H.P. Lovecraft - Duch ciemności.pdf

(49 KB) Pobierz
(Duch ciemno\234ci.txt - Notatnik)
Duchciemności
Duchciemności.txt
DedykowaneRobertowiBlochowi
Widziałemziejącąpustkęmrocznegoświata,
GdzieczarneplanetykrąŜąbezcelu,
GdziekrąŜąwprzeraŜeniuniezauwaŜalne,
Bezwiedzy,poŜądania,imienia.
Nemezis
OstroŜnibadaczezawahająsięprzedpodwaŜeniempowszechnegoprzekonania,Ŝe
RobertBlakezginąłodpiorunaalbozpowodusilnegonerwowegoszoku,
spowodowanegoelektrycznymwyładowaniem.Tofakt,Ŝeokno,doktóregobył
zwróconytwarzą,niezostałostłuczone,alenaturanierazjuŜdowiodła,Ŝestać
jąnanajdziwniejszeczyny.Wyrazjegotwarzymógłpoprostuwynikaćzdość
specyficznegoukładumięśni,niemającegoŜadnegozwiązkuztym,cozobaczył,
natomiastnotatkiwjegopamiętnikumająniewątpliwyzwiązekzbujnąwyobraźnią
rozbudzonąprzezpowszechniepanująceprzesądyijakieśdawnesprawyprzezniego
odkryte.JeŜelizaśchodzioniezwykłewydarzenia,jakiemiałymiejscew
opustoszałymkościelenaFederalnymWzgórzuwnikliwyanalitykochoczoskojarzy
jezszarlatanerią,świadomączyteŜnieświadomą,zjakąwpewnymstopniuBlake
byłpotajemniezwiązany.
BoprzecieŜofiarabyłapisarzemimalarzemcałkowicieoddanymdziedzinie
mitów,snu,terroruizabobonów,skwapliwieposzukującymsceniefektów
niezwykłychwMilwaukee.ZnałzdajesięróŜnestareopowieści,choćwpamiętniku
temuzaprzecza,ajegośmierćstłumiłazapewnewzarodkujakiśpotwornyŜart,
którymiałpotemznaleźćodzewwliteraturze.
WśródtychjednakŜe,którzybadaliikorelowalicałytenprzypadek,kilku
obstajeprzymniejracjonalnychipowszechnychteoriach.Skłonnisątraktować
Blake'adosłownieiwszczególnysposóbuwypuklająpewnefakty,takiejak
niewątpliwyautentyzmstaregokościelnegozapisu,potwierdzoneistnieniejeszcze
przed1877rokiemznienawidzonejinieortodoksyjnejsekty"GwiezdnaMądrość",
odnotowanezniknięciew1893wścibskiegoreporteraEdwinaM.Lillibridge'a,a
ponadwszystkowyrazniesamowitegolękunawykrzywionejtwarzyzmarłego
młodegopisarza.Jedenspośródowychbadaczywstaniekrańcowegofanatyzmu
wrzuciłdozatokiprzedziwnychkształtówkamieńirówniezadziwiającoozdobioną
metalowąskrzynię,znalezionąwstarejkościelnejiglicyciemnej,bezokien,
niezaśwtejwieŜy,wktórejwymienioneprzedmiotyznajdowałysiępierwotnie,
jakwspomnianejestwpamiętnikuBlake'a.Choćtakszerokozostałotopotępione
zarównoprzezczynnikioficjalne,jakinieoficjalne,człowiekówpowszechnie
szanowanylekarz,przejawiającyzamiłowaniedodziwacznegofolkloru
oświadczył,Ŝeuwolniłziemięodczegoś,cogroziłozbytwielkim
niebezpieczeństwem,abymoŜnabyłoŜyćspokojnie.
Czytelniksammusiałdokonaćwyborumiędzytymidwomaszkołamiopinii.
Dokumentypodająistotneszczegółyzpewnymsceptycyzmem,pozostawiającinnym
naszkicowanieobrazu,jakiwidziałBlakealboudawał,Ŝewidzi.Teraz,po
dokładniejszymzapoznaniusięzpamiętnikiem,wspokojuibezpośpiechu
postarajmysiępodsumowaćtentajemniczyłańcuchwydarzeńzpunktuwidzeniaich
głównegoaktora.
MłodyBlakepowróciłdoProvidencezimąz1934na1935rokizająłpiętro
sędziwegodomuprzyporosłymtrawądziedzińcuopodalCollegeStreetna
szczycieogromnegowzgórzaodstronywschodniej,wpobliŜukampusuBrown
UniversityituŜzazbudowanązmarmurubibliotekąJohnaHaya.Byłotoprzytulne
ifascynującemiejsce,pośródniewielkiejogrodowejoazyprzypominającejwieś,
gdzieogromne,przyjacielskiekotywygrzewałysięwsłońcunadachupobliskiej
szopy.Kwadratowydomwstylugeorgiańskimkrytyniskimdachemześwietlikami,
klasycznedrzwiwejściowezamatorskąrzeźbą,oknazmałymiszybkamiiróŜne
ozdobywczesnodziewiętnastowiecznegorzemiosła.Wewnątrzbyłysześciodziałowe
drzwi,podłogazszerokichdesek,kręteschodywstylukolonialnym,białe
kominkizokresuArama,awtylnejczęścidomukilkapokoipołoŜonychtrzy
stopnieponiŜejnormalnegopoziomu.
ZgabinetuBlake'a,duŜegopokojuodpołudniowegozachodu,zjednejstrony
widaćbyłofrontowączęśćogrodu,podczasgdyzokienodzachoduprzedjednym
znichstałobiurkorozciągałsięwidoknawzgórzeiwspaniałąpanoramę
rozpościerającychsięponiŜejdachówwmieście,spozaktórychjarzyłysię
tajemniczezachodysłońca.Nadalekimhoryzoncierysowałysięrozległepurpurowe
zbocza,anaichtle,wodległościokołodwóchmili,wznosiłosięwidmowe
Strona1
Duchciemności.txt
FederalneWzgórze,najeŜonedachami,niezbytstrome,któregoodległezarysy
falowałytajemniczo,przybierającfantastycznekształty,kiedydymzkominóww
mieściekłębiłsięponadnimiispowijałjeswymioparami.Blakedoznawał
dziwnegouczucia,Ŝepatrzynajakiśnieznanymuwieczystyświat,którymógłby
zniknąćweśnie,choćmoŜebyniezniknął,gdybykiedykolwiekspróbowałgo
odnaleźćiwkroczyćdońosobiście.
KazałsobieprzysłaćzdomuwiększośćpotrzebnychmuksiąŜekikupiłparę
antycznychmeblipasującychdotegomieszkania,poczymzabrałsiędopiórai
pędzla,Ŝyjącsamotnieiwykonującsamodzielniewszystkienajprostszeprace
domowe.Pracownięmiałodpółnocnejstronynapoddaszu,wypełnionąwspaniałym
światłemwpadającymprzezświetliki.Tejzimynapisałpięćnajlepszychopowiadań
"Zwierzęryjącepodziemią","Schodywkrypcie","Shaggai","WdoliniePrath"
oraz"Biesiadnikzgwiazd".NamalowałteŜsześćobrazów,będącychstudium
niesamowitychkrajobrazów.
Ozachodziesłońcaczęstosiadywałprzybiurkuirozmarzonywpatrywałsię
senniewrozległyterenwciemnewieŜeMemorialHallwidoczneponiŜej,
dzwonnicęsąduwstylugeorgiańskim,wyniosłewieŜyczkiwdolnejczęścimiastai
rozmigotany,spiczastozakończonykopiecwoddali,któregonieznaneuliczkii
szczytydachów,rozstawionejakwlabiryncie,Ŝywopobudzałyjegowyobraźnie.Od
kilkuokolicznychznajomychdowiedziałsię,Ŝetorozległezboczejest
zamieszkiwaneprzezWłochów,choćwiększośćzeznajdującychsiętamdomów
pochodzizczasówjankeskich,atakŜeirlandzkich.Częstowpatrywałsięprzez
lornetkęwtennieosiągalnyświat,widocznytylkospozakłębiącegosiędymu,i
wybierałsobieposzczególnedachy,kominyorazwieŜyczkirozmyślającnad
kryjącymisięwnichdziwamipełnymiprzeróŜnychtajemnic.Nawetoglądaneprzez
lornetkęFederalneWzgórzewydawałosięobce,prawiebaśnioweijakbyzwiązanez
nierealnymi,atakniepojętymicudamiznajdującymiwyrazwopowiadaniachi
obrazachBlake'a.WraŜenietrwałojeszczedługopotem,jakwzgórzespowił
fioletowymrokusianybłyskiemlatarńnibygwiazdy,azalewświatłazgmachu
sądowegoiczerwonynapisnabudynkuIndustrialTrustrozsnuwałyłunętak
jaskrawejpoświaty,Ŝenoczdawałasiębyćgroteską.
SpośródwszystkichbudowlinaFederalnymWzgórzunajbardziejfascynował
Blake'aogromny,ciemnykościół.Podczasdniastałpełenniezwykłejgodności,
natomiastozachodziesłońcaogromnawieŜaispiczastaiglicamajaczyłyczernią
natlerozpłomienionegonieba.Wydawałosię,Ŝewznosisięnajakimśspecjalnie
podwyŜszonymterenie,albowiemponurafasadaizaokrąglonaczęśćodpółnocy,z
opadającymdachemiostrozakończonymioknamiodgórywznosiłasięwynioślenad
skupiskiemkalenicikominówotaczającychkościół.Zbudowanyzkamienia,
wyglądałniezwykleponuroisurowo,znaćnanimbyłośladydymuisztormów,
szalejącychprzezcałestuleciaamoŜeidłuŜej.Styl,jakzdołałtostwierdzić
patrzącprzezlornetkę,naleŜałdowczesnegoneogotykupoprzedzającego
majestatycznyokresUpjohna,zawierałteŜlinieiproporcjezokresu
georgiańskiego.Zbudowanybyłzapewnew1810albo1815roku.
Wmiaręjakmijałymiesiące,Blakeobserwowałtęodległą,zdumiewającą
budowlęzcorazwiększymzainteresowaniem.PoniewaŜwolbrzymichoknachnigdy
niepojawiałosięświatło,przekonanybył,Ŝekościółjestopustoszały.Im
dłuŜejsięprzyglądał,tymusilniejpracowałajegowyobraźnia,aŜwkońcu
obudziłotownimnajdziwniejszemyśli.Byłprzekonany,Ŝeowaszczególnaaura
opustoszeniawładanadcałymotoczeniem,nawetgołębieijaskółkistroniłyod
zadymionychokapówkościoła.WokółinnychwieŜidzwonnicdostrzegałliczne
stadaptaków,tutajjednaknigdysięniezatrzymywały.Blakepokazywałten
kościółróŜnymznajomym,aleniktniebyłnaFederalnymWzgórzuiniemiał
pojęcia,cosięterazdziejewtymkościele,niktteŜnieznałjegoprzeszłości.
WiosnąBlake'aogarnąłniepokój.Zacząłpisaćzdawnazaplanowanąpowieść
głównieoprzetrwaniukultuczarownicwMainealezupełniemunieszło.Coraz
więcejprzesiadywałprzyokniewychodzącymnazachódiwpatrywałsięwdalekie
wzgórzeiczarną,krzywąwieŜę,odktórejstroniłyptaki.Kiedynadrzewachw
ogrodziepojawiłysiędelikatnelistki,światokryłonowepiękno,amimoto
Blakebyłcorazbardziejniespokojny.Wtedytowłaśnieporazpierwszyprzyszło
munamyśl,Ŝebysięwybraćdomiasta,potemwejśćśmiałonatajemniczezboczei
znaleźćsięwtymspowitymdymemświecieurojeń.
Podkonieckwietnia,tuŜprzedokrytątajemnicąwiekównocąWalpurgii,Blake
wybrałsięwnieznane.Brnącprzezniezliczonąilośćuliczeknakrańcumiastai
odraŜającezapuszczonepodwórka,natknąłsięwkońcunaalejęprowadzącąwgórę
dozniszczonychwiekamischodów,pochylonychdoryckichportykówidokopułz
zamglonymiszybkami.Czuł,Ŝedrogataprowadzidoznanegooddawna,a
nieosiągalnegoświatazamgłą.Znajdowałysiętamobdrapanebiałoniebieskie
Strona2
Duchciemności.txt
tabliczkiznazwamiulic,którenicdlaniegonieznaczyły,apochwilizauwaŜył
dziwne,ciemnetwarzeprzechodzącychludziinapisywobcymjęzykunadjakimiś
dziwnymisklepami,wbudynkachkoloruwyblakłegobrązu.Nigdzieniedostrzegał
tychprzedmiotów,którewidziałzoddali;takwięcrazjeszczepojął,Ŝe
FederalneWzgórzewidzianezdalekabyłoświatemurojonym,któregonigdynie
dosięgniestopaludzka.
CopewienczaszniszczonafasadakościołaalborozpadającasięiglicawieŜy
wyłaniałysięprzedjegooczami,anirazujednakniedojrzałpoczerniałej,
masywnejbudowli,którejposzukiwał.Kiedyzapytałsprzedawcęwsklepieowielki
kamiennykościół,tentylkouśmiechnąłsięipotrząsnąłgłową,choćmówił
swobodniepoangielsku.BlakewspiąłsięwyŜej,aletutajcałyterenwydałmu
sięjeszczebardziejobcy,oszałamiającylabiryntcichychuliczekbezkreśnie
wiodącychgdzieśnapołudnie.Przeszedłprzezdwiealbotrzyszerokiealejei
wtedywydałomusię,ŜemignęłamuznajomawieŜa.Znowuspytałjakiegośkupcao
masywnykościółzbudowanyzkamieniaitymrazemmógłbyprzysiąc,Ŝezdziwienie,
jakieówokazał,byłosztuczne.Najegociemnejtwarzypojawiłsięlęk,który
chciałukryć,aleprawąrękązrobiłjakiśdziwnyznak.
NaglepolewejstroniewyłoniłasięczarnawieŜanatleprzesłoniętego
chmuraminieba,ponadrzędamibrązowychdachówosłaniającychpokrętneuliczki
prowadzącenapołudnie.Blakezmiejscająrozpoznałiruszyłwtymkierunki,
przezbrudne,niewybrukowaneuliczki,prowadzącewgórędogłównejalei.
Dwukrotniezbłądził,niemiałjuŜjednakodwagipytaćodrogęstarcówanikobiet
siedzącychnaprogachdomów,aniteŜdzieci,którepokrzykującbawiłysięw
błocienaponurychuliczkach.
WreszcienapołudniowymzachodziezobaczyłwyraźniewieŜę,anakońcualei
wznosiłasięogromnakamiennabudowla.Stałprzezmomentnawietrznym,
niezabudowanymplacu,wyłoŜonymbrukiemiotoczonympoprzeciwległejstronie
wysokimmurem.Awięc,koniecjegoposzukiwań,bonawysokim,płaskim
wzniesieniu,otoczonymŜelaznąbarierąizarosłymchwastami,azabezpieczonym
właśnietymusypanymwałemoddzielny,pomniejszyświatwznosiłsięcałesześć
stópnadokolicznymiulicamistałaponura,ogromnabudowla,której
autentyczność,mimozupełnienowejperspektywy,niepodlegałaŜadnej
wątpliwości.
Opustoszałykościółbyłwstaniekompletnegozniszczenia.Niektórekamienne
przyporyzupełniesięrozleciały,akilkadelikatnychkwiatonówledwiewidniało
pośródbrunatnegozielskaitrawy.Okopconegotyckieoknaniebyłynawet
potłuczone,choćfutrynywwielumiejscachpowypadały.Blakezastanawiałsię,
jaktomoŜliwe,Ŝetepomalowanenaciemnekoloryszybkitakdobrzeprzetrwały,
choćwokołobyłotyluchłopców,awiadomo,jakiemajązwyczajechłopcynacałym
świecie.Masywnewrotazachowałysięnietknięteibyłyszczelniezaryglowane.Na
wierzchuobwałowaniaotaczającegocałytenterenznajdowałosięzardzewiałe
Ŝelazneogrodzenie,któregobramanaszczycieschodówprowadzącychodplacu
byłazamkniętanakłódkę.Pustkairozkładokrywałytomiejsceniczymcałun,
natomiastokapy,podktóryminiechciałysięgnieździćptaki,iczarneściany
nieobrośniętebluszczembyłytakponureizłowieszcze,ŜeBlakeniebyłbyw
stanietegowyrazić.
Naplacuznajdowałosięniewieleludzi,leczBlakezauwaŜyłpolicjanta
stojącegoodstronypółnocnej,podszedłwięcdoniego,Ŝebydowiedziećsię
czegośokościele.Byłtowysoki,potęŜnyIrlandczyk,toteŜBlakezdumiałsię,
gdywodpowiedzizrobiłtylkoznakkrzyŜaiszepnął,Ŝeludzietutajnawetonim
niewspominają.NausilnenaleganieBlake'awyjaśniłpośpiesznie,Ŝewłoscy
księŜaostrzegająwszystkichprzedtymkościołemitwierdzą,Ŝezamieszkiwałtu
niegdyśjakiśpotwóripozostawiłswojeślady.Onsamnasłuchałsięotym
potworzeodojca,któryzkoleipamiętałjeszczezdzieciństwaróŜneopowieści.
Dawnymiczasyprzebywałatujakaśsektasektabanitów,któraprzywoływała
strasznerzeczyznieznanychgłębinocy.Sprowadzonozacnegoksiędza,aby
wypędziłto,coprzybyło,choćponiektórzytwierdzili,Ŝetylkoświatło
zdołałobytegodokonać.GdybyŜyłojciecO'Malley,potrafiłbywielepowiedzieć.
TerazjednaknicwięcejzrobićniemoŜna,jaktylkozostawićtowspokoju.
ObecnieniewyrządzajuŜnikomukrzywdy;zaści,którzymieliztymdo
czynienia,juŜnieŜyjąalbosągdzieśdaleko.Ucieklijakszczury,kiedy
zaczęłykrąŜyćzłowieszczepogłoskiwroku1877ikiedyzaczętosięzastanawiać
nadtym,Ŝewsąsiedztwiecoraztoktośbezpowrotnieznika.Któregośdnia,z
brakuspadkobierców,wkroczytuzarządmiastaiprzejmietębudowlęnawłasność,
alenicdobregoniespotkatego,ktosięjejdotknie.Lepiej,abypozostawićto
wspokoju,choćbynawielelat,aŜsięsamorozleci,bowprzeciwnymrazie
zostanąporuszonemoce,którepowinnyspoczywaćnazawszewswejczarnej
otchłani.
Strona3
Duchciemności.txt
PoodejściupolicjantaBlakestałwmiejscuiwpatrywałsięwponurą
strzelistąbudowlę.Poruszyłgodogłębifakt,Ŝetakjakwszystkim,ijemu
wydawałasięgroźna,izastanawiałsię,czywtychstarychopowieściach,o
jakichwspominałpolicjant,tkwichoćziarnoprawdy.Najprawdopodobniejbyłyto
tylkolegendy,doktórychprzyczyniłsięzłowrogiwyglądtegomiejsca,alenawet
jeślitakbyłoistotnie,tojednaztychlegendzostałajuŜpobudzonadoŜycia.
Spozarozproszonychchmurwyłoniłosiępopołudniowesłońce,aleniebyłojuŜ
wstanierozjaśnićpokrytychplamamiisczerniałychścianstarejwieŜy
wyrastającejzwysokiegowzniesienia.Dziwne,Ŝewiosennazieleńnieobjęła
brązowych,uschniętychzaroślinaotoczonymŜelaznymogrodzeniemdziedzińcu.
Blakespostrzegł,ŜebezwiedniezbliŜyłsiędoobwałowaniaizardzewiałegopłotu
wnadziei,ŜemoŜeznajdziejakieśprzejście.Tapoczerniałaświątyniawabiła
nieprzeparcie.WpobliŜuschodówniebyłoŜadnegootworuwogrodzeniu,jednakŜe
odstronypółnocnejokazałosię,Ŝebrakujekilkuprętów.Mógłwejśćposchodach
iwąskimobmurowaniemnazewnątrzogrodzeniadostaćsiędootworu.Skorowszyscy
takdrŜąprzedtymmiejscem,nienapotkazestronytutejszychmieszkańcówna
Ŝadensprzeciw.
NimktokolwiekzdąŜyłzauwaŜyć,znalazłsięnagórzeiwewnątrzogrodzenia.
Wtedyobejrzałsię,anaplacukilkaosóbnajwyraźniejcofałosiędotyłu
wykonująctakisamznakprawąręką,jakwłaścicielsklepu,kołoktórego
przechodził.Kilkaokienzamknęłosięzhukiem,ajakaśtęgakobietawypadłana
ulicę,abywciągnąćgrupkędziecidorozpadającegosię,niepomalowanegodomu.
OtwórwpłociemoŜnabyłoprzejśćbeztrudu,toteŜpochwiliBlakeprzedzierał
sięjuŜpośródzbutwiałej,skotłowanejgęstwinyzaroślinaopustoszałym
dziedzińcu.Tuiówdziewalałysięzniszczoneresztkikamieninagrobkowych,
świadcząceotym,Ŝeniegdyśgrzebanowtymmiejscuzmarłych;musiałytobyć
jednakbardzoodległeczasy.Tenmasywnykościółrobiłzbliskaprzytłaczające
wraŜenie,jednakŜeBlakezwalczyłogarniającygodziwnynastrójizbliŜyłsię
chcącwypróbowaćtrzyogromnewrotawefrontowejczęścikościoła.Wszystkiebyły
jednakmocnozaryglowane,wobectegopostanowiłobejśćdokołatęcyklopową
budowlęwposzukiwaniujakichśmniejszychdrzwialbojakiegośmoŜliwegodo
pokonaniaotworu.Niebyłpewien,czyrzeczywiściepragniedostaćsiędośrodka
tejnawiedzonej,opustoszałejimrocznejświątyni,jednakŜejejtajemniczość
przyciągałagonieprzeparcie.
Ziejąceczarnąpustkąiniezabezpieczonepiwniczneoknonatyłachkościoła
zapewniałodogodneprzejście.ZajrzawszydośrodkaBlakezobaczyłpodziemną
czeluśćwypełnionąpajęczynąikurzemilekkorozjaśnionąpromieniami
zachodzącegosłońca.Rumowiskogruzu,starebaryłki,połamanemebleiskrzynki
oto,codojrzał,choćwszystkopokrywałcałunkurzuzacierającywyrazistość
wszelkichkonturów.Pokryterdząresztkipiecadoogrzewaniaświadczyły,Ŝe
budynektenbyłwuŜyciujeszczewczasachwiktoriańskich.
Jakwzamroczeniu,prawienieświadomie,Blakewczołgałsięprzezokienkoi
stanąłnabetonowejpodłodzepokrytejgrubąwarstwąkurzuigruzem.Piwnicabyła
ogromna,bezŜadnegoprzepierzenia,awodległymprawymrogu,mimogęstego
mroku,zauwaŜyłczarne,łukowatesklepienie,najwyraźniejprowadzącekuschodom.
Zawładnęłonimprzytłaczająceuczucie,gdysobieuświadomił,Ŝeznajdujesię
wewnątrztegowidmowegobudynku,alestarałsięjezwalczyćpróbującsię
zorientowaćwotoczeniu.Znalazłcałą,nietkniętąbaryłkęwzwałachkurzui
potoczyłjąpodokno,Ŝebyułatwićsobiewyjście.Następnie,zebrawszysięna
odwagę,ruszyłprzeztęobszerną,wypełnionąpajęczynąprzestrzeńwkierunku
łukowategosklepienia.Prawiedławiącsięwszechobecnymkurzemicałyomotany
pajęczynądotarłdozniszczonychschodówprowadzącychwzupełnąciemność.Nie
miałŜadnegoświatła,wymacywałdrogęrękami.Naostrymzakręcienapotkał
zamkniętedrzwi,uktórychpokrótkichposzukiwaniachodnalazłstarąklamkę.
Otworzyłysiędowewnątrzkorytarza,wyłoŜonegozjedzonąprzezkornikiboazerią,
doktóregoprzedostawałosiętrochęświatła.
StanąwszynaparterzeBlakezacząłbłyskawiczniebadaćteren.Wszystkie
wewnętrznedrzwibyłyniezamknięte,mógłwięcswobodnieprzechodzićz
pomieszczeniadopomieszczenia.OgromnanawarobiławprostniesamowitewraŜenie,
tumanyizwałykurzupokrywałyławki,ołtarz,ambonęzklepsydrąidaszeknad
nią,agrubepajęczelinyciągnęłysiępomiędzyostrozakończonymiłukami
sklepieniakruŜganku,oplatająclicznegotyckiekolumny.Nadcałymtymmilczącym
pustkowiemigrałoodraŜająceołowianeświatło,bopromieniezachodzącegosłońca
przedostawałysiępoprzezprawieŜeczarneszybkiwoknachabsydy.
Malowidłanatychszybkachpokrywałotylekurze,Ŝeniesposóbbyłosię
zorientować,coprzedstawiają,aleto,cozdołałodróŜnić,raczejmusięnie
podobało.WzorybyływprzewaŜającejczęścikonwencjonalne,aponiewaŜposiadł
znajomośćwszelkiegodziwnegosymbolizmu,dopatrzyłsięwśródnichpowiązaniaze
Strona4
Duchciemności.txt
staroŜytnymimalowidłami.Kilkapostaciświętychmiałowyraznudy,niepomnychna
krytycyzmwiernych,zaśjednozokienzdawałosiębyćtylkociemnąprzestrzenią
zrozrzuconymispiralamidośćdziwnegoblasku.KiedyBlakeodwróciłwzrokod
okien,zauwaŜył,ŜeokrytypajęczynąkrzyŜnadołtarzemniejestnormalnym
krzyŜem,aleprzypominapierwotnykrzyŜaukhalboansatazmrocznychegipskich
czasów.
Wzakrystii,znajdującejsięzaabsydą,Blakeznalazłspróchniałebiurkoi
półkiaŜdosufitupełnezbutwiałych,rozpadającychsięksiąŜek.Tutajporaz
pierwszydoznałprawdziwegowstrząsu,botytułytychksiąŜekokazałysiębardzo
wymowne.Byłytoczarne,zakazaneksięgi,ojakichwiększośćzdrowychnaumyśle
ludzinigdywŜyciuniesłyszałaalbonajwyŜejwieśćonichdocieraław
potajemnychipełnychlękuszeptachwyjętyspodprawaiprzeraŜającyskarbiec
sekretówwątpliwejnaturyistarychreguł,którewsączałysiębezustanniew
strumieńczasu,począwszyodepokipierwotnegoczłowieka,anawetodokresutych
mrocznych,legendarnychdni,kiedyniebyłojeszczeludzi.Blakeniektóreztych
ksiąŜekczytałłacińskąwersjęodraŜającejksiąŜki"Necronomicon",złowróŜbną
"LiberIvonis",niesławną"CultesdesGoules"Comte'ad'Erlette,
"UnaussprechlichetKulten"vonJunztaorazstaregoLudvigaPrinnadiaboliczną
księgę"DeVermisMysteriis".Inneznałtylkozesłyszeniaalbowogóleonich
niewiedzał,jaknaprzydład"PnakoticManuscripts","BookofDzyan"oraz
rozpadającysięwoluminzupełnienieokreślonegocharakteru,zawierającyjednak
znakiiwykresyoszałamiające,nieobceczłowiekowistudiującemuokultyzm.A
więckrąŜącetutajpogłoskiniebyłybezpodstawne.Tomiejscestanowiłoniegdyś
siedzibęzłastarszegoniŜludzkośćioszerszymzasięguniŜznanynam
wszechświat.
Wrozlatującymsiębiurkuznajdowałasięoprawnawskóręksięgazapisów,
wypełnionanotatkamiwjakimśdziwnymkryptograficznympiśmie.Rękopisskładał
sięzpowszechnieznanychtradycyjnychsymboliuŜywanychdzisiajwastronomii,a
niegdyśwalchemii,astrologiiiinnychwątpliwychsztukachbyływięcsłońce,
księŜyc,planety,postacieiznakizodiakuzgrupowanenacałychstronicach
tekstu,zodstępamiiparagrafami,coświadczyłootym,ŜekaŜdysymbol
odpowiadałjakiejśliterzealfabetu.
Wnadziei,Ŝepotemrozszyfrujetenkryptogram,BlakewsunąłksiąŜkędo
kieszenipłaszcza.Wieleksiągstojącychnapółkachtakgozafascynowało,Ŝe
postanowiłjejeszczekiedyśwypoŜyczyć.Dziwiłsię,Ŝetakdługostałyprzez
nikogonietknięte.CzyŜbybyłpierwszymczłowiekiem,któryprzezwycięŜyłten
paraliŜującyitakpowszechnylęk,zpowoduktóregotomiejsceprzez
sześćdziesiątlatbyłoopustoszałeinikttunawetniezajrzał?
DokonawszyinspekcjiparteruBlakeruszyłprzezcałąwidmowąnawęku
frontowejkruchcie,gdziedojrzałdrzwiischodyprowadzącezapewnedo
sczerniałejwieŜyiiglicytakdobrzemuznanychzodległości.Wspinaniesię
byłodoświadczeniemzaskakującym,bokurzzalegałcałymipokładami,zaśpająki
tutaj,wtymzaduszonymmiejscu,zadziałałynajowocniej.Schodybyłykręte,z
wąskimidrewnianymistopniami,acopewienczasmijałBlakeprzesłoniętekurzem
okna,zktórychrozciągałasięprzyprawiającaozawrótgłowypanoramamiasta.
ChoćniewidaćbyłoŜadnychlin,spodziewałsięznaleźćjedenalbonawetkilka
dzwonówwtejwieŜy,którejwąskie,osłonięteŜaluzjamiostrołukoweokna
obserwowałtakczęstoprzezlornetkę.Spotkałogojednakrozczarowanie,bokiedy
wspiąłsięjuŜnasamszczytschodów,niedostrzegłŜadnychdzwonów,a
znajdującesiętampomieszczeniepoświęconebyłozupełnieinnymcelom.
Miałojakieśpiętnaściestópkwadratowychiczteryostrołukoweokna,przez
któresączyłosięsłabeświatło,byłybowiemosłonięteokiennicamizprzegniłych
juŜdesek,którezostałypotemumocowanenastępnymiszczelnymiokiennicami,
takŜejuŜzbutwiałymi.Pośrodkuzakurzonejpodłogiwznosiłsiękamiennyfilaro
dziwnymdosyćkształcie,okołoczterechstópwysoki,średnicyzaśokołodwóch
stóp,pokrytywszędziewyrytyminiezbytstarannieizupełnienieczytelnymi
hieroglifami.Nafilarzespoczywałametalowaskrzyniaoniesymetrycznych
wymiarach;uniesionapokrywatrzymałasięnazawiasach,awśrodkuznajdowało
sięcoś,copodkurzem,nagromadzonymprzezdziesiątkilat,wyglądałonajakiś
przedmiotwkształciejajkaalboteŜnieregularnejkuliwielkościokołoczterech
cali.Wokółfilarastałokołemsiedemgotyckichkrzesełzwysokimoparciem,
całkiemnieźlezachowanych,azanimi,wzdłuŜścianwyłoŜonychciemnąboazerią,
widniałosiedemwielkichposągówzkruszącegosię,pomalowanegoczarnąfarbą
gipsu,przypominającegozagadkoworzeźbionemegalityztajemniczejWyspy
Wielkanocnej.Wjednymrogutegoomotanegopajęczynąpomieszczeniaznajdowała
siędrabinawmontowanawścianę,poktórejwchodziłosiędodrzwizapadowych,a
prowadzącychdopozbawionejokieniglicy.
KiedyBlakeprzywykłdotegosłabegooświetlenia,zauwaŜyłdziwne
Strona5
Zgłoś jeśli naruszono regulamin