Syndrom Pinokia - ZEMAN DAVID.txt

(849 KB) Pobierz

ZEMAN DAVID

Syndrom Pinokia

DAVID ZEMAN

(The Pinocchio Syndrom)

Przelozyl Jan Kabat

-Ty masz bardzo brzydka goraczke.-Co to za goraczka?

-To osla goraczka.

-Nie rozumiem - powiedzial Pinokio, ktory zrozumial az za dobrze.

-Wiec ja ci zaraz wytlumacze - rzekla panna Swistaczek. - Dowiedz sie przede wszystkim, ze za dwie, najpozniej za trzy godziny nie bedziesz juz ani pajacem, ani chlopcem.

-A czym bede?

-Za dwie, a najdluzej trzy godziny bedziesz juz w pelni zwyczajnym oslem...

PROLOG

15 majaNa pokladzie statku wycieczkowego

Crescent Queen

gdzies na zachod od Krety

Najpierw jest ksiaze z bajki i pelne morze...

-Patrz, jak sie rusza.

-Jest seksowny.

-Zobacz tylko, jak mu chodzi tylek, kiedy podskakuje.

-Zawsze wam w glowie tylko jedno?

Crescent Queen, wyczarterowany statek amerykanski z angielska zaloga, zeglowal po spokojnej toni, skapany w promieniach srodziemnomorskiego slonca.

Trzy dziewczyny, z ktorych kazda miala trzynascie lat, staly na pokladzie spacerowym, sledzac z uwaga mecz siatkowki rozgrywany przez osmiu rowiesnikow. Chlopcy pocili sie z wysilku i zagrzewali nawzajem do walki, kiedy trzeba bylo zmienic pozycje albo odbic pilke. Intensywny blekit fal stanowil olsniewajace tlo dla tej sportowej rywalizacji.

Najladniejsza z dziewczat, Gaye, byla jednoczesnie najbardziej niesmiala. Podkochiwala sie w ciemnowlosym chlopcu, ktory wlasnie serwowal. Braklo jej pewnosci siebie, by podejsc do niego czy chociazby sie usmiechnac, kiedy napotykala jego wzrok, nie kryla jednak swych uczuc przed dwiema przyjaciolkami.

Jedna miala na imie Alexis, druga Shanda. Alexis byla wysoka zgrabna dziewczyna, o niesfornych kasztanowych wlosach, ktora malowala sie wyjatkowo wyzywajaco. Jej matka, przebywajaca w domu w Connecticut, spedzila juz kilka bezsennych nocy z powodu corki, uwazala bowiem, ze Alexis wkrotce zacznie pic, palic i uprawiac seks.

Rejs zostal sfinansowany przez Narodowe Stowarzyszenie Utalentowanej Mlodziezy, w skrocie NSUM. Celem stowarzyszenia bylo zachecanie uczniow szkol srednich w calym kraju do wybitnych osiagniec przez sponsorowanie przedsiewziec bedacych nagroda za dobre stopnie i stanowiacych wyzwanie intelektualne.

Na pokladzie znajdowalo sie osmiuset uczniow pod opieka szescdziesieciu pieciu nauczycieli i szescdziesieciu czlonkow zalogi. Rejs mial trwac szesc tygodni i obejmowal dluzsze postoje w Australii, Nowej Zelandii i na Hawajach. W jego trakcie uczniowie przechodzili intensywny kurs jezyka, nauk scislych i historii. W drodze powrotnej do Nowego Jorku planowano egzamin konkursowy, a jego zwyciezcy mieli otrzymac stypendium i gwarancje ponownego rejsu w przyszlym roku.

Nie wszyscy sobie uswiadamiaja, ze dzieci o nieprzecietnym intelekcie sa zazwyczaj ponad wiek rozwiniete seksualnie. Dotyczylo to zwlaszcza Shandy, ktora w swej karierze szkolnej miala juz kilka przygod milosnych, utrzymywanych jak dotad z wielkim trudem w tajemnicy. Shanda zaprzyjaznila sie z Alexis juz pierwszego dnia, gdy tylko statek wyplynal z nowojorskiego portu. Obie wciagnely do swej paczki Gaye, poniewaz zazdroscily jej urody i ujmowala je mila, lagodna osobowosc dziewczyny.

Gaye, jedynaczka, byla zywym, niesfornym dzieckiem, lecz proces dojrzewania obudzil w niej niesmialosc. Przez jakis czas byla tak zamknieta w sobie, ze matka poslala ja do psychiatry. Wowczas sie okazalo, ze iloraz jej inteligencji wynosi 164. Zmiennosc nastrojow przypisano poziomowi intelektualnemu i typowemu kryzysowi tozsamosci, jaki przechodza utalentowane dzieci. Fakt, ze byla jedyna corka Kempera Symingtona, sekretarza obrony USA, powszechnie znanego architekta aktualnej polityki zagranicznej administracji, specjalnie jej nie pomagal.

Podobnie jak wszyscy na pokladzie, trojka dziewczat szybko zwrocila uwage na przystojnego Jeremy'ego Asnera, wysokiego, atletycznie zbudowanego chlopca z Riverside w Kalifornii, jedynego przedstawiciela swego okregu szkolnego podczas rejsu. Jeremy znalazl sie w pilkarskiej reprezentacji szkoly i marzyl o karierze politycznej.

Jeremy, wyslawiajacy sie starannie, grzeczny chlopiec o szarych oczach, mial senne i jakby nieobecne spojrzenie i szybko zyskal na pokladzie Crescent Queen niebywala popularnosc. Shanda i Alexis od paru tygodni wodzily za nim tesknym wzrokiem, ale na tym poprzestaly. Teraz postanowily, ze najlepiej bedzie skojarzyc Jeremy'ego z Gaye, ktora przewyzszala je uroda i wydawala sie bardziej w jego typie. Gdyby udalo jej sie z Jeremym, zwyciestwem podzielilyby sie wszystkie.

Jedyny problem stanowila sama Gaye. Byla zbyt niesmiala, by zblizyc sie do Jeremy'ego. Nie pomogly pochlebstwa i namowy ze strony swiadomych swego celu przyjaciolek. Rejs mial sie ku koncowi i trzeba bylo sie spieszyc.

Tego wieczoru w sali balowej zorganizowano potancowke. Zgodnie z zasadami ustalonymi przez komitet organizacyjny mozna bylo zaprosic kazdego. Dziewczyny mialy swobode w doborze chlopcow. Shanda i Alexis po raz ostatni staraly sie przekonac Gaye.

-Musisz go zaprosic - powiedziala Shanda. - Rozmawialam z chlopakiem z jego kajuty. Nie umowil sie z nikim. Zastanawia sie nawet, czy w ogole pojsc na tance. Czeka na ciebie, Gaye!

-Nie wiem - starla sie grac na zwloke Gaye, spogladajac na chlopcow, ktorzy zamieniali sie wlasnie stronami na boisku. W promieniach jasnego slonca, z wlosami potarganymi przez wiatr, Jeremy prezentowal sie jak ksiaze z bajki. Obawiala sie, ze jest dla niego za malo atrakcyjna.

Gdybym tylko wiedziala, ze mu sie podobam... Jakby odgadujac jej mysli, Shanda powiedziala:

-Posluchaj, on uwaza, ze jestes milutka. Powiedzial mi jego kumpel z kajuty. Ale

podejrzewa, ze jestes sztywna. Boi sie do ciebie odezwac.

Gaye przyjela te informacje podejrzliwie.

-Kiedy z nim rozmawialas?

-Wczoraj po kolacji - odparla Shanda. - O rany, Gaye, nie widzisz, ze to twoja szansa? Zapros go na tance. Wybawisz go z klopotu. Nie ma ryzyka. To pewne!

Gaye znala Shande dopiero od kilku tygodni, ale byla juz na tyle zorientowana w jej zagrywkach, by wiedziec, kiedy klamie. Ta historyjka nie brzmiala zbyt prawdopodobnie.

-Jesli mu sie podobam, to mnie zaprosi - odparla.

-Nie moze, kretynko! - wybuchnela Shanda. - Boi sie ciebie. Glucha jestes? Gaye wciaz sie wahala.

Wtedy stalo sie cos, co wybawilo dziewczeta z klopotu. Jeremy opuscil kolegow i ruszyl w strone srodokrecia. Gra toczyla sie dalej bez niego.

-Nie moge - wyznala lekliwie Gaye.

Jak ty nie mozesz, to ja to zrobie - oswiadczyla Shanda. Wciaz dyszac z wysilku, Jeremy zawolal cos przez ramie do jednego z kolegow. Nie bylo watpliwosci, ze idzie w ich strone. Gaye wiedziala, ze nie ma wyjscia. Shanda, najbardziej przebojowa z ich trojki, nie zawahalaby sie, zeby zagadac do niego w jej imieniu. Jeremy znajdowal sie w odleglosci niespelna czterech metrow; nie patrzyl na nia, ale zmierzal w jej strone.

-No dalej, kretynko - syknela jej do ucha Shanda, jednoczesnie popychajac kolezanke do

przodu.

Szturchaniec byl mocny. Mlode, szczuple cialo Gaye znalazlo sie na drodze nadchodzacego chlopca. Probowala odzyskac rownowage, ale bylo za pozno. Dostrzegla ruch ramienia Jeremy'ego, ktory spojrzal w jej strone. Pomyslala w ulamku sekundy: Shanda klamala. Wcale mu sie nie podobam. Nie moze...

Jej mysl nigdy nie dobiegla konca. Nim Gaye Symington zdazyla odwrocic glowe, by rzucic przyjaciolce pelne pretensji spojrzenie, przestala istniec.

Shanda i Alexis wykrzywily twarz w usmiechu tajemnego porozumienia, kiedy ich ciala zamienily sie w pare.

Nikt nie uslyszal huku ani nie ujrzal blysku. Deuter i tryt, ktore lacza sie w bombie wodorowej, zostaja w ciagu kilku mikrosekund podgrzane do temperatury dziesieciu milionow stopni Celsjusza. Energia uzyskana w wyniku tej reakcji podgrzewa otaczajace powietrze do temperatury trzystu tysiecy stopni Celsjusza po uplywie jednej setnej milisekundy.

Ekipy ratownicze nie mialy czego szukac. Jedynym sladem po statku i eksplozji nuklearnej mial pozostac cyfrowy blysk na ekranach monitorow stacji radarowych calego swiata.

Jeremy Asner, nim smierc zabila mu mozg, zdazyl pomyslec: Z bliska jest ladniejsza.

KSIEGA PIERWSZA Grajek z Hameln

Grajek sie rozgniewal, kiedy mieszkancy miasta odmowili mu zaplaty za wyprowadzenie szczurow. Z zemsty postanowil zabic wszystkie dzieci. Zwabil je nad rzeke melodia swej fujarki. Dzieci nie mogly sie oprzec dzwiekom piesni, tak samo jak wczesniej gryzonie. Pospieszyly ku wodzie i rzucaly sie w jej nurt, jedno za drugim.

Wszystkie sie utopily.

Ocalalo tylko jedno dziecko; byl to gluchy chlopiec, ktory nie slyszal melodii wygrywanej na fujarce. Pozostal w domu, a potem sie dowiedzial, ze wszyscy jego przyjaciele odeszli.

Rozdzial 1

Szesc miesiecy pozniej

Liberty, Iowa 15 listopada

11.45

Snieg padal cicho, niczym sen spowijal ziemie.Listonosz wylonil sie zza rogu, ciagnac swoj wozek z torba pocztowa. Kola zostawialy wilgotne czarne slady na swiezym sniegu zalegajacym chodnik. Przygarbiony balwan, ktorego ulepiono poprzedniego dnia, obserwowal zalosnym wzrokiem przechodzacego listonosza; nos z kaczana kukurydzy smutno zwisal.

Nie pamietano takich opadow o tej porze roku. Dzien wczesniej odwolano zajecia szkolne. Byla sobota, dlatego dzieci z miasta mogly cieszyc sie tym, co pozostalo jeszcze z nagromadzonego sniegu, jezdzac na sankach i plastikowych deskach.

Listonosz, przechodzac przez ulice, zachowywal konieczna w tym dniu czujnosc. Soboty byly dla niego o wiele niebezpieczniejsze niz pozostale dni tygodnia i znacznie ciekawsze. Dzieci cieszyly sie wolnoscia. A to oznaczalo sniezki i psikusy, czasem tez pojawial sie jakis niesforny pies. Trzeba bylo zachowac ostroznosc.

Cos go jednak zatrzymalo na srodku ulicy. Stanal jak wryty, trzymajac raczke wozka, ze wzrokiem wlepi...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin