H.P. Lovecraft - Kolor Z Przestworzy.pdf

(56 KB) Pobierz
kolor z przestworzy.txt - Notatnik
kolorzprzestworzy.txt
NazachódodArkhamwznosząsiędzikiewzgórza,adolinyporastajągłębokie
lasy,którychjeszczenigdynietknęłasiekiera.SątamteŜmroczne,ciasne
wąwozy,awnichfantastyczniepochylonedrzewaisączącesięwąskiestrumyki,
gdzienigdyniedocierasłońce.Nałagodnieopadającychzboczachprzycupnęły
farmystare,kamienne,omszałechatyipodosłonąogromnychwystępów
skalnychdumająwieczyścienadprastarymitajemnicamiNowejAngliiwszystkiesą
terazopustoszałe,szerokiekominysiękruszą,awyłoŜonegontemścianygroźnie
wypaczałysiępodniskimidwuspadowymidachami.
Dawnimieszkańcywynieślisięstąd,anowyprzybyszezinnychstronniemają
ochotysiętutajosiedlić.PróbowalijuŜKanadyjczycyfrancuskiegopochodzenia,
próbowaliWłosi,pojawilisięteŜPolacy,aleodeszli.Dziejesiętakniez
powoduczegoś,cotuwidać,słychaćczyteŜczegomoŜnadotknąć,alezpowodu
czegoś,comieścisiętylkowsferzewyobraźni.Miejscetowłaściwieniepobudza
wyobraźni,aleteŜniezapewnianocąspokojnychsnów.ChybatowłaśniezraŜa
przybyszówzobcychstron,bostaryAmmiPiercenigdyjeszczesłowemnie
wspomniałimotym,copamiętaztychdziwnychdni.TylkoAmmi,odlatjuŜ
niezbytsprawnyumysłowo,wciąŜtutajmieszkaitylkoonjedenmówiczasemo
tamtychdziwnychdniach,amaodwagęmówić,bojegodomstoiwpobliŜuotwartych
póliuczęszczanychdrógwokółArkham.
Niegdyśdrogawiodłaprzezwzgórzaidoliny,tamgdzieterazrozciągasię
przeklętewrzosowisko,jednakŜeludzieprzestalizniejkorzystaćizbudowano
nową,skręcającądalekonapołudnie.NawetterazmoŜnaznaleźćśladystarej
drogipośródporastającegotunanowogąszczu,aczęśćznichtrwaćjeszcze
będziewtedy,gdypołowędolinpokryjezbiornikwodny.Wtedyzostanąwycięte
mrocznelasy,aprzeklętewrzosowiskobędziedrzemaćgłębokopodbłękitną,
rozmigotanątafląwody,wktórejprzeglądaćsiębędzieniebo.Tajemniceowych
dziwnychdnizjednocząsięztajemnicamigłębiwodnychiztajemnąwiedzą
staregooceanuorazwszystkimisekretamipierwotnegoświata.
Kiedywybierałemsiępomiędzytewzgórzaidoliny,Ŝebyzbadaćteraz
przeznaczonynanowyzbiornikwodny,powiedzianomi,Ŝejesttowrogiemiejsce.
PowiedzianomitowArkham,aponiewaŜjesttobardzostaremiasto,wktórym
krąŜąrozlicznelegendyoczarownicach,uznałem,ŜeowazłowrogośćwiąŜesięz
tym,cowciągustuleciopowiadałydzieciombabki.Określenie"przeklęte
wrzosowisko"wydałomisiębardzodziwneiteatralne.Zastanawiałemsię,wjaki
sposóbznalazłosięwpurytańskimfolklorze.Apotemzobaczyłemtomroczne,
biegnącenazachódkłębowiskowąwozówiurwiskskalnychiprzestałemsięnadtym
zastanawiać,pochłoniętyjedyniejegostarątajemnicą.Byłranek,kiedyje
ujrzałem,alemrokzalegałtamzawsze.Drzewarosłygęsto,aichpniebyłytak
ogromne,ŜeniesposóbbyspotkaćimpodobnewzdrowychlasachNowejAnglii.W
mrocznychprześwitachmiędzydrzewamipanowałazbytwielkacisza,apodłoŜebyło
zbytgrząskieodwilgotnegomchuinawarstwiającegosięwprzeciągu
niezliczonychlatrozkładu.
Naotwartychprzestrzeniach,główniewzdłuŜstarejdrogi,widniałydrobne
farmynazboczachwzgórza;byłytoalboskupiskakilkubudynków,albotylko
jedenczydwa,abywało,Ŝesterczałzaledwiesamotnykominczyprzysypana
ziemiąpiwnica.KrólowałytuchwastyikrzakiróŜypolnej,awzaroślach
rozlegałsięszelestjakichśtajemniczychstworów.Wszystkodokołaspowijały
oparyniepokojuismutku;wszystkowydawałosięnierealneigroteskowe,tak
jakbyjakieśistotneogniwoperspektywyczyświatłocienizostałoskierowanena
opak.Niedziwiłemsię,Ŝeprzybyszezobcychstronniechcielisiętu
zatrzymywać.bosentutajbyłprawiewykluczony.AŜnadtoprzypominałoto
scenerięSalvatoraRosi,groźnydrzeworytzopowieściniesamowitej.
AjednaktowszystkoniebyłojeszczetakprzeraŜającejakprzeklęte
wrzosowisko.Przekonałemsięotymwtymmomencie,kiedyznalazłemsięwgłębi
rozległejdoliny;Ŝadneinneokreślenieniepasowałobydotegomiejsca,takjak
Ŝadneinnemiejsceniepasowałobydotegookreślenia.Mogłosięwydawać,Ŝe
poetastworzyłowąfrazęujrzawszytenwłaśnieregion.Rozejrzawszysiędokoła
pomyślałem,Ŝewszystkochybatutajstrawiłogień;aledlaczegonicnowegonie
wyrosłonaowychpięciuakrachszaregopustkowiarozciągającegosiępodgołym
niebem,którepośródtychlasówipólwyglądałojakspalonejakimśkwasem?
SięgałoonodalekonapółnocwzdłuŜdawnejdrogi,alewdzierałosięteŜina
drugąjejstronę.Ogarnęłamniedziwnaniechęćnasamąmyśl,Ŝemamtampójść,
aleprzecieŜmusiałem,botegowymagałamojamisja.Nacałejtejrozległej
przestrzeniniebyłoŜadnejroślinności,jedyniemiałkiszarypyłczypopiół,
któregochybajeszczenigdynietknąłwiatr.Pobliskiedrzewabyłyschorzałei
karłowate,awieleuschłychpnisterczałowgóręalboleŜałomurszejącnabrzegu
tegopustkowia.Kiedyprzechodziłemoboknichwpośpiechu,zauwaŜyłempoprawej
stronierumowiskocegiełikamieni,pozostałośćpostarymkominieipiwnicy,a
Strona1
kolorzprzestworzy.txt
takŜeziejącączerniąotchłańporzuconejstudni,zktórejunosiłysięstęchłe
opary,tworzącwpromieniachsłońcanajdziwniejszekształty.Nawetdługie,
mrocznelesisteurwiskowznoszącesięzatympustkowiemwydawałosięprzez
kontrastbardzoprzyjemne;przestałymniejuŜterazzdumiewaćbojaźliweszepty
mieszkańcówArkham.WpobliŜuniebyłoŜadnegodomostwaaninawetruin;i
dawnymiczasytomiejscechybateŜmusiałobyćbezludneiodosobnione.O
zmierzchu,drŜącprzedpowtórnymprzemierzaniemtegozłowieszczegomiejsca,
wróciłemdomiastajuŜokręŜnądrogą,skręcającąnapołudnie.Marzyłemskrycie,
abynaniebiepojawiłysięchmury,gdyŜdziwnylękwdarłsiędomejduszyz
powodurozciągającejsięnademnągłębokiejpróŜninieba.
WieczorempytałemróŜnychstarychludziwArkhamoprzeklętewrzosowisko,a
takŜe,coznaczyokreślenie"dziwnedni",któretakwieluspośródnichniejasno
wymieniało.Nieotrzymałemjednakjasnejodpowiedzipozatym,Ŝetajemnicawcale
niejesttakdawna,jaksobiewyobraŜałem.Niewiązałosiętozjakąśstarą
legendą,alezczymś,comiałomiejscejeszczezaŜyciatych,zktórymi
rozmawiałem.Zdarzyłosiętowlatachosiemdziesiątych,kiedytopewnarodzina
zniknęłaczyteŜzostałazamordowana.Ludzie,zktórymirozmawiałem,niebylico
dotegozgodni,aponiewaŜwszyscymidoradzali,abymniezwracałuwagina
szaloneopowieścistaregoAmmiegoPierce'a,odnalazłemgonazajutrzrano,
dowiedziawszysię,Ŝemieszkasamotniewwiekowej,rozpadającejsięchacie,na
skrajuleśnejgęstwiny.Byłatobardzostarachata,zktórejzaczynałasięjuŜ
dobywaćwońrozkładu,takcharakterystycznadlazaniedbanychdomów.Tylko
natarczywympukaniemmogłemwyciągnąćzłóŜkategostarca,akiedydoczłapałsię
zalęknionydodrzwi,najwyraźniejniebyłucieszonymojąwizytą.Niebyłtak
słaby,jakmyślałem,aleoczydziwniemusięzapadły,aniedbałyubióribiała
brodanadawałymuwyglądczłowiekasteranegoŜyciemiposępnego.
Niewiedziałem,wjakisposóbnajlepiejbyłobygonakłonićrozmowy,
stworzyłemwięcpozoryinteresu;zwierzyłemmusięzmojejinspekcjiterenui
zadałemmukilkamałoznaczącychpytańodnośnieokolicy.MiałŜywszyumysłibył
owielebardziejinteligentny,niŜprzypuszczałem,animsięspostrzegłem,pojął
równieduŜo,jakkaŜdyczłowiek,zktórymzdarzyłomisięrozmawiaćwArkham.
ByłcałkieminnyniŜciwszyscywieśniacy,jakichpoznałemnawydzielonych
obszarach,przeznaczonychpodzbiornikwodny.Nieprotestowałzpowodu
zniszczeniawielumilstarychlasówifarm,choćzapewneprotestowałby,gdyby
jegodomznajdowałsięnaterenieprzyszłegojeziora.Znaćponimtylkobyło,Ŝe
doznałulgi;ulgizpowodulasu,jakimiałspotkaćprastaremrocznedoliny,po
którychwędrowałprzezcałeŜycia.Wolał,ŜebyzalałajewodaŜebybyłozalała
jezarazpotychdziwnychdniach.Jegoochrypłygłosprzycichł,pochyliłsię
całydoprzodu,apalcemprawejrękizdrŜeniemzacząłwskazywaćkierunek,co
robiłonajegorozmówcywstrząsającewraŜenie.
Wtedywłaśnieusłyszałemtęopowieść,akiedysnułjąochrypłym,toznów
ściszonymdoszeptugłosem,coraztowstrząsałmnądreszcz,choćbyłtodzieńw
pełnilata.Częstomusiałemgoprzywoływaćztejchaotycznejplątaniny,dobierać
naukowezwroty,którezachowałjeszczewosłabionejjuŜ,papuziejpamięciz
zasłyszanejrozmowyprofesorów,wypełniaćluki,wktórychprzerywałasię
ciągłośćizatracałsięsenslogiczny.Kiedyskończył,przestałemsiędziwić,Ŝe
jegoumysłuległzachwianiualboŜeludziezArkhamniechcąwielemówićo
przeklętymwrzosowisku.Jeszczeprzedzachodemsłońcapośpieszyłemdohotelu,
Ŝebyniewidziećrozbłyskującychnademnągwiazdnapustymniebienastępnego
dniawróciłemdoBostonuabyzłoŜyćrezygnacjęzmojejposady.NiemogłemjuŜ
powrócićdotegomrocznegochaosustaregolasuiwzgórzanispojrzećrazjeszcze
naspopielałeprzeklętewrzosowisko,gdzieczarnastudniaobokrumowiskacegieł
ikamieniziejeotchłanią.Wkrótcepowstanietamzbiornikwodnyiwszystkie
staretajemnicezostanąukrytenazawszewjegogłębinie.Aleniesądzę,abym
kiedykolwiekjeszczemiałochotęodwiedzićtomiejscenocą,ajuŜnapewnonie
wtedy,gdyniebobędzieusianezłowieszczymigwiazdami,izanicwświecienie
napiłbymsięwodywArkham.
Wszystkozaczęłosię,jakpowiedziałstaryAmmi,odmeteorytu.Dawniej,od
czasujaksądzonoczarownice,nieopowiadanotuŜadnychniesamowitychlegend,
alenawetwtedyowelasyniebudziłytakiegolęku,jakmaleńkawysepkaw
Miskatonic,gdziediabełmiałswójdwórkołodziwnegokamiennegoołtarza
pamiętającegodnijeszczesprzedczasówIndian.Niebyłotulasów,wktórych
straszyło,aichfantastycznymroknieprzeraŜałnikogo,aŜdoowychdziwnych
dni,kiedytowpołudniepojawiłasięnaniebiebiałachmura,rozległasięseria
grzmotów,azdoliny,wgłębilasu,uniósłsiękłąbdymu.Jeszczeprzed
nastaniemnocycałeArkhamusłyszałoowielkiejskale,któraspadłazniebai
wbiłasięwziemięprzystudniNahumaGardnera.DomjegopołoŜonybyłwmiejscu,
któremiałosięstaćprzeklętymwrzosowiskiemschludny,białydomNahuma
Strona2
kolorzprzestworzy.txt
Gardnerapośródurodzajnychogrodówisadów.
Nahumwybrałsiędomiasta,byopowiedziećludziomotymkamieniu,apo
drodzewstąpiłteŜdoAmmiegoPierce'a.Ammimiałwtedyczterdzieścilati
wszystkieteniezwykłezdarzeniamocnomusięwyryływpamięci.Następnegodnia
ranoudałsięzŜonąitrzemaprofesoramizUniwersytetuwMiskatonic,aby
obejrzećtego"nieziemskiegoprzybysza"znieznanychgwiezdnychprzestworzy,i
wszyscysięzdziwili,dlaczegoNahummówiłwczoraj,Ŝejesttakogromny.
Skurczyłsię,wyjaśniłNahum,wskazującnawielkibrązowykopiecsterczącynad
rozwalonąziemiąispalonątrawą,tuŜprzystarejstudnizŜurawiemnafrontowym
podwórkuNahuma;mądrzyprofesorowieorzeklijednak,Ŝekamieniesięniekurczą.
BezprzerwywydobywałsięzniegoŜar,aNahumdodał,Ŝewnocybiłzniego
blask.Profesorowiestuknęliwkamieńgeologicznymmłotkiemiokazałosię,Ŝe
jestzdumiewającomiękki,takjakbybyłzplastyku.WydrąŜyliraczejniŜ
odłupalikawałektegookazu,abyzabraćdocollege'udlacelówbadawczych.
WłoŜyligodostaregowiadrapoŜyczonegoodNahuma,bonawettenmałykawałeczek
wciąŜbyłgorący.Wpowrotnejdrodzezatrzymalisięnakrótkiodpoczyneku
Ammiegoibyliniepomierniezdziwieni,gdypaniPiercedoniosłaim,Ŝeodłamek
kamieniacorazbardziejsięzmniejszaiwypaladnowiaderka.Rzeczywiścienie
byłduŜy,aleuznali,Ŝemusieliwziąćmniejszy,niŜimsięwydawało.
Następnegodniaadziałosiętowczerwcuroku1882profesorowiewybrali
sięponowniedoNahumawielcezafascynowani.PodrodzeznowuwstąpilidoAmmiego
iopowiedzielimuodziwnymzachowaniutegookazuiotym,Ŝezniknąłbezśladu,
gdywłoŜyligodoszklanejprobówki.ProbówkateŜzresztązniknęłaiuczeni
napomknęlicośodziwnympokrewieństwietegokamieniazkrzemem.Zachowywałsię
wprostniewiarygodniewichdobrzewyposaŜonymlaboratorium;podgrzewanywęglem
drzewnymniewykazywałŜadnejreakcjianiniewydzielałgazów,dawałreakcję
ujemnązboraksem,nieulatniałsięwŜadnejmoŜliwejdoosiągnięcia
temperaturze,nawetwtlenowodorowejdmuchawce.Nakowadełkuokazałsięwysoce
elastyczny,awciemnościwyraźnieświecił.Niebyłosposobu,abygoochłodzić,
cowprowadziłocałycollegewstanwielkiegozdumienia;natomiastprzy
podgrzewaniupodspektroskopemroztaczałbłyszczącekręgiobarwachzupełnie
niespotykanychwnormalnymspektrum.Wywołałotozapierającedechdyskusjeo
nowychelementach,dziwacznychoptycznychwłaściwościachiwieluinnychcechach,
októrychzaskoczeniludzienaukimajązwyczajrozprawiać,kiedysięzetknąz
nieznanym.
ChoćwciąŜbyłgorący,postanowiligojednakwypróbowaćwtygluzapomocą
róŜnychskładników.Wodaniedziałała.KwassolnyteŜniedziałał.Kwasazotowy
inawetwodakrólewskatylkorozpryskiwałysięzsykiemwzetknięciuztą
rozŜarzoną,odpornąnawszystkomasą.Ammimiałtrudnościzprzypomnieniemsobie
kolejnychskładników,alerozpoznawałwszystkie,wmiaręjakjewymieniałemw
odpowiedniejkolejności.Byłwięcamoniakisodakaustyczna,alkoholieter,
przyprawiającyomdłościsiarczekwęglaidziesiątkiinnychskładników;mimoŜe
wmiaręupływuczasuodłamekkamieniacorazbardziejtraciłnawadze,ajegoŜar
zdawałsięjakbytrochęwygasać,wciąŜniewidaćbyło,abyktórykolwiekze
stosowanychskładnikówzadziałałchoćbywnajmniejszymstopniu.Byłtobez
wątpieniametal.Miałcechymagnetyczne,toteŜniebudziłowątpliwości;apo
zanurzeniuwróŜnychroztworachkwasupojawiałysięjakbyledwiewidoczneślady
figuryWindmänstätten,spotykanenaŜelaziemeteorytów.KiedystwierdzonojuŜ
znaczneochłodzenie,dokonanopróbywszkle;tęresztkę,jakapozostałazcałego
kawałkawtokuprzeprowadzanychdoświadczeń,umieszczonowszklanejprobówce.
Rano,następnegodnia,okazałosię,Ŝewszystko,wrazzprobówka,zniknęłobez
śladu,pozostałatylkozwęglonaplamanadrewnianejpółcewmiejscu,gdziestała
probówka.
OpowiedzielitoAmmiemuprofesorowie,kiedyzatrzymalisięprzedjego
drzwiami,irazjeszczewybralisięrazem,Ŝebyobejrzećdokładniejtego
kamiennegowysłańcazgwiazd.TymrazemŜonaAmmiegonieposzłaznimi.Meteoryt
zmniejszyłsiębardzowyraźnie,takŜenawettrzeźwomyślącyprofesorowienie
moglipoddaćwwątpliwośćtejoczywistejprawdy.Wokółskurczonejbrązowejbryły
kołostudniwidniałoterazpustemiejsce,pozostałotylkowklęsłaziemia;
poprzedniegodniabryłamiaławprzekrojudobresiedemstóp,terazzaledwie
pięć.WciąŜbyłagorąca,auczeniobserwowalijejpowierzchnięzogromnym
zaciekawieniem,starającsięoddzielićjednocześniemłotkiemidłutemdrugi,
trochęwiększykawałek.Tymrazemzatopilidłutogłębiej,awtedyprzekonali
się,Ŝejądrotejbryłyniejestjednolite.
Odsłonilicoś,cozdawałosiębyćbocznąścianąduŜejkuliosadzonejwewnątrz
masy.Jejkolor,przypominającykręgiwdziwnymspektrummeteorytu,byłprawie
niedoopisania;itylkoprzezanalogięnazwalitokolorem.Zbudowanabyłaz
lśniącejmaterii,aprzydotykuokazałasiękruchaipustawśrodku.Jedenz
Strona3
kolorzprzestworzy.txt
profesorówmocniejuderzyłmłotkiem,awtedyrozległosięjakbynerwowe,krótkie
syknięcie.Nicsięzjejwnętrzaniewydobyło,aleporozłupaniuzniknęłabez
śladu.Pozostałoponiejjedyniepusteokrągłewgłębienieośrednicyokoło
trzechcaliiwszyscymielinadzieję,Ŝeodkryjąteraznastępnąkulę,skorota
zniknęła.
Przypuszczenieokazałosięmylne;zaczęliwiercićwbrylewposzukiwaniu
następnych,alebezowocnie,wobectegoodjechaliznastępnymkawałkiem,któryw
laboratoriumokazałsięrówniezagadkowy,jakpoprzedni.MiałtakŜekonsystencję
plastyku,byłgorący,wykazywałcechymagnetyczne,lekkopolśniewał,wmocnych
kwasachodrobinęsięochładzał,posiadałzupełnienieznanewidmospektrum,pod
wpływempowietrzazmniejszałsię,działałnazwiązkikrzemuniszcząco,aleione
teŜniszcząconańdziałały,amimotoniesposóbbyłozidentyfikowaćŜadnych
bliŜejokreślonychcech;pozakończeniuwszelkichbadańnaukowcymusielizgodnie
stwierdzić,Ŝeniesąwstaniegonigdziezaklasyfikować.NieprzynaleŜałdo
ziemi,byłfragmentemczegośzzewnątrz;miałcechypozaziemskieipodlegał
jakimśobcymprawom.
Tejnocyszalałaburza,agdynazajutrzprofesorowiewybralisiędoNahuma,
spotkałoichgorzkierozczarowanie.Kamień,przyswoichwłaściwościach
magnetycznych,musiałmiećjeszczeszczególnewłaściwościelektryczne,poniewaŜ,
jaksięwyraziłNahum,"przyciągałpioruny"zeszczególnączęstotliwością.
Farmerwidział,ŜeaŜsześćrazywciągugodzinypiorunyuderzaływrozkopaną
ziemięnafrontowympodwórku,akiedyburzaminęła,pozostałtylkonierównydół
przystarejstudni,dopołowyzasypanyziemią.Kopanieokazałosiębezowocne,
naukowcystwierdzili,Ŝekamieńzniknąłbezśladu.Byłtoprawdziwyzawód;nie
pozostałoimnicinnego,jakwrócićdolaboratoriumijeszczerazpoddać
badaniomznikającyfragmentzamkniętystaranniewołowianejkapsułce.Istniałon
jeszczeprzeztydzień,aleniezdołanodokonaćŜadnegocennegoodkrycia.Pojego
zniknięciuniepozostałnawetosad,wzwiązkuzczymuprofesorówzbudziłasię
wątpliwość,czyrzeczywiściewidzielinawłasneoczytentajemniczyfragment
nieogarnionychprzestworzy,tegosamotnego,pozaziemskiegozesłańcaz
wszechświataiinnychsfermaterii,siły,istnienia.
WszystkiegazetywmieścieArkhamnadałyoczywiścierozgłostemuwydarzeniu
zaporęczeniemkolegiatyuniwersyteckiejiwysłałyswoichreporterówcelem
przeprowadzeniawywiaduzNahumemijegorodziną.DziennikzBostonutakŜe
wysłałswojegopracownikaiNahumwkrótcestałsięprawieŜemiejscowąsławą.
Byłszczupłym,jowialnymmęŜczyznąlatokołopięćdziesięciu,miałŜonęitrzech
synóworazdobrzezagospodarowanąfarmęwdolinie.NahumiAmmiczęsto
odwiedzalisięnawzajem,taksamoichŜony;Ammipolatachniemógłsię
nachwalićNahuma.Byłnawetdumny,Ŝetyleuwagipoświęcanofarmieprzyjaciela,
ionrównieŜwciągukilkunastępnychtygodniczęstomówiłometeorycie.Lipiec
isierpieńtegorokubyłyupalne,NahumcięŜkopracowałprzyzbiorzesianana
dziesięcioakrowejłącenadChapman'sBrook;jegoturkocącywózŜłobiłgłębokie
koleinynacienistychdróŜkach.PracatamęczyłagojakośbardziejniŜzwykle,
czułŜewiekzaczynananimwyciskaćswojepiętno.
PotemnadeszłaporaowocówiŜniw.GruszkiojabłkadojrzewałypowoliiNahum
twierdził,ŜejegosadyrodząwtymrokuowieleobficiejniŜwewszystkich
minionychlatach.Owocebyływprostfenomenalnychrozmiarówioniezwykłym
połysku,aobrodziływtakichilościach,Ŝetrzebabyłozamówićdodatkowekosze,
abysięmogłypomieścić.Alewmiaręjakdojrzewały,przyszłorozczarowanie,bo
choćbyłydorodneiwspanialesoczyste,zupełnienienadawałysiędojedzenia.
Wkradłasięwniejakaśohydnagorycz,aponadgryzieniunajmniejszegokawałka
długoniemoŜnasiębyłopozbyćnieprzyjemnegosmaku.Tosamostałosięz
melonamiipomidoramiiNahumzesmutkiemstwierdził,Ŝecałyzbiórjest
zmarnowany.Szybkopowiązałwszystkietewydarzeniaidoszedłdowniosku,Ŝe
meteorytzatrułmuziemię,toteŜdziękowałNiebiosom,Ŝeresztęzbiorówmiałna
wzgórzuobokdrogi.
Zimanastaławcześnieibyłabardzomroźna.Ammirzadziejterazwidywał
NahumaizauwaŜył,ŜesprawiaonwraŜeniebardzozmęczonego.Taksamowyglądała
całarodzinaNahuma,wszyscystalisiędziwniemilczący;niechodzilijuŜ
systematyczniedokościoła,owielerzadziejuczestniczyliwtowarzyskich
imprezachwsi.Trudnobyłoznaleźćprzyczynęichrezerwyimelancholii,
zwierzalisięjednak,Ŝesąosłabieniiodczuwająjakiśdziwnylęk.SamNahum
dawałtemukonkretneświadectwomówiąc,Ŝezaniepokojonyjestpewnymiśladamina
śniegu.Byłyto,jakzwyklezimą,śladyrudychwiewiórek,białychkrólikówi
lisów,alebłądzącygdzieśmyślamifarmertwierdził,Ŝeto,cowidział,nie
odpowiadaprawomnaturyijejustalonemuporządkowi.Niepotrafiłtegodokładnie
określić,aleodnosiłwraŜenie,Ŝeanipodwzględemanatomicznym,anizachowania
nieprzypominawiewiórek,królikówczylisów.Ammisłuchałtegobezwiększego
Strona4
kolorzprzestworzy.txt
zainteresowania,dopókiktórejśnocy,wracajączClark'sCorner,niemusiał
przejeŜdŜaćsaniamikołodomuNahuma.NaniebieświeciłksięŜyc,aŜnagleprzez
drogęprzemknąłkróliktakdługimisusami,ŜezaskoczyłotozarównoAmmiego,jak
ijegokonia,któryrzuciłsiędoucieczkiiAmmiztrudemgopowstrzymał,mocno
ściągająclejce.OdtejporyAmmipowaŜniejzacząłtraktowaćopowieściNahumai
tylkowciąŜjeszczezastanawiałsię,dlaczegopsyNahumasątakprzeraŜonaitak
drŜąkaŜdegoranka.Okazałosię,Ŝeprawiestraciłyumiejętnośćszczekania.
WlutymchłopcyMcGregorazMeadowHillwybralisięnapolowanienaświstaki
iwpobliŜudomuGardnerazabiliniezwykłyokazświstaka.Byłdziwnie
nieproporcjonalny,agłowamiałakształtiwyrazzupełnieniespotykanywśród
tychzwierząt.Chłopcytaksięprzestraszyli,Ŝenatychmiastwyrzuciliswoją
zdobycz,takwięctylkoichnieprawdopodobneopowieścidotarłydoludziwewsi.
Zaśfakt,ŜekoniestajądębakołodomuNahuma,stałsięjuŜpowszechnieznanyi
szybkozaczętoszeptaćnatentematróŜneopowieści.
Ludziezuporemtwierdzili,ŜeśniegwokółdomuNahumatopniejeszybciejniŜ
gdzieindziej,anapoczątkumarcaodbyłasiępełnagrozyrozmowawsklepie
PotterawClark'sCorner.StephenRiceprzejeŜdŜającranokołodomuGardnera
zauwaŜył,Ŝewbłotnistejziemikołolasupodrugiejstroniedrogirośniedzika
kapusta.Jeszczenigdyniewidzianokapustytakichrozmiarów,ajejkolorunie
oddałybyŜadnesłowa.Kształtmiaławprostniesamowity,akońaŜparskałod
niebywałegosmrodu,jakiegojeszczeniewydawałaŜadnakapusta.Tegopopołudnia
paręosóbprzyjechało,Ŝebyobejrzećnienormalniewyrośniętąkapustęiwszyscy
zgodnieorzekli,Ŝetegorodzajuwarzywaniemogłybyurosnąćwzdrowymświecie.
ZaczętomówićteŜonieudanychowocachzubiegłejjesieniiprzekazywanozust
doustwieści,ŜeziemiaNahumajestzatruta.Przyczyną,oczywiście,był
meteoryt;apamiętając,jakdziwnywydałsięuczonymzcollege'u,kilkufarmerów
powiadomiłoichoobecnymwydarzeniu.
PewnegowięcdniauczeniodwiedziliNahuma;niebylizwolennikamiludowych
bajańifolkloru,awswoimorzeczeniuwykazaliraczejostroŜność.Kapusta
wydałaimsięrzeczywiściedziwna,aledzikakapustajestprawiezawszedziwna,
jeślichodziokształtikolor.BardzomoŜliwe,Ŝejakieśmineralneskładnikiz
meteorytuprzedostałysiędoziemi,alewkrótcewypłucząjedeszcze.Ajeśli
chodziośladynaśnieguiprzestraszonekonietopoprostuwiejskagadanina,
którątakifenomenjakaerolitmusiałrozbudzić.Trudno,abypowaŜniludzie
mielisięzajmowaćplotkami,boprzecieŜwieśniacysąprzesądni,mówiąiwierzą
wewszystko.Itakprzezcałyokrestychdziwnychdniprofesorowietrzymalisię
zdaleka,okazująclekcewaŜenie.Tylkojedenspośródnich,któryotrzymałdwie
fiolkiziemidoanalizynazleceniefunkcjonariuszapolicjiwjakieśpółtora
rokupóźniej,przypomniałsobie,Ŝedziwnykolorkapustybyłbardzopodobnydo
anomalnychbłyszczącychkręgówwidzianychpodspektroskopemwcollege'uido
kruchejkuliznajdującejsięwewnątrzmeteorytu.Wtymprzypadkuanalizapróbek
wykazałatesamedziwnekręgi,którejednakwkrótcezanikły.
RosnącewokółdomuNahumadrzewawypuściłypąkiprzedwcześnie,anocą
kołysałysięzłowieszczonawietrze.MłodszysynNahuma,piętnastoletni
Thaddeus,twierdził,Ŝetaksamosiękołyszą,kiedywcaleniewiejewiatr;ale
nawetplotkarzeniemoglitemudaćwiary.Jednotylkoniebudziłowątpliwości,
Ŝewpowietrzubyłniepokój.WcałejrodzinieGardnerarozwinąłsięnawet
ciągłegonasłuchiwania,choćniepotrafilibyokreślić,czegonasłuchują.W
rzeczywistościtonasłuchiwaniebyłoefektemchwilowegozatarciaświadomości.
Niestety,takiemomentynarastałyztygodnianatydzień,aŜzaczętopowszechnie
mówić,Ŝe"cośjestniewporządkuzrodzinąNahuma".Kiedyzakwitławczesna
skalnica,jejbarwyteŜbyłydziwne;moŜeniezupełnietakiesamejakudzikiej
kapusty,alepodobneiraczejnikomunieznane.Nahumzaniósłkilkakwiatków
redaktorowi"Gazette",aletendostojniknapisałtylkoŜartobliwyartykuł,w
którymtajemniczestrachywieśniakówzostaływgrzecznysposóbośmieszone.Nahum
popełniłbłądopowiedziawszytemupozbawionemuwyobraźnimieszczuchowi,jak
zachowująsięwstosunkudoskalnicyogromne,niespotykanychrozmiarówmotyle.
Wkwietniuludziwewsiogarnęłojakieśszaleństwoiprzestalikorzystaćz
drogiwiodącejobokdomuNahuma,takŜegroziłojejcałkowitezapomnienie.
Przyczyniłasiędotegoroślinność.Wszystkiedrzewarozkwitływcześniew
najprzeróŜniejszychkolorach,anakamienistympodwórkuiprzyległympastwisku
takbujniepuściłasięroślinnośćiwtakiejrozmaitości,Ŝetylkobotanik
mógłbyrozpoznać,czyjesttoflorawłaściwadladanegoregionu.Jedynietrawai
listowiedrzewzachowałyjeszczezdrowywygląd;pozatymwszystkoprzybrało
szaleńczy,prazmatycznyischorzaływygląd,itonadawałojakiśszczególnyton
barwomzupełnienieznanymnakuliziemskiej.Ładniczkistałysięobiektem
złowieszczejgrozy,aichkrwistekorzenierosłyzuchwalewswojejchromatycznej
perwersji.AmmiiGardneruwaŜali,Ŝewiększośćspośródtychbarwjestwjakiś
Strona5
Zgłoś jeśli naruszono regulamin