R. Allen Brown HISTORIA NORMAN�W NARODY i CYWILIZACJE W serii NARODY I CYWILIZACJE ukaza�y si�: Paul Johnson HISTORIA ANGLIK�W Albert Hourani HISTORIA ARAB�W Else Roesdahl HISTORIA WIKING�W R. Allen Brown HISTORIA NORMAN�W John King Fairbank HISTORIA CHIN. NOWE SPOJRZENIE w przygotowaniu: Philip Curtin i inni HISTORIA AFRYKI Maldwyn A. Jones HISTORIA STAN�W ZJEDNOCZONYCH Cyril Mango BIZANCJUM R. Allen Brown HISTORIA NORMAN�W Przek�ad Jerzy Jarniewicz Wydawnictwo MARABUT Gda�sk 1996 Tytu� orygina�u: THE NORMANS Copyright � 1984 R. Allen Brown Copyright � for the Polish Edition by Wydawnictwo Marabut, 1996 Wydanie pierwsze w j�zyku polskim Konsultacja merytoryczna: prof. Jerzy Hauzi�ski Redakcja: Ewa Bogus�awska, Renata Korewo Korekta: Andrzej Karmoli�ski Opracowanie graficzne: Tomasz Bogus�awski ISBN 83-85893-78-4 Wydawnictwo MARABUT, ul. Pniewskiego 3A, 80-952 Gda�sk tel. (0-58) 45-18-47, (0-90) 52-43-09, tel/fax (0-58) 41-17-55 Sk�ad: Maria Chojnicka Druk: Bia�ostockie Zak�ady Graficzne ul. Tysi�clecia P.P. 2 15-111 Bia�ystok Dla Abigail Wst�p Rok 1066 to podobno najbardziej pami�tna data w dziejach Anglii. Ca�a histo- ria Norman�w i ich osi�gni�cia, kt�rych podb�j Anglii jest zaledwie przyk�adem, s� - m�wi�c ogl�dnie - o wiele mniej znane. Celem niniejszej ksi��ki jest przedstawie- nie dziej�w i kultury Norman�w, na tyle szczeg�owo, na ile pozwalaj� na to miejsce i koszty. Poza koniecznymi wyja�nieniami i analizami znajd� si� w niej r�wnie� nie mniej konieczne opowie�ci. Opowiadanie historii tak bardzo wypad�o z �ask history- k�w, �e dzi� mo�na uwa�a� si� za znawc� spo�ecze�stw i instytucji, ruch�w i tendencji, nie bardzo wiedz�c, co si� w rzeczywisto�ci wydarzy�o ani kto czego dokona�. Normanowie nale�� do wa�nych temat�w wsp�czesnej historiografii, dlatego te� zas�uguj� na wnikliw� uwag�, cho� w modzie jest dzi� g�osi� b��dnie, �e tylko naj- nowsze wydarzenia maj� dla wsp�czesno�ci jakiekolwiek znaczenie. Co wi�cej, nikt, kto zajmuje si� histori� Norman�w, nie mo�e ograniczy� si� do jednej tylko dziedziny bada�, do historii �wieckiej lub ko�cielnej, wojskowej lub politycznej, intelektualnej lub artystycznej. Aby�my mogli nale�ycie zrozumie� Norman�w, musimy mie� r�wnie wszechstronne zainteresowania jak oni. Takie podej�cie do historii jest znakomitym lekiem na nadmiern� specjalizacj�, kt�ra sta�a si� przekle�stwem dzisiejszych nauk historycznych, gro��c im, �e stan� si� niedost�pne dla szerszego grona odbiorc�w. Specjalizacja, du�a koncentracja i zogniskowanie zainteresowa� mog� czasami pro- wadzi� do pog��bienia wiedzy; ale nie mniej wa�na dla zrozumienia przesz�o�ci jest w�a�ciwa konsolidacja bada�. Du�o wody up�yn�o od czasu, gdy trzy lub cztery lata temu zacz��em pisa� t� ksi��k�. Najprzyjemniejszy jej nurt poni�s� mnie do po�udniowej Italii i na Sycyli�, dok�d pod��y�em szlakiem Norman�w, realizuj�c swoje dawne marzenie; znalaz�em tam pomniki i �lady ich ju� na p� zapomnianej bytno�ci, r�wnie wspania�e i pobu- dzaj�ce wyobra�ni� jak zabytki bli�sze moim rodzinnym stronom, w Wielkiej Brytanii i Normandii. Nic nie zast�pi wizyty na historycznym terytorium, a zwyk�e spojrzenie na nasycony s�o�cem Adriatyk z Bari, Trani lub Molfetty albo na Cie�nin� Messy�sk� w kierunku Sycylii z Reggio di Calabria wystarczy, by zrozumie�, dlaczego Normano- wie odczuwali przemo�n� ch�� ci�g�ego w�drowania. Po podobne wra�enia z Antio- chii i Outremeru musia�em niestety si�gn�� do swojej pami�ci, a by�y to niezwykle �ywe wspomnienia, bez wzgl�du na to, czy wspomina�em Jerozolim�, Betlejem, Morze Galilejskie, Lataki� i Damaszek, czy te� zarys olbrzymiego Margatu na horyzoncie, ogl�danego z wie�yczki opancerzonego transportera wojskowego. Ku mojej uldze znalaz�em te� niedawno r�kopis ksi��ki odrzuconej ongi� przez wydawc� - a mo�e trzeba powiedzie�: przez jakiego� bezdusznego wyrobnika - kt�ry j� wcze�niej u mnie zam�wi�. Musz� wi�c tu wyrazi� co� wi�cej ni� tylko zwyk��, kur- tuazyjn� wdzi�czno�� obecnemu wydawcy, a tym bardziej dr. Richardowi Barberowi, kt�ry towarzyszy� powstawaniu tej ksi��ki i pozwoli� mi na pozostawienie w niej zda� d�u�szych ni� sze�� s��w oraz akapit�w d�u�szych ni� trzy cale. Winien jestem r�wnie� wi�cej ni� zwyczajowe podzi�kowanie mojej �onie, kt�ra nie tylko wytrwale uczest- niczy�a (cho� nie zawsze bez skarg) w niebezpiecznych wycieczkach samochodowych po g�rzystych rejonach W�och i Sycylii, ale tak�e pomaga�a mi przy przepisywaniu tej i dwu innych ksi��ek w czasie �wi�t Bo�ego Narodzenia. Jestem r�wnie� wdzi�czny moim licznym przyjacio�om za ich pomoc i rady, kt�rych udzielali mi podczas mo- ich zaj�� specjalistycznych w poniedzia�kowe popo�udnia, a w �Markizie Anglesey" w poniedzia�kowe wieczory, kiedy to prowadzone s� prawdziwie naukowe dysputy, a zw�aszcza dr. Grahamowi Loudowi z uniwersytetu w Leeds za wiele rad i odbitek (plus za prac� doktorsk�) oraz Wielebnemu dr. H. E. J. Cowdreyowi z St. Edmund Hali w Oksfordzie, kt�ry uprzejmie zezwoli� mi na przeczytanie swojej ksi��ki na te- mat opata Dezyderiusza jeszcze przed jej publikacj�. Nie mam jednak w�tpliwo�ci, �e w ksi��ce nadal znale�� mo�na sporo pope�nionych przeze mnie b��d�w. Wyt�umaczy� je mog� jedynie tym, �e wiele z nich wynik�o z ch�ci uwzgl�dnienia mo�liwie najbo- gatszego materia�u. Ksi��ka ta nie nosi przecie� tytu�u: Normanowie w Normandii - czy te� w Anglii, Walii, Szkocji, we W�oszech, na Sycylii lub w Antiochii; zatytu�owana zosta�a po prostu Historia Norman�w. Oni sami z pewno�ci� zgodziliby si� z jednym z moich ulubionych cytat�w z Browninga: ...cz�owiek si�ga� winien dalej ni� na wyci�gni�cie r�ki, Bo po co mia�oby istnie� niebo? R. A. B. Thelnetham, Suffolk 30 grudnia 1983 Rozdzia� I Wprowadzenie Normanowie wywarli decyduj�cy wp�yw na losy �wiata, i to wp�yw tak da- lekosi�ny, �e jedna ksi��ka w �aden spos�b nie zdo�a go opisa�, a co dopiero wyja�ni�. Najlepszym wprowadzeniem by�oby sporz�dzenie katalogu ich osi�- gni��, mimo �e takie przedsi�wzi�cie by�oby wyj�tkowo trudne i z pewno�ci� kontrowersyjne. Z tych osi�gni�� pierwszym i nie najmniej wa�nym by�o stwo- rzenie samej Normandii w ci�gu kr�tkiego okresu stu pi��dziesi�ciu lat mi�dzy rokiem 911 (tradycyjna data pierwszego nadania ziemi w p�nocno-zachod- niej Francji wikingowi Rollonowi i jego Normanom przez kr�la Karola Pro- staka) a - powiedzmy - si�dmym dziesi�cioleciem XI wieku. Powsta�o wtedy najsilniejsze, wed�ug �wczesnych standard�w, z feudalnych ksi�stw, na kt�re Francja, kr�lestwo zachodnich Frank�w, by�a w�wczas podzielona. Powsta�a te� porywcza, zintegrowana, �mia�a i �wiadoma swej warto�ci spo�eczno��, dla kt�rej w p�niejszych dekadach XI wieku ca�y znany w owym czasie �wiat sta- n�� otworem. Jesieni� 1066 roku, narzuciwszy swoje zwierzchnictwo s�siednim hrabstwom Maine i Ponthieu, a cz�ciowo hrabstwu Bretanii i Boulogne, Nor- manowie, jak wie o tym ca�y �wiat, z wojskami posi�kowymi, ze swoim rycer- stwem i konnic�, �ucznikami i ca�� wojenn� maszyneri�, po�eglowali na podb�j o wiele wi�kszego i bogatszego kr�lestwa Anglii. Podbili je w wyniku jednej z najwa�niejszych bitew w historii zachodniego �wiata, stoczonej niedaleko Hastings w sobot� 14 pa�dziernika. Z Anglii ruszyli dalej, rozpoczynaj�c pod- b�j Walii, kt�ry zako�czy� Edward I dwie�cie lat p�niej; w spos�b mniej lub bardziej pokojowy dostali si� na niziny Szkocji, zmieniaj�c obraz tamtejszego spo�ecze�stwa nieco mniej radykalnie ni� w Anglii; a sto lat po Hastings prze- kroczyli morze i ruszyli na Irlandi�, zaczynaj�c �angielsk�" okupacj� tej ziemi. Ale cho� ka�dy ucze� i przeci�tny cz�owiek wie co� o podboju Anglii przez 10 Normandia i jej s�siedzi w 1066 r. 11 Norman�w, du�o mniej os�b pami�ta o odbywaj�cym si� w tym samym czasie podboju po�udniowych W�och i Sycylii. Podb�j ten, kt�ry zacz�� si� oko�o 1000 roku, zosta� zako�czony w 1091 i pod pewnymi wzgl�dami stanowi� nawet wi�k- szy wyczyn ni� podb�j Anglii. Ten ostatni, je�li poczynimy wszelkie naukowe zastrze�enia, pozwalaj�ce nam unikn�� b��du anachronizmu, by� przedsi�wzi�- ciem pa�stwowym lub narodowym, zaplanowanym i zrealizowanym przez diuka Wilhelma, z udzia�em wszystkich si� i �rodk�w, jakie zdo�a� zgromadzi� jako ksi��� i suzeren feudalny. Zdobycie W�och wraz z Sycyli�, przeciwnie, by�o stopniowym, czysto prywatnym przedsi�wzi�ciem, w pewnym sensie poczynio- nym nawet wbrew woli diuka; wtedy to poszczeg�lni rycerze i grupy rycerzy, z kt�rych niekt�rzy to polityczni emigranci z Normandii, zdobywali dla siebie lenna i ksi�stwa, a wreszcie zdobyli pe�ne s�o�ca kr�lestwo, podczas jednego z najbardziej romantycznych epizod�w tego pierwszego, beztroskiego wybuchu entuzjazmu na zachodzie Europy w XI wieku. Co wi�cej, te cudownie nieod- powiedzialne podboje i przej�cia d�br ziemskich odby�y si� kosztem dw�ch Wielkich Pot�g owej epoki - Bizancjum i islamu - i zdoby�y poparcie ni mniej, ni wi�cej, tylko samego papiesrwa. Lecz ani my, ani Normanowie nie wyczer- pali�my jeszcze listy politycznych i wojskowych sukces�w, kt�re tak bardzo zmieni�y ca�o�ciowy obraz rodz�cej si� Europy drugiej po�owy XI wieku. Za- nim stulecie to dobieg�o ko�ca, Normanowie przebili si� poza granice zachod- niej Europy dwoma wielkimi kontyngentami, jednym z samej Normandii (pod wodz� najstarszego syna Wilhelma Zdobywcy, ksi�cia Roberta Curthose) i dru- gim z po�udniowej Italii, w pierwszych szeregach pierwszej krucjaty, do kt�rej wezwa� papie� Urban II w Clermont w 1095 roku. Wydaje si� rzecz� ze wszech miar w�a�ciw�, �e w�r�d pierwszych krzy�owc�w, kt�rzy wtargn�li do warownej Jerozolimy, kiedy miasto to wpad�o w r�ce chrze�cijan 15 czerwca 1099, by� Norman Tankred z Hauteville z Italii, za� po drodze znaczonej ci�kimi wal- kami, zanim jeszcze krzy�owcy dotarli do Jerozolimy, Boemund z Hauteville, wuj Tan...
kama2e