CZTERNAŚCIE STACJI.pdf

(745 KB) Pobierz
49550428 UNPDF
"CZTERNAŚCIE STACJI" / "HEJ JUD
DALET"
(Suita piętnastu rysunków węglem drzewnym)
ARIE A. GALLES
W żadnych warunkach sztuka nie może wyrazić Holocaustu. Jednakże, zrezygnować ze
skonfrontowania sztuki tym przerażającym wydarzeniem, byłoby przyznaniem zwycięstwa
jego sprawcom. Każdy z tych, którzy ocaleli musi indywidualnie potwierdzić swoją
ludzkość i istnienie.
Urodziłem się przed końcem wojny, w październiku 1944 roku w Taszkencie, w
Uzbekistanie. Moi rodzice byli tam uchodźcami z Polski. Po wojnie, w 1946 roku wrócili do
Polski. Znalazłszy swój dom w Sanoku zniszczony a gminę żydowską zgładzoną,
przeprowadzili się ze mną, ich najmłodszym i jedynym uratowanym dzieckiem, do Lubawki,
małego miasteczka na Dolnym Śląsku. W roku 1951 przeprowadziliśmy się do Legnicy.
Wyrosłem między gruzami drugiej wojny światowej, przysłuchiwając się dorosłym, którzy
przeżyli wojnę. Słyszałem opowiadania, zarówno od Żydów i Chrześcijan, o tym co się działo
podczas wojny.
Aczkolwiek ich opowiadania przywoływały wizerunki jakby z dalekiego monstrualnego kraju,
opowiadania uratowanych o ukoronowanych drutem kolczastym obozach koncentracyjnych
były lokalną historią. Pamiętam jak matka mówiła mi o pomocy udzielonej nam przez
naszych sąsiadów i przyjaciół, po tym jak hitlerowska horda zajęła Polskę w 1939 roku:
sąsiadka w Sanoku, Ukrainka, pozawieszała krucifiksy na ścianach naszego mieszkania aby
zwieść Niemców. Przyjaciel moich rodziców, Pan Lachowicz, który mieszkał poza miastem,
narażał swoją rodzinę przychodząc nas ukryć. I w końcu, oficer Wehrmachtu pomagał mojej
matce przynosząc żywność i drewno. Pamiętam także co słyszałem o okrucieństwie,
nienawiści i nieludzkości, które miały miejsce podczas wojny. Ale ziemia, na której zaistniało
tyle męki, gdzie w rzeźni Bełżca mój wujek, ciotka i kuzyni zostali przemienieni w popiół,
była również kwiecistym polem gdzie ja z kolegami biegałem i bawiłem się.
Geneza mojego przedsięwzięcia, projektu "Czternaście Stacji" / "Hej Jud Dalet," była
rezultatem nieoczekiwanego przypadku. Dziewiętnastego stycznia 1993 roku, wszedłem do
Sali Pamięci o Holocauście w miejscowym Centrum Gminy Żydowskiej w Whippany, New
Jersey. Ośmiokątna przestrzeń była pusta. W przyciemnionym świetle zauważyłem siedem
gołych ścian podzielonych na czternaście części. Natychmiast ten cały projekt skrystalizował
się w moim umyśle. Przywołałem od razu w pamięci bolesne wzmianki Elie Wiesela o
niezliczonych kalwariach, które miały miejsce w obozach śmierci. Haniebne nazwy wirowały
w moim umyśle. I tam, na miejscu, naszkicowałem zarys tej suity. Wróciłem do domu i
zatelefonowałem do mojego przyjaciela-poety, Jeroma Rothenberga w San Diego, i
zasugerowałem mu wspólną pracę nad tym. Zgodził się od razu, proponując gematrialne
wiersze, oparte na nazwach obozów w językach hebrajskim i jidisz.
W te noc przyśniło mi się, że poddano mi słoik z nalepką "Ziemia z Auschwitz." Obróciłem
słoik by przeczytać naklejkę. Składniki były wymienione w nic nieznaczącym porządku, jakby
na puszce zupy: Żydzi, Cyganie, Polacy, Rosjanie, Czesi, i tak dalej. Lista była długa. Żydzi
byli pierwszym, a więc głównym składnikiem. Przez lata, w dalszych poszukiwaniach, za
każdym razem spędzałem całe tygodnie w Oddziale Kartografii i Architektury Narodowego
Archiwum w College Park, Maryland. Między niezliczonymi rolkami filmów zdjęć
rozpoznawczych wykonanych przez Luftwaffe i lotnictwo aliantów, odkryłem negatywy, które
miały mi posłużyć za źródła wizerunków dla moich prac. Jestem wdzięczny Panu Wacławowi
Godziembie-Maliszewskiemu, prezesowi Towarzystwa Badań Powietrzno-Historycznych, za
jego pomoc. Pragnę też wyrazić podziękowania Pani Marilyn Beech z Biblioteki Powietrzno-
Fotograficznej Uniwersytetu Keele i kapralowi Dean Wilkinson oraz sierżantowi Steven
Gregson z JARIC, RAF Brampton w Anglii, za ich pomoc w odnalezieniu dodatkowych
negatywóch.
Moja suita składa się z piętnastu rysunków, rozmiarów 120 cm x 190 cm, wykonanych
węglem drzewnym i kredką Conté. Piętnaście rysunków jest połączonych piętnastoma
wierszami Jeroma Rothenberga ręcznie wypisanymi na takim samym papierze, 120 cm x 38
cm. Rysunki i wiersze/rysunki są obramowane ręcznie kutymi, żelaznymi ramami.
Rysynki te zostały wykonane na podstawie na powietrznych zdjęć obozów śmierci,
wykonanych podcas wojny przez Luftwaffe i alianckie lotnictwo rozpoznawcze. Wewnątrz
każdego rysunku osadzona jest jedna-czternasta cześć Kadiszu, rozdzielonego na naturalne
sekwencje jego recytacji. Te aramajskie i hebrajskie wersy są utkane w deseń i teksturę
każdego rysunku i są niewidzialne.
Trzynaście stacji to obozy śmierci, zbudowane na liniach albo blisko linii kolejowych;
końcowe stacje dla sześciu milionów Żydów jak i mnóstwo innych ludzi z wzdłuż i wszerz
Europy. Czternasta stacja, Babi Jar to wąwóz pod Kijowem, ostatni przystanek dla tysięcy
Żydów ukraińskich. Piętnasty rysunek, "Churbn Prolog" ("Prolog Zagłady"), jest widokiem
Bełżca sfotografowanym przez Luftwaffe 26 maja, 1940 roku. Jest to dokumentacja tego
terenu zanim wycięto las pod obóz. W początkach okupacji, teren, na którym później mieścił
się obóz zagłady, był dziewiczym lasem. Przeklęty to kawał dowodu, sfotografowany przez
samych hitlerowców.
Rysunki są montowane i ponumerowane z prawa na lewo, stosownie do alfabetu
hebrajskiego: Auschwitz-Birkenau, Babi Jar, Buchenwald, Bełżec, Bergen-Belsen, Gross-
Rosen, Dachau, Chełmno, Treblinka, Mauthausen, Majdanek, Sobibór, Ravensbrück i
Stutthof. Cała suita dopełnia Kadisz za zgładzonych.
Ta suita jest najintensywną twórczością, jakiej się kiedykolwiek podjąłem. Akt rysowania
wymaga bym koncentrował się tylko na tym, jak rzeczy wyglądają, zamiast na tym, co one
przedstawiają. Wybrałem widok odległy, z którego punktu widzenia można rozważać
dwudzielność tych z natury fascynujących widoków z powietrza i przerażającej prawdy.
Jednakża ta dwójka nie może być łatwo rozłączona. Gdy umysł mój staje się świadomy tego,
co te czarnobiałe kształty reprezentują: krematoria, pociągi transportowe, doły, baraki, płoty z
drutu kolczastego - staję się emocjonalnie zdruzgotany. Najboleśniejszym dotąd rysunkiem
był rysunek obozu śmierci w Bełżcu. Fotografia, na podstawie której pracowałem, została
zrobiona przez samolot Luftwaffe podczas lotu rozpoznawczego zaraz po wyburzeniu obozu
przez nazistów. Ukazuje obóz jako prawie pustą parcelę wśród jakiegoś desenia pól wzdłuż
linii kolejowej we wschodniej Polsce.
Tytuł mojego projektu odpowiada zarówno "Czternastu Stacjom Drogi Krzyżowej" jak i
temu, że każdy obóz śmierci był stacją kolejową. Dodatkowo, hebrajskie litery Hej, Jud,
Dalet, co jest akronimem "Hashem Jinkom Damam," ("Boże Pomścij Ich Krew"), były
rytowane przez wieki na nagrobkach żydowskich męczenników.
Używając topografię, tory kolejowe i stacje, odnośniki do chrześcijańskiej nomenklatury i
hebrajskich akronimów, datę ukończenia każdego rysunku obok daty wykonania oryginalnej
źródłowej fotografii, kodyfikuję przy pomocy dokumentacji, którą właściwie są tylko znaki na
papierze wyprodukowane przez patyczek węgla drzewnego w mojej ręce. Dosłownie rysuję
popiołami. W tych rysunkach staram się pokazać to, co wszechświat nie zauważył, albo nie
chciał widzieć.
Kiedy zastanawiam się nad próżnią niechętnego letargu, która rozszerza się wokół nas,
odczuwam potrzebę tworzenia żeby tylko powtrzymać tempo jej rozszerzenia się. Spędzam
niezliczone dni wpatrując się w geograficzny Hades, i przez moją percepcję kształtów i
tonalności, rysuję mapę dla odkrywania najciemniejszego przedsięwzięcia ludzkości. Wśród
kosmicznych widoków okupowanej Europy osadzone są raki, które nie tylko zjadają te
wspaniałe krajobrazy, ale, pod swym racjonalnym i geometrycznym fizycznym układem,
ukrywają świadectwa zachłannego apetytu na pożeranie żywotów mego narodu. Te
fotograficzne widoki były znane wielu analitykom wywiadów, jednak niewiele zrobiono by
powiadomić resztę świata o tym, co one przedstawiały.
Jest faktem że obozy śmierci były na tyle jasno widoczne, że mogły być fotografowane przez
Luftwaffe, RAF (Royal Air Force) i USAAC (United States Army Air Corps). Fotony, które
odbijały się od tych obozów były widziane przez soczewki aparatów fotograficznych i zostały
na zawsze utrwalone w maleńkich kryształkach emulsji fotograficznej, ale jakoś ich realność
pozostała niezauważona przez milczące niebo i wszechobecną przyczynowość wszystkich
rzeczy i myśli.
Abstrakcja tych wizerunków i mechaniczna fachowość procesu fotograficznego zamyka ową
okropność w spokojną banalność. Przez fizyczny akt rysowania, przez zamienianie
technicznej reprodukcji w produkt ludzkiej ręki, pozwalam milczącemu papierowi wrzeszczeć
głosami tych, którzy zostali przemieni w popioły.
Ja żyję by zmówić ten Kadisz za nich, i odmawiam go moją pracą. Jest to modlitwa za tych
wszystkich zgładzonych, którzy nie mają nikogo pozostałego z ich rodzin, kto by odmówił tę
modlitwę. Jest to także Kadisz za tych, którym ta modlitwa jest zupełnie obcym wyrażeniem,
ale których żywoty zostały zgaszone w tym samym splocie okropności i dymu, który nas
pochłonął. Powracam do uczczenia pamięci tych co zostali wyrżnięci. Powracam do
przedstawiania tych dokumentów i tych znaków czarnego i białego popiołu jako pomnika i
ostrzeżenia przed próżnią zapomnienia.
Obozy śmierci urządzone przez nazistów, z których te czternaście było tylko częścią, są
historyczną rzeczywistością. Przez wizualne dowody, utrwalone przez ich własne
rozpoznawcze aparaty fotograficzne, sprawcy Holokaustu dostarczyli nam niepodważalne
potwierdzenie istnienia obozów zagłady. Ta prawda została umocniona przez zwiadowcze
fotografie Aliantów. I tu jest dowód masowej, przemysłowej skali hitlerowskiego
"Ostatecznego Rozwiązania Problemu Żydowskiego". Ludzkość musi pozostać świadoma, że
Holocaust był wykalkulowanym, systematycznym działaniem dla wytępienia jednego całego
narodu.
Ofiaruję suitę rysunków "Czternaście Stacji" / "Hej Jud Dalet" jako ikony współczucia i
pamięci.
49550428.001.png
Arie Galles: "First Station: Auschwitz-Birkenau". (Photo: Tim Volk)
Jerome Rothenberg
FIRST STATION:
AUSCHWITZ-BIRKENAU
PIERWSZA STACJA:
AUSCHWITZ-BIRKENAU
now the serpent :
teraz wąż :
I will bring back
their taskmasters
crazy & mad
Przyprowadzę z powrotem
ich gnębicieli
szalonych i wściekłych
will meet them
deep in the valley
& be subdued
spotkam ich
głęboko w dolinie
i zostanę obezwładniony
separated in life
uncircumcised, needy
shoes stowed away
rozłączony w życiu
nieobrzezany, potrzebujący
buty schowane
how naked they come
my fathers
my fathers
jakże nadzy przychodzą
moi ojcowie
moi ojcowie
angry & trembling,
the serpents
you have destroyed
zagniewany i roztrzęsiony,
węże które
zniszczyłeś
their faces remembered
small in your eyes,
shut down, soiled
ich oblicza zapamiętane
mali w twoich oczach
zamknięci, zabrudzeni
see a light
take shape in the pit,
someone killed
zobacz jak światło
nabiera kształtu w jamie,
ktoś zabity
torn in pieces
a terror, a god,
go down deeper
rozerwany na strzepy
terror, jakiś bóg
zejdź głębiej w dół
49550428.002.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin