goniec wolnosci nr 4 2008.pdf
(
697 KB
)
Pobierz
goniec wolnosci nr 4 2008
Goniec Wolności
Numer 4 (18) 2008
Pismo Stowarzyszenia KoLiber, listopad 2008
Co po kryzysie?
Rozważanie na temat możliwych dróg rozwoju sytuacji.
Michał Wolski
Kryzys finansowy w Sta-
nach Zjednoczonych za-
skoczył establishment.
Wszelkiej maści specjaliści
zarzekają się, że nikt nie
był w stanie przewidzieć
tego, co nastąpiło. Mówił o
tym nawet Alan Greens-
pan, były wieloletni szef
FED, przed komisją ame-
rykańskiej Izby Reprezen-
tantów. Nie trzeba doda-
wać, że są to powszechnie
powtarzane kłamstwa, nie
mające nic wspólnego z
rzeczywistością.
O możliwości kryzysu i jego
realnych przyczynach mówili
na przestrzeni ostatnich lat
liczni ekonomiści ze Szkoły
Austriackiej. Poruszali tę
kwestię także inni naukowcy i
publicyści. Kilkanaście mie-
sięcy temu w Internecie (np.:
w serwisie Google Video)
nawet film „Money as a
debt” (Pieniądze jako dług)
mówiący o słabości obecnie
istniejącego systemu finanso-
wo-bankowego. W sytuacji,
kiedy rządy i banki centralne
poszczególnych państw mno-
żą sposoby „wyjścia z kryzy-
su” warto zastanowić się nad
możliwymi scenariuszami
rozwoju sytuacji.
W swym artykule chciałbym
omówić realne drogi rozwoju
sytuacji. Takie, które ze
względu na obserwacje mogą
nastąpić. Pierwszą widoczną
tendencją, niestety stale się
pogłębiającą, jest wzrastająca
ingerencja państwa. Świadczy
o tym chociażby słynny plan
Paulsona (czyli umoczenie
700 mld $ z kieszeni podatni-
ków w bezwartościowych
papierach, hmm…
„wartościowych”). W Euro-
pie też pojawiły się tego typu
reakcje. Holenderski bank
centralny wspomógł kilka dni
temu bank ING kwotą 20
mld euro. Oficjalnie podano,
że stało się to, by „zapobiec
możliwym kłopotom”. Wyda-
je mi się, że w tym przypadku
zadziała to jak przysłowiowe
podanie brzytwy tonącemu.
Mainstreamowe media pro-
mują w ostatnich tygodniach
głosicieli „końca kapitalizmu”
oraz piewców szeroko rozu-
mianego etatyzmu i kontroli.
Modne jest krytykowanie
wolnego rynku oraz wymyśla-
nie niezliczonej ilości epite-
tów. W Polsce jedynym po-
czytnym czasopismem, które
nie przyłączyło się do tego
chóru był tygodnik
„Wprost”, który zamieścił
wypowiedzi Davida Friedma-
na i Roberta Gwiazdowskiego
oraz całkiem rzeczową anali-
zę przyczyn kryzysu. Co to
oznacza dla rozwoju sytuacji?
Nie oszukujmy się. Media
wysokonakładowe mówią
głosem rządzących. Ta ten-
dencja zwiastuje, że miłości-
wie nam panujący zrobią
wszystko by życie gospodar-
cze poddać jeszcze większej
kontroli. Ingerencje państw i
banków centralnych (w tym
nacjonalizacje firm zajmują-
cych się finansami) będą się
zwiększać. W USA pojawił
się pomysł by nacjonalizować
małe banki lokalne. Wydaje
się, że celem tych działań jest
uruchomienie nowej lawiny
kredytów. Wygląda to tak
jakby wszystkim rządziło
uparte dziecko, które jest
przekonane o swej nieomyl-
ności. Powtarza czynności,
mimo, że ich efekty są nega-
tywne. Rozkapryszony dzie-
ciak nie zwraca na to uwagi i
dalej robi to, co do tej pory.
Efekty widzimy na własne
oczy. Tendencja ta będzie się
nasilać. Wiele znaków na
niebie i ziemi wskazuje na to,
że wybory w Stanach Zjedno-
czonych wygra Barack Oba-
ma. W takiej sytuacji można
wręcz spodziewać się konty-
nuacji kryzysu. Bezpośrednio
po zwycięstwie Obamy giełda
pójdzie do góry, a dolar się
umocni.
Wpływ na to będzie
czysto polityczny, po prostu
amerykański establishment,
będący w opozycji do Georg-
e’a W. Busha, odreaguje jego
prezydenturę. Ten krótko-
trwały wzrost zostanie w
krótkim czasie zniweczony.
Jeżeli Obama i jego otoczenie
zaczną wprowadzać w życie
pomysły z kampanii wybor-
czej recesja może być długo-
trwała, a możliwości wyrwa-
nia się z kryzysu coraz trud-
niejsze.
Dokończenie na str 3
Goniec Wolności
Od redakcji
W numerze:
Szanowni Czytelnicy!
Oddajemy w Wasze ręce ko-
lejny numer „Gońca Wolno-
ści”.
W bieżącym numerze znajdą
Państwo artykuły dotyczące
tematów bieżących, jak i hi-
storycznych. Numer rozpo-
czyna artykuł analizujący na-
stępstwa polityki Stanów
Zjednoczonych wobec kryzy-
su. W momencie, gdy prezy-
dentem USA został Barack
Obama istnieją przesłanki
sugerujące, że nowa polityka
ekonomiczna może doprowa-
dzić do pogłębienia się kryzy-
su.
Kolejny tekst, autorstwa pre-
zesa Instytutu Misesa Falkow-
skiego porusza modny temat
ekologii. Autor zadaje pytanie
czy zachwyt nad ochroną
środowiska może stać się ide-
ologią dominującą.
W następnym artykule Szy-
mon Kotnis analizuje postawę
Rosjan, zarówno ludności
cywilnej, jak i żołnierzy, wo-
bec inwazji III Rzeszy w 1941
roku.
Szczególnie polecamy świetny
artykuł Humberta Fontovy
dotyczący medialnego zakła-
mania wobec postaci Che
Guevary. Mocny tekst w któ-
rym przedstawiono hipokryzję
świata Hollywood i mediów,
gdzie dominuje zachwyt nad
postacią argentyńskiego rewo-
lucjonisty. Fontova ujawnia
prawdziwe oblicze Che.
W stałym kąciku teologicz-
nym Paweł Pomianek porusza
problem nowych grzechów
głównych rzekomo ogłoszo-
nych przez Kościół. Czy Ko-
ściół skręca w lewo?, zadaje
pytanie autor. Warto zajrzeć
do tego tekstu, by przekonać
się jak jest naprawdę.
W dziale recenzji mogą prze-
czytać Państwo tekst dotyczą-
cy głośnej powieści Bronisła-
wa Wildsteina „Dolina nico-
ści”. Czy wizja pisarza odpo-
wiada rzeczywistości? Jak
ocenia nasz kraj po upadku
komunizmu? Czy drogą, którą
kroczy Polska jest właściwa.
Zachęcamy do zapoznania się
z recenzją.
Ukoronowaniem numeru jest
opis Konwentu Nadzwyczaj-
nego z okazji 8. rocznicy po-
wstania
Stowarzyszenia KoLiber połą-
czonego z przyznaniem
Członkostwa Honorowego
Robertowi Gwiazdowskiemu i
Maciejowi Rybińskiem.
Zapraszamy do lektury!
Redakcja
Co po kryzysie?
Michał Wolski
1
Ekologia—nowy socjalizm, czy
czwarta droga?
Witold Falkowski
4
Rosja wolała Hitlera
Szymon Kotnis
6
Che Guevara: 39 lat medialnego
nadymania
Humberto Fontova
8
Czy Kościół skręca w lewo? Pro-
blem nowych grzechów
Paweł Pomianek
11
Bronisław Wildstein „Dolina nico-
ści”. Recenzja
Michał Wolski
12
8 lat KoLibra
Paweł Pomianeki
17
O Stowarzyszeniu KoLiber
16
Redaktor naczelny
:
Michał Wolski
e-mail: michal.wolski@koliber.org
redakcja@koliber.org
Design i skład numeru:
Michał Wolski
Korekta:
Paweł Pomianek
Redakcja:
Paweł Pomianek
Stefan Sękowski
Zdjęcia zamieszczone w numerze
pochodzą ze źródeł własnych,
zostały nadesłane przez autorów
artykułów.
Str. 2
Numer 4 (18) 2008
Takie pomysły jak
ustawa o
nadrzędności
związków
zawodowych,
przymusowego
ubezpieczenia czy
pomysły budowy
rządowej instytucji
proekologicznej, to
tylko część
pomysłów z
bogatej oferty
kandydata
Demokratów.
Wcielenie ich w
życie wywoła
negatywne skutki
ekonomiczne
.
Co po kryzysie?
Doko
ńczenie ze strony 1.
Takie pomysły jak ustawa o
nadrzędności związków zawo-
dowych (card-check – związki
mogą występować w interesie
wszystkich pracowników,
nawet tych, którzy się są
członkami danej organizacji),
przymusowego ubezpieczenia
zdrowotnego (czyli de facto
nowy podatek, pomysł wzo-
rowany na krytykowanym
systemie kanadyjskim), czy
pomysły budowy rządowej
instytucji proekologicznej
(będą potrzebne kolejne pie-
niądze, czyli większe podatki),
to tylko część pomysłów z
bogatej oferty kandydata De-
mokratów. Wcielenie ich w
życie wywoła negatywne skut-
ki ekonomiczne. Zabawa z
systemem podatkowym, gene-
rowanie nowych danin,
zmniejszy jeszcze bardziej
konkurencyjność amerykań-
skiej produkcji. A przecież już
od wielu lat Amerykanie mają
ujemny bilans w wymianie
towarowej. Co prawda, w
okresie, gdy dolar był tani
wzrósł eksport komputerów i
szeroko rozumianej elektroni-
ki, ale nie zamieniło się to w
stałą, rosnącą tendencję. Wra-
cając do możliwej prognozy.
Światową tendencją będzie
wzrost interwencjonizmu.
Ingerencja państwa będzie się
pogłębiać. Rozszerzać się na
inne aspekty życia człowieka.
Możemy obserwować wzra-
stające zainteresowanie orga-
nów administracyjnych każ-
dym aspektem naszego życia.
Przed oczyma maluje mi się
mroczna wizja rodem z po-
wieści Philipa K. Dicka. A
będziemy słyszeć tłumacze-
nie, że to wszystko dla nasze-
go dobra. Należy więc spo-
dziewać się rozszerzającego
się kryzysu. Dość długo po-
trwa nim system upadnie, ale
stanie się to z pewnością. Nie
da się zbyt długo utrzymywać
fikcji.
Drugim możliwym rozwiąza-
niem jest realna chęć naprawy
systemu. Nie do końca trafio-
na, ale przynajmniej wskazują-
ca prawidłowy tok rozumo-
wania. Jakiś czas temu na Kry-
zys Blogu Instytutu Misesa
podano informację, że szef
Europejskiego Banku Central-
nego zasugerował powrót do
systemu przypominającego
ustalenia z Bretton Woods i
do szeroko rozumianej dyscy-
pliny finansowej.
Ciekawa
tendencja, nieoczekiwana, bo
po szefie takiej instytucji spo-
dziewałbym się raczej zacho-
wania podobnego do kolegów
zza oceanu. Zgadzam się z
Mateuszem Machajem, że w
zaistniałej sytuacji nikt nie
pomyślał o prawdziwej próbie
naprawienia systemu finanso-
wego. Obecna sytuacja kryzy-
sowa sprzyja wprowadzeniu
standardu złota i przywróce-
nia normalności rynkom fi-
nansowym. Zgadzam się rów-
nież, że przyczyny są politycz-
ne. I dodatkowo osobiste.
Przez lata keynesiści i moneta-
ryści krytykowali samą idee
standardu złota. Powszechnie
uważano, że jest to zamierz-
chła i nikomu niepotrzebna
przeszłość. Zwolennikami
złota byli przedstawiciele
Szkoły Austriackiej i obiekty-
wiści związani z Ayn Rand (co
wynika z faktu, że Rand była
zwolenniczką ekonomicznych
pism Misesa).
Alan Greens-
pan, gdy kilkadziesiąt lat temu
był związany ze środowiskiem
Rand też był zwolennikiem
złota. Po latach jednak, gdy
objął stanowisko szefa FED,
jego poglądy uległy zmianie.
Teraz chyba głupio jest przy-
znać się do błędu. To cecha
wielu „autorytetów”, szcze-
gólnie ekonomicznych.
Mimo,
że „okiem nieuzbrojonym”
widać pewne fakty, przedsta-
wiciele rożnych szkól będą
szli w zaparte, żeby nie stracić
poważania i szacunku, który
ich otacza. Będą wręcz bronić
swego stanowiska i wymyślać
kolejne programy potęgujące
kryzys. Kwestia polityczna jest
nie mniej istotna.
Standard
złota to naturalne narzędzie
likwidacji wszechwładzy ban-
ków centralnych i administra-
cji rządowej regulującej polity-
kę monetarną. Rezygnacja z
monopolu to utrata intratnych
praw i możliwości. Nikt, kto
ma tak olbrzymią władzę nie
będzie chciał z niej zrezygno-
wać czy się nią dzielić. Utrata
przez państwo kontroli nad
emisją pieniądza to więcej
wolności dla obywateli. Dzi-
siejsze, scentralizowane syste-
my państwowe nie pozwolą
sobie na utratę tak dużego
kawałka władzy.
A może się mylę? Może jed-
nak wszystko dobrze się uło-
ży? Czas przyniesie odpo-
wiedź.
Michał Wolski
Tekst opublikowany pierwot-
nie na stronie Liberalis.pl
Str. 3
Numer 4 (18) 2008
Ekologia – nowy socjalizm, czy czwarta droga?
Witold Falkowski
Społeczeństwo, które wy-
biera między kapitalizmem
a socjalizmem, nie decydu-
je się na jeden z dwu syste-
mów społecznych, lecz
dokonuje wyboru między
współpracą społeczną a
rozpadem społeczeństwa.
(Ludwig von Mises, Ludz-
kie działanie, s. 577).
ekologów jest bardzo często
wymierzona w ten sam cel co
krytyka wolnorynkowców: w
sojusz wielkich interesów i
wielkiego państwa. Oznacza
to, że z ruchami ekologiczny-
mi można się w pewnych
sprawach porozumieć. W tym
artykule chciałbym wskazać
na różnice i podobieństwa
między nurtem tzw. czwartej
drogi a klasycznym lesefery-
zmem.
W „Obywatelu” nr 19
(5/2004) ukazał się artykuł
Remigiusza Okraski
Ekologia –
czwarta droga
. Według autora
(który jest redaktorem naczel-
nym pisma), ekologia powinna
porzucić: 1) pierwszą drogę,
czyli wolny rynek, zwany też
kapitalizmem; 2) drugą drogę,
czyli socjalizm w różnych jego
odmianach; 3) trzecią drogę,
czyli próbę pogodzenia
dwóch poprzednich, by obrać
czwartą drogę, wytyczoną
przez Ernsta Schumachera,
autora książki
Małe jest piękne
.
Czytamy, że „ekologia nie
może być ani lewicowa, ani
prawicowa”, że „lewica za-
właszczyła ekologię”, gdy
tymczasem – zgodnie z postu-
latami Schumachera –
„najlepsze są rozwiązania
zdecentralizowane i różnorod-
ne”, a do ich realizacji
„powinna prowadzić praca u
podstaw”.
Trudno się nie zgodzić z tymi
tezami. Są to jednak ogólniki,
których ekolodzy (w tym
Okraska) nie uzupełniają o
wskazówki, na jakich zasadach
miałyby się te różnorodne
rozwiązania opierać, jak za-
gwarantować, że nie wpadnie-
my znowu ani w koleinę
„kapitalizmu”, ani socjalizmu?
Żeby pracować u podstaw,
trzeba wiedzieć, co się odrzu-
ca, ale również wiedzieć, co
się przyjmuje. Nie wystarczą
tu dobrze brzmiące hasła
„prymatu dobra wspólnego”,
„osadzenia zmian w ich kultu-
rowo-duchowym kontekście”,
które wymienia naczelny
„Obywatela”. Trzeba by
wskazać, co konkretnie spra-
wi, że uwolnimy się od „kultu
wzrostu gospodarczego”, nie
popadając jednocześnie w
„państwowy centralizm”.
Nieporozumienie bierze się
stąd, że Okraska, podobnie
jak „trzeciodrogowcy”, przyj-
muje, iż mogą istnieć więcej
niż dwie drogi. Otóż drogi są
zawsze dwie: albo prawda,
albo fałsz; albo góra, albo dół,
albo prawo, albo lewo. Reszta
jest zgniłym relatywizmem,
nieporozumieniem seman-
tycznym albo konsekwencją
podstawowego wyboru. W
interesującym nas kontekście
społeczno-politycznym pro-
blem ten został trafnie i lapi-
darnie przedstawiony w poło-
wie XIX wieku przez Gustava
de Molinariego, który w arty-
kule
De la production de la sécuri-
té
pisał, że istnieją tylko dwie
drogi: 1) zawierzenie natural-
nemu porządkowi rzeczy i
pozwolenie, by o regułach
życia społecznego decydowały
odwieczne prawa, a nie dekre-
ty urzędników albo 2) organi-
zacja społeczeństwa według
wymyślonego przez legislato-
rów planu.
Po wnikliwej analizie de Moli-
nari dochodzi do słusznego
wniosku, że w imię poszano-
wania godności i wolności
jednostki należy wybrać mo-
del pierwszy. Powstaje pyta-
nie: z którą spośród trzech,
czy raczej już czterech, dróg
należałoby utożsamić pierw-
szy model de Molinariego?
Odpowiedź jest prosta: albo z
pierwszą, albo z żadną.
Skrajnie negatywna
ocena ruchu
ekologicznego
stanowi znaczne
uproszczenie i
niepotrzebnie
zamyka możliwość
porozumienia z
dużą grupą ludzi –
w większości
młodych.
Wielu zwolenników wolnego
rynku uważa, że dzisiejsze
ruchy ekologiczne to nic inne-
go jak nowe wcielenie socjali-
zmu. Czasem stawiają nawet
hipotezę, że skrajne grupy
obrońców środowiska natural-
nego – tzw. ekoterroryści –
czerpią inspirację, a może i
wsparcie materialne – z tych
samych rejonów geograficz-
nych i od tych samych ośrod-
ków ideologicznych, które w
drugiej połowie XX w. zasila-
ły ideologicznie i finansowo
różne grupy lewackie na Za-
chodzie.
Taka ocena nie jest pozbawio-
na podstaw, stanowi jednak
znaczne uproszczenie i niepo-
trzebnie zamyka możliwość
porozumienia z dużą grupą
ludzi – w większości młodych.
Jeśli wolnorynkowcy oburzają
się, kiedy ktoś mówi, że Key-
nes uratował kapitalizm albo
że rządy Mazowieckiego czy
Buzka wprowadzały reformy
wolnorynkowe, to powinni
też wystrzegać się nadmier-
nych uproszczeń w ocenie
ideologii ekologów.
Po pierwsze, ruchy ekologicz-
ne są bardzo zróżnicowane.
Na polskiej mapie ideologicz-
nej Partia Zieloni 2004 znaj-
duje się być może dalej od
środowiska ekologów związa-
nych z pismem „Obywatel”
niż od niektórych wolnoryn-
kowców. Po drugie, krytyka
Str. 4
Goniec Wolności
Ekologia – nowy socjalizm, czy czwarta droga?
Dokończenie.
Termin „kapitalizm” – jak
zauważa M. Rothbard (
A
Future of Peace and Capitalism
),
został ukuty przez jego zacie-
kłego wroga Karola Marksa.
Obecnie – po latach indoktry-
nacji i poprawności politycz-
nej – pojęcie kapitalizmu słu-
ży jako worek, do którego
można wrzucać wszystko to,
czego się nie lubi, co wydaje
się nieetyczne, prostackie itd.
itp. Tymczasem, jak zauważa
Rothbard, kapitalizm, to po
prostu „system, który opiera
się na zasadzie dobrowolnej
wymiany dóbr i braku dążenia
państwa do przeszkadzania
takiej wymianie”. Natomiast
to, co nazywa się kapitali-
zmem, a nawet „wolnym ryn-
kiem”, w dzisiejszych czasach,
„to wspólny marsz państwa i
biznesu w celu przywrócenia
systemów politycznych, które
istniały przed rewolucją kapi-
talistyczną, rozpoczętą w mia-
stach-państwach szesnasto-
wiecznych Włoch”.
Oczywiście, można argumen-
tować, że kapitalizm zdefinio-
wany przez Rothbarda nigdy
właściwie nie istniał i jest tyl-
ko utopią. Skoro jednak tak,
to o czym rozmawiamy, jaką
pierwszą drogę odrzucamy?
Trzeba tu zauważyć, że kapi-
talizm lub jakkolwiek nazwać
system dominujący w Europie
i później w USA od XVII do
XIX wieku, nie był narzucony
żadnymi dekretami, że wolnej
wymiany nie wymuszano ka-
rami więzienia, zsyłkami ani
galerami. Kapitalizm był natu-
ralną konsekwencją organicz-
nego rozwoju społeczeństw,
wynikał z „zawierzenia natu-
ralnemu porządkowi rzeczy”,
o którym pisze de Molinari.
A więc należałoby uznać, że w
tym znaczeniu „kapitalizm”
jest tym samym, co pierwszy
model de Molinariego. Jeśli
zaś za kapitalizm uzna się
„faszystowskie porozumienie
pomiędzy rządem i wieloma
biznesami” (por. L., M. Tan-
nehill, Rynek i wolność, War-
szawa, 2004), to oczywiście
nie będzie on się zasadniczo
różnił od modelu drugiego,
czyli od systemu, w którym
planiści i biurokraci decydują,
rozdają, nakazują etc.
Okraska przypomina, że
wbrew powszechnemu prze-
konaniu ruchy ekologiczne
wyrosły z tradycji konserwa-
tywnej, prawicowej. Wymienia
pionierów ekologii – Wilhel-
ma Riehla, Friedricha Georga
Jüngera, Jana Gwalberta Paw-
likowskiego, prezesa galicyj-
skiego Stronnictwa Narodowo
-Demokratycznego, wskazu-
jąc, że ekologii nie da się przy-
piąć etykiety prawicowości ani
lewicowości, i proponując, by
podążała ona „czwartą dro-
gą”.
Z analiz de Molinariego, Tan-
nehillów i Rothbarda wynika
jednak, że każda droga o wyż-
szym indeksie niż dwa musi
sprowadzać się do któregoś z
dwóch podstawowych modeli.
Mnożenie dróg wynika albo z
niechęci do pewnych słów,
takich jak „kapitalizm” czy
„wolny rynek”, albo z niezro-
zumienia istoty zagadnienia.
Zasadniczo system postulo-
wany przez Schumachera i
przypomniany przez Okraskę
to nic innego jak laissez faire
uzupełnione komponentą
„duchową” i ubrane w specy-
ficzną terminologię zgodną z
duchem poprawności poli-
tycznej. A stąd już tylko mały
kroczek np. do ekonomii per-
sonalistycznej Gregory’ego
Gronbachera z Instytutu Ac-
tona i do tradycji szkoły au-
striackiej, czyli klasycznego
leseferyzmu.
Obecnie – po
latach
indoktrynacji i
poprawności
politycznej –
pojęcie
kapitalizmu
służy jako
worek, do
którego można
wrzucać
wszystko to,
czego się nie
lubi, co wydaje
się nieetyczne,
prostackie.
Innym powodem pojawienia
się liczby „cztery” w tytule
artykułu Okraski jest przyzwy-
czajenie, by na zwalczaną kon-
cepcję odpowiadać kolejną
koncepcją, żeby dotychczaso-
we nieudane, czy zakończone
wręcz katastrofą, próby refor-
mowania sposobu rządzenia,
po raz kolejny reformować. I
tu w istocie rozchodzą się
drogi wolnorynkowców i eko-
logów. Zwolennicy laissez
faire widzą przyczynę zła w
nadmiernych kompetencjach
państwa, ekolodzy zaś w nad-
miernej sile „kapitalistów”.
Jedni uważają, że należy się
skoncentrować na ujmowaniu
balastu, drudzy zaś domagają
się stawiania kolejnych żagli. I
jedni, i drudzy uderzają w ten
sam monolit – skorumpowaną
oligarchię państwowo-
biznesową – ale z różnych
stron.
Wolnorynkowa diagnoza jest
oczywiście trafniejsza, bo sięga
do przyczyn problemów, a nie
skutków, którymi zajmują się
ekolodzy. Zgodnie ze znaną
maksymą psychologów jeśli
chcemy szczęścia, to powinni-
śmy pozbyć się nieszczęścia:
nadmiaru regulacji, państwo-
wego centralizmu, podatku
dochodowego, przymusowych
ubezpieczeń, płac minimal-
nych – całego tego folwarku,
na którym żerują różne grupy
interesów. A gdy się pozbę-
dziemy – choćby w wyobraźni
na razie – zobaczymy, że
czwarta droga to naprawdę
pierwsza, tylko uczciwie od-
gruzowana.
Witold Falkowski
Autor jest prezesem Instytutu
Misesa, www.mises.pl
Str. 5
Plik z chomika:
starless
Inne pliki z tego folderu:
goniec wolnosci nr 2 2009.pdf
(1780 KB)
goniec wolnosci nr 1 2009.pdf
(819 KB)
goniec wolnosci nr 5 2008.pdf
(854 KB)
goniec wolnosci nr 4 2008.pdf
(697 KB)
goniec wolnosci nr 3 2008.pdf
(1073 KB)
Inne foldery tego chomika:
Akcja_Nie_Daje_Lapowek
Debata_oxfordzka
Dokumenty
Filmy
Muzyka
Zgłoś jeśli
naruszono regulamin