Stephen King Crouch End.pdf

(172 KB) Pobierz
Stephen King Crouch End
STEPHEN KING
Crouch End
(Crouch End)
(Tłumaczenie Michał Wroczyński)
Kiedy kobieta wreszcie sobie poszła, wybiło
prawie wpół do trzeciej w nocy. Ciągnąca się
przed posterunkiem policji na Crouch End
Tottenham Lane przypominała nieruchomą rzekę.
Londyn pogrąŜony był we śnie... ale Londyn
nigdy nie zapada w głęboki sen, a sny miewa
niespokojne...
Policjant Yetter zamknął kajet, który zapisał
prawie do końca, notując dziwaczną, gorączkową
opowieść Amerykanki. Spojrzał na maszynę do
pisania i stos czystych formularzy na stojącej
obok półce.
- W dziennym świetle będzie to brzmieć jeszcze
bardziej wariacko - stwierdził.
Policjant Farnham, który popijał coca-colę i od
dłuŜszego juŜ czasu się nie odzywał, nagle się
odezwał.
- Ona była Amerykanką, prawda? - spytał, jakby
ten fakt miał wytłumaczyć większość tego, co
opowiedziała.
- Wepchniemy to do archiwum - zgodził się
Yetter i rozejrzał się za papierosem. - Ale ciekaw
jestem... Farnham roześmiał się.
- Chyba nie chcesz powiedzieć, Ŝe wierzysz w
choć jedno jej słowo? Śmiało! Słucham!
- Czy coś mówiłem? Nic. A ty jesteś teraz tutaj.
Farnham lekko zesztywniał. Miał dwadzieścia
siedem lat i nie było jego winą ani to, Ŝe
przeniesiono go na ten posterunek z leŜącego
bardziej na północ Muswell Hill, ani teŜ to, Ŝe
cała kariera zawodowa dwukrotnie prawie
starszego od niego Yette-ra przebiegła w tym
cichym zakątku Londynu, na Crouch End.
- Jestem - odparł. - Ale, z całym szacunkiem,
potrafię jeszcze odróŜnić ziarno od plew. Czy
nie...
- Lepiej poczęstuj mnie fajką, kolego - odparł
Yetter, spoglądając nań z lekkim rozbawieniem. -
O, dzięki, dobry z ciebie chłopak.
Zapalił papierosa zapałką, którą wyjął z pudełka
ozdobionego rysunkiem jasnoczerwonej
lokomotywy. Machnięciem ręki zgasił płomyk i
wrzucił wypalone drewienko do popielniczki
Farnhama. Popatrzył na kolegę przez obłok
dymu. JuŜ dawno stracił swój chłopięcy wygląd i
wdzięk. Twarz Yettera poŜłobiona była
głębokimi zmarszczkami, a nos stanowił mapę
popękanych naczynek krwionośnych; codziennie
wieczorem lubił sobie wypić sześć butelek piwa
Harp.
- A zatem uwaŜasz, Ŝe Crouch End jest takim
spokojnym i cichym miejscem?
Farnham wzruszył ramionami. Tak naprawdę
uwaŜał, Ŝe Crouch End jest ogromną, ziewającą
gębą leŜącą na peryferiach Londynu; jego
młodszy brat z całą pewnością nazwałby tę
dzielnicę Nudopatia.
- CóŜ - ciągnął Yetter. - Wiem, Ŝe tak uwaŜasz. O
jedenastej wieczorem wszystko tu juŜ smacznie
śpi. Ale widziałem na Crouch End wiele
dziwnych rzeczy. Gdybyś spędził tu połowę tego
czasu co ja, równieŜ byś w to uwierzył. Na
przestrzeni tych sześciu czy ośmiu spokojniutkich
ulic dzieje się więcej dziwnych rzeczy niŜ w
całym Londynie. Wiem, Ŝe brzmi to zabawnie,
ale mówię prawdę. Te rzeczy mnie przeraŜają.
Dlatego piję tyle piwa, bo po nim nie boję się tak
bardzo. Przypatrz się kiedyś sierŜantowi
Gordonowi, Farnham, i zadaj sobie pytanie,
dlaczego w wieku czterdziestu lat jest kompletnie
siwy. A gdybyś zobaczył Petty'ego... ale jego juŜ
nie zobaczysz, prawda? Petty popełnił
samobójstwo latem siedemdziesiątego szóstego
roku. Nasze gorące lato. Było to... - Yetter
starannie szukał odpowiednich słów. - Było to
okropne lato. Straszne. Wielu z nas się obawiało,
Ŝe mogą się tu przedrzeć.
- Kto mógł się przedrzeć? - zapytał Farnham.
Czuł, Ŝe kąciki ust wykrzywia mu pogardliwy,
obelŜywy uśmieszek, wiedział, Ŝe nie jest to
uprzejme, ale nie potrafił nad sobą zapanować.
Na swój sposób Yetter bredził tak samo, jak
Amerykanka. Zresztą zawsze był trochę dziwny.
Zapewne pijaczek.
Spostrzegł, Ŝe Yetter oddaje mu uśmiech.
_ UwaŜasz mnie za starą końską dupę -
stwierdził.
_ Wcale nie, wcale nie - zaprotestował Farnham i
jęknął
w duchu.
_ Jesteś dobrym chłopcem - stwierdził Yetter. -
Jak juŜ osiągniesz mój wiek, nie będziesz siedział
za biurkiem i przewracał papierów na takim
posterunku jak ten. Będziesz pracował w
normalnej policji. Będziesz, prawda? Marzysz o
tym.
_ Tak - przyznał Farnham.
Była to prawda. Marzył o tym. Zamierzał wstąpić
do akademii, mimo Ŝe Sheila chciała, aby
porzucił pracę w policji i zajął się czymś innym;
na przykład zatrudnił się u Forda przy taśmie na
linii montaŜowej. Na myśl o pracy z robolami aŜ
coś ściskało go w brzuchu.
- Tak teŜ myślałem - oświadczył Yetter, gniotąc
niedopałek w popielniczce. - Masz to we krwi,
prawda? MoŜesz wysoko zajść i nie skończysz w
takim nudnym miejscu jak to, na starym Crouch
End. Ale nie wiesz o wszystkim. Crouch End jest
dziwne. Powinieneś od czasu do czasu
postudiować nasze archiwa, Farnham. Och,
naturalnie, znajdziesz tam masę zwyczajnych
przypadków... chłopcy i dziewczęta uciekający z
domu, Ŝeby przystać do hipisów, punków czy jak
tam sami siebie dzisiaj nazywają... zaginieni
męŜowie (gdy widzisz ich Ŝony, zazwyczaj
rozumiesz, dlaczego zaginęli)... podpalenia,
których sprawców nie wykryto... kradzieŜe
kieszonkowe... wiele innych spraw. Ale między
nimi jest wystarczająca liczba historii mroŜących
krew w Ŝyłach. Wiele takich, Ŝe człowiekowi robi
się niedobrze.
- Naprawdę? Yetter skinął głową.
- Niektóre do złudzenia przypominają historię,
jaką opowiedziała nam ta nieszczęsna
amerykańska dziewczyna. Nigdy juŜ nie zobaczy
swego męŜa; masz na to moje słowo honoru. -
Popatrzył na Farnhama i wzruszył ramionami. -
MoŜesz mi wierzyć albo nie. Pakujemy je
wszystkie do jednej kartoteki. Nazywamy to
kartoteką spraw bieŜących, poniewaŜ brzmi to
ładniej niŜ archiwum, czyli kartoteka-pocałuj-
nas--w-dupę. Przestudiuj ją, Farnham.
Przestudiuj.
Farnham nic nie odpowiedział, ale postanowił
"przestudiować" ją w wolnej chwili. Myśl, Ŝe
istnieje cały szereg takich
historii, jaką opowiedziała im Amerykanka,
była... niepokojąca.
- Czasami... - powiedział Yetter i podkradł
Farnhamowi kolejnego silk cutsa - ...rozmyślam o
Wymiarach.
- O Wymiarach?
- Tak, synu, o Wymiarach. O Wymiarach zawsze
piszą twórcy science fiction, prawda? Czy
czytujesz science fiction, Farnham?
- Nie - odrzekł młody Farnham. Zawsze uwaŜał,
Ŝe ten gatunek literatury stanowi wyrafinowaną
formę robienia z ludzi głupków.
- A co powiesz o Lovecrafcie? Jego utworów teŜ
nie czytałeś?
- Nawet o nim nie słyszałem - przyznał się
Farnham.
Tak naprawdę ostatnią ksiąŜką fantastyczną, jaką
czytał dla zabicia czasu, był niewielki pastisz
pochodzący jeszcze z czasów wiktoriańskich i
zatytułowany Two Gentlemen in Silk Knickers.
- CóŜ, ten facet, Lovecraft, zawsze pisał o
Wymiarach - stwierdził Yetter, sięgając po
pudełko zapałek z wymalowaną lokomotywką. -
Wymiary są bardzo blisko nas. I są pełne tych
nieśmiertelnych potworów, na sam widok których
ludzie tracą zdrowe zmysły. Oczywiście, to
fikcja. Ale gdy coś takiego rzeczywiście
przytrafia się komuś, powaŜnie się zastanawiam,
czy to naprawdę jedynie fikcja. Nachodzą mnie
wtedy myśli, przewaŜnie cichą, spokojną nocą,
taką jak teraz, Ŝe cały nasz świat, wszystko, co
wydaje się nam tak miłe, normalne i zwykłe, jest
jak wielka skórzana piłka napompowana
powietrzem. I Ŝe miejscami skóra jest prawie
całkiem przetarta. Tam bariery są cieńsze.
Rozumiesz, o czym mówię?
- Tak - mruknął Farnham i pomyślał: A moŜe
powinieneś dać mi buzi, Yetter. Zawsze, gdy
błądzę myślami gdzieś indziej, marzę o buziaku.
- A później kombinuję: MoŜe Crouch End jest
właśnie jednym z takich miejsc? Głupie, ale tak
dokładnie sobie myślę. Być moŜe to wyłącznie
kwestia bujnej wyobraźni. Matka zawsze mi
mówiła, Ŝe cierpię na przerost fantazji.
- Naprawdę?
- Tak. I wiesz, o czym jeszcze myślę?
- Nie. Nie mam zielonego pojęcia.
- Highgate jest prawie w porządku; to właśnie
myślę. Tam powłoka oddzielająca nas od
Wymiarów jest tak samo gruba jak w Muswell
Hill. Ale weź, na przykład, takie Archway i
Finsbury Park. Te dzielnice równieŜ przylegają
do Crouch End. W obu mam przyjaciół. Wiedzą,
Ŝe interesuję się pewnymi sprawami, które
wydają się kompletnie nieracjonalne. Pewne
zwariowane historie, jakie im opowiadają
ludzie... no cóŜ... ludzie, którzy nie mają
najmniejszego powodu opowiadać takich bredni.
Czy zastanowiłeś się, Farnham, nad tym, po co ta
kobieta miałaby opowiadać nam tak niestworzoną
historię, gdyby nie była ona prawdziwa?
- No cóŜ...
Yetter zapalił zapałkę i popatrzył przez płomyk
na Farnhama.
- Piękna, młoda, dwudziestosześcioletnia kobieta,
w hotelu dwoje dzieci, jej mąŜ jest młodym,
dobrze prosperującym prawnikiem w Milwaukee
czy gdzieś tam. Co chciała zyskać na tym, Ŝe
przyszła tu i wyrecytowała nam historię, jaką
spotkać moŜna jedynie w filmach o detektywie
Hammerze?
- Nie wiem - odparł sztywno Farnham. - Ale
zapewne istnieje jakieś wythi...
- Tak więc myślę sobie - przerwał mu Yetter - Ŝe
jeśli są takie "cienkie punkty", nasz musi
zaczynać się w Archway i Finsbury Park... ale
najcieniej jest tutaj, w Crouch End. I mówię
sobie: Czy nie nadejdzie w końcu taki dzień,
kiedy skóra oddzielająca nas od tego, co znajduje
się po jej drugiej stronie... ostatecznie się
przetrze? Czy nie będzie to dzień, kiedy się
okaŜe, Ŝe wszystko to, o czym mówiła nam ta
kobieta, nie wyczerpuje prawdy nawet w
połowie?
Farnham milczał. Był juŜ najgłębiej przekonany,
Ŝe policjant Yetter wierzy równieŜ w
chiromancję, frenologię i w RóŜo-
krzyŜowców.
- Poczytaj archiwa - poradził Yetter, wstając z
krzesła. Kiedy przyłoŜył dłonie do pleców i się
przeciągnął, rozległ się ^ichy trzask. - Idę
zaczerpnąć trochę świeŜego powietrza. \
Wyszedł. Farnham popatrzył za nim z mieszaniną
rozbawienia i złości. Yetter ma fioła, to jasne jak
słońce. I kopci jak parowóz. A w tym nowym,
wspaniałym świecie socjalizmu papierosy i
opieka społeczna wcale tanie nie są. Sięgnął po
notes Yettera i ponownie zaczął czytać to, co
opowiedziała dziewczyna.
Później, oczywiście, przejrzy archiwum.
Zrobi to po prostu dla jaja.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin