66.doc

(35 KB) Pobierz



Wymyślała mu. Bardzo dyskretnie - - żadnej gestykulacji ani k., niesionego głosu — ale jej oczy ciskały błyskawice, a na twarzy malował •• wyraz niezadowolenia.

Dennis stał obok niej i znosił to potulnie. Jacqui wyglądała tak młodo *. postronny obserwator mógłby pomyśleć, że to sprzeczka kochanków.

Splotła dłonie na piersi i czekała.

Dennis skinął głową.

Miał min? jak Pam, kiedy Moreland zwrócił jej uwagę.

Czyżby chodziło o to samo?

Pan dziedzic przyszedł dziś rano i zakomunikował, że jest niezadowolony z Pam i Dennisa?

Dennis spoglądał na boki. Dostrzegł mnie i coś jej powiedział. położyła mu dłoń na ramieniu i szybko wepchnęła do restauracji.

Po powrocie do rezydencji zjedliśmy lunch, zaprowadziłem Robin i Spike'a do sadu i udałem się do mego biura.

Na biurku zastałem złożoną kartkę od Morelanda.

Alex!

Nie mogę znaleźć karty kobiety-kota.

Umęczone dusze

Odbywały nocną pokutę za dzień

Spędzony na nieustającym próżniactwie.

Wordsworth

Cytat pasuje do jej przypadku, nie uważasz?

Bili

Zasiadłem przy biurku. Noc pokuty... nieustanne próżniactwo.

Niewierny małżonek?

Same zagadki.

Dlaczego skłamał na temat wypłat?

Nadszedł czas wyjaśnień.

Nacisnąłem klamkę, drzwi ustąpiły, ale Morelanda nie było w biurze-Zapukałem do laboratorium. Bez skutku. Mijając biurko, zauważyłem rozłożone kopie moich artykułów. A obok wycinki z gazet.

Wycinki dotyczyły mnie.

Mojego zeszłorocznego zaangażowania w sprawę masowego napastowafl1" dzieci.

136


Mojej konsultacji w sprawie strzelca wyborowego, który sterroryzował

szkołę-.

zeznań w sądzie w sprawach dotyczących morderstw.

Moje nazwisko podkreślono na żółto.

Ą także nazwisko Mila.

przypomniała mi się notatka na temat telefonu od Mila: „Dzwonił Sturgis". Poza pracą Milo nigdy tak się nie przedstawiał.

Czyżby Bili zrobił również wywiad na temat Mila?

Gruby stos wycinków. Na samym spodzie dotyczący sprawy o morderstwo. jj0je zeznanie dla prokuratora, demaskujące rzekomą chorobę psychiczną mężczyzny, który zmasakrował dwanaście kobiet.

Na marginesie notatka Morelanda: „Doskonałe!"

A więc zostałem wybrany ze względu na coś innego niż wspomniane ^liście „połączenie naukowości i zdrowego rozsądku"?

Moreland bez wątpienia niepokoił się zabójcą-ludożercą.

Czyżby mnie tu zwabił pod byle pretekstem, aby posłużyć się moją wiedzą?

Doktor detektyw. Co miałem do oferowania?

Czy miał powody, by sądzić, że morderca nadal przebywa na Aruk?

W laboratorium rozległ się hałas. Podskoczyłem z wrażenia i wycinki rozsypały się po podłodze. Pozbierałem je szybko i podbiegłem do drzwi.

Zamknięte na klucz.

Zastukałem.

Za drzwiami rozległ się jęk.

         Bili?
Znowu jęk.

         To ja, Alex. Nic ci nie jest?

Po kilku sekundach drzwi otworzyły się. Na progu stał Moreland, pocierając czoło dłonią. Z drugiej ręki, zwisającej wzdłuż ciała, spływała krew. Wyglądał na oszołomionego.

-          Zasnąłem — powiedział. Za nim na stole piętrzyły się plastikowe
pudełka. Na podłodze leżały potłuczone probówki.

-          Co z twoją ręką, Bili?

Odwrócił rękę dłonią do góry. Była pełna krwi, która cienką, zyg­zakowatą strugą płynęła z wychudłego przedramienia i ściekała wzdłuż nadgarstka.

Podprowadziłem go do zlewu i obmyłem skaleczenie. Czyste, nie wymagające szwów, ale obficie krwawiące, cięcie.

              Gdzie jest apteczka?

-              Na dole — powiedział, wskazując jedną z szafek.
Przyłożyłem maść z antybiotykiem i zabandażowałem.

              Zasnąłem — powtórzył, potrząsając głową.

Kolorowe pudełka zawierały odwodnione ziemniaki i pszenną kaszę, 6°towany groch, soczewicę i zmiksowany ryż.

137

...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin