Nowele-Stefan Grabiński.pdf

(396 KB) Pobierz
235030091 UNPDF
Aby rozpocząć lekturę,
kliknij na taki przycisk ,
który da ci pełny dostęp do spisu treści książki.
Jeśli chcesz połączyć się z Portem Wydawniczym
LITERATURA.NET.PL
kliknij na logo poniżej.
235030091.001.png 235030091.002.png
STEFAN GRABIÑSKI
NOWELE
Tower Press 2000
Copyright by Tower Press, Gdañsk 2000
Z TOMU
DEMON RUCHU
[1919]
3
G³ucha przestrzeñ
(Ballada kolejowa)
Pomiêdzy Orszaw¹ a Byliczem zregulowano przestrzeñ. Sta³o siê to mo¿liwym dziêki zasy-
paniu mokrade³ nad Wiersz¹ i przeprowadzeniu niwelacji pod tzw. „Up³azikiem”. Wskutek
tego linia uleg³a znacznemu skróceniu, gdy¿ poci¹g zamiast omijaæ bagnisty teren w wiel-
kim, silnie na pó³noc wygiêtym ³uku szed³ teraz po jego ciêciwie, zmierzaj¹c do celu prosto
jak strza³a.
Skrót okaza³ siê ze wszech miar po¿¹danym. Ruch kolejowy zyska³ znacznie na tempie,
a okolica, dotychczas malaryczna z powodu bagiennych wyziewów, wkrótce przybra³a cha-
rakter suchej, zdrowe] równiny, która wnet pokry³a siê bujn¹ zielonoœci¹.
Dawn¹ przestrzeñ, okrê¿n¹, zwan¹ teraz „g³uch¹”, zamkniêto i izolowano. Do rozebrania toru
i usuniêcia obiektów kolejowych zamierza³a dyrekcja ruchu przyst¹piæ dopiero po pewnym
czasie. Nie by³o z czym siê spieszyæ; wiadoma rzecz: zburzyæ ³atwo, zbudowaæ trudniej...
Tymczasem w rok po oficjalnym zamkniêciu starej linii zaszed³ fakt dziwny i niespodziewany.
Pewnego dnia zg³osi³ siê u dyrektora odnoœnego departamentu w Orszawie niejaki Szymon
Wawera, wys³u¿ony inwalida kolejowy i emerytowany konduktor, z proœb¹, by mu oddano
pod opiekê wy³¹czon¹ z ruchu „g³uch¹ przestrzeñ”. Gdy mu dyrektor przedstawi³, ¿e jest to
zupe³nie zbyteczne, bo pêtlicê w najbli¿szych miesi¹cach rozbior¹, i ze funkcja „budnika”
w tych warunkach by³aby co najmniej iluzoryczn¹, jeœli ju¿ nie wprost œmieszn¹, oœwiadczy³
Wawera, ¿e bêdzie pilnowa³ starego toru ca³kiem bezinteresownie.
- Bo proszê pana naczelnika - t³umaczy³ gor¹co - w dzisiejszych ciê¿kich czasach to i na szy-
ny ludzie siê ³akomi¹. A szkoda by³aby wielka dla kolei, panie naczelniku, wielka szkoda.
Proszê samemu obliczyæ: tyle dobrego kutego ¿elaza! Tor tam przesz³o 12 km d³ugi! Jest siê
czym ob³owiæ. A ja dopilnujê wiernie jak pies, panie naczelniku. Nie dam uszczkn¹æ ani jed-
nego metra! Jakem stary konduktor Wawera! Centusia za to nie chcê, ani z³amanego szel¹ga.
Choæby mi pan dyrektor sam pcha³ do rêki, nie wezmê nic. Ja tak tylko z mi³oœci wielkiej do
zawodu i dla honoru chcê byæ budnikiem na „g³uchej przestrzeni”.
Dyrektor ust¹pi³.
- Ha, jeœli ju¿ tak koniecznie, i to bezinteresownie, pilnuj pan sobie tej linii do czasu. A za-
tem - doda³ z uœmiechem lekkiej ironii, uderzaj¹c go po ramieniu - mianujê pana od dzisiaj
dró¿nikiem „g³uchej przestrzeni”.
Wawera ze ³zami w oczach uœcisn¹³ d³oñ zwierzchnika i wyszed³ z biura szczêœliwy jak
nigdy.
Nazajutrz obj¹³ „s³u¿bê”. Zabra³ ze sob¹ z Orszawy parê gratów - mebelków, poœciel, trochê
ksi¹¿ek i naczyñ kuchennych, i spakowawszy to chude gospodarstwo na rêczny wózek spro-
wadzi³ siê na nowe mieszkanie, którym mia³a odt¹d byæ budka by³ego dró¿nika wy³¹czonej
4
Zgłoś jeśli naruszono regulamin