Tom III - Caine Rachel - Wampiry z Morganville - Nocna aleja.pdf

(1079 KB) Pobierz
Microsoft Word - Caine Rachel - Wampiry z Morganville 03 - Nocna aleja.rtf
RACHEL CAINE
NOCNA ALEJA
ROZDZIAÝ 1
Gdy w Domu Glassów zaterkotał telefon, Claire wiedziała, kto dzwoni.
Nie musiała być jasnowidzem, Ŝeby zgadnąć, Ŝe to jej matka. Kilka dni temu Claire
obiecała, Ŝe się odezwie. Obietnicy nie dotrzymała, więc teraz, w najmniej odpowiednim
momencie, musiała telefonować mama.
Nie... mruknął Shane, jej chłopak, nie przerywając pocałunku. Claire trudno było
uwierzyć, Ŝe moŜe Shane'a nazywać swoim chłopakiem. Michael odbierze. I podsunął jej
świetną wymówkę, Ŝeby zignorować telefon. Mimo to sumienie nie chciało się przymknąć.
Zsunęła się z kolan Shane'a z westchnieniem rozczarowania, oblizała wilgotne wargi i
skierowała się w stronę kuchni.
Michael właśnie wyciągał rękę po telefon. Uprzedziła go, szepnęła „przepraszam” i
rzuciła do słuchawki:
Halo?
Claire! Na litość boską, odchodzę od zmysłów. Kochanie, od kilku dni dzwonię do
ciebie na komórkę i...Cholera. Claire się zirytowała.
Mamo, przecieŜ wysłałam wam mejla, zapomniałaś? Zgubiłam komórkę, jeszcze nie
mam nowej. Lepiej nie wspominać, w jakich okolicznościach straciła telefon. Lepiej nie
wspominać, jakie niebezpieczeństwa groŜą jej w Morganville, w stanie Teksas.
Och westchnęła mama, a potem dodała juŜ spokojniej:
Tata zapomniał mi o tym powiedzieć. Wiesz, Ŝe to on sprawdza pocztę. Ja nie
korzystam z komputera.
Tak, mamo, wiem. Mama nie radziła sobie najlepiej z nowinkami technicznymi, ale
nie była beznadziejna; jednak komputerów bała się jak diabeł święconej wody, i to nie bez
powodu; psuły się, gdy była w pobliŜu.
Wszystko u ciebie w porządku? Wykłady są ciekawe?
Mama nie przestawała mówić.
Claire uchyliła drzwi lodówki i wyjęła puszkę coli. Otworzyła ją, pociągnęła długi łyk,
Ŝeby zyskać na czasie i wymyślić, co ma powiedzieć rodzicom o ile w ogóle coś mówić.
„Mamo, miałam kłopoty. Widzisz, tata mojego chłopaka przyjechał do miasta ze zbirami z
gangu motocyklowego i zaczęli zabijać ludzi, nas zresztą teŜ o mało nie zabili. Aha, i
wampiry się o to wściekły. Więc, Ŝeby ochronić przyjaciół, musiałam podpisać z kontrakt z
wampirami i w zasadzie jestem niewolnicą najpotęŜniejszej wampirzycy w mieście”.
Nie przyjęliby tego dobrze.
Poza tym nawet gdyby to powiedziała, mama by nie zrozumiała. Rodzice odwiedzili
Claire w Morganville, ale nie poznali miasta, nie zorientowali się, co się tutaj dzieje. Ludzie
będący w Morganville przejazdem nie odkrywali prawdy. A jeśli odkrywali, to albo nigdy
stąd nie wyjeŜdŜali, albo usuwano im wspomnienia.
A jeśli jakimś cudem zaczynali sobie przypominać, przytrafiało im się coś złego.
Bardzo złego.
Claire powiedziała więc:
Mamo, zajęcia są świetne. W zeszłym tygodniu zaliczyłam wszystkie testy.
Oczywiście, Ŝe zaliczyłaś. Zawsze zaliczasz!
Tyle Ŝe w zeszłym tygodniu musiałam zdawać testy i uwaŜać, by ktoś nie pchnął mnie
noŜem w plecy. Co mogło mieć wpływ na średnią ocen. AŜ głupio być dumnym z czegoś
takiego...
U mnie wszystko w porządku. Zadzwonię, kiedy będę miała nową komórkę. Claire
zawahała się i spytała: A ty jak się masz? I jak tata?
Och, u nas wszystko dobrze, kochanie. Tęsknimy za tobą i tyle. Ale tata nadal
martwi się, Ŝe mieszkasz poza kampusem, ze znajomymi starszymi od siebie ...
Ze wszystkich rzeczy, które mama zapamiętała, musiała zapamiętać akurat to. Claire
nie mogła wyjaśnić rodzicom, dlaczego mieszka poza kampusem z trojgiem
osiemnastolatków. Dokładnie z jedną dziewczyną i dwoma chłopakami. Mama jeszcze nie
zdąŜyła dojść do tematu chłopaków, ale to była kwestia czasu.
Mamo, mówiłam ci, jak okropnie traktowały mnie dziewczyny w akademiku. Tu jest
mi lepiej. Tu mieszkam z przyjaciółmi. Są naprawdę strasznie fajni.
Mama nie wydawała się przekonana.
Mam nadzieję, Ŝe jesteś rozsądna. Mam na myśli zwłaszcza zachowanie wobec
chłopców. No cóŜ, temat chłopców wypłynął bardzo szybko.
Tak, jestem rozsądna. Starała się zachowywać rozsądnie i odpowiedzialnie nawet w
stosunku do Shane'a, ale teŜ Shane nie zapominał, Ŝe Claire jeszcze nie skończyła
siedemnastu lat, a on sam nie miał jeszcze dziewiętnastu. Nie była to wielka róŜnica wieku,
ale z punktu widzenia prawa? Przeogromna, zwłaszcza gdyby jej rodzice się wściekli. A na
pewno by się wściekli.
Przy okazji, wszyscy cię pozdrawiają. O, Michael macha do ciebie.
Michael Glass, chłopak, w którego domu mieszkali, siedział w kuchni przy stole i
czytał gazetę. Podniósł wzrok i, szeroko otwierając oczy, pokręcił głową, co ewidentnie
znaczyło: „Nawet się nie waŜ!” Rodzice Claire dali mu popalić, gdy przyjechali w
odwiedziny, a teraz, o ile to moŜliwe, sprawy wyglądały jeszcze gorzej. Kiedy poznali
Michaela, był człowiekiem: no dobrze, tylko nocą, bo w ciągu dnia się dematerializował, był
duchem; nie mógł teŜ opuszczać Domu Glassow, tkwił tu jak w pułapce.
W Morganville to było normalne.
śeby wyciągnąć Shane'a z kłopotów, Michael dokonał okropnego wyboru zyskał
moŜliwość wychodzenia z domu i juŜ przez całą dobę był widzialny, ale stał się wampirem.
Claire nie wiedziała, czy się tym przejmował. Trochę na pewno, prawda? Ale wydawał się
taki... jak zawsze.
MoŜe trochę za bardzo jak zawsze.
Claire jeszcze chwilę posłuchała matki, a potem wyciągnęła słuchawkę w stronę
Michaela.
Mama chce z tobą porozmawiać.
Nie! Mnie tutaj nie ma! powiedział scenicznym szeptem i zaczął machać rękoma.
Claire uparcie podsuwała mu słuchawkę.
To ty odpowiadasz za to, co dzieje się w domu przypomniała mu. Tylko nie
wspominaj mamie o... Wykonała gest naśladujący wbijanie komuś kłów w szyję.
Michael rzucił jej karcące spojrzenie, ale wziął słuchawkę i zaczął czarować jej mamę.
A miał nieodparty urok osobisty. Claire wiedziała, Ŝe nie tylko rodzicom się podobał, ale...
No cóŜ, wszystkim. Michael był bystry, przystojny, seksowny, utalentowany, traktował
innych z szacunkiem... Nie sposób go było nie lubić; tyle Ŝe był wampirem. Zapewniał teraz
matkę Claire, Ŝe jej córka zachowuje się bez zarzutu widząc, jak przewraca oczami, Claire
zakrztusiła się i parsknęła colą przez nos i Ŝe on jak najbardziej opiekuje się córeczką pani
Danvers. Przynajmniej to była prawda. Michael bardzo powaŜnie traktował swoje obowiązki
wobec Claire. Zachowywał się jak starszy brat, prawie nie spuszczał Claire z oka, poza tymi
chwilami, które wymagały prywatności, albo wtedy, kiedy udawało jej się wymknąć na
zajęcia bez eskorty a wymykała się najczęściej, jak się dało.
Tak, proszę pani obiecywał Michael. Był juŜ zestresowany. Nie, proszę pani.
Zwrócę na to uwagę. Tak, oczywiście. Claire zlitowała się nad nim i odebrała mu słuchawkę.
Mamo, muszę kończyć. Kocham was. W głosie mamy nadal był niepokój.
Claire, moŜe powinnaś wrócić do domu? Chyba się myliłam, powinnam była
pozwolić ci jechać na MIT. Mogłabyś zrezygnować z zajęć i pouczyć się w domu, my
naprawdę bardzo cieszylibyśmy się, Ŝe jesteś z nami...
Dziwne. Zwykle udawało się mamę uspokoić, zwłaszcza rozmowa z Michaelem
rozwiewała jej obawy. Claire przypomniała sobie, jak Shane opowiadał jej o swojej matce i o
tym, jak zaczęły powracać wspomnienia o Morganville. I Ŝe zapłaciła Ŝyciem za to, Ŝe zaczęła
sobie przypominać, co się dzieje w mieście.
W tej chwili jej rodzice jechali na tym samym wózku. Odwiedzili miasto, ale ona nie
była pewna, ile zapamiętali ze swojej wizyty niewykluczone, Ŝe zapamiętali tyle, Ŝe groziło
im śmiertelne niebezpieczeństwo. Musiała zrobić wszystko, by ich chronić. A to oznaczało
rezygnację z marzeń o MIT, bo gdyby wyjechała z Morganville zakładając, Ŝe udałoby się
jej opuścić miasto wampiry mogłyby pojechać jej śladem i albo ją ściągnąć z powrotem,
albo zabić. I resztę rodziny równieŜ.
Poza tym teraz Claire musiała zostać w Morganville, bo podpisała kontrakt, w którym
powierzała swoje Ŝycie i przysięgała słuŜyć Amelie, ZałoŜycielce miasta. NajpotęŜniejszej i
najbardziej przeraŜającej wampirzycy chociaŜ tę swoją stronę Amelie rzadko pokazywała
światu. Tak się jednak złoŜyło, Ŝe kontrakt z wampirzycą stał się jedynym sposobem na
przeŜycie Claire i jej przyjaciół.
Do tej pory podpisanie kontraktu niczego nie zmieniło w Ŝyciu Claire nie ukazały się
ogłoszenia w lokalnej prasie, a Amelie nie zjawiła się po jej duszę. MoŜe po prostu to się
jakoś rozejdzie po kościach.
Mama nadal mówiła coś o MIT, a Claire nie chciała juŜ o tym myśleć. Marzyła o
studiach na MIT albo CalTech i była wystarczająco bystra, Ŝeby tam się dostać. Udało jej się
nawet skończyć liceum wcześniej. To okropnie niesprawiedliwe, Ŝe teraz utknęła w
Morganville jak mucha w pajęczej sieci. Pozwoliła, by na kilka chwil opanowały ją gorycz i
złość.
No ładnie, zakpiła sama z siebie. Dla studiów na wymarzonej uczelni poświęciłabyś
Ŝycie Shane'a. Bo wiesz, Ŝe tak by się to skończyło. Wampiry w końcu by go zabiły. Nie
byłabyś od nich ani trochę lepsza, gdybyś nie zrobiła wszystkiego, co w twojej mocy, Ŝeby
temu zapobiec.
Gorycz minęła, ale złość wcale nie wybierała się jej śladem. Claire miała nadzieję, Ŝe
Shane nigdy się nie dowie, co ona czuje w głębi duszy.
Mamo, przepraszam cię, ale naprawdę muszę kończyć, mam zajęcia. Kocham cię... I
powiedz tacie, Ŝe jego teŜ kocham, dobrze?
Claire rozłączyła się, nie zwracając uwagi na protesty matki, westchnęła cięŜko i
zerknęła na Michaela, który miał trochę współczującą minę.
Niełatwo dogadać się z rodziną starał się pocieszyć Claire. Przykro mi.
Nigdy nie rozmawiasz ze swoimi rodzicami? spytała i usiadła naprzeciwko
Zgłoś jeśli naruszono regulamin