietę która pozwoliła mu pozbyć się bólu i nudności migrenowych. Postanowił włączyć tę, jak ją nazwał ''dietę migrenową'', do swojej praktyki lekarskiej, jako terapię specyficzną leczącą migreny. Otwarcie oświadczał pacjentom że zgodnie z wiedzą medyczną nie ma lekarstwa na migreny, lecz mówił im również, że sam na nie cierpiał do czasu, aż nie zmienił diety i proponował pacjentom zrobić to samo. Kiedy ci wracali do niego po kilku tygodniach, wszyscy zgłaszali ustąpienie objawów choroby.
Pewnego dnia odwiedził dra Gersona pacjent skarżący się na migrenę i zgodził się zastosować dietę migrenową. Kiedy wrócił po miesiącu miał coś niezwykłego do zakomunikowania. Jego migrena była wyleczona i co więcej wraz z nią również gruźlica skóry, na którą cierpiał. Dr.Gerson był sceptyczny. Wiedział, że gruźlica jest nieuleczalna, zażądał od pacjenta wyników badań sprzed rozpoczęcia leczenia. Ku jego zdumieniu zobaczył wyniki badań laboratoryjnych, które potwierdziły, że mężczyzna miał prątki gruźlicy w uszkodzonych tkankach. Nie mógł znaleźć powiązania pomiędzy migreną i gruźlicą, nie wiedział dlaczego obie dolegliwości zostały wyleczone. Jednak idąc dalej tym torem zastosował dietę u kilku innych pacjentów chorych na gruźlicę, którzy również zostali wyleczeni. Doktor Gerson czuł, że jej u progu wielkiego odkrycia. Wieść o jego niezwykłych sukcesach dotarła do znanego specjalisty w dziedzinie gruźlicy , Dr. Ferdynanda Sauerbrucha, który w ramach eksperymentu, pełen wątpliwości lecz skłonny do eksperymentów, wysłał do dra Gersona 450 pacjentów chorych na gruźlicę skóry. Dieta nie tylko wstrzymała proces chorobowy ale wyleczyła 446 z tych poważnie chorych pacjentów.
Dr.Gerson nie był jednak w pełni usatysfakcjonowany. Jeżeli gruźlica skóry została uleczona jego dietą, dlaczego inne rodzaje gruźlicy nie miałyby zachować się w ten sam sposób? Co ze śmiercionośną gruźlicą płuc? Co z innymi chorobami? Zaczął leczyć pacjentów z gruźlicą płuc - i okazało się, że choroba ustępowała. Co więcej, wielu z nich skarżyło się na inne dolegliwości: wysokie lub niskie ciśnienie, astmę , choroby nerek i inne. Wszystkie choroby zniknęły po zastosowaniu diety migrenowej.W tym momencie Dr.Gerson uświadomił sobie że nie leczył pojedynczej choroby poprzez zmianę diety: układ metaboliczny i immunologiczny pacjentów odpowiadał na kurację, a to znaczyło, że leczone było całe ciało. To otwarło Gersonowi drzwi do leczenia wszystkich nieuleczalnych chorób.
W 1928 roku dr Gerson wykonał pierwszy, duży krok w kierunku leczenia raka. Został wezwany do jednej ze swoich pacjentek na wizytę domową. Mimo nalegań Gersona chora nie chciała powiedzieć co jej dolega, prosiła jednak o natychmiastowy przyjazd. Kiedy dr Gerson pojawił się u niej, okazało się, że chora przeszła operację na raka przewodów żółciowych, teraz miała żółtaczkę, wysoką gorączkę cierpiała i potrzebowała pomocy. Dr Gerson bezradnie rozkładał ręce, stwierdzając, że nie ma pojęcia jak leczyć raka. Pacjentka była jednak niestrudzona, błagała go o pomoc powołując się na sukcesy w leczeniu gruźlicy. Pokazała mu starą książkę o medycynie ludowej w której pisano o Hipokratesie leczącym pacjentów poprzez detoksykację z zastosowaniem specjalnej zupy oraz lewatyw. Zgodził się w końcu, przepisując jej swoją dietę, tę samą którą stosował w leczeniu gruźlicy. Jak po latach relacjonował sam Dr. Gerson: ''Spróbowałem i około cześć miesięcy później pacjentka była wyleczona! Wstała z łóżka i była w doskonałej kondycji. Przysłała kolejną osobę chorą na raka z przerzutami wokół żołądka również wyleczona! Trzeci przypadek także został wyleczony! Spróbowaliśmy w trzech przypadkach i wszystkie trzy zostały wyleczone!''
Nieco później podjął się leczenia kolejnych kilku przypadków raka jednak z niepowodzeniem. Tym razem dieta nie zadziałała. Dr Gerson był zniechęcony i rozczarowany. Jednak te trzy wyleczone przypadki nie dawały mu spokoju. Przestudiował całą literaturę medyczną i niezliczone wyniki badań, odkrywając w końcu cechę charakterystyczną spotykaną u chorych na raka. Pacjenci chorzy na choroby chroniczne mieli zniszczoną, słabą wątrobę, natomiast pacjenci chorujący na raka mieli toksyczną wątrobę. Gerson odkrył także, że pacjenci z nowotworem nie mogą całkowicie strawić pożywienia, w szczególności przyswoić tłuszczy. Te nie strawione resztki były przyjmowane przez tkankę nowotworową, która rosła i rozkwitała na ich bazie. Podadto Dr.Gerson jako pierwszy opisał charakterystyczny dla rak zespół wyniszczenia tkanek, w którym komórka traci potas, następnie absorbuje sód a później nabiera zbyt dużo wody. W takiej komórce wytwarzanie energii razem z syntezą białek i metabolizmem tłuszczy są zahamowane - z komórek nowotworowych ucieka potas i jod, wchodzi chlorek sodu i woda. Jednym z zasadniczych celów terapii jest odbudowanie zasobów potasu w komórkach.Na bazie tych odkryć kontynuował pracę nad swoją nowatorską metodą leczenia; poprzez lata prób i błędów, gromadzenia bezpośrednich doświadczeń z chorymi, opracował wybitnie skuteczną terapię która działała nawet dla śmiertelnie chorych pacjentów
''Wielkie umysły zawsze narażają się na gwałtowne ataki miernoty.'' - Albert Einstein
Tuż przed II Wojną Światową rodzina dra Gersona musi emigrować do Stanów. Nie było miejsca dla żydowskich rodzin w hitlerowskich Niemczech. Tutaj dr Gerson dopracowuje swoją metodę, starając się jednocześnie włączyć ją w oficjalny nurt leczenia chorób nowotworowych. Okazuję się to jednak niełatwe. Napisał wiele artykułów w oparciu o wyniki swojej pracy i relacje pacjentów wysyłając je do kilku periodyków medycznych - wszystkie zostały jednak odrzucone. Starał się o opublikowanie wyników swoich badań przez Stowarzyszenie Lekarzy Amerykańskich wysyłając im dowody uwierzytelniające jego metodę leczenia; bezskutecznie, Stowarzyszenie milczało jak zaklęte. Dr Gerson zaczął doświadczać ostracyzmu w środowisku medycznym. Pacjenci pytający o jego metodę leczenia w Stowarzyszeniu Lekarzy Amerykańskich dowiadywali się, że jest ona ''sekretem'' a dr Gerson odmawia upublicznienia jej. Jednocześnie zgłaszający się do niego na praktykę młodzi lekarze, zafascynowani terapią, odchodzili po kilku dniach ze łzami w oczach, zażenowani oświadczając, że otrzymali poważne pogróżki, iż jeżeli będą z nim pracować to nie będą mogli praktykować: zostaną wykluczeni ze stowarzyszeń lekarskich i żaden lekarz nie przyśle im swoich pacjentów.
W latach 40 Stany Zjednoczone wydały wojnę chorobom nowotworowym. Dr. Gerson również włączył się w ten nurt, zyskując poparcie kilku senatorów. W 1946 roku Gersonowi udaje się przedłożyć Komisji Senackiej powołanej do walki z chorobą nowotworową kilkustronicowy dokument, będący materiałem dowodowym potwierdzającym skuteczność jego metody, poparty również przesłuchaniem pięciu świadków osób z zaawansowanym stadium raka, odesłanych do domów przez bezradną służbę zdrowia i wyleczonych metodą dra Gersona. Niestety, starania te spełzły na niczym, lobby niechętne Gersonowi było zbyt silne i jego metoda znalazła nie znalazła się w gronie usankcjonowanych metod leczenia raka w USA. Jak donosi córka dra Gersona, Charlotte, w swojej najnowszej książce, materiały dowodowe dostarczone przez jej ojca Kongresowi zostały usunięte z oficjalnych dokumentów, wbrew wszystkim regułom zabraniającym takich praktyk. Czy komuś bardzo zależało na tym, żeby wiedza o terapii Gersona pozostała nieznana?
W 1956 roku Dr. Max Gerson umiera w niewyjaśnionych okolicznościach. Rok wcześniej, za namową swojej córki, spisuje swoje doświadczenia w książce ''A Cancer Therapy Results of Fifty Cases'', która staje się jego medycznym testamentem. Mimo przeciwności losu terapia przetrwała dzięki książce oraz grupie wolontariuszy, utworzonej początkowo przez kilkoro wyleczonych pacjentów. Wkrótce później Charlotte Gerson podejmuje działo swojego ojca, zakłada Gerson Institute w San Diego, powstaje również klinika Gersona w Meksyku.
Site designed by Free Css Templates XHTML | CSS
"Szukaj uleczenia w przyczynie, organizm sam jest najlepszym lekarzem" - Platon
Podejście doktora Gersona do tematu zdrowia i chorób jest bardzo różne od podejścia konwencjonalnej medycyny, niezwykle istotne jest zatem zrozumienie jego podstawowych założeń. Kiedy to się stanie, teoria i praktyka terapii staną się klarowne i pełne głębokiej logiki. Jej siła uzdrawiania nie jest ściśle ukierunkowana na jedna chorobę, co tłumaczy dlaczego jest w stanie radzić sobie z szerokim zakresem problemów: celem terapii jest odbudowa sił obronnych całego organizmu, który jest wówczas w stanie sam się uleczyć. Niewiarygodne możliwości samoleczenia organizmu, w pełni wykorzystywane w tym programie, są poważnie zaniedbywane czy nawet odrzucane przez medycynę konwencjonalną. Co oczywiste, jego całościowość jest trudna do zaakceptowania dla wykształconych tradycyjnie, tzn. w duchu specjalizacji, lekarzy. Jednak założenia terapii są jasne i logiczne, wielu pacjentów wybiera program Gersona będąc w głębokim kryzysie zdrowotnym z powodu sensowności terapii i wiarygodniej obietnicy wyzdrowienia.
Celem terapii jest walka z przyczyną a nie skutkiem choroby. Skupia się na dwóch aspektach które definiuje jako główne przyczyny chorób: zanieczyszczeniach (toksemii) i niedoborach. Obie są skutkiem współczesnego, dalekiego od naturalnego sposobu życia. Obie są, związane ze współczesną dietą i zanieczyszczeniem środowiska.
TOKSEMIA - WRÓG NUMER JEDEN
Problem zanieczyszczeń zaczyna się w ziemi i roślinach w niej rosnących. Wysoce toksyczne pestycydy, herbicydy, preparaty grzybobójcze i różne inne chemikalia są dziś powszechnie stosowane w rolnictwie, pozostając na roślinach aż do czasu zbiorów i pojawienia się na naszych stołach. Wiele z tych trucizn przenika w głąb roślin i nie może być usuniętych poprzez płukanie. Trafiają one albo bezpośrednio do sprzedaży albo do dalszej obróbki, ale docelowo wszytkie trafiają na nasz stół. Nasza codzienna dieta jest mocno ''wzbogacona'' koktajlem agrochemicznych substancji, których skumulowany wpływa na zdrowie człowieka nigdy nie został zbadany.
Jednym z największych zagrożeń w nowoczesnej diecie jest sód (sól) - substancja której bardzo trudno uniknąć. Pomimo oficjalnych ostrzeżeń przez jej nadużywaniem, konsumpcja soli w krajach zachodnich jest na alarmująco wysokim poziomie. Sól zatrzymuje wodę w komórkach, co z kolei prowadzi do obrzęków. Przyczynia się również znaczne i niepotrzebne do obciążania nerek, podnosi ciśnienie krwi, pozbawia potrawy smaku i powoduje że jest jej potrzebne coraz więcej żeby wywołać efekt smakowy; zakłóca przy tym procesy trawienne. Sól wpływa także niebezpiecznie na procesy komórkowe prowadząc do nowotworów - w następstwie pojawia się zespół wyniszczenia tkanek .
Mięso to dziś podstawowy składnik standardowego jadłospisu, jednak niewielu wie, że nadwyżki białka zwierzęcego stają się truciznami w naszym organiźmie. Faktem jest że nasze ciało, z jego długim układem pokarmowym, nie jest stworzone aby radzić sobie z dietą bogatą w białka zwierzęce. (W przeciwieństwie do zwierząt mięsożernych, których krótki układ pokarmowy pozwala na szybkie przetrawienie i szybką eliminację odpadów powstałych przy trawieniu mięsa). Idealna dla człowieka dieta powinna być w przeważającej mierze roślinna, z minimalną zawartością białek zwierzęcych obecnie jest odwrotnie. Im bardziej przybywa nam lat, tym nasze ciała stają się mniej zdolne do trawienia białek zwierzęcych -niekompletnie przetrawione, zalegają one w naszym organizmie odkładając się jako toksyny. Jakby tego było mało, zwierzęta hodowlane karmione są w niezdrowy sposób z wykorzystaniem antybiotyków, hormonów i syntetycznych ulepszaczy. Cokolwiek są one zmuszone spożywać zostaje w ich mięsie, jajach i mleku, ostatecznie trafiając na nasze stoły, zwiększając jeszcze ilość toksyn w pokarmie którą nieświadomie spożywamy.
Kolejny poważny problem stanowią dodatki do żywności, których liczba wacha się obecnie wokół 4000 . Przemysł spożywczy chce produkować wyglądające i smakujące lepiej pożywienie, które, choć zawiera coraz mniej świeżych surowców, ma dłuższe terminy przydatności do spożycia i tym samym przynosi większe zyski. Przemysł chemiczny jest tak wysoko rozwinięty, że może naśladować prawie każdy naturalny zapach i smak. Jednak nie może oszukać organizmu ludzkiego sprawiając, żeby przyjął te podróbki jako naturalne artykuły. Dostajemy zatem jedynie pożywienie bogate w mniej lub bardziej toksyczną chemię które pozbawione jest podstawowych wartości odżywczych.
Człowiek ewoluował przez miliony lat jako integralna część natury, wspólnie z roślinami i zwierzętami. Wystawiony był na działanie jedynie naturalnych czynników; środowiska, jedzenia i schronienia - niezawierających sztucznych, obcych substancji. Od czasu Rewolucji Przemysłowej sytuacja ta zmieniła się diametralnie przeobrażając codzienne życie ludzi, zasady pracy, warunki życia i przede wszystkim ich dietę.Jednakże - i to jest najistotniejsze - niezmiernie skomplikowany organizm człowieka nie miał dość czasu, aby się dostosować i zaadoptować do tych fundamentalnych zmian, w wyniku czego jego siły obronne nie radzą sobie z wielorakimi wyzwaniami, przed którymi dziś stają. Próbują zapewnić normalne działanie organizmu, ale podkopywane przez zanieczyszczone środowisko, wodę i kiepską żywność, prędzej czy później się załamują. Niestety, wraz z każdym nowym pokoleniem, załamanie to przychodzi coraz wcześniej
W najlepszym wypadku ludzie którzy odżywiają się zubożonym i pełnym toksyn jedzeniem zaczynają cierpieć na bóle głowy, bezsenność, depresję, częste przeziębienia, infekcje, problemy trawienne i tym podobne. Zażywają coraz więcej ogólnie dostępnych środków medycznych , a lekarze przepisują coraz więcej przeciwbólowych, nasennych, antydepresyjnych i innych zwalczających symptomy lekarstw, które nie zwalczają źródła problemu. W najgorszym, zapadają na przewlekłe schorzenia z chorobami serca, cukrzycą i nowotworami włącznie.
NIEDOBORY - WRÓG NUMER DWA
Również i ten problem, podobnie jak w przypadku toksyn, ma swoje korzenie w jakości ziemi uprawnej. Od ponad 150 lat zwiększa się systematycznie stosowanie nawozów sztucznych które dostarczają do ziemi trzy podstawowe pierwiastki: azot, fosfor i potas. Nie dostarczają jednak ponad 50 innych minerałów, które są potrzebne, aby ziemia była zdrowa, urodzajna, bogata w enzymy i mikroorganizmy charakteryzujące naturalną , żyzną ziemię. W skutek tego zubożona ziemia może produkować jedynie ubogie w substancje odżywcze rośliny, które stają się naszym odpowiednio ubogim codziennym pokarmem. Wyniszczenie postępuje w procesie obróbki żywności. Wszelka puszkowana, marynowana, butelkowana, wędzona, pasteryzowana czy w jakikolwiek inny sposób przetworzona żywność jest pozbawiana tych kilku walorów odżywczych, które jeszcze się zachowały; niszczona jest przez wysoką temperaturę i konserwanty. W efekcie żywności brakuje witamin i enzymów. Mamy obecnie do czynienia z epidemią otyłości i zapewne wielu zdziwi informacja że otyłość ta spowodowana jest w głównej mierze głodem . Konwencjonalna żywność, pozbawiona wartości odżywczych i pełna syntetycznych dodatków, nie jest w stanie nasycić organizmu. Mimo, że człowiek spożywa ją w dużych ilościach, organizm nie jest nasycony i żąda więcej - to w kolei powoduje sięganie po kolejne porcje. W efekcie człowiek spożywa coraz więcej 'pustego' pokarmu'', lecz organizm wciąż nie jest syty, za to rośnie spożycie dodatków chemicznych oskarżanych o powodowanie otyłości i innych chorób
''Pozwól żeby twoje jedzenie stało się twoim lekarstwem.'' - Hipokrates
W chwili kiedy podstawowe problemy zostają rozpoznane można przystąpić do leczenia: niedobory są uzupełniane poprzez super-odżywianie; toksyny eliminowane przez systematyczną detoksyfikację. Pomimo ich życiodajnego znaczenia, metody te są proste, przystępne i przejrzyste, a przede wszystkim - mają sens. Terapia Gersona jest precyzyjnym narzędziem, dostępnym dla każdego, kto jest zainteresowany czy to wyleczeniem się z poważnej choroby czy też poprawą i utrzymaniem ogólnego stanu zdrowia.
SUPER-ODŻYWIANIE
Odpowiedzią Terapii Gersona na niedobory w organizmie jest podanie pacjentowi maksymalnej ilości możliwie najlepszego pożywienia. Jednakże, poważnie chorzy pacjenci nie są często w stanie jeść zbyt dużo. Ich apetyt i trawienie nie są dobre, tak samo zresztą jak wypróżnianie. Ze względu na to, jedynym sposobem żeby posunąć się do przodu jest podawanie soków. Prawie każdy pacjent jest w stanie - i normalnie jest chętny wypić co godzinę świeżo przygotowaną szklankę soku. W momencie kiedy ten proces jest wprowadzony, stałe dostawy pokarmu potrzebującemu ich rozpaczliwie ciału są zapewnione. Pacjent stosujący pełną kurację otrzymuje codziennie 13 świeżo przygotowanych soków. Soki te przygotowywane są w ściśle określony sposób - najpierw warzywa i owoce przeciskane są przez wolnoobrotowy rozdrabniacz w wyniku czego otrzymywana jest pulpa, z której w następnym kroku wyciskany jest, przy użyciu prasy, sok. Sok wypijany jest natychmiast po przygotowaniu. Taka dawka soków to prawdziwy zastrzyk ogromnej ilości witamin, minerałów, pierwiastków śladowych i enzymów ciało pacjenta jest wprost zalewane odżywczym płynem.
Nic nie jest tutaj przypadkowe, Dr. Gerson opracował precyzyjnie nie tylko metodę wyciskania soków ale i dobór produktów na soki. Standardowy program terapii przewiduje cztery rodzaje soków: sok marchewkowy, marchewkowo-jabłkowy, pomarańczowy i tzw. zielony sok. Krytycy Terapii Gersona, który uważają przygotowywanie co godzinę soków na uciążliwe często sugerują że można podać w zamian witaminy i minerały. To z czego oni nie biorą pod uwagę faktu że chore ciało nie jest w stanie przyswoić i użyć substancji wyprodukowanych chemicznie, które po prostu przelatują przez całe ciało nie powodując nic dobrego. Jedynie żywe, świeże, surowe warzywa i owoce są wchłaniane, w szczególności w formie soków, co pozwala ominąć proces trawienia i powoduje ich natychmiastową asymilację. Warto w tym miejscu podkreślić, że warzywa i owoce używane do przygotowania soków jak i posiłków muszą pochodzić wyłącznie z upraw ekologicznych - od tej reguły nie ma wyjątków.
Oprócz soków chory otrzymuje codziennie trzy pełne, smakowite, wegetariańskie posiłki przyrządzone według zasad kuchni Gersona w taki sposób, aby jak największa ilość cennych odżywczych składników była zachowana. Pomiędzy posiłkami pacjenci podjadają świeże owoce - jabłka, gruszki, banany, pomarańcze czy winogrona. Należy pamiętać że wegetariańskie dania mają mniej kalorii niż te do których chorzy przywykli, stąd potrzeba częstszych i obfitszych posiłków. Na marginesie warto dodać że, stosujący Terapię Gersona, pomimo najadania się do syta, nie tyją ale wracają do swojej optymalnej dla zdrowia wagi.
Wszelkie produkty które mogą zakłócać lub hamować proces leczenia są z diety wyłączone; tłuszcze z wyjątkiem bogatego w nienasycone kwasy tłuszczowe Omega 3 organicznego oleju lnianego, a i ten podawany jest w niewielkich, ściśle dobranych dawkach; cukier, z wyjątkiem organicznego cukru trzcinowego; sól, w trosce o przywrócenie właściwej równowagi sodowo - potasowej organizmu; mięso i wiele innych produktów wchodzących w skład współczesnej diety. Gospodarstwo domowe chorego również musi zostać odpowiednio przygotowane: zabronione jest używanie większości kosmetyków i chemii gospodarczej - w zamian Dr.Gerson proponuje proste, naturalne i co najważniejsze skuteczne środki do higieny osobistej i utrzymania czystości w domu.
DETOKSYKACJA
Lewatywa to procedura medyczna mająca antyczne korzenie. Hipokrates, grecki ''ojciec współczesnej medycyny'', zalecał lewatywy na wiele schorzeń już 2600 lat temu.
Dla niewtajemniczonych lewatywy z kawy są najbardziej zaskakującym a nawet dziwacznym elementem Terapii Gersona. Krytycy atakują je i ośmieszają bez zadania sobie trudu poszukania odpowiedzi na pytanie o ich funkcje. Faktem jest że bez tego prostego narzędzia odtruwającego organizm terapia nie działa. Dlaczego lewatywy są taka ważne ?
W chwili kiedy ciało zostaje zalane odżywczym pokarmem, jest on gwałtownie absorbowany i wypiera zgromadzone w komórkach toksyny do krwiobiegu, który z kolei transportuje je do wątroby, nadrzędnego organu odtruwającego organizmu. Jednakże pacjent, który rozpoczyna Terapię Gersona po dotychczasowym odżywianiu tzw. nowoczesną dietą, ma już zgromadzone w swojej wątrobie znaczne ilości toksyn z dodatków do żywności, resztek pestycydów i pozostałej chemii stosowane w rolnictwie, leków, oraz innych źródeł - wszystko to blokuje jego wątrobę. W efekcie wątroba nie może poradzić sobie z nowymi toksynami wypartymi z komórek przez dostarczone im odżywcze substancje. Jeżeli nie zostaną szybko usunięte, toksyny te mogą prowadzić do zagrażającego życiu samozatrucia organizmu lub śpiączki wątrobowej. Stąd fundamentalna rola silnej detoksyfikacji za pomocą częstych lewatyw z kawy, które są kamieniem węgielnym Terapii Gersona. Jest kilka różnych antyrakowych terapii, które niszczą tkanki guza na różne sposoby bez usuwania martwych, toksycznych odpadków z wątroby. Aby umożliwić wątrobie stopniowe i wolne pozbycie się tych toksyn, kuracje te muszą być wstrzymywane, co znacznie zmniejsza ich skuteczność. Terapia Gersona, z jej ciągłą, intensywną detoksykacją jest w stanie działać nieprzerwanie, co wyjaśnia zarówno jej skuteczność jak oraz uzasadnia stosowanie lewatyw z kawy jako integralnej części protokołu. Bez nich, dodatkowa porcja świeżo uwolnionych toksyn spowodowałaby nowe uszkodzenia w wątrobie.
Dlaczego Terapia Gersona działa?
Podstawowe założenia metody Gersona są proste i jasne, jej praktycznie zastosowanie przez ponad 60 lat dowiodło jej skuteczności, przynosząc nadzwyczajne efekty. A jednak pozostaje pytanie: czy istnieją jakieś współczesne badania naukowe, które potwierdzałyby efektywność metody Gersona, opracowanej tak wiele lat temu, częściowo intuicyjnie, częściowo przez ciągłe badania i obserwacje kliniczne, ale bez użycia skomplikowanych metod badawczych? Mówiąc prościej, czy ktokolwiek odkrył, dlaczego terapia ta działa? Odpowiedź brzmi: TAK. Od czasu śmierci dra Gersona w 1959 roku, grupy wybitnych naukow-ców i badaczy udowodniły i potwierdziły działanie tej czy innej z zastosowanych przez niego metod. Kiedy weźmiemy pod uwagę wyniki wszystkich tych cząstkowych badań, znajdziemy odpowiedź, dlaczego terapia ta, stosowana całościowo, jest tak niezwykle efektywna
Połowa współczesnych lekarstw może być wyrzucona przez okno, pod warunkiem, że nie zjedzą ich ptaki - Dr M. H. Fischer
RAK
Ponieważ pasmo sukcesów Terapii Gersona w leczeniu raka jest długie, można by historiami wyleczonych pacjentów wypełnić całą książkę. Zostały jednak wydane oddzielne broszury zawierające opisy leczenia przypadków różnych rodzajów nowotworów. W tym miejscu zamieszczamy opisy dwóch przypadków, żeby zobrazować jak ciało musi być wyniszczane zanim pojawi się nowotwór złośliwy. W obu przypadkach pacjenci byli zbyt młodzi (32 i 42 lata) aby cierpieć na nowotwór związany z wiekiem. D. L miała zapalenie płuc w wieku 3 lat. Rok później usunięto jej wyrostek robaczkowy. Jako nastolatka cierpiała na pomniejsze choroby, a w wieku 20 lat pojawiła się infekcja pęcherza moczowego, którą leczono antybiotykami. To zwalczyło infekcje ale pojawiła się candida. Wyleczono ją lekarstwami, ale zapalenie pęcherza pojawiło się ponownie, znów było leczone antybiotykami - ten cykl się powtarzał przez kilka lat. D. L. popadła w depresję i była leczona lekami antydepresyjnymi. Po tym leczeniu pojawił się niespotykanie agresywny chłoniak, a lekarze orzekli, że nie ma szans na wyleczenie konwencjonalnymi środkami, w zamian proponując przeszczep szpiku kostnego. Odmówiła i zdecydowała się na intensywną Terapię Gersona, którą stosowała z oddaniem przez trzy lata. Po tym czasie wszystkie jej problemy chłoniak, candida, infekcje pęcherza i depresja - zniknęły i ma się dobrze aż do dzisiaj. D. W. cierpiała na depresję i napady paniki od młodzieńczych lat, była leczona lekami antydepresyjnymi przez dwudzieste i trzydzieste lata swojego życia. Pomimo długotrwałego podawania leków, ataki paniki pogłębiały się tak, że w końcu nie mogła sama zostać w pokoju, ani wyjść na ulicę. W wieku lat trzydziestu pojawiła się cukrzyca. W roku 1995, mając 42 lata, zgłosiła się do szpitala w San Antonio z silnym bólem. Zdiagnozowano raka lewego jajnika z przerzutami do prawego i do macicy. D. W. przeszła zabieg usunięcia macicy. W międzyczasie lekarze znaleźli liczne drobne guzy w jelicie grubym, jamie brzusznej i pochwie, ale pozostawiono je na miejscu. W dodatku badanie rezonansem magnetycznym wykazało cystę/torbiel w lewej nerce. Lekarze namawiali D. W. na natychmiastową chemioterapię; zgodziła się i ustalono termin zabiegu. Jednakże, na dzień przed wyznaczonym terminem, po intensywnych poszukiwaniach, znalazła informację o Terapii Gersona, odwołała chemioterapię i przyjechała do kliniki Gersona w Meksyku. Kontynuowała terapię przez 2 lata, po czym wyzdrowiała ze wszystkich swoich dolegliwości nie potrzebowała hormonów do kontrolowania menopauzy, lekarstw na cukrzycę, skończyły się ataki paniki, a cysta na nerce zniknęła. Równolegle D. W. dostała pracę, prowadzi samochód i funkcjonuje normalnie. Przyznała, że w chwili, gdy została zdiagnozowana, u trójki jej znajomych również wykryto raka jajników. D. W. przeżyła już od tego czasu 12 lat będąc w świetnej kondycji; niestety, żadna z jej przyjaciółek, które leczone były w konwencjonalny sposób, nie przeżyła dłużej niż 6 miesięcy.
Rak piersi z przerzutami do wątroby
E. B. w 2002 roku, w wieku 43 lat, zgłosiła swojemu lekarzowi guz w piersi, wykonano biop-sję potwierdzającą raka piersi. Nic z tym nie zrobiła. W styczniu 2004 roku zjawiła się w Loma Linda University Medical Center, gdzie zdiagnozowano raka piersi w czwartym stadium zaawansowania, z przerzutami do wątroby. Zgodnie z raportem medycznym, jej wątroba była pokryta guzami i prze-stawała pracować; jej skóra i białka oczu był żółte . Zaproponowano chemioterapię, na którą się zgodziła, nie wiedząc, że możliwe są inne metody leczenia. Jej onkolog stwierdził, że w tak zaawansowanym stanie nie może zagwarantować czy prze-żyje dwa miesiące, ale ma nadzieję, że chemioterapia da jej dodatkowy rok życia. W tym momencie pacjentka zaczęła szukać innych rozwiązań i znalazła Terapię Gersona. W trakcie swoich poszukiwań dowiedziała się, że jej przypadek, rak piersi z przerzutami do wątroby, ma wskaźnik przeżycia dwóch lat mniejszy niż 1%, tak że jej jedyną nadzieją stała się jakaś alternatywna metoda. Po dwóch latach na protokole Gersona, E. B. czuła się wystarczająco dobrze, żeby jeździć na nartach w Tulluride w stanie Kolorado, jednej z najbardziej stromych gór w USA. Teraz, po trzech la-tach, badana przez PET/CT (pozytonowa tomografia emisyjna) w sierpniu 2006 roku, ma w pełni sprawną wątrobę i nie ma nigdzie w ciele tkanek złośliwych ani przerzutów. E. B. cieszy się jazdą na nartach w zimie, latem jazdą na nartach wodnych, gra w golfa i jeździ na motocyklu, często podróżuje.
Nowotwór kości - mięsak Ewinga
W czerwcu 1993 roku, T. I., ośmioletni chłopczyk, został przywieziony z Węgier do kliniki Gersona w Meksyku. W marcu 1992 zdiagnozowano u niego mięsaka Ewinga, rodzaj pierwotnego, złośliwego nowotworu kości, w stadium, które dawało bardzo złe rokowania. Na Węgrzech leczony był chemioterapią, ale nowotwór przerzucił się z miednicy do tkanek miękkich jamy brzusznej. Poja-wił się w klinice blady, wychudzony, bez włosów. Znalazł się w nieznanej okolicy i nie znał angiel-skiego, ale poza tym chłopiec był bardzo oddanym i zdyscyplinowanym pacjentem, zjadał niezwykłe dla siebie wegetariańskie jedzenie i wypijał soki bez żadnych obiekcji. Po powrocie na Węgry jego matka informowała nas, że po trzech miesiącach kuracji jego guzy zniknęły. Po dwóch latach przysłała nam kilka zdjęć T. I. przedstawiających silnego, dobrze zbudo-wanego, zdrowo wyglądającego dziesięciolatka. Jego dramatyczny powrót do zdrowia był znaczący jeszcze z jednego powodu. Przed wyjaz-dem do Meksyku leczony był chemioterapią wraz z grupą dzieci cierpiących na tę samą chorobę, le-czonych tą samą chemioterapią i w tym samym szpitalu. Podczas, gdy T. I. przeżył, wyzdrowiał i miał się dobrze, pozostała szóstka dzieci zmarła. Ostatni sygnał od niego mieliśmy w 2006 roku, kiedy to jego matka pisała, że T. I. jest już dwudziestoletnim młodzieńcem, zdrowym i pełnym energii.
Choroby serca
Ta historia jest tylko jednym z długiej list podobnych przypadków. W Grudniu 1993 roku, ojciec Margaret W., jednej z wyleczonych metodą Gersona pacjentek, miał atak serca. Kiedy karateka zawiozła go do szpitala miał wylew. W następstwie spędził na oddziale intensywnej terapii trzy tygodnie, wszczepiono mu rozrusznik serca i podawana ogromną ilość lekarstw, a ostatecznie poproszono jego żonę o zabranie męża do hospicjum. Jednak Margaret naciskała na matkę żeby zabrała ojca do domu i natychmiast zastawiła swoje sprawy, aby dołączyć do rodziców. Gdy zobaczyła ojca była w szoku. Siedział na wózku inwalidzkim, cześć twarzy zwisała mu bezwładnie, z ust ściekała ślina. Pracowała nieustannie dzień i noc przechodząc z ojcem na Terapię Gersona. Na początku podawała mu kilka soków, podczas gdy wciąż przyjmował wszystkie lekarstwa, z czasem przechodząc coraz ściślej na pełny protokół ...
cobra519