ASHLEY SUMMERS.pdf
(
646 KB
)
Pobierz
ASHLEY SUMMERS
ASHLEY SUMMERS
Ulga dla serca
ROZDZIAŁ PIERWSZY
Ach, te decyzje, pomyślała Valerie Hepburn, wy chodząc spod prysznica. WciąŜ
trzeba decydować i decydować. Nie lękała się podejmowania waŜnych
postanowień, lecz tym razem wiele mogła stracić, gdyby dokonała
niewłaściwego Wyboru. Sięgnęła po ręcznik i wytarła krople wody spływające
po alabastrowych ramionach na kształtną pierś o jędrnym sutku i... na puste
miejsce obok niej. Pojedyncza, niezbyt duŜa wypukłość sprawiała smutne
wraŜenie; Valerie poczuła bolesny ucisk w Ŝołądku.
Pospiesznie odwróciła wzrok i kontynuowała nie spokojne rozmyślania. Ach, te
decyzje, westchnęła cięŜko. I zmiany. PowaŜne zmiany, które mogły za grozić
jej duchowej równowadze albo przynajmniej w znacznym stopniu zmienić styl
Ŝycia. Czy zdoła po raz kolejny sprostać takiemu wyzwaniu?
— Na pewno dasz sobie radę. Nie poddajesz się łatwo, prawda? — skarciła
ponurą kobietę po drugiej stronie lustra. Chodzi oto, czy naprawdę chciała
kolejnej zmiany, skoro dopiero niedawno uporządkowała wreszcie swoje Ŝycie.
Od czterech dni gościła u siostry i bez przerwy się zastanawiała, czyj warto
opuścić dom w Clinton w stanie Missisipi, przenieść się do Teksasu i
zamieszkać w niewielkim, uroczym miasteczku, skąd w ciągu czterdziestu
minut moŜna było dojechać do wielkiego, gwarnego miasta. Tyle spraw naleŜało
wziąć pod uwagę. Valerie zastanawiała się przede wszystkim, jak dzieci
przyjmą taką decyzję.
Wzruszyła ramionami z irytacją. Trudno przewidzieć, co powiedzą na tę
przeprowadzkę, a zatem nie warto się zadręczać, argumentowała, próbując
odsunąć niespokojne myśli. Wszystko się okaŜe, gdy dzieci w końcu usłyszą
nowinę — rzecz jasna, jeśli będzie o czym mówić.
Przestała się zastanawiać nad trudnymi problemami i energicznym ruchem
przerzuciła ręcznik przez plecy. Zerknęła na wylegującego się w pokoju białego
perskiego kocura imieniem Dempsey, który ziewnął i przeciągnął się
rozkosznie. Zaczepiał wszystkie znajome koty w okolicy i staczał z nimi
zwycięskie bitwy. Towarzyskie stworzenie, jak na ulubieńca Stephanie
przystało, pomyślała Valerie i uśmiechnęła się z czułością. Przez ostatnie cztery
dni na nowo zaprzyjaźniła się .z siostrą (a właściwie z siostrą przyrodnią, jako
Ŝe miały róŜnych ojców, poprawiła się w myśli). Stephanie miała mnóstwo
znajomych i wielu z nich zdąŜyła juŜ przedstawić swojemu gościowi.
Prowadziły oŜywione Ŝycie towarzyskie.
— Co za duŜo, to niezdrowo — mruknęła Valerie. Lustro nie kłamało. Miała
podkrąŜone oczy. Z drugiej strony przyjemnie było spędzać czas w miłym
towarzystwie, zwłaszcza jeśli oznaczało to rozrywkę bez dodatkowych
zobowiązań.
Bez zobowiązań — oto słowa, które Valerie chętnie ostatnio uŜywała. Za
miesiąc miała skończyć czterdzieści lat, ale drętwiała ze strachu na samą myśl o
randce.
Pochyliła się, a ciemne włosy o rudawym połysku opadły na twarz niczym gęsta
zasłona. Wytarła starannie długie nogi. Przyszło jej do głowy, Ŝe gdyby miała
ochotę nadal się zamartwiać, powodów nie zabraknie. Pieniądze wypłacone po
śmierci męŜa przez towarzystwo ubezpieczeniowe zainwestowała w małą firmę
ogrodniczą, którą odziedziczyła po ciotce na spółkę z siostrą. Była to ryzykowna
decyzja. Valerie zastanawiała się, co Rob powiedziałby na to. Był wspaniałym
męŜem, ale nie lubił działać pochopnie.
Valerie miała zaufanie do siostry. Stephanie była prawdziwą kobietą interesu.
Przed trzema laty firma ogrodnicza była typowym przedsiębiorstwem
rodzinnym, w którym para właścicieli zajmowała się wszystkim. Po przejęciu
spadku siostra dokonała powaŜnych zmian. Chcąc rozszerzyć ofertę, zaciągnęła
kredyt i obciąŜyła hipotekę domu, równieŜ odziedziczonego po ciotce. Gdy
okazało się, Ŝe potrzebne są dalsze inwestycje, uzyskała kolejną poŜyczkę na
kupno działki sąsiadującej ze szklarnią i zaczęła rozbudowę firmy.
Teren znajdował się w pobliŜu autostrady i trzeba było słono za niego zapłacić,
ale Valerie bez oporów przystała na zaciągnięcie poŜyczek. Była księgową i bez
trudu potrafiła zinterpretować dane rachunkowe. Zakupienie terenów leŜących
przy autostradzie okazało się niezwykle korzystnym posunięciem, potrzebny był
jednak kosztowny sprzęt do urządzania terenów zielonych. Valerie zwlekała
przez kilka miesięcy, ale w końcu zlikwidowała skromne lokaty i zainwestowała
wszystkie pieniądze we wspólne przedsiębiorstwo.
Nie poŜałujesz, przysięgam, zapewniała Stephanie. Valerie miała nadzieję, Ŝe
siostra wie, co mówi. Potrzebowała duŜo pieniędzy, by wykształcić dwie córki.
— Hej, Val, jesteś w domu? — wesoły, kobiecy głos wyrwał ją z zadumy. Po
chwili do łazienki wpadła urocza blondynka. Valerie zamarła w bezruchu. Prze
raziła się własnej nagości. Nie zdawała sobie sprawy z upływu czasu i sądziła,
Ŝe nadal jest w domu sama. Drzwi prowadzące z łazienki do sypialni zostawiła
otwarte. Stephanie skwapliwie to wykorzystała i pod biegła do niej, paplając
wesoło.
— Och, tu jesteś! Mam nadzieję, ze ugotowałaś pyszny obiad, poniewaŜ...
Urwała niespodziewanie, gdy Valerie wyprostowała się i błyskawicznym
ruchem przycisnęła ręcznik do piersi. Owinęła się miękką, róŜową tkaniną od
ramion do ud, ale i tak nie mogła ukryć pięknej figury. Przypominała
marmurowy posąg.
— Och, Val, przepraszam — zawołała Stephanie, podnosząc ręce w błagalnym
geście. — Skąd miałam wiedzieć, Ŝe nie powinnam wchodzić do łazienki!
— Nic nie szkodzi, Steffie. Wiem, Ŝe nie chciałaś mnie urazić. — Valerie
uspokoiła się powoli i stanęła w swobodniejszej pozie. Dostrzegła zmieszanie
siostry.
— Ale jesteś uraŜona — odparła Stephanie z chmurną miną Valerie zdobyła się
na wymuszony uśmiech Jej siostra uwaŜała chodzenie nago po mieszkaniu za
rzecz całkiem naturalną.
— To prawda, trochę mi głupio. Nie przywykłam do takich sytuacji —
oznajmiła chłodno.
Stephanie trochę się rozchmurzyła. Podeszła do marmurowej wanny.
— Ja równieŜ — powiedziała cicho. — Nie przyszło mi do głowy... Wyjdę, jeśli
sobie Ŝyczysz... alej chciałabym zobaczyć na własne oczy, jak wyglądasz po
operacji. Nie z ciekawości, tylko dlatego, Ŝe bardzo cię kocham
— dodała pospiesznie.
Valerie Ŝachnęła się, niemile zdziwiona tą prośbą. Zapadła nieprzyjemna cisza.
Po chwili usta Valerie wykrzywił bolesny grymas. Nie tylko nieoczekiwana
prośba siostry wytrąciła ją z równowagi. Z przykrością pomyślała, Ŝe to przykre
uczucie obnaŜyć się przed śliczną, dwudziestopięcioletnią kobietą o
nieskazitelnie gładkiej skórze i doskonałej sylwetce. Natura hojnie obdarzyła jej
siostrę; nawet układanie gęstych, złotorudych włosów nie wymagało Ŝadnego
wysiłku. To mi nie ułatwi decyzji, pomyślała ze smutkiem Valerie, ale po chwili
ogarnęły ją wyrzuty sumienia.
— Trudno mi będzie spełnić twoją prośbę — powie działa łamiącym się głosem.
— Nikomu dotąd nie pokazywałam tego... zniekształcenia. — Z pozorną
niedbałością pozwoliła, by ręcznik opadł do talii.
— Niezbyt przyjemny widok, prawda? — zauwaŜyła, usiłując odgadnąć z miny
Stephanie, jaka byłą jej pierwsza reakcja.
— Nie jest tak źle — odparła zdecydowanie dziewczyna. Pociemniałymi ze
współczucia oczyma wpatrywała się w bliznę. — Rany odniesione w uczciwej
walce nie szpecą. — Nagłe głos jej się załamał. Śliczną twarz ścisnął skurcz.
Valerie nie wiedziała, co od powiedzieć na odwaŜne i krzepiące słowa siostry,
więc tylko się uśmiechnęła.
— Uwierz mi, Val, myślałam, Ŝe to gorzej wygląda — zapewniła Stephanie. -
Dzięki, Ŝe mi pokazałaś tę bliznę. — Podniosła błyszczące od łez oczy. — Serce
mi się kraje, kiedy pomyślę, ile przecierpiałaś. Mam wraŜenie, Ŝe się na mnie
zawiodłaś. Powinnam była do ciebie przyjechać...
— Nie gadaj głupstw. Jak mogłaś przyjechać, skoro cię nie zawiadomiłam o
operacji? — obruszyła się Valerie. Próbowała uspokoić siostrę, która
potrząsnęła energicznie złocistą czupryną.
— Wiedziałam, co cię spotkało. Ciotka Lillian mnie zawiadomiła. Uznałam, Ŝe
nie powinnam się wtrącać. Wierz mi, teraz bardzo tego Ŝałuję. Powinnaś mnie
była zawiadomić.
Valerie milczała. Nic nie zmieni przeszłości. Stephanie westchnęła cięŜko i
dodała:
— Z drugiej strony dotychczas niewiele nas łączyło, prawda? Moim zdaniem to
jeszcze jeden powód, Ŝebyś się tu przeprowadziła. Jesteśmy nie tylko
wspólniczkami, stanowimy rodzinę Po śmierci taty jedynie tymi zostałaś.
Powinnyśmy trzymać się razem, nie sądzisz? Czternastoletnia róŜnica wieku nie
Plik z chomika:
ann-diam
Inne pliki z tego folderu:
ASHLEY SUMMERS.pdf
(646 KB)
Inne foldery tego chomika:
Jessica Steele
Saintcrow Lilith
Sala Sharon (17)
Sanderson Gill
Sands Charlene
Zgłoś jeśli
naruszono regulamin