Powracająca fala – Bolesław Prus
I
Pastor Bohme, starszy, poczciwy człowiek, ojciec dwojga dzieci (jego syn Józef studiuje na politechnice w Rydze, zaś córka Aneta mieszka z ojcem), jedzie w odwiedziny do swojego przyjaciela, bogatego przemysłowca - Gotlieba Adlera. Adler ma jednego syna - Ferdynanda, który podróżuje po świecie. Pastor jedzie właśnie z wiadomością, że Ferdynand wpadł w długi, i z prośbą o przebaczenie dla młodzieńca oraz o wsparcie finansowe dla niego. Okazuje się jednak, że Gotlieb pobłażliwie traktuje występki syna i bez mrugnięcia okiem decyduje się zwrócić wierzycielom należność. Twierdzi też, że praca jest przekleństwem i dlatego pozwala synowi wesoło spędzać dni jego młodości. Idąc do ogrodu stary Adler odtrąca od siebie kobietę proszącą o pieniądze na pogrzeb. Pastor, oburzony postępkiem przemysłowca, opuszcza jego siedzibę. Adler natomiast nakazuje wysłać swemu synowi pieniądze i planuje tzw. "oszczędności" w fabryce, które mają na celu wyrównanie przemysłowcowi straty spowodowanej przez Ferdynanda. Owe "oszczędności" polegają na obniżeniu płac robotnikom i zwolnieniu lekarza pracującego przy fabryce. Na wieść o tym w fabryce wybucha ogólne wzburzenie, które jednak po kilku dniach cichnie. Przemysłowiec przyjmuje ten ferment spokojnie, tłumacząc, że on sam nic na tym nie traci, ponieważ zawsze znajdzie robotników na wypadek, gdyby obecni chcieli odejść, jego zaś fabryka jest ubezpieczona od zniszczenia. Pastor, którego fabrykant odwiedza w tym czasie, wyrzuca Adlerowi, że postąpił źle i ostrzega go przed konsekwencjami jego czynów.
II
Gotlieb Adler uczęszczał do szkoły elementarnej w Niemczech (razem z Bohmem). Później nauczył się tkactwa i rozpoczął pracę. Był bardzo pracowity, zręczny i silny, a poza pracą wiódł hulaszcze życie, tracąc w ten sposób cały swój zarobek. Pewnego razu w fabryce wybuchł pożar. W budynku objętym płomieniami pozostały dwie kobiety i młody chłopiec. Nikt jednak nie kwapił się z pomocą. Właściciel obiecał odważnym wysoką nagrodę. Wówczas młody Gotlieb zdecydował się i - pomimo oparzeń - udało mu się uratować zagrożonych. Otrzymał za to obiecaną nagrodę i lepszą posadę. Pieniądze spowodowały zwrot w jego życiu. Stał się chciwym sknerą i lichwiarzem, a jego życie stało się ciągłą pogonią za pieniędzmi. Po pewnym czasie przeniósł się do Polski, założył tu własną fabrykę i ożenił się z bogatą panną, która zmarła wkrótce po urodzeniu syna. Adler pokochał bardzo Ferdynanda i rozpieszczał go. Syn stał się odbiciem ojca z lat jego młodości z tym jednym wyjątkiem, że nigdy nie pracował. Ojciec natomiast marzył o tym, aby sprzedać w przyszłości fabrykę, zabrać syna w podróż po świecie i pozwolić mu szaleć, podczas gdy on będzie się temu przyglądał i chronił jedynaka przed niebezpieczeństwami. Ferdynand stał się hulaką. Później wyjechał za granicę, gdzie pomimo wysokich kwot przysyłanych przez ojca dorobił się masy długów. Ojciec jednak cieszył się z tego, że syn się świetnie bawi i pragnął tylko, aby jak najszybciej spełnić swe marzenia o wspólnym wyjeździe. Pastor wielokrotnie napominał go, jednak fabrykant nie zwracał na to uwagi.
III
Pewnego dnia syn powraca do domu. Jest serdecznie witany przez ojca. Mło dzieniec w czasie pierwszej rozmowy z ojcem przyrównuje Niemców do świń, gdyż nie potrafią się bawić ani jeść, a sam nazywa się kosmopolitą. Następnie we dwójkę odwiedzają pastora, który wspólnie z Gotliebem dochodzi do wniosku, że Ferdynand w czasie swych podróży nabrał doświadczenia i spoważniał. Po powrocie do domu młodzieniec chce zaprowadzić tu nowe porządki. Następnego dnia jedzie do miasteczka. W tym czasie przybywa pastor i oznajmia, że podczas ostatniej rozmowy z jego córką Ferdynand dał jej niestosowną propozycję, na którą na szczęście dziewczyna się nie zgodziła. Dla starego Adlera jedyną niestosownością w tej propozycji było to, że po umówionym spotkaniu jego syn musiałby się ożenić z panną, która nie ma posagu. Z tego powodu Adler wpada w gniew, jednak pastor uspokaja go. Ojciec zaczyna dostrzegać, że młodzieniec wszedł na złą drogę, ale nie widzi sposobu, jakby go z niej sprowadzić. Wieczorem syn powraca pijany do domu, ale szybko uspokaja rozgniewanego ojca mydląc mu oczy pięknymi słowami o wielkości i sile ich rodu oraz prośbą o przekazanie mu części zarządu fabryki. Następnego dnia idzie do fabryki. Tam jednak tylko bałamuci kobiety i buntuje robotników. Ojciec obiecuje, że będzie mu wypłacał 600 rubli miesięcznie, byle tylko Ferdynand nie wtrącał się więcej do spraw fabryki. W ten sposób młodzieniec powraca do wesołego i beztroskiego sposobu życia. Pracownicy fabryki i okoliczni ludzie rzucają tymczasem na Adlerów klątwy, ponieważ zdają sobie sprawę z tego, że to oni płacą za hulanki Ferdynanda.
IV
Kazimierz Gosławski wychowywał się niegdyś u pewnego szlachcica, którego jedynym zajęciem i radością było nauczanie młodych chłopców rachunków, geometrii, historii oraz różnych rzemiosł, ale nade wszystko szlachcic ów cieszył się mogąc kształtować w swych wychowankach świadomość ludzkiej godności, a także rzetelny i uczciwy sposób podchodzenia do pracy i całego życia. Gosławski nade wszystko upodobał sobie ślusarstwo i kowalstwo i ciągle doskonalił się w tych specjalnościach. Później podjął pracę w fabryce Adlera i stał się podporą całego zakładu, ponieważ był pracowity, uczciwy, zdolny i miał wiele pomysłów dotyczących konstrukcji maszyn i urządzeń. Adler znał wartość Kazimierza, ale trzymał go zawsze na uboczu i wyzyskiwał. Gosławski jednak nie buntował się przeciw temu i całą swą energię wkładał w pracę. Miał żonę i dwoje dzieci. Kochał swoją rodzinę i był dobrym mężem i ojcem. Jednak ostatnie "oszczędności" wpłynęły na jego sytuację niekorzystnie, był zmuszony pracować przez 16 godzin na dobę i miał coraz mniej czasu i zapału, aby zajmować się rodziną. Zdawał sobie sprawę ze swojego stanu, ale nie mógł chwilowo nic zmienić. Marzył o założeniu własnego warsztatu, ale do czasu przeniesienia się do upatrzonego już lokalu musiał pozostać w fabryce, aby nie stracić oszczędności przeznaczonych na realizację marzeń.
V
Pewnej sierpniowej nocy w fabryce dochodzi do wypadku: Gosławski, który jest już bardzo znużony ciągłą i długą pracą zasypia na chwilę nad maszyną i jego prawa ręka dostaje się pomiędzy obracające się koła zębate. Robotnicy natychmiast próbują udzielić mu pomocy, jednak maszyna miażdży i urywa mu rękę, zaś w pobliżu nie ma koni, aby posłać do miasteczka po doktora. Mężczyźni zatrzymują przejeżdżającego w pobliżu Ferdynanda i proszą, aby zawrócił, on jednak wymawia się, że konie są zmęczone i należy je wpierw zmienić. W międzyczasie Kazimierza przeniesiono do domu. Lekarz przybywa dopiero następnego dnia po południu, ale nie może już pomóc. Tego wieczoru Gosławski umiera z upływu krwi. Robotnicy proszą o pozwolenie opuszczenia pracy na pewien czas, aby mogli pójść na pogrzeb. Adler zgadza się tylko na wysłanie delegacji. Pomimo gróźb fabrykanta większość robotników udaje się jednak na pogrzeb, zaś w fabryce zaczyna narastać wzburzenie. Przemysłowiec w odpowiedzi wyrzuca z pracy najśmielszych i żąda przysłania z miasta straży, która miałaby stłumić bunt. Działania te uspokajają nieco niezadowolonych. Pastor stara się nakłonić Adlera do ugodowego załatwienia sporu, jednak fabrykant kategorycznie odmawia twierdząc, że byłaby to z jego strony oznaka słabości. W odpowiedzi Bohme przytacza porównanie każdego czynu dobrego czy złego do przedmiotu rzuconego na powierzchnię wody. Przedmiot ten wywołuje fale, które po odbiciu od brzegu powracają do punktu wyjścia. Tak samo powraca do człowieka każde zło i każde dobro uczynione na ziemi. Do Adlera jednak i tym razem nie docierają napomnienia poczciwego pastora.
VI
W gazetach zostaje nagłośniona sprawa śmierci Gosławskiego. Wśród ludności słychać coraz mocniejsze głosy piętnujące chciwość i skąpstwo starego Adlera oraz rozrzutność, egoizm i rozpustne życie Ferdynanda. Wokół młodego Adlera tworzy się atmosfera niechęci. Wielu towarzyszy jego zabaw opuszcza go, a pozostali traktują go raczej chłodno. Pewnego razu spotyka się on z Zaporą - obywatelem ziemskim i sędzią gminy. Mężczyzna ten - pomimo odpychającej powierzchowności - jest człowiekiem mądrym, szlachetnym, posiada dużą wiedzę i nieugięty charakter, a poza tym lubi nazywać "ludzi i rzeczy po imieniu". W czasie spotkania z młodym Adlerem mówi Ferdynandowi prosto w oczy wszystko, co o nim myśli. W odpowiedzi na to młodzieniec wyzywa adwersarza na pojedynek. Ustalają, że pojedynek odbędzie się następnego dnia. Sędzia powraca do swoich obowiązków, natomiast Ferdynand urządza w nocy pijatykę.
VII
Gotlieb Adler dokonuje korzystnej transakcji. Zaczyna jednak być znużony fabryką. Odczuwa natomiast coraz większą miłość do syna i pozwala mu na coraz większe hulanki i kosztowniejsze zabawy. Podczas jednej z kolejnych wizyt przemysłowca w fabryce zostaje przywieziony raniony ciężko w pojedynku Ferdynand. Umiera na rękach ojca. Fabrykant wpada w rozpacz graniczącą z szałem. Przybywa pastor, aby go pocieszyć i uspokoić. Adler jednak zaczyna bluźnić i wymyślać Bohmemu. W rozpaczy wybiega z domu. Wieść o śmierci młodego Adlera szybko obiega okolicę. Ludzie widzą w tym zdarzeniu karę Bożą, spadającą na wyzyskiwaczy i egoistów za ich nieludzkie postępowanie. Stary Adler zaczyna natomiast sprawiać na ludziach wrażenie obłąkanego. Następnego dnia pojawia się ponownie w biurze. Pastor przybywa, pragnąc zabrać go do siebie, jednak Gotlieb obrzuca przyjaciela nowym potokiem obelg. Następnie wyrzuca pastora z biura, a sam ponownie znika. Wieczorem podpala fabrykę i sam ginie pod jej gruzami.
nika77777777