Pedersen Bente - Raija ze śnieżnej krainy 23 - Złoty ptak.pdf

(856 KB) Pobierz
(Microsoft Word - Pedersen Bente - Raija ze \234nie\277nej krainy 23 - Z\263oty ptak)
BENTE PEDERSEN
ZŁOTY PTAK
1
Ida nie nale Ň ała do ludzi, którzy załamuj Ģ si ħ z byle powodu. O tym, Ň e Ň ycie nie jest
usłane ró Ň ami, wiedziała od dawna i nauczyła si ħ przyjmowa ę z podniesionym czołem nawet
najbardziej bolesne wyroki losu.
Dawno ju Ň nie płakała, teraz jednak łzy same cisn ħ ły jej si ħ do oczu.
Przemarzni ħ ta, targana bezsiln Ģ zło Ļ ci Ģ , zawiedziona, czuła si ħ tak, jakby wyrósł przed
ni Ģ mur czarnej beznadziei.
Sedolf troskliwie otulił rozespanego Mikkala dodatkowym przykryciem ze skóry.
Szloch Idy, cho ę starannie tłumiony, nie pozwalał mu zasn Ģę .
Ida nie chciała si ħ przed nim zdradzi ę swoim smutkiem.
Zaczynała płaka ę , dopiero kiedy zdawało jej si ħ , Ň e m ĢŇ ju Ň Ļ pi...
Jego Ida. Taka skomplikowana, nieugi ħ ta i dumna. Nigdy o nic nie prosiła, nie szukała
pociechy. Piekielnie uparta jak wszystkie kobiety z jej rodu.
Sedolf wysun Ģ ł si ħ ostro Ň nie spod futrzanego przykrycia. Miał nadziej ħ , Ň e chłopiec,
którego ogrzewał własnym ciepłem, nie zmarznie. Szuraj Ģ c, Sedolf przemkn Ģ ł po suchym
sianie na posłanie Idy. Poło Ň ył si ħ przy niej i wzi Ģ ł w obj ħ cia wstrz Ģ sane szlochem ciało. W
odpowiedzi Ň ona wtuliła twarz w jego pier Ļ , ale nawet najl Ň ejszy j ħ k nie wydobył si ħ z jej ust.
- Nie płacz, male ı ka - wyszeptał łagodnie i pogłaskał j Ģ po głowie osłoni ħ tej przed
chłodem chust Ģ . - Przecie Ň nie zostaniemy tu na zawsze.
- Zwariuj ħ - odpowiedziała po chwili z gwałtowno Ļ ci Ģ szalej Ģ cego za Ļ cian Ģ obory
wichru, którego mro Ņ ne podmuchy, przenikaj Ģ ce przez szerokie szpary mi ħ dzy deskami,
odczuwali a Ň nadto dotkliwie. - Zwariuj ħ , Sedolfie. Jak długo jeszcze przyjdzie nam tutaj
koczowa ę ?
Przełkn Ģ ł ci ħŇ ko Ļ lin ħ . Có Ň miał jej odpowiedzie ę ? Kto mo Ň e przewidzie ę , ile jeszcze
potrwa ten Ň ywioł? Rozumiał rozpacz Idy. Jemu te Ň minione trzy dni a Ň nadto dokuczyły.
- Wcze Ļ niej czy pó Ņ niej zawierucha musi ust Ģ pi ę - pocieszył Id ħ , całuj Ģ c j Ģ w chłodne
czoło.
Nie odpowiedziała, a z oczu nieprzerwanie płyn ħ ły jej łzy.
- Czuj ħ si ħ taka zgn ħ biona - odezwała si ħ po chwili zm ħ czonym, pełnym rezygnacji
głosem. - Nie spodziewałam si ħ , Ň e b ħ dzie tak trudno...
Ida sp ħ dziła wi ħ ksz Ģ cz ħĻę Ň ycia w chacie nad fiordem. Nie raz widziała wzburzone
sztormem morze: zielonoszar Ģ kipiel i spienione grzywy fal o brudno Ň ółtej barwie. Nie miała
417149139.001.png
jednak poj ħ cia, co znaczy zawieja na rozległym, zasypanym Ļ niegiem płaskowy Ň u, na którym
człowiek nie ma si ħ gdzie ukry ę . Nigdy tego nie do Ļ wiadczyła. Poza tym nad fiordem nigdy
nie panował tak siarczysty mróz jak tu na północy Finlandii w lutym.
Ida t ħ skniła za Maj Ģ i Knutem. Chciała pojecha ę do Hailuoto i spotka ę si ħ z nimi.
Umy Ļ liła sobie, Ň e najlepiej ruszy ę , póki jest Ļ nieg, bo saniami zaprz ħŇ onymi w konia szybko
dotr Ģ na miejsce. Sedolf usiłował przygotowa ę j Ģ na to, co ich czeka, ale Ida, pod-
ekscytowana, nie chciała go słucha ę .
Dlatego te Ň Sedolf w ko ı cu przestał si ħ sprzeciwia ę .
Ju Ň dwa razy wymieniali konia, za ka Ň dym razem otrzymuj Ģ c gorszego. Ale przecie Ň
musieli posuwa ę si ħ naprzód. Przed nimi ci Ģ gn ħ ła si ħ daleka droga na południe, nie znany,
cho ę wyra Ņ nie wytyczony szlak.
Zamie ę zatrzymała ich na trzy dni. Schronienie znale Ņ li w jednej z chałup stoj Ģ cych
nieopodal granicznej rzeki. Spodziewali si ħ , Ň e zostan Ģ przyj ħ ci tak, jak zwykle go Ļ cił
w ħ drowców Reijo, zwłaszcza Ň e była to jego ojczyzna.
Tymczasem gospodarze wysłali ich na strych nad obor Ģ , gdzie zwykle sypiaj Ģ
parobcy. Stał pusty. Sedolf i Ida zapłacili za nocleg i kupili od gospodyni troch ħ Ň ywno Ļ ci.
Musiała widzie ę , Ň e podró Ň uj Ģ z małym dzieckiem, ale mimo to nie zaproponowała im
noclegu w chacie. Przyszło im si ħ wi ħ c zadowoli ę strychem w oborze, po którym hulał wiatr.
W obawie przed po Ň arem przykazano im, by w piecu palili tylko rankiem i wczesnym
wieczorem.
Ida bardzo si ħ zawiodła, natrafiaj Ģ c na bezduszno Ļę tam, gdzie spodziewała si ħ ciepła i
serdeczno Ļ ci. To było dla niej najgorsze. Sedolf, który spotykał w swoim Ň yciu ró Ň nych ludzi,
nie oczekiwał zbyt wiele. Pozbył si ħ złudze ı . Wiedział, Ň e po niektórych nie mo Ň na
spodziewa ę si ħ niczego dobrego.
- Niebawem si ħ uspokoi - starał si ħ pocieszy ę Id ħ . - Zdaje si ħ , Ň e wiatr ju Ň troch ħ
zel Ň ał. Nie s Ģ dzisz? Posłuchaj!
Ida nastawiła uszu, a potem, patrz Ģ c na m ħŇ a z pow Ģ tpiewaniem, potrz Ģ sn ħ ła głow Ģ i
dłoni Ģ otulon Ģ w r ħ kawic ħ pogładziła go po policzku.
- Taki jeste Ļ dobry, Sedolfie. Chwytasz si ħ ka Ň dego sposobu, byleby mnie tylko
pocieszy ę .
- Pami ħ taj, nie wszyscy ludzie, których spotkamy na swej drodze, b ħ d Ģ tacy jak ci
tutaj - szepn Ģ ł Sedolf, jakby podejrzewaj Ģ c, Ň e pomimo paskudnej pogody sk Ģ pi i nie Ň yczliwi
gospodarze podsłuchuj Ģ . - Nie os Ģ dzaj wszystkich tak samo! Nie wszyscy Finowie s Ģ
wyrachowani. Na pewno trafi Ģ si ħ w Ļ ród nich ludzie go Ļ cinni.
417149139.002.png
Ida otarła policzki i zaczerwienione oczy. Wargi miała zupełnie białe.
- My Ļ l ħ , Ň e do ko ı ca podró Ň y pozostało nam niewiele. Za jaki Ļ tydzie ı b ħ dziemy na
miejscu, u Mai - dodał. - I je Ļ li wierzy ę w to, co opowiadał Reijo, niczego nam tam nie
zabraknie. Na pewno przestaniesz marzn Ģę , najesz si ħ do syta i wło Ň ysz czyste i suche
ubrania. A spa ę b ħ dziemy pod puchow Ģ pierzyn Ģ . Czy Ň nie brzmi to zach ħ caj Ģ co?
- Niebia ı sko - rozmarzyła si ħ Ida. A po chwili dodała: - Pewnie wspominaj Ģ c
wówczas tych sk Ģ pców i krwiopijców, b ħ d ħ si ħ Ļ mia ę ...
W jej głosie pobrzmiewały m Ļ ciwe tony. Ida w obliczu jawnej nieprawo Ļ ci nie
potrafiła zdoby ę si ħ na wielkoduszno Ļę . Był to jedyny mroczny rys jej osobowo Ļ ci.
- Eee, gdyby tutejsi gospodarze wiedzieli, jaka z ciebie wielka pani, na pewno
odst Ģ piliby swoje łó Ň ka - za Ň artował Sedolf, rozcieraj Ģ c jej dłonie.
- Ich łó Ň ka s Ģ z pewno Ļ ci Ģ zapchlone - prychn ħ ła Ida pogardliwie. - Brzydziłabym si ħ
tam poło Ň y ę , a co dopiero spa ę !
- Nareszcie - u Ļ miechn Ģ ł si ħ i pocałował j Ģ . - Znów przypominasz moj Ģ Id ħ . Ju Ň ci
lepiej?
Skin ħ ła głow Ģ i przytuliła policzek do jego policzka, a potem na chwil ħ przywarła
całym ciałem do m ħŇ a, rozkoszuj Ģ c si ħ jego ciepłem.
- Ty nigdy nie tracisz animuszu, Sedolfie. Nie pojmuj ħ , jak to robisz.
Wzruszył ramionami.
- Ja te Ň nie, ale jakie to ma znaczenie?
- Wracaj do Mikkala - szepn ħ ła po chwili. - On jest najwa Ň niejszy, musimy pilnowa ę ,
Ň eby nie przemarzł.
Sedolf u Ļ cisn Ģ ł j Ģ i przeniósł si ħ na drug Ģ stron ħ posłania, tak by dziecko znalazło si ħ
po Ļ rodku.
Le Ň ał wsłuchany w odgłosy nocy. Ida niebawem zasn ħ ła, poznawał to po jej równym
oddechu. Wichura tymczasem naprawd ħ z wolna traciła na sile. Nim Sedolfa zmorzył sen,
nabrał przekonania, Ň e jednak si ħ nie mylił.
Ida obudziła si ħ nast ħ pnego ranka w zupełnie innym nastroju. Gdzie Ļ znikn ħ ło nocne
przygn ħ bienie. Słysz Ģ c dolatuj Ģ ce z dołu prychanie inwentarza, pomy Ļ lała nie bez goryczy, Ň e
w tej n ħ dznej oborze ciepło utrzymuj Ģ zwierz ħ ta, a nie lichy piec.
Ale zaraz wyrzuciła z serca gniew. Mroczne uczucia niczemu nie słu ŇĢ , strofowała si ħ
w duchu. Nie rozgrzej Ģ nikogo ani nie nakarmi Ģ .
A jednak nie potrafiła ukry ę zło Ļ ci, chocia Ň zmusiła si ħ do u Ļ miechu, zajrzawszy do
chaty, by kupi ę od gospodarzy skopek mleka, czarny chleb i suszone mi ħ so.
417149139.003.png
Mo Ň e gospodarze dostrzegli, Ň e patrzy na nich z wy Ň szo Ļ ci Ģ , a mo Ň e wyczuli w niej
ten gniew i dlatego sami odnie Ļ li si ħ do niej niech ħ tnie?
Była inna ni Ň przechodz Ģ cy t ħ dy w ħ drowcy.
Co prawda wraz z Sedolfem ubrali si ħ na drog ħ skromnie, Ň eby nie rzuca ę si ħ w oczy.
Wzi ħ li sanie podobne do tysi ħ cy innych sa ı , a i ko ı nie przyci Ģ gał uwagi. Nic wi ħ c nie
zdradzało ich zamo Ň no Ļ ci. Wzdłu Ň szlaków prowadz Ģ cych od morza do krainy lasów i jezior
napotka ę mo Ň na było wszak ludzi wszelakiego autoramentu.
Ale Ida mimo to nie wygl Ģ dała na w ħ drowca.
Miała w sobie co Ļ , co zapadało na długo w pami ħę . Przypominała posta ę wyj ħ t Ģ
wprost ze Ļ wiata ba Ļ ni. Zdawała si ħ równie nierzeczywista jak huldra, która mo Ň e zwiastowa ę
zarówno rado Ļę , jak gł ħ bokie nieszcz ħĻ cie. Jak istota, która pozostawia po sobie niezatarty
Ļ lad, cho ę by tylko lekk Ģ stop Ģ przemkn ħ ła drog Ģ .
Podczas długiej podró Ň y Mikkal nie płakał ani nie grymasił. Wpatrywał si ħ jedynie w
Id ħ i Sedolfa swymi du Ň ymi oczami. Idzie wydawało si ħ to gorsze, ni Ň gdyby si ħ darł
wniebogłosy. Zabra ę dziecko na tak Ģ wypraw ħ było wyst ħ pkiem wobec niego. A wszystko
przez jej upór i bezmy Ļ lno Ļę . Przestrzegano j Ģ , Ň e luty nie jest dobr Ģ por Ģ na w ħ drówk ħ tym
szlakiem, ale ona nie chciała nikomu wierzy ę .
Sedolf nazwał j Ģ upart Ģ i przem Ģ drzał Ģ .
Strasznie si ħ pokłócili. Chyba dopiero wtedy Sedolf poznał naprawd ħ , co to znaczy
płyn Ģ ca w Ň yłach Ň ony krew Alatalo.
- Pogoda si ħ poprawiła - rzucił Sedolf, gdy Ida wróciła z Ň ywno Ļ ci Ģ . W jego głosie
zabrzmiała ulga. - Po Ļ wi ħ cimy jeszcze par ħ miedziaków, najemy si ħ do syta i ruszamy w
drog ħ . Od południa wypogadza si ħ . Sprawdziłem tak na wszelki wypadek - dodał z u Ļ mie-
chem.
Spakowanie dobytku nie zabrało im wiele czasu.
Odjechali, nie ogl Ģ daj Ģ c si ħ za siebie, pragn Ģ c jak najszybciej zapomnie ę o dniach i
nocach sp ħ dzonych w n ħ dznej oborze.
Wpatrywali si ħ ponad ko ı skim grzbietem w stron ħ południa...
Zima znów obsypała ich bezlito Ļ nie lodowatymi pocałunkami, cho ę teraz jakby mimo
wszystko bardziej im sprzyjała. Pod wpływem wiatru i mrozu podło Ň e stwardniało na kamie ı .
Wypogodziło si ħ . Chmury odpłyn ħ ły gdzie Ļ za horyzont i znikn ħ ły im z oczu. Niebo
przybrało barw ħ l Ļ ni Ģ cego bł ħ kitu, mieni Ģ c si ħ daleko na wschodzie złocist Ģ po Ļ wiat Ģ . Wokół
podró Ň uj Ģ cych rozci Ģ gał si ħ monotonny krajobraz spowity w biel i ró Ň ne niuanse szaro Ļ ci, od
417149139.004.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin