Recenzja artykułu Internet a wykorzystywanie seksualne dzieci i pornografia dzuecięca.doc

(45 KB) Pobierz
Recenzja artykułu

 

Recenzja artykułu Internet a wykorzystywanie seksualne dzieci i pornografia dziecięca.

 

W numerze 13 czasopisma „Dziecko krzywdzone. Teoria. Badania. Praktyka” z 2005 roku znajduje się artykuł „Internet a wykorzystywanie seksualne dzieci i pornografia dziecięca”. Jego autorem jest John Carr. Jest on konsultantem ds. Internetu oraz Sekretarzem Koalicji Organizacji na Rzecz Bezpieczeństwa Dzieci w Internecie (the Children’s Charities’ Coalition on Internet Safety), która skupia główne brytyjskie organizacje zajmujące się ochroną dzieci. Wcześniej John Carr był felietonistą piszącym o sprawach związanych z Internetem w czasopiśmie "Prospect". Pisał również artykuły na temat Internetu dla takich dzienników, jak "The Observer", "The Guardian", "The Daily Telegraph" oraz wielu innych gazet i czasopism, zarówno w Wielkiej Brytanii jak i za granicą. W maju 2006 John Carr znalazł się na liście 50 "Współczesnych Bohaterów" czasopisma "New Statesman". Redakcja przyznała mu to wyróżnienie w uznaniu jego prac zmierzających do uczynienia Internetu bezpieczniejszym dla dzieci. W roku 2003 czasopismo "New Media Age" uznało go za jednego z 50 najbardziej wpływowych ludzi w brytyjskim sektorze mediów. John był także jednym z założycieli DEMOS – jednej z najważniejszych niezależnych brytyjskich grup eksperckich.

Artykuł składa się z 14 nagłówków. Oryginalnie tekst napisany został w języku angielskim, a jego tłumaczeniem zajęła się Agnieszka Nowak. Na wstępie autor przedstawia cele artykułu. Podsumowuje on dotychczasową wiedzę o różnych formach wykorzystywania seksualnego oraz stara się ustalić czy Internet ułatwia sprawcom popełnianie tego rodzaju czynów. Ponadto autor stara się ustalić w jakim stopniu popularyzacja Internetu przyczyniła się do wzrostu przestępstw seksualnych popełnianych wobec dzieci i młodzieży. Kolejnym celem artykułu jest podsumowanie dotychczasowej wiedzy o dystrybucji pornografii dziecięcej w Internecie oraz o wykorzystywaniu seksualnym dzieci w procesie produkcji takich materiałów. Zdaniem Carra, Internet doprowadził do zwiększenia się ilości pornografii dziecięcej. Ponadto naraził młodzież i dzieci na częstsze kontakty z materiałami o charakterze seksualnym. Podobnie jak Carr uważam, że „wina” nie leży tylko po stronie Internetu. Jak mówi znane powiedzenie „wina zawsze leże pośrodku”. Owszem, Internet jest niebezpieczny, zawiera w sobie mnóstwo treści, które są niebezpieczne dla młodych ludzi. Treści te mogą źle wpływać na ich prawidłowy rozwój. Jednak należy podkreślić, że owa „wina” leży również po stronie rodziców oraz środowiska dziecka. Ważne jest by rodzice zdawali sobie sprawę, jakie niebezpieczeństwa czyhają na ich pociechy w Internecie oraz co mogą zrobić by przeciwdziałać tym zjawiskom.

Dalej autor przytacza krótką historię wykorzystywania seksualnego. Choć słowo „ krótką” nie jest tu może zbyt trafnym sformowaniem, bowiem ten rodzaj przestępstwa jest obecny w naszym społeczeństwie od wieków. W przeszłości wykorzystywanie seksualne dziecka miało miejsce w rodzinie dziecka lub w jego kręgu społecznym. Autor podkreśla, że Internet stał się swoistego rodzaju furtką do świata pełnego bezbronnych, naiwnych i ufnych dzieci. Dorosłemu przestępcy o wiele łatwiej jest nawiązać kontakt ze swoją „ofiarą” niż przed          „ epoką Internetu”. Gdy byłam mała, rodzice, nauczyciele przestrzegali przed obcymi osobami z cukierkami. Zazwyczaj taka przestroga działała do tego stopnia, że cukierka nie brało się nawet od taty koleżanki. Gdy obcy mężczyzna pojawił się w piaskownicy, natychmiast ktoś reagował. Można powiedzieć, że przestępca „nie miał łatwego życia”. Musiał się „natrudzić” by zwabić swoją ofiarę. Dlatego też najczęstszymi ofiarami pedofilów były ich własne dzieci i inni małoletni członkowie rodziny. Dzisiaj przestępca może działać na odległość. W Internecie czuje się anonimowy i zarazem bezpieczny. Może łatwo odnaleźć swoją ofiarę, manipulować nią oraz nawiązać kontakt z innymi pedofilami. Korzysta on z różnych interaktywnych  technologii komunikacyjnych. Dewiant buduje z dzieckiem emocjonalną więź, wzbudza jego zaufanie. Takie uwodzenie dziecka może trwać nawet kilka miesięcy. Pedofil chce mieć pewność, że dziecko będzie mu bezgranicznie ufać.

Autor opisuje następnie system działania pedofilów. Schemat jest z reguły taki sam: najpierw jest czat, potem pedofil przenosi się do przestrzeni prywatnej, następnie komunikator internetowy i wreszcie telefon. Ponieważ artykuł pochodzi z 2005 roku, można przypuszczać, że wraz z rozwojem Internetu, zmienił się również sposób znajdowania ofiary. Niebezpieczeństwo wykorzystywania seksualnego może spotykać dzieci nie tylko na czatach. Od kilku lat coraz większą popularność zdobywają portale społecznościowe typu nasza- klasa, myspace czy facebook. Zdjęcia umieszczane przez dzieci mogą być dodatkowym bodźcem dla pedofila. Każdy może wysłać wiadomość do osoby posiadającej takie konto. Należy podkreślić, że wykorzystywanie seksualne to nie tylko dotykanie czy współżycie z dzieckiem. To również pokazywanie mu materiałów o treści pornograficznej lub rozmawianie o seksie. Jak zaznacza autor, wykorzystywanie seksualne dziecka jest doświadczeniem traumatycznym  i destrukcyjnym. Dalej mówi o tym, że wykorzystywanie dziecka utrwalone na fotografii lub na filmie jest o wiele dotkliwszym przeżyciem niż „wykorzystanie bez świadków”. Jak zaznacza autor, pedofil wie co jest modne, czego się słucha, jaki zespół jest teraz „na topie”. W oczach dziecka jest on po prostu „fajnym gościem”. Łatwym „łupem” pedofila jest dziecko, które często bywa samotne, nie ma przyjaciół, rodzina się nim nie interesuje. W Internecie szuka po prostu kogoś, z kim najzwyczajniej w świecie mógłby porozmawiać.

              Pornografia była, jest i będzie. Zakazanie jej byłoby przejawem nietolerancji.  Jednak pojawienie się Internetu w  dużym stopniu ułatwiło młodzieży dostęp do niej. Wcześniej również można było nabyć różnego rodzaju czasopisma pornograficzne lub filmy. Dlaczego więc Internet jest tak strasznie posądzany o rozpowszechnianie pornografii? Wydaje się, że wszystko sprowadza się do jednego słowa ANONIMOWOŚĆ. Zakup gazety czy filmu pornograficznego lekko onieśmielała zazwyczaj młodych chłopców. Internet natomiast nie pyta, „Kim jesteś? Po co ci to?  Ile masz lat?”. Co tyczy się ostatniego pytania to owszem, przed wejściem na stronę pornograficzną znajduje się ostrzeżenie, informujące, że znajdują się tam takie treści i trzeba mieć ukończone 18 lat. Taka informacja jest swoistego rodzaju zaporą, która można pokonać w łatwy sposób, zaznaczając „tak, mam 18 lat”. W przypadku młodszych dzieci taka informacja może zadziałać, dziecko przestraszy się, jednak starsze dzieci mogą zignorować taką informację. John Carr zadaje również szereg pytań odnośnie skutków tak szerokiego dostępu do pornografii. Zastanawia się nad wpływem pornografii na zachowania młodych ludzi oraz postawy wobec przyszłych partnerów seksualnych. Moim zdaniem sceny pornograficzne mogą ukształtować negatywną postawę młodzieży wobec seksu. Seks w pornografii sprowadzany jest do czegoś zwierzęcego. Obraz kobiety zostaje skrzywiony, sprowadzając ją do miana jedynie przedmiotu, który zaspokaja potrzeby mężczyzny. Autor porusz również temat pornografii dziecięcej. Stwierdza, że osoby, które stykają się w Internecie z pornografią dziecięcą po raz pierwszy, niemal na pewno nie sięgnęłaby po nią w realnym świecie. Bardzo łatwy dostęp do takich materiałów często wywołuje błędne przekonanie, że pozostaje się anonimowych. Jednak coraz częściej prowadzone są przed policję akcje, które mają na celu złapanie pedofila, który porusza się w sieci.

              Internet- inaczej zwany siecią, może rzeczywiście się nią stać. Pedofil jest niczym pająk. To jest jego miejsce żeru. Dziecko jest biedną, małą muszką, która niestety czasami wpada w jego sieć. Naszym zadaniem, jako rodziców, pedagogów, nauczycieli jest zapewnienie dziecku bezpieczeństwo podczas wycieczki w krainę Internetu. Musimy być ich przewodnikiem. Gdy zbacza ze szlaku, nawrócić go na dobrą drogę, gdy go coś przestraszy- pocieszyć. Internet jest światem, który nie jest i nigdy nie będzie do końca bezpieczny. Jednak dzięki większej świadomości rodziców i całego społeczeństwa, można uczynić go światem o wiele bardziej bezpieczniejszym.

Artykuł Johna Carra został napisanym niezwykle „lekkim piórem”, co niesamowicie ułatwia jego odbiór. Tekst oparty jest o bogatą literaturę oraz dużą ilość danych statystycznych. Autor pisze o wszystkim, co dotyczy wykorzystywania seksualnego i pornografii w Internecie. Można powiedzieć, że zawarł w swoim artykule wszystko, co należy wiedzieć o tym niebezpiecznym zjawisku. Tekst ten jest godzien polecenia wszystkim rodzicom. Powinni oni zapoznać się z nim jeszcze przed posadzeniem dziecka przed komputerem i pozwolenia mu na wyruszenie w wielki świat Internetu, świat, który jest magiczny, ciekawy, ale również pełen niebezpieczeństw.

 

 

1 | Strona

 

...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin