Wilkinson Lee - Nowa sekretarka.pdf

(318 KB) Pobierz
Office to PDF - soft Xpansion
Lee Wilkinson
Nowa sekretarka
Stand–in Mistress
Tłumaczył Krzysztof Bednarek
R OZDZIAŁ PIERWSZY
— Czy instalacja się nie opóźni?
— Oczywiście, że nie — odpowiedziała z pewnością w głosie Joanne. Wiedziała, że świetnie
wygląda w popielatym kostiumie. Założyła nogę na nogę.
Krępy prezes spółki Liam Peters zastanowił się chwilę.
— Jeśli pani firma rzeczywiście jest w stanie wykonać usługę na poziomie, jaki mi pani opisała,
myślę, że podpiszemy umowę — zdecydował.
— Może pan na nas liczyć — zapewniła Joanne. Prezes patrzył na nią przyjaźnie. Była
elegancka, smukła, miała niebieskie oczy, pełne usta, prosty nos, zdecydowany wyraz twarzy.
Nie klasyczna piękność, pomyślał, ale ma interesującą urodę. Kobieta z charakterem.
— Skoro tak, oczekuję w poniedziałek z samego rana waszych techników — zakończył.
— Przyjdą — odparła z uśmiechem Joanne.
Jej uśmiech sprawił, że prezes uznał ją jednak za piękność.
Wstał i odprowadził Joanne do sekretariatu. Uścisnęli sobie dłonie.
Wyszła ze świeżo wykończonego biurowca spokojnym krokiem, choć miała ochotę
podskakiwać i krzyczeć z radości. Fulham Road oświetlało złociste, wrześniowe, popołudniowe
słońce. Ulice Londynu jak zwykle roiły się od warczących samochodów.
Trwała recesja i założona przez brata Joanne firma Optima Business Services od kilku miesięcy
miała kłopoty. Tego dnia Joanne cieszyła się, ponieważ wydawało się, że sytuacja wraca do normy.
Steve założył firmę przed pięcioma laty i od tego czasu z trudem próbował utrzymać się na
rynku. Klientów było z powodu recesji niewielu. Przychody były więc skromne, a młoda firma nie
miała dużego zaplecza finansowego.
Pierwsze poważne trudności doprowadziły do zastawienia domu Winslowów. Następna fala
kłopotów, która nadeszła wkrótce potem, zagroziła im ostatecznym bankructwem.
Jednak, właśnie tego ranka, międzynarodowa firma inwestycyjna MBL Finance, specjalizująca
się w pomocy małym przedsiębiorstwom, obiecała Steve’owi duży zastrzyk gotówki. A przed
chwilą Joanne wynegocjowała lukratywny kontrakt na instalację dużej sieci łączności.
Szła do metra, ale spojrzała na zegarek i zatrzymała się. Była już szesnasta czterdzieści. Nie
było po co wracać do siedziby firmy, mieszczącej się w Kensington, jednej z eleganckich dzielnic
miasta. Joanne znajdowała się w pobliżu domu. Wróci więc już z pracy i przygotuje uroczystą
kolację. Skręciła ku ulicy Carlisle. Mieszkali razem ze Steve’em, ich siostrą Milly i jej mężem —
Duncanem.
Milly na pewno była w domu i pakowała się. Pobrali się z Duncanem niedawno. Był świeżo
upieczonym lekarzem i dostał właśnie pracę w Edynburgu, skąd pochodził. Miał tam odbywać
staż. Nad przychodnią znajdowało się umeblowane mieszkanie, do którego mieli zamiar się
wprowadzić. Tego piątkowego wieczora wyjeżdżali nocnym pociągiem, aby urządzić się w ciągu
soboty i niedzieli.
Jedna z recepcjonistek przychodni zwolniła się ostatnio, dzięki czemu także Milly miała
zapewnioną pracę na miejscu. Wcale się jednak nie cieszyła, że wyjeżdża z Londynu tak daleko.
Miała teraz ciągle naburmuszoną minę i denerwowała się z byle powodu. Kłóciła się z Duncanem.
Mówiła, że podoba jej się obecna praca — była sekretarką — i że nie ma ochoty jechać. Duncan
odpowiadał na to spokojnie, że przecież przed ślubem mówił jej wyraźnie, iż zamierza wrócić do
Szkocji.
Milly nie mogła temu zaprzeczyć, płakała więc, a kiedy to w niczym nie pomagało —
wybuchała gniewem. Dobrze, że przynajmniej Duncan znosił wszystko ze stoickim spokojem. W
przeciwieństwie do krewkiej żony był z natury bardzo zrównoważonym, trzeźwo myślącym
człowiekiem.
Wzdłuż ulicy Carlisle, cichej, spokojnej, ocienionej drzewami, stały stare, eleganckie domy o
charakterystycznych wejściach ze schodkami i kolumienkami. Joanne z rodzeństwem mieszkali
pod numerem dwudziestym trzecim. Dom należał wcześniej do ich rodziców. We frontowym
oknie widniał wówczas szyld: JOHN I JANE WINSLOW. BIURO NOTARIALNE. Winslowowie
byli szczęśliwą rodziną. Niestety, przed pięcioma laty rodzice Joanne zginęli w wypadku
samochodowym w Meksyku, podczas drugiej podróży poślubnej, w jaką się wybrali.
Milly, najmłodsza z rodzeństwa, miała wówczas trzynaście lat. Joanne przerwała studia i
zatrudniła się w firmie założonej przez Steve’a. Dołączyła do niego nie tylko po to, aby mu pomóc
w interesach, ale także dlatego, żeby być blisko obojga rodzeństwa, opiekować się Steve’em i
Milly. Steve był wówczas dwudziestodwulatkiem i mówił, że jest przecież dorosły, ale cieszył się,
że zajmowanie się domem spoczęło na cudzych barkach.
Joanne otworzyła drzwi i weszła do mieszkania. Spodziewała się usłyszeć głośną muzykę,
jednak w domu panowała cisza. Widocznie Milly nie było. Joanne przebrała się w letnią bluzkę i
spodnie, i weszła do kuchni. Włączyła czajnik elektryczny i zaczęła szykować uroczystą,
pożegnalną kolację. Tego wieczora miała przyjść także Lisa — narzeczona i sekretarka Steve’a.!
Joanne włożyła do lodówki dwie butelki szampana i zaczęła robić zapiekankę z sera i brokułów.
W pewnej chwili w drzwiach kuchni pojawiła się Milly. Miała ładną twarz, drobną postać,
złociście rude włosy, jasne; niebieskie oczy i apetyczną kobiecą figurę. Zazwyczaj ubierała się tak,
by podkreślić swoje ponętne kształty. Była żywą, tryskającą energią osóbką.
Teraz miała jednak na sobie stare, wytarte dżinsy i zwykłą koszulkę, która kiedyś skurczyła się
w praniu. Usiadła ciężko na krześle, z chmurną miną.
— Nie wiedziałam, że jesteś w domu — zdziwiła się Joanne. — Nie włączyłaś muzyki!
— Nie jestem w nastroju — odparła Milly.
— Smutno ci z powodu wyjazdu? — zagadnęła Joanne. Odpowiedziało jej milczenie. — Nie
martw się — próbowała pocieszyć siostrę. — Kiedy już się tam zadomowisz, poznasz nowych
przyjaciół i będzie ci dobrze.
— A moja praca? Wiesz, jak bardzo mi się podoba…
Milly nie poszła na studia, postanowiła skończyć zamiast tego kurs sekretarek. Bystra,
inteligentna, choć nie przykładała się zbytnio do nauki, bez kłopotów ukończyła kurs, a potem
znalazła pracę w firmie Lancing International, zastępując jedną z sekretarek, która poszła na urlop
macierzyński. Milly okazała się tak dobra w pracy, że podpisano z nią stałą umowę, kiedy okazało
się, że młoda matka nie zamierza wrócić na dawne stanowisko.
— Nowa praca na pewno też ci się spodoba — powiedziała Joanne.
— Coś ty?! Kto chciałby siedzieć całe dnie w recepcji przychodni?
Joanne nalała herbaty.
— Skończyłaś się już pakować?
— Nawet nie zaczęłam.
— Może chciałabyś, żeby ci pomóc?
— Nie jestem pewna, czy pojadę — oświadczyła Milly.
— Nie masz chyba wielkiego wyboru — odpowiedziała Joanne, usiłując zachować spokój. —
Wszystko zostało już ustalone; a przede wszystkim, Duncan jest twoim mężem.
— Nie musisz mi o tym przypominać! Szkoda, że cię nie posłuchałam, kiedy mi mówiłaś, że
jestem za młoda na małżeństwo.
Joanne ogarnął smutek. Sprawa była bardzo poważna. Faktycznie, Joanne uważała, że Milly jest
zbyt niedojrzała, aby wyjść za mąż. Jednak wyglądało na to, że bardzo kochają się z Duncanem, a
on wydawał się rozsądnym i zrównoważonym człowiekiem.
— Tyle się ostatnio z Duncanem kłócimy, że zaczynam się zastanawiać, czy wychodząc za
niego nie popełniłam wielkiego błędu!… — dodała żałosnym tonem Milly.
Ukrywając przerażenie, Joanne odpowiedziała spokojnym głosem:
— Wiesz, że czujesz się tak tylko z powodu przeprowadzki.
Milly pokręciła głową.
— Nie tylko. Chyba się zakochałam.
— Mam nadzieję.
— Nie mówię o Duncanie. Nadal mi na nim zależy, oczywiście — ale zdaje się, że zakochałam
się w kimś innym.
— Jeśli w Trevorze, uzna to za wielki komplement! — próbowała żartować Joanne.
Milly skrzywiła się, zniecierpliwiona.
— Co ty widzisz w tym nadętym typie? — rzuciła. — Może nie jesteś Miss Świata, ale stać cię
na kogoś lepszego niż Trevor.
— Dzięki!… — burknęła Joanne.
— Duncan też go specjalnie nie ceni. Trevor to przeciętniak. Nie ma w nim nic interesującego.
— Nie przesadzaj.
— Może faktycznie przesadzam — nie jest zwykłym przeciętniakiem, bo lubi się rządzić i
zadzierać nosa. W kółko mówiłby ci, co masz robić.
— Zapamiętam to — zapewniła Joanne. — Nie chcę wyjść za nieodpowiedniego mężczyznę.
— Jak zrobiłam ja.
— Nie wygłupiaj się! — zawołała Joanne, nie będąc w stanie dłużej skrywać niepokoju. —
Przecież nie wyszłaś za nieodpowiedniego mężczyznę. Potrzebujesz właśnie takiego człowieka,
jak Duncan.
— Być może. Ale mówię ci: zakochałam się w kimś innym.
Joanne wzięła głęboki oddech.
— Może zechcesz mi powiedzieć, w kim? — zapytała.
— W Bradzie Lancingu, moim szefie. To dopiero mężczyzna z charyzmą!
— W Bradzie Lancingu?!
— Jest wspaniały! Przystojny, inteligentny, niebywale czarujący!… Ma cudowne oczy i usta…
Nic dziwnego, że Milly ma ostatnio humory i nie chce rezygnować z obecnej pracy, pomyślała
Joanne.
— Uważasz, że jestem głupia, prawda? — spytała wprost Milly.
— Z tego, co mówił mi Steve, Lancing ma żonę i dzieci — zauważyła Joanne. — Dlatego
odpowiem ci, że tak, jesteś niemądra.
— Ależ skąd! — zaprotestowała Milly. — Brad jest kawalerem i nie ma żadnych dzieci! Wiem
o tym. Ma trzydzieści cztery lata, ale jeszcze się nie ożenił.
— W każdym razie ty jesteś mężatką! Osiemnastoletnią.
— Wiek nie ma znaczenia; a kiedy przebywam z Bradem, nie czuję się mężatką. Czuję się…
wspaniale!
— Milly! — jęknęła bezradnie Joanne. — Nie wiesz, ile kobiet zakochuje się we własnych
szefach? Za to ci szefowie ledwie zauważają swoje sekretarki.
— Brad mnie zauważa! — zapewniła triumfalnie Milly. — W te dwa wieczory, kiedy mówiłam
ci, że pracowałam do późna, jedliśmy razem kolację w restauracji.
Joanne zaniemówiła na chwilę.
— Nie posunęłaś się chyba jeszcze dalej?… — wybąkała.
— Nie. Ale z tego, co mówił i w jaki sposób na mnie patrzy, wiem, że tego chciałby.
Joanne zacisnęła zęby. Kiedy Milly podjęła pracę, Steve wspomniał o tym, że Lancing ma
reputację kobieciarza. Nie niepokoiło to jednak zbytnio Joanne, ponieważ nie przyszło jej do
głowy, że tak inteligentny i wykształcony człowiek, jakim musiał być Lancing, może choćby
odrobinę zainteresować się osiemnastolatką. I to do tego — świeżo upieczoną mężatką. Ten
Lancing musi być pozbawioną skrupułów świnią, pomyślała.
— Zdajesz sobie sprawę, że taki mężczyzna chce tylko zdobyć to, co zdoła? — zapytała. — A
kiedy już zdobędzie…
— Nie musisz mi mówić. Wiem, o co ci chodzi. 0 to, że potem nie będzie mnie szanował —
odpowiedziała Milly. — Ale nie martw się. Mam już dość tego, że jestem traktowana z
szacunkiem. Chcę, żeby w moim życiu coś się działo, coś ekscytującego. Jeśli wyjdzie nam ta
podróż do Norwegii… — Urwała nagle.
— Jaka podróż do Norwegii?
— Jeśli okaże się to potrzebne, Brad wyjedzie w sprawach zawodowych do Norwegii, na około
półtora miesiąca. Poprosił mnie, żebym z nim pojechała.
— Jako kto? — zapytała wymownie Joanne, zacisnąwszy usta.
— Oczywiście, że jako jego sekretarka.
— Ale przecież już u niego nie pracujesz! Złożyłaś wymówienie.
Milly pokręciła głową.
— Nie, nie wspominałam mu o tym, że przeprowadzam się do Szkocji. Jeszcze się w tej sprawie
nie namyśliłam.
Joanne odstawiła filiżankę.
— Chyba nie mówisz poważnie? Czy zamierzasz postawić swoje małżeństwo w sytuacji
bliskiej rozpadu, z powodu zwykłego zauroczenia?
— Ale ja…
— Nie przyszło ci do głowy, że Brad Lancing prawdopodobnie myśli tylko o przelotnym
romansie? — perorowała Joanne. — Nawet jeśli mylę się w sprawie tego, że jest żonaty, ma
reputację kobieciarza. A poza tym, niedawno złożyłaś przysięgę małżeńską!
— Jestem za młoda, żeby wiązać się na całe życie.
— Przed ślubem zapewniałaś mnie, że jesteś gotowa wziąć na siebie tę odpowiedzialność.
— Tak mi się zdawało.
— Źle ci się zdawało, jeżeli jesteś na tyle niedojrzała, że zamierzasz wskoczyć do łóżka
pierwszemu poznanemu mężczyźnie, którego uważasz za zachwycającego! — zakomunikowała
Joanne.
Milly zaczerwieniła się.
— Oj, bo ty zawsze byłaś taka porządna! — odparła z przekąsem. — Jeżeli nadal będziesz
zachowywać się w ten sposób, zostaniesz starą panną albo wyjdziesz za kogoś tak nieciekawego,
jak Trevor.
— Może wyłączmy z całej sprawy mnie… Rozmawiamy o twojej przyszłości — zauważyła
Joanne. — A także przyszłości Duncana. Uwielbia cię ponad wszystko. Czy pomyślałaś o tym, jak
straszną krzywdę byś mu wyrządziła?
— Nie mam najmniejszej ochoty go zranić… — odpowiedziała smutno Milly. — Ale chyba nie
zdołam się powstrzymać. Ciągle myślę o fantastycznej podróży do Norwegii i o wszystkim, co
stracę, jeśli tam nie pojadę.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin