07 - Zabojca Gigantow.txt

(543 KB) Pobierz
William King

Zab�jca Gigant�w

Przygody Gotreka i Felixa cz. VII

T�umaczy� Grzegorz Bonikowski


To mroczna, krwawa era. Czasy demon�w i czarnoksi�stwa. To era bitew i �mierci, a tak�e ko�ca �wiata. Po�r�d ognia, p�omieni i szale�stwa jest to tak�e czas wielkich bohater�w, �mia�ych czyn�w i wielkiej odwagi.
W sercu Starego �wiata rozci�ga si� Imperium, najwi�ksze i najpot�niejsze z kr�lestw ludzi. S�ynie ze swoich in�ynier�w, czarodziej�w, kupc�w i �o�nierzy. To kraina ogromnych g�r, szerokich rzek, ciemnych las�w i rozleg�ych miast. Z wy�yn tronu w Altdorfie w�ada ni� Imperator Karl-Franz, wy�wi�cony potomek za�o�yciela tego pa�stwa - Sigmara i powiernik jego magicznego miota bojowego.
Ale te czasy dalekie s� od spokoju. Wszerz i wzd�u� Starego �wiata, od rycerskich zamk�w Bretanii do skutego lodem Kisleva na dalekiej p�nocy, zewsz�d s�ycha� doniesienia o zbli�aj�cej si� wojnie. W niebotycznych G�rach Kra�ca �wiata plemiona ork�w szykuj� si� do kolejnej napa�ci. Zb�je i odst�pcy n�kaj� dzikie ziemie Ksi�stw Granicznych na po�udniu. Pojawiaj� si� plotki o podobnych szczurom istotach, skavenach, kt�re wynurzaj� si� z rynsztok�w i bagien we wszystkich krainach. Na p�nocnych pustkowiach nie ust�puje wieczna gro�ba Chaosu, demon�w i zwierzoludzi wypaczonych przez nikczemne moce Mrocznych Bog�w. Gdy pora rozstrzygaj�cej bitwy zbli�a si� coraz bardziej, Imperium potrzebuje bohater�w, jak nigdy wcze�niej.


"Sylvania okaza�a si� by� siedliskiem przera�aj�cych rzeczy. Straszliwe wydarzenia w Zamku Drakenhof przepe�ni�y nas smutkiem i strachem. Zapobiegli�my powstaniu wielkiego koszmaru, ale zap�acili�my straszn� cen�. Nie by�o wida� ko�ca walk i przera�enia. Gdy tylko pokonali�my naszego nieumar�ego wroga, los rzuci� nas prosto w obj�cia nowej, jeszcze bardziej desperackiej przygody. Wi�za�o si� z ni� niepoj�te dziedzictwo dawno umar�ej rasy oraz spotkanie z najwi�kszym �yj�cym czarodziejem tamtych czas�w, a tak�e bitwy z przeciwnikami straszniejszymi i gro�niejszymi ni� niemal wszystko z czym zmierzyli�my si� wcze�niej. W trakcie tych przyg�d dowiedzia�em si� wi�cej o tajemnej historii naszego �wiata ni� chcia�bym kiedykolwiek wiedzie�, a moje �ycie i dusza znalaz�y si� w najwi�kszym niebezpiecze�stwie. Nawet teraz, gdy spogl�dam wstecz na te przera�aj�ce wydarzenia, jestem zdumiony, �e przetrwa�em. Wielu z moich towarzyszy nie mia�o tyle szcz�cia..."
- Fragment z Moich Podr�y z Gotrekiem, Tom IV, spisany przez Herr Felixa Jaegera (Wydawnictwo Altdorf, rok 2505)


Prolog

Ziemia zatrz�s�a si�. Wok� rozlega�y si� krzyki przera�onych. Wielkie budowle chwia�y si� w posadach. Pos�gi b�stw spada�y z podwy�sze� w kaplicach prastarych �wi�ty�, rozbijaj�c si� na tysi�ce od�amk�w, gdy ziemia szarpa�a si� niczym konaj�cy w��. Biegi ulicami staro�ytnego miasta widz�c trwog� na twarzach jego ludu. Mija� rozpadaj�ce si� dwory, w kt�rych zapomniane duchy poprzednich w�a�cicieli poj�kiwa�y cicho ze strachu. Pot�na kolumna �eglarza wznosz�ca si� przed nim zadr�a�a, a potem run�a. Kr�l Feniks wzlecia� ze swego wysokiego postumentu. Jego roz�o�one ramiona wydawa�y si� wymachiwa� z przera�enia podczas upadku na ziemi�.
Gdy wspi�� si� na wysokie wzg�rza wyrastaj�ce nad ogromnym portem, rzut oka na szczyty otaczaj�ce miasto potwierdzi� najgorsze przypuszczenia. G�ry p�on�y �wiat�em dzikiej magii uwolnionej spod kontroli. Nawet z tej odleg�o�ci wyczuwa� t� nieposkromion� moc i nie musia� rzuca� zakl�� jasnowidzenia, by wiedzie�, �e dzia�o si� co� bardzo z�ego ze starymi zakl�ciami jakie chroni�y jego kraj i lud.
Nagle - nie by� do ko�ca pewien jak to si� sta�o - znalaz� si� na szczycie wielkiego muru, kt�ry od dziesi�tk�w stuleci strzeg� wybrze�a. Spogl�daj�c na morze dostrzeg� co�, czego obawia� si� najbardziej. P�dem zbli�a�a si� olbrzymia fala, dwukrotnie wy�sza od muru, pchana si�� kt�ra mog�a zmia�d�y� miasto. W jej wn�trzu rycza�y, zawodzi�y i pr�bowa�y uwolni� si� ogromne morskie bestie wyrwane z g��bin otaczaj�cych wyspiarski kontynent. Si�a, dzi�ki kt�rej potrafi�y w ci�gu kilku sekund rozerwa� nawet najwi�kszy okr�t, okazywa�a si� bezu�yteczna w u�cisku tej przera�aj�cej, morderczej fali.
Wiedz�c, �e czyni to na pr�no, przygotowa� si� na przyj�cie uderzenia i chcia� przyci�gn�� do siebie ca�� posiadan� moc. Nie spodziewa� si�, by m�g� to przetrwa�. Chcia� postawi� najsilniejsze zapory magiczne, ale z jakiego� powodu, tak jak si� obawia�, nic z tego nie wysz�o. Moc s�czy�a si� niczym leniwy strumie�, podczas gdy wcze�niej sk�pa�by si� w pot�nej energii.
Fala, stukrotnie przewy�szaj�ca wzrost najwy�szego z ludzi, wznosi�a si� nad jego g�ow� i ros�a gotowa prze�ama� si�. W pewnej chwili spojrza� w oczy uwi�zionego potwora morskiego czuj�c, �e maj� ze sob� co� wsp�lnego, a potem wielka, r�owa paszcza rozwar�a si� - w cieniu fali zal�ni�y z�by d�ugie jak miecze i pot�na fala run�a naprz�d, by przebi� si� przez mur z przera�aj�c�, niepowstrzyman� si��.
Przemkn�a nad nim, mia�d��c go, topi�c, ciskaj�c w g��biny i pomkn�a dalej, by zmie�� z oblicza planety ostatnie i najwi�ksze miasto elf�w.
Nagle znalaz� si� gdzie� indziej - w miejscu, kt�re nie by�o miejscem, w czasie, kt�ry pozostawa� poza czasem. By�y tam obecne istoty ani umar�e, ani �ywe - pot�ni magowie. Na ich twarzach wyry�y si� eony b�lu, blizny po zmaganiach, w kt�rych nie powinien uczestniczy� �aden ze �miertelnik�w. Nawet on sam, uznawany za jednego z najwi�kszych czarodziej�w �wiata, by� przyt�oczony pot�g� otaczaj�cych go zakl��. Co wi�cej, przera�a�a go �wiadomo�� w jakim miejscu i w jakim czasie si� znalaz�.
Cieniste byty ta�czy�y wok� bezustannie odprawiaj�c rytua�, kt�rego nie wolno im by�o przerwa� pod gro�b� doprowadzenia �wiata do katastrofy. Przypominali upiory, a ich ruchy by�y powolne i zbola�e, jak u mechanicznych figur krasnolud�w, kt�rych mechanizmy powoli zamiera�y. Wiedzia�, �e kiedy� byli elfami, najwi�kszymi czarodziejami swoich czas�w, kt�rzy po�wi�cili si�, by ocali� sw�j kraj i lud.
- Witaj, dziedzicu krwi Aenariona - odezwa� si� prastary g�os. By� suchy, zdarty, ale nadal s�ycha� w nim by�o �piewny akcent z g�r Kaledoru.
- Witaj, W�adco Smok�w - odpowiedzia�, wiedz�c kogo mia� przed sob�. Zastanawia� si�, czy to m�g� by� sen, chocia� wiedzia�, �e tak nie by�o.
- A zatem nadal jeste�my pami�tani po�r�d �ywych? - odezwa� si� g�os.
- Pami�tani i szanowani.
- To dobrze. To zap�ata za nasze po�wi�cenie.
W g�osie wyra�nie brzmia�a nuta roz�alenia. Nie dziwi�o go to. Zapewne sam u�ala�by si� nad sob�, gdyby przez pi�� tysi�cleci pozostawa� uwi�ziony w centrum wielkiego wiru, staraj�c si� utrzyma� sie� zakl��, jakie unosi�y wysp�-kontynent na powierzchni w�d.
Wizja zadrga�a jak odbicie na powierzchni poruszonej wody. Przera�aj�ce, upiorne postacie wyda�y si� znika�, z czego by� rad. Powinien pozwoli� im odej��, ale wiedzia�, �e nie bez powodu sprowadzono go do tamtego miejsca.
- Dlaczego tutaj jestem? - wykrzykn��, a jego s�owa odbija�y si� echem jakby zabrzmia�y w niesko�czonych jaskiniach i rezonowa�y w odleg�ych wiekach.
- Stare bariery upadaj�. �cie�ki Pradawnych zosta�y otwarte. Nie mo�emy utrzyma� Splotu.
- Co mam uczyni�?
- Znajd� �r�d�o zak��ce�. Odszukaj Wyroczni� Prawdom�wc�w. Ona powie ci wszystko, czego musisz si� dowiedzie�. Zamknij pradawne przej�cia. Ruszaj niezw�ocznie i samotnie. Po drodze znajdziesz sprzymierze�c�w, w nader niespodziewanych postaciach. Id�. Zosta�o niewiele czasu. Nawet ten przekaz os�abia nas, a musimy zachowa� resztk� si� jaka nam pozosta�a.
S�owa jeszcze nie wybrzmia�y z g��bi niesko�czono�ci, gdy g�os zacz�� s�abn��. S�ysz�c to poczu�, �e ogarnia go wielki strach.

Arcymag Teclis gwa�townie usiad� �ci�gaj�c jedwabne prze�cierad�a z nagich sylwetek swoich towarzyszek. Okrywa� go zimny pot - czu� ten zapach przebijaj�cy si� ponad pi�mowe aromaty okrywaj�ce dwie kurtyzany.
- C� takiego, m�j panie? - spyta�a Shienara. Na jej pi�knej, poci�g�ej twarzy malowa�a si� troska. - Co ci� gn�bi?
- Nic - sk�ama�, podnosz�c si� z �o�a i utykaj�c przeszed� przez komnat�. Si�gn�� po puchar i kryszta�ow� karafk� wina r�ni�t� w kszta�t smoka.
- To by�y znowu te sny? Koszmary?
Rzuci� jej zimne spojrzenie.
- A c� ty wiesz o koszmarach? - spyta�.
- M�wi�e� przez sen, m�j panie. Rzuca�e� si� niespokojnie, wi�c domy�li�am si�...
Przygl�da� si� jej d�ugo i przenikliwie. Jego liczni wrogowie dobrze by zap�acili, aby us�ysze� te s�owa.
- Nie by�o �adnych koszmar�w - powiedzia� czerpi�c moc. Inaczej jak we �nie, przep�yn�� przez niego silny strumie� energii. - Nie by�o �adnych sn�w. Powinna� zapomnie� o takich rzeczach.
Jej pi�kna twarz przez chwil� wyra�a�a ca�kowit� pustk�, gdy zaw�adn�o ni� zakl�cie. Spojrza�a na niego i u�miechn�a si� pytaj�co.
- �pij - powiedzia� - a gdy si� obudzisz, niczego nie b�dziesz pami�ta�.
Natychmiast osun�a si� i znieruchomia�a obok cia�a swojej bli�niaczki. Wzruszy� ramionami, �a�uj�c, �e sam nie potrafi spa� tak twardo. Wiedzia�, �e ju� nigdy nie b�dzie tego potrafi� bez pomocy magii, a na to nie m�g� sobie pozwoli�. Poczu� chwilowe wyrzuty sumienia, �e potraktowa� w ten spos�b elfk�, ale to by�y dziwne i z�e czasy. Potrzeba zachowania bezpiecze�stwa by�a najwa�niejsza. Pradawni wrogowie poruszyli si�. Stare b�stwa zacz�y si� budzi�. Ka�da wyrocznia i ka�dy jasnowidz, jacy znale�li si� mi�dzy tamtym miejscem a dalekim Katajem - wszyscy g�osili nadej�cie zag�ady. To samo m�wi�y jego tablice gwiezdne. Poci�gn�� �yk cierpkiego wina. Prze�kn�� je g�adko.
Wykona� gest i szata przefrun�a przez ca�� komnat�, po czym owin�a si� wok� jego nagiej sylwetki. Za�o�y� par� ci�em wykonanych z najlepszego jedwabiu z Kataju. Wyci�gn�� r�k�, do kt�rej wskoczy�a laska. Utykaj�c wyszed� z pomieszczenia i szed� zimnymi, rozbrzmiewaj�cymi echem salami rodowej siedziby. Kierowa� si� do pracowni wiedz�c, �e jak zawsze postara si� znale�� pokrzepienie w wiedzy. Kilku wiekowych pos�ugaczy, kt�rzy nadal nie spali, rozpierzch�o si� na widok jego zmarszczonego czo�a. Rozu...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin