00:00:54:Droga Sally.... 00:00:58:OK, s�uchaj.|Nie uwierzysz w to. 00:01:07:Po pierwsze, Nowy Jork|jest najlepszy. 00:01:10:Dzi�ki Bogu, postanowi�am|tu zosta�. 00:01:12:Na pocz�tku wszystko by�o jakim�|rodzajem strachu... 00:01:15:Nawet chodzenie po chodniku. 00:01:17:To by�o jak bycie p�atkiem �niegu|w szalonej zamieci. 00:01:21:Ale p�niej dotar�o to do mnie -|- ka�dy jest takim p�atkiem. 00:01:27:Wiem, �e moi rodzice prawdopodobnie wariuj�,|teraz kiedy s� z powrotem w Kalifornii. 00:01:32:Wi�c aby zapewni� ich, �e Nowy Jork|nie "po�kn��" ich c�rki w ca�o�ci... 00:01:35:Dzwoni�am do nich kilka razy. 00:01:37:Zostawi�am, mniej wi�cej dziesi�ciominutowe|wiadomo�ci na ich sekretarce. 00:01:44:Wi�c teraz ta rzecz, w kt�r�|nie uwierzysz. 00:01:48:Czu�am si� zupe�nie w porz�dku w zwi�zku|z t� spraw� zwi�zan� z Benem. 00:01:52:To by�o tylko g�upie zauroczenie.|Nie uda�o si�. Koniec. Dalej. 00:01:58:Pomy�la�am, �e mo�e by� dzwnie|pomi�dzy mn� i Julie. 00:02:01:Wiesz z powodu tego co si� sta�o. 00:02:02:Ale porozmawia�am z ni� o tym, i okaza�o si�,|�e ona r�wnie� ca�kowicie sko�czy�a z Benem. 00:02:06:Wi�c obie z nim sko�czy�y�my. 00:02:12:- Cz��.|- Cze��. 00:02:16:- Zadzwoni� do ciebie p�niej. |- OK. 00:02:23:Wi�c zostajesz? 00:02:26:Tak. Postanowi�am pom�czy�|si� troszeczk�. 00:02:32:Co? 00:02:34:Nic. Nic, po prostu nie|mog� ci� rozgry��. 00:02:41:Zatrz�s�o mn� kiedy|to powiedzia�. 00:02:43:Wtedy, wiecie, nie wiedzia�am|co z tym zrobi�. 00:02:48:Ok, w ko�cu ta sprawa, w kt�r�|nie uwierzysz. 00:02:52:By�am w pracy i chowa�am|dokumenty. 00:02:56:I pani Jessup przysz�a do mnie. 00:02:58:Wydaje mi si� �e kto� dzwoni� do pokoju|przyj��, m�ody m�czyzna. 00:03:03:Chcia� wiedzie� czy jest mo�liwe, aby dosta� dost�p|do podania o przyj�cie na studia. 00:03:08:Mojego. 00:03:10:Pani Jessup powiedzia�a mu "nie", i od�o�y� s�uchawk�|nie podaj�c swego nazwiska. 00:03:15:Wtedy pani Jessup pogratulowa�a|mi posiadania wielbiciela. 00:03:29:Chwila. 00:03:31:Ja w�a�nie... ko�cz� naprawd�...|kiepskie zdanie. 00:03:40:Oh. Cze��. 00:03:42:Zrobi�am kalendarz. 00:03:44:�wietnie. To jest...|doskona�e. 00:03:48:Nie dzwoni�e� dzisiaj do|pokoju przyj��, prawda? 00:03:50:Po co? 00:03:52:Aby poprosi� o moje podanie. 00:03:54:Nie rozumiem. 00:03:56:Uh... nic. 00:03:58:Dlaczego - Dlaczego mia�bym dzwoni�|do pokoju przyj��? 00:04:00:Nie, nie mia�by�. Po prostu|zapomnij o tym. 00:04:02:Nie, czekaj. Czekaj. Musisz mi powiedzie�.|Masz obowi�zek mi to wyja�ni�. 00:04:09:Czy mog�... 00:04:10:Tak. 00:04:19:Uwa�am, �e m�wienie do ciebie|przychodzi mi z �atwo�ci�. 00:04:23:Tak, ja te� tak czuj�. 00:04:26:Ale kilka dni temu, kiedy spyta�am, wiesz,| o to pytanie, i powiedzia�e� "tak"... 00:04:32:Po prostu... m�wi mi si�|trudniej do ciebie. 00:04:37:Tak, popatrz, musz�|co� wyja�ni�. 00:04:39:Kiedy powiedzia�em, �e|czuj� co� do ciebie... 00:04:42:Tak, to by�o to pytanie. 00:04:43:Wiem. �ywi� uczucia do ludzi ca�y czas.|Jestem wra�liwym facetem. 00:04:47:OK. 00:04:48:- Tak. Zakochuj� si� w ka�dym.|- Naprawd�? 00:04:51:- Tak.|- OK. 00:04:52:Wiesz, nie wyolbrzymiaj tego zbytnio,|poniewa� to by�o... 00:04:55:To by�o dziwne, no wiesz... 00:04:57:Jestem R.A., kt�rym wcze�niej|nie by�em. 00:04:59:A ty jeste� studentk� pierwszego roku... 00:05:02:And it was more like almost this power|trip kind of thing. 00:05:05:Mam na my�li to, �e oczywi�cie,|czuj� co� do ciebie. 00:05:07:Lubi� ci�. Ale to wszystko jest naturalne|i nieromantyczne jak piek�o. 00:05:12:Czy ja si� zarumieni�em? 00:05:14:Tak jakby. 00:05:22:Wi�c, chodzi o to. 00:05:24:Wiesz w jaki spos�b przeczyta�am|podanie Bena. 00:05:28:Wi�c to o Benie. |W porz�dku. 00:05:31:To jest zbyt dziwne. |Spos�b zbyt dziwny. 00:05:33:Nie, nie. Poczekaj. |Jest OK. 00:05:40:Po prostu my�l�... Mo�e Ben|czuje si� niezr�cznie. 00:05:45:No wiesz, �e przeczyta�am jego podanie|za jego plecami, a on nie przeczyta� mojego. 00:05:50:My�l�, �e m�g� zadzwoni� do pokoju|przyj�� by spr�bowa� je dosta�. 00:05:53:Twoje podanie, kt�rego nie|chcesz �eby zobaczy�? 00:05:55:Nigdy w �yciu! G��wnie dlatego,|�e to jest o nim. 00:06:01:Tw�j podanie o przyj�cie na|studia jest o Benie? 00:06:03:Wi�c nie mog�, no wiesz, pokaza� mu|mojego podania, prawda? 00:06:07:To by by�o upokarzaj�ce. 00:06:08:S�dz� �e tw�j instynkt dobrze|ci podpowiada. 00:06:10:Nie powinna� pokazywa�|go Benowi. 00:06:15:S�dz�, �e jednak to zrobi�. 00:06:17:Czekaj, w�a�nie prosi�a�|mnie o rad�. 00:06:18:Nie, U�y�am ci� jako|"bouncing board". 00:06:20:"Boucing board"? 00:06:21:To by�o pomocne... 00:06:22:Chocia� nie wr�cz� mu tego. To mog�oby|go zawstydzi�. Wy�l� mu to. 00:06:27:Nie, czekaj! S�dz�, �e|pope�niasz b��d. 00:06:29:I pami�taj m�wi to osoba, kt�ra nawet odrobin�|nie by�a w tobie zauroczona. 00:06:35:Wci�� mam zamiar wys�a� Benowi|moje podanie. 00:06:37:W porz�dku, wi�c nie wracaj dop�ki|mnie nie pos�uchasz. 00:06:39:Dzi�ki, Noel. 00:06:40:M�wi� serio. 00:06:43:Oto moja nowa teoria... 00:06:45:Bez wzgl�du na wszystko... 00:06:46:Nigdy nie mo�esz wstydzi�|si� prawdy. Nigdy. 00:06:51:Tak w og�le, mam nadziej� �e jeste� szcz�liwa|i odnajdujesz swoje �ycie w Santa Fe. 00:06:57:T�skni� za tob� Sally.|Odezwij si� wkr�tce. 00:07:02:Pozdrawiam, Felicity. 00:07:31:Co tutaj robicie?|Co to ma by�? 00:07:34:Wejd�. Zamknij drzwi. 00:07:45:Jeste�my tutaj poniewa� staramy si� zrozumie�,|dlaczego jeste� taka nieugi�ta co do Nowego Jorku. 00:07:51:Powiedzieli�cie, �e pojechali�cie|z powrotem do domu. 00:07:54:Ok�amali�cie mnie? 00:07:56:Nie k�amali�my. 00:07:57:Pyta�am czy bardzo trz�s�o podczas|lotu, i powiedzia�e�... 00:07:59:Jedyne co powiedzia�a twoja mama|to, �e nic nam nie jest. 00:08:01:Co im powiedzia�e�? 00:08:03:Zasugerowa�em rozmow�|z ich c�rk�. 00:08:04:Musimy si� dowiedzie� sk�d|pochodzi ta wielka zmiana. 00:08:07:Nancy nawet si� mnie pyta�a|czy bierzesz narkotyki. 00:08:11:Naprawd� my�licie, �e|bior� narkotyki? 00:08:13:Naprawd� to my nie|wiemy co my�le�. 00:08:16:Ale mogli�cie to sobie wyobrazi�. To, �e|jestem tu z powodu narkotyk�w? 00:08:19:Czy zrobili�my co� �le?|Jeste� na nas z�a? 00:08:21:Poniewa� nigdzie nie mo�emy|otrzyma� odpowiedzi. 00:08:24:Ani od ciebie, ani w biurze przyj��,|ani od twojego doradcy... 00:08:27:Co macie na my�li? 00:08:28:Mam na my�li to, �e chcemy wiedzie� sk�d pochodzi|ta potrzeba by by� nagle na Manhattanie. 00:08:32:Powiedzia�e� pok�j przyj��. 00:08:35:Pr�bowa�em dosta� kopi� twojego|podania o przyj�cie. 00:08:40:O Bo�e. 00:08:42:Ale odm�wili pokazania mi go. 00:08:44:Nie! O nie! Nie mog� w to|uwierzy�! Cholera! 00:08:52:Nigdy wcze�niej taka nie by�a... 00:09:03:Chwileczk�. 00:09:06:Larry, co jest? 00:09:07:Mam tak jakby problemy z...|Lewisem. 00:09:09:OK, o co chodzi? 00:09:12:M�wi przez sen, i to|ca�kiem g�o�no. 00:09:15:Tak. To jest denerwuj�ce. 00:09:18:Nie o to chodzi. 00:09:22:Widzisz, chodzi o temat|jego wypowiedzi. 00:09:26:O. Dobrze. O czym m�wi? 00:09:28:O kupowaniu, zabijaniu swojego|wsp�lokatora. 00:09:32:Co jest problemem. 00:09:35:OK. Ja... 00:09:38:Porozmawiam z Lewisem. 00:09:40:Porozmawiasz z nim? 00:09:41:Poradz� sobie z tym. Tak,|zajm� si� tym. 00:09:42:Dzi�ki. 00:09:47:Cze��. 00:09:48:To troch� dziwna pro�ba, ale jestem ciekawa|czy m�g�by� mi powiedzie�... 00:09:52:Czy list, kt�ry wys�a�am swojemu|przyjacielowi ju� doszed�. 00:09:55:Nazywa si� Ben Covington, i jest to kremowa|koperta rozmiaru listownego. 00:10:01:Nie ma na niej adresu|zwrotnego. 00:10:05:Prosz�. 00:10:08:Nie powinienem tego robi�. 00:10:12:Robi� czego? 00:10:13:Dawa� informacji, o innych|studentach, OK? 00:10:21:To jest wa�ne. Wys�a�am mu zaprosznie,|i po prostu musz� wiedzie� czy je otrzyma�. 00:10:28:Ale nie wiem, kt�ra skrytka jest|jego. Covington, Ben. 00:10:36:Kremowa koperte. 00:10:41:Prosz�. 00:11:21:Co? 00:11:24:Czy jest jakakolwiek mo�liwo��, �eby�|m�g� mi odda� t� kopert�? 00:11:27:Da� ci j�? OK... 00:11:31:Nie? 00:11:35:Prosz� pana... Potrzebuj�, aby|pan mi j� odda�. 00:11:38:Oddanie ci tej koperty b�dzie|przest�pstwem federalnym. 00:11:41:Nikomu nie powiem. 00:11:43:Co mo�e by� dobre dla ciebie.|Jednak�e, ja posiadam sumienie. 00:11:46:Co to mia�o znaczy�? 00:11:51:Cze��! 00:11:53:Jak si� masz? 00:12:01:O cze��. 00:12:02:Wszystko w porz�dku?|Wydajesz si� troszeczk�... 00:12:06:Nie, Nic mi nie jest.|Wci�� staram si�... 00:12:10:Zapisa� si� na wszystkie zaj�cia. 00:12:11:Tak... Tak naprawd� to ja r�wnie� nie|zapisa�em si� na �adne z moich. 00:12:15:Naprawd�? Wiesz, powiniene�, dokona�|tego wyboru ju� wkr�tce. 00:12:22:O sorry kole�. Nic ci|nie jest? 00:12:24:Nic mi nie jest. Wporz�dku.|Nic mi nie jest. 00:12:28:Wporz�dku, mam go. 00:12:34:Ok. Dobrze... Pozwol� ci... 00:12:38:Wiesz, Tak sobie my�la�em... 00:12:41:My�l�, �e dobrze �e zostajesz. 00:12:56:Wi�c nie masz zamiaru kupowa�|jakichkolwiek no�y? 00:13:00:Nie. 00:13:02:Albo zabi�... swojego|wsp�lokatora? 00:13:08:Nie. 00:13:10:Musz� by� z tob� szczery, Lewis. 00:13:11:Chcia�bym, �eby� by� odrobin�|bardziej przekonuj�cy. 00:13:15:Sko�czymy t� rozmow� p�niej. 00:13:28:Prosz�. 00:13:30:Cze��. 00:13:31:Cze��. Zgadnij co? To nie Ben|pyta� o moje podanie. 00:13:36:To by� m�j tata. 00:13:39:OK. Ale go jeszcze nie wys�a�a�|do Bena, prawda? 00:13:46:O to �wietnie. 00:13:48:Teraz, za kilka lat, Ben wspomni studia|i b�dzie pami�ta� Felicity Porter... 00:13:53:Jako chorobliw� dziewczyn�|z kr�conymi w�osami... 00:13:56:Kt�ra nie tylko pod��a�a za|nim przez ca�y kraj... 00:13:59:Ale potem zacz�a mu przypadkowo|wysy�a� informacje o sobie. 00:14:02:Jak gdyby kiedykolwiek|o nie prosi�. 00:14:04:Je�eli mo�esz z tym �y�, to|jest z tob� dobrze. 00:14:06:A na dodatek. Moi rodzice maj� si�|spotka� ze mn� i moim doradc�. 00:14:10:To b�dzie ta okropna|porozumiewawcza pr�ba. 00:14:13:W�a�nie dlatego tu jestem.|Mam teori� na ten temat. 00:14:16:S�dz�, �e powinna� zaprosi� swoich|rodzic�w i pokaza� im akade...
DirtyMefisto