Na plonacej ukrainie - Dzieje kozaczyzny 1648-1651, Wladyslaw Andrzej Serczyk.txt

(1628 KB) Pobierz
\ттши/
-Л       ----

LiJ уц ix)
Ewie
Władysław Andrzej Serczyk
Uhl ЁЙЖЩЗЗО
Dzieje Kozaczyzny 1648-1651
Ewie
Władysław Andrzej Serczyk
JJJUll.JJJiJ ! Uli J JU] JJ J Б
Dzieje Kozaczyzny 1648-1651

Okładkę i strony tytułowe projektował Jerzy Rozwadowski
Na okładce wykorzystano portret Bohdana Chmielnickiego z przełomu XVII i XVIII wieku (fragment, malarz nieznany)
Redaktor Jerzy Lewiński
Redaktor techniczny Krzysztof Krempa
Korekta Małgorzata Ziemny
Copyright by Wydawnictwo „Książka i Wiedza", Warszawa 1998
ISBN 83-05-12969-1
A£C%
Wstęp
Tę książkę pisałem bardzo długo. Od chwili, gdy zamarzyło mi się wejście w epokę Sienkiewiczowskiego Ogniem i mieczem i napisałem początkowe zdania pierwszego rozdziału, do postawienia ostatniej kropki - swoistej wiechy zamykającej tekst - minęło co najmniej kilkanaście lat. Byłem pewien, że opisanie dziejów ukraińskiej Koza-czyzny nie zajmie zbyt wiele czasu. Rychło wszakże okazało się, jak zawodne były te obliczenia. To, co zdawało się proste i zwyczajne, niepostrzeżenie obrastało w tajemnice, a znalezione odpowiedzi rodziły nowe pytania. Przybywało nowych źródeł oraz opracowań, ja zaś coraz głębiej wchodziłem w epokę, która przecież i wcześniej nie była mi obca, lecz teraz stała się krainą prawie równie realną, jak dla Alicji druga strona lustra. Czasami zaskakiwała, ale nie budziła niepokoju.
Będąc więc w pewnym sensie człowiekiem tamtej epoki, wiedziałem, ile jej główni bohaterowie popełnili błędów, ile wypowiedziano w gniewie słów niepotrzebnych, ile na darmo przelano braterskiej krwi i jak łatwo zrezygnowano z przyznania racji słabszemu. To, co jawiło się przez pewien czas jako rzeczywista szansa utworzenia Rzeczypospolitej Trojga Narodów, przeobraziło się w utopię, fantazję marzycieli, daleką od jakiejkolwiek możliwości urzeczywistnienia. Tymczasem Bohdan Chmielnicki, którego uważano za buntownika, pomógł ukraińskim współbraciom przyoblec w myśl państwową ideały wolności, niezbyt dotychczas dalekie od spontanicznego anarchizmu. Była to szansa dla obydwu stron, przez niewielu tylko współczesnych dostrzeżona, którą zaprzepaszczono.
Zagubiła się Kozaczyzna wśród wątpliwych sojuszników, mających na uwadze tylko własne interesy; zagubiła się też polska szlachta,
5
niezdolna do zrozumienia prostego przecież faktu, że historia nie stoi w miejscu, że dojrzewają nie tylko ludzie, ale i narody. Narastała wzajemna niechęć, która w końcu przerodziła się w trudną do zwalczenia nienawiść, obrosłą w kompleksy, urazy i rany, odnawiające się co chwila z byle powodu.
Ale historia tak pełna paradoksów i tym razem znalazła pole do popisu. Mimo rozlicznych sporów, kłótni, a nawet starć zbrojnych między Polakami a Ukraińcami okazało się, że są oni skazani na wspólne bytowanie, a ich dziejów w żaden sposób nie da się rozerwać i traktować oddzielnie. Kultura polska bez Ukrainy stałaby się uboga i zaściankowa, podobnie jak ukraińska bez Polski. Również w świadomości społecznej obydwu narodów trwale istniejemy obok siebie, dla siebie i ze sobą.
Henrykowi Sienkiewiczowi i jego genialnemu Ogniem i mieczem zawdzięczamy szczególne zainteresowanie latami 1648-1651, w których toczy się akcja pierwszej części Trylogii. Cokolwiek by pisać o autorze oraz jego dziele, jest to rzecz o postawach ludzi w czasie wielkiej i niesłychanie krwawej wojny, mającej ogromne znaczenie dla wszystkich stron konfliktu. A wojna nie nadaje się do snucia o niej opowieści sentymentalnych i rzewnych. Bo to wprawdzie beznadziejnie głupia, ale prawie wyłącznie męska sprawa. Właśnie dlatego na kartach Ogniem i mieczem tyle ludzkiego okrucieństwa i tak mało wyważonych racji. Dlatego i w tej książce, traktującej o „płonącej Ukrainie", ukazującej rzeczywistość historyczną bez upiększeń, znajdziemy niewiele działań rozsądnych, mnóstwo zaś spontanicznych.
Ale sceneria pozostała ta sama. Te same rozległe, zda się nie mające końca stepy, te same ciemne przepaściste bory, naddniestrzańskie jary, rzeki bogate w ryby, a jutro - pełne niepewności.
Zanurzmy się więc w tamten świat: odległy od naszego, istniejący wyłącznie w czasie przeszłym, a przecież bliski i nam, i Ukraińcom...
Władysław A. Ser czy k
Majówka, październik 1997 roku
Rozdział pierwszy
Krwawy początek „złotego pokoju" na Ukrainie - Kozaczyzna w stosunkach polsko-tureckich - Klęska Tatarów pod Ochmatowem - Misja Tiepola w Polsce i plany wojenne Władysława IV - Fiasko królewskich projektów - Kozaczyzna w nowej sytuacji - Niepokój na kresach
16 grudnia 1637 roku na polach pod Kumejkami, wsią leżącą na prawobrzeżnej Ukrainie, między Mosznami a Rosią, doszło do rozstrzygającego starcia wojsk koronnych, dowodzonych przez hetmana polnego koronnego Mikołaja Potockiego, z kozackimi oddziałami powstańczymi Pawluka i Karpa Skidana. Zacięty bój trwał do późna w nocy i zakończył się porażką buntowników, którzy wycofali się na południowy wschód, aż do odległej od Kumejek mniej więcej sto kilometrów Borowicy. Dopiero po dwóch dniach hetman dopadł uciekinierów, otoczył ich i rozpoczął formalne oblężenie. Wysłany jednocześnie przezeń do obozu powstańców Adam Kisiel zabiegał o ich kapitulację. Obiecał nawet, że powstańczy przywódcy Pawluk i Tomilenko zachowają życie.
W wigilię Bożego Narodzenia starszyzna kozacka, która gotowa była zgodzić się na wszystko, byle unieść cało swoje głowy, podpisała podyktowane przez stronę polską warunki kapitulacji. W umowie kapitulacyjnej zobowiązywała się między innymi do schwytania Skidana, który wcześniej przezornie uszedł z obozu, zgadzała na tymczasowe zwierzchnictwo nad Wojskiem Zaporoskim pułkownika pere-jasławskiego Iliasza Karaimowicza, „który statecznie nie wiąże się do buntów", oraz wyznaczyła posłów do króla, senatu i hetmana wielkiego koronnego Stanisława Koniecpolskiego.
W umowie stwierdzano także:
7
Co się tyczy Zaporoża, czółnów morskich i straży zwyczajnej, obowiązujemy się: iż skoro będzie wskazanie Jaśnie Wielmożnych Ich Mość Panów hetmanów koronnych i komisarzów na to naznaczonych, gotowiśmy ruszyć się; czółny, gdzie będzie rozkazanie, takie popalić, i czerń, która by nad liczbę naznaczoną do straży tam była, z Zaporoża wyprowadzić; co się zaś tyczy samych regestrów, które na ten czas klęską są pomieszane, tedy poddajemy się pod miłosierdzie i wolę Jego Królewskiej Mości i wszystkiej Rzeczypospolitej tudzież Jaśnie Wielmożnych Ich Mościów Panów hetmanów koronnych; są według tego komputu, których Ich Mość Panowie komisarze sporządzą i w takim porządku, w jakim nas same miłosierdzie Jego Królewskiej Mości [...] mieć zechce, i w zupełnej wierze, cnocie i poddaństwie Rzeczypospolitej trwać na potomne czasy będziemy.
Przy kozackiej pieczęci znalazł się podpis: „Bohdan Chmielnicki, imieniem wszystkiego wojska Jego Królewskiej Mości Zaporoskiego, jako pisarz wojskowy przy pieczęci wojskowej ręką własną"1.
Pierwsze tygodnie nowego roku przyniosły krwawe represje, obejmujące niemal całe ukraińskie Naddnieprze. Szlak od Perejasławia do Niżyna, którym przeciągały oddziały Potockiego, wyznaczały teraz liczne szubienice i pale z ciałami straconych powstańców. Szlachta nie poprzestała na tym i na własną rękę szukała zemsty na poddanych.
W połowie lutego 1638 roku w Trechtymirowie rozpoczęto sporządzanie nowego rejestru kozackiego. Rejestrowi musieli teraz składać przysięgę indywidualnie, a nie całymi pułkami jak dotychczas. Kozacy usiłowali ograniczyć represje i po kryjomu wysyłali posłów do Koniecpolskiego, a nawet do samego króla Władysława IV. Ich prośby nie tylko pozostały bez odpowiedzi, ale też - wbrew wcześniejszym obietnicom Kisiela - w czasie obrad sejmu w Warszawie ścięto i poćwiartowano Pawluka wraz z jego dwoma współtowarzyszami. Uprzednio, 6 kwietnia, Koniecpolski zaprezentował ich królowi i jak triumfator rzucił mu pod nogi zdobyte chorągwie. Równocześnie deliberowano nad sposobami zapewnienia spokoju na kresach. Hetman wielki koronny, a zarazem kasztelan krakowski, zaprezentował własną opinię w memoriale Skrypt podany od Jego Mości Pana Krakowskiego [...] na sejmie z strony zatrzymania w porządku Kozaków. Był zwolennikiem rozwiązań radykalnych. Proponował więc, by cała starszyzna kozacka składała się ze szlachty, a na jej czele stał komisarz królewski rezydujący w Trechtymirowie, podlegający bezpo-
5
średnio hetmanowi wielkiemu koronnemu. Prócz tego porządku strzec miała ośmiusetosobowa gwardia opłacana przez Rzeczpospolitą oraz siedmiuset żołnierzy stanowiących garnizon Kudaku. Była to fortecz-ka na prawym brzegu Dniepru, leżąca w pobliżu Siczy Zaporoskiej, zniszczona w 1635 roku przez Kozaków Iwana Sulimy, którą teraz pospiesznie odbudowywano kosztem dwudziestu tysięcy złotych.
Pod koniec kwietnia sejm uchwalił dwie konstytucje: Obrona Ukrainy i Ordynacja Wojska Zaporoskiego regestrowego w służbie Rzeczypospolitej będącego. Ostatnia z nich zawierała stanowcze sformułowania:
Lubo to jest nasze szczególne w sprawowaniu państw tych pragnienie szukać takich okazji, w których by doznawali zawsze wierni poddani naszej łaski królewskiej, lecz iż swawola kozacka tak się bardzo wyuzdała, że też uskramiając ją, przyszło wojsko nasze i Rzeczypospolitej przeciwko nim ruszyć i walkę z nimi stoczyć. A gdy za zdarzeniem Boskim, jako wszystkich wojsk zastępów Pana, pogromiwszy je i poraziwszy, od Rzeczypospolitej wiszące niebezpieczeństwo odwróciwszy, wszelkie tedy dawne ich prawa, starszeństwo, prerogatywy, dochody i insze godności przez wierne posługi ich przodków naszych nabyte, a teraz przez tę rebelię stracone, na wieczne czasy im odejmujemy, chcąc mieć tych, których losy wojny żywych zostawiły za w chłopy obrócone pospólstwo (podkr. W. A. S.)2.
Rejestr ustalono na sześć tysięcy, wyznaczono komisarzy do oznaczenia terytorium, gdzie miały istnieć szczątkowe „wolności" kozackie, mieszkańcom miast zabroniono kontaktowania się z Kozakami, a następnie dość wiernie skopiowano główne założenia projektu Koniecpolskiego.
Jedynie setnicy i atamani mogli być powoływani spośród Kozaków, lecz „dobr...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin