Long Julie Anne - Piękna i szpieg.pdf
(
1411 KB
)
Pobierz
(Microsoft Word - Long Julie Anne - Pi\352kna i szpieg 0)
Long Julie Anne
PI
Ħ
KNA I SZPIEG
Prolog
1803
Jeszcze po upływie wielu lat Anna b
ħ
dzie pami
ħ
tała, jaki wielki był ksi
ħŇ
yc tej nocy:
p
ħ
katy, ci
ħŇ
ki, zawieszony nisko nad horyzontem. Jego ostry blask wdzierał si
ħ
przez szpary
w okiennicach do sypialni, a ona rzucała si
ħ
bezsennie w po
Ļ
cieli i przewracała z boku na
bok. Za wiele było miejsca w jej łó
Ň
ku... Bo odwiedził j
Ģ
dzi
Ļ
Richard – i odjechał. A cho
ę
robił tak za ka
Ň
dym razem, dzi
Ļ
łó
Ň
ko wydawało si
ħ
puste jak nigdy dot
Ģ
d.
Aby si
ħ
uspokoi
ę
, spróbowała pomy
Ļ
le
ę
o zwykłych, codziennych sprawach. Trzyletniej
zaledwie Susannie wyrzynał si
ħ
ostatni z
Ģ
bek, marudziła i była nieco rozpalona. Musi
powiedzie
ę
o tym Richardowi... Richard rozbawi mał
Ģ
tak,
Ň
e b
ħ
dzie si
ħ
Ļ
miała do rozpuku.
Susanna uwielbiała ojca. Co za urocze z niej male
ı
stwo... Z byle powodu wybuchała
perlistym
Ļ
miechem i ju
Ň
teraz była bardzo wybredna, wczoraj na przykład ugryzła ciastko,
po czym oddała je Annie z powrotem. „Ułamało si
ħ
, mamusiu" – powiedziała ze smutkiem.
Tak jakby nie mogła zje
Ļę
czego
Ļ
, co nie było całe.
Druga córka, Sylvie, miała cztery lata, po matce ostry j
ħ
zyk i temperament, a po ojcu –
inteligencj
ħ
. „Tak naprawd
ħ
, wolałabym tego nie robi
ę
" – odparła wynio
Ļ
le, gdy matka kazała
jej pozbiera
ę
zabawki. Anna u
Ļ
miechn
ħ
ła si
ħ
na wspomnienie tej sceny. Tak, to dziecko...
b
ħ
dzie kiedy
Ļ
nie lada wyzwaniem.
No i ostatnia – Sabrina – z przej
ħ
ciem przewracaj
Ģ
ca kartki ksi
ĢŇ
ek i rw
Ģ
ca si
ħ
do
fortepianu, cho
ę
by paluszki miała lepkie od marmolady. Zawsze umiała odgadn
Ģę
nastrój
matki. By j
Ģ
pocieszy
ę
, przynosiła jej drobne upominki: kwiatki, li
Ļ
cie... Nadmierna
uczuciowo
Ļę
Sabriny troch
ħ
niepokoiła Ann
ħ
. Ka
Ň
da z jej córeczek była niezwykła: wszystkie
Ļ
liczne dziewczynki odziedziczyły po niej i Richardzie to, co najlepsze. Miło
Ļę
, jak
Ģ
je
darzyła, a
Ň
przera
Ň
ała sw
Ģ
cudown
Ģ
i straszliw
Ģ
zarazem wszechogarniaj
Ģ
c
Ģ
sił
Ģ
. Tak samo
jak jej miło
Ļę
do Richarda.
No, teraz to ju
Ň
na pewno nie za
Ļ
nie... My
Ļ
l o Richardzie natychmiast obudziła w niej
pragnienie, coraz silniejsze podczas jego cz
ħ
stej nieobecno
Ļ
ci. Przypomniała sobie blask jego
jasnych oczu, idealne dopasowanie ich ciał... Na my
Ļ
l o Richardzie nadal traciła dech w
piersiach. Z zaaran
Ň
owanego dla obopólnej korzy
Ļ
ci zwi
Ģ
zku – on potrzebował kochanki, ona
pieni
ħ
dzy – nieoczekiwanie zrodziła si
ħ
miło
Ļę
, która oparła si
ħ
upływowi czasu. Tu, w
Gorringe, osiedlili si
ħ
i zało
Ň
yli rodzin
ħ
. Jak głosiła miejscowa legenda, miasteczko zostało
tak nazwane przez pewnego ksi
ħ
cia, który popadł w obł
ħ
d, bezskutecznie poszukuj
Ģ
c rymu do
orange. Ta opowie
Ļę
przemówiła do wyobra
Ņ
ni Richarda i jego nadmiernie chyba
rozwini
ħ
tego poczucia absurdu, a Anna znalazła w Gorringe to, o czym zawsze marzyła –
spokojny dom na prowincji. Od Londynu, gdzie Richard, szanowany członek Izby Gmin,
sp
ħ
dzał wi
ħ
kszo
Ļę
czasu, dzieliło Gorringe zaledwie par
ħ
godzin drogi.
O mał
Ň
e
ı
stwie nie mówili. Anna nigdy na to nie czekała, ani te
Ň
nie wywierała na
Richarda
Ň
adnego nacisku.
Ostatnio zacz
ħ
ła jednak podejrzewa
ę
,
Ň
e Richard, który wyszedł cało z licznych opresji,
zanadto przyzwyczaił si
ħ
do niebezpiecze
ı
stwa i nie umie ju
Ň
bez niego
Ň
y
ę
. Którego
Ļ
dnia,
gdy dziewczynki ju
Ň
spały, powiedział jej przy kolacji,
Ň
e przypuszcza, i
Ň
Thaddeus Morley,
jeden z najbardziej wpływowych polityków w kraju, zbił fortun
ħ
na sprzedawaniu Francuzom
tajnych informacji. Richard, prawdziwy patriota, zamierzał to udowodni
ę
.
Anna widziała Morleya dwukrotnie i za ka
Ň
dym razem uderzyła j
Ģ
jego szorstko
Ļę
w
obyciu. Poruszał si
ħ
tak, jakby nosił w kieszeni granat. Był nadzwyczaj szanowany; pomimo
niskiego pochodzenia zaszedł wysoko. Anna wiedziała co
Ļ
nieco
Ļ
, jak to jest, gdy chce si
ħ
zaj
Ļę
wysoko pomimo trudnego startu... Wiedziała, ile to kosztuje. Podejrzewała,
Ň
e Morley
mo
Ň
e by
ę
bardzo niebezpiecznym człowiekiem.
– Gdyby co
Ļ
si
ħ
nam przydarzyło, Anno... – wymruczał wczorajszego wieczoru Richard, z
ustami przy jej ustach, wyłuskuj
Ģ
c j
Ģ
pospiesznie z koronek sukni.
–
ĘĻĻĻ
... Nic si
ħ
nam nie przydarzy. Chyba
Ň
e cudowna miło
Ļę
dzi
Ļ
w nocy.
Parskn
Ģ
ł cichym
Ļ
mieszkiem i pocałował j
Ģ
w szyj
ħ
.
– Gdyby si
ħ
nam co
Ļ
przydarzyło – powtórzył – chciałbym,
Ň
eby ka
Ň
da z dziewczynek
miała na pami
Ģ
tk
ħ
twoj
Ģ
miniatur
ħ
. Obiecaj mi to. – Zamówił w Londynie trzy
Ļ
liczne
portrety Anny i zabrał je ze sob
Ģ
, przyje
Ň
d
Ň
aj
Ģ
c z t
Ģ
, jak
Ň
e krótk
Ģ
, wizyt
Ģ
.
– Moj
Ģ
? Dlaczego nie miniatur
ħ
ich przystojnego ojca?
– Twoj
Ģ
, kochanie. Ich pi
ħ
knej matki. – Jego palce rozpi
ħ
ły tymczasem haftki gorsetu, a
dłonie spocz
ħ
ły na piersiach...
Bum, bum, bum!
Anna poderwała si
ħ
gwałtownie, z sercem w gardle. Kto
Ļ
walił pi
ħĻ
ci
Ģ
w drzwi frontowe
na dole.
Wyskoczyła z łó
Ň
ka i narzuciła na siebie szlafrok. Dopiero za trzecim razem udało jej si
ħ
zapali
ę
Ļ
wiec
ħ
, tak dr
Ň
ały jej r
ħ
ce. Osłaniaj
Ģ
c dłoni
Ģ
nikły płomyk, ruszyła do holu. Z
dzieci
ħ
cego pokoju dobiegło j
Ģ
kwilenie przera
Ň
onej Susanny, które po chwili przeszło w
zdławiony szloch.
Pokojówka, dziewczyna o oczach tak du
Ň
ych i wargach tak pełnych,
Ň
e mogłaby nimi
obdzieli
ę
jeszcze kogo
Ļ
, stała w nocnej koszuli na pode
Ļ
cie schodów, nerwowo wykr
ħ
caj
Ģ
c
splecione dłonie. Ciemne włosy okalały jej twarz i spływały dwiema smugami na piersi. Cho
ę
otrzymała doskonałe referencje, to jej nieporadno
Ļę
niemal dorównywała bujnej urodzie.
– Id
Ņ
do Susanny. – Anna była zdumiona,
Ň
e jej głos brzmi tak spokojnie. Dziewczyna
drgn
ħ
ła, jakby wyrwana z transu, i w
Ļ
lizn
ħ
ła si
ħ
do dzieci
ħ
cego pokoju. Po chwili dało si
ħ
słysze
ę
, jak mówi co
Ļ
półgłosem, i łkanie Snsanny złagodniało, zmieniaj
Ģ
c si
ħ
w co
Ļ
w
rodzaju czkawki.
Ostro
Ň
nie, wymacuj
Ģ
c bos
Ģ
stop
Ģ
ka
Ň
dy stopie
ı
, Anna zdołała zej
Ļę
ze schodów niemal
bezszelestnie. Podeszła do drzwi, odsun
ħ
ła zasuwy i otworzyła.
W progu stał m
ħŇ
czyzna. Przygarbiony ze zm
ħ
czenia, dyszał chrapliwie, wydychaj
Ģ
c białe
kł
ħ
by pary. Szyj
ħ
miał okr
ħ
con
Ģ
szalem, ramiona okrywał gruby, ci
ħŇ
ki płaszcz. Za nim, na
tle rozgwie
Ň
d
Ň
onego nieba, ciemniała bryła powozu; z przodu zwieszały łby dwa zgonione
konie.
M
ħŇ
czyzna si
ħ
wyprostował. W blasku ksi
ħŇ
yca Anna rozpoznała długi nos,
Ň
yczliwe oczy
i w
Ģ
skie ironiczne wargi Jamesa Makepeace'a, przyjaciela Richarda z Londynu. Wiadomo
Ļę
,
któr
Ģ
przywiózł, była wypisana na jego twarzy.
– Richard – powiedziała, uprzedzaj
Ģ
c go, jakby mogła w ten sposób unikn
Ģę
ciosu.
– Tak mi przykro, Anno. – W ochrypłym głosie Jamesa słycha
ę
było prawdziwy ból.
Uniosła podbródek. Najgł
ħ
bsze rany nie bol
Ģ
od razu, wiedziała o tym. Najpierw
przychodzi błogosławione odr
ħ
twienie.
– Jak?
– Zamordowany. – Niemal wypluł to słowo, niczym co
Ļ
wstr
ħ
tnego. – I, Anno... – Zamilkł
na chwil
ħ
, jak gdyby daj
Ģ
c jej czas na przygotowanie. – Chc
Ģ
ci
ħ
za to aresztowa
ę
.
Chłodem
Ļ
mierci powiało od tych słów.
– Ale
Ň
to... szale
ı
stwo. – Poprzez narastaj
Ģ
c
Ģ
jak po
Ň
ar fal
ħ
strachu ledwie słyszała swój
cichy głos.
– Wiem, Anno, wiem. – W głosie Jamesa były niecierpliwo
Ļę
i desperacja. – To
niemo
Ň
liwe. S
Ģ
jednak
Ļ
wiadkowie, którzy utrzymuj
Ģ
,
Ň
e słyszeli, jak kłóciła
Ļ
si
ħ
wczoraj z
Richardem w jego domu w mie
Ļ
cie. A inni kln
Ģ
si
ħ
,
Ň
e widzieli, jak wychodziła
Ļ
z domu na
krótko przedtem, zanim... zanim go odkryto. Skoro odwa
Ň
ył si
ħ
na to, jestem pewien,
Ň
e
pozwoli sobie na wszystko.
W tym ostatnim zdaniu była gorzka ironia.
– Morley – szepn
ħ
ła Anna. – To on.
Milczenie Jamesa potwierdziło jej domysł. Po chwili wydał dziwny d
Ņ
wi
ħ
k, co
Ļ
po
Ļ
redniego mi
ħ
dzy szlochem a
Ļ
miechem.
Z tyłu zachrz
ħĻ
ciły na
Ň
wirze ko
ı
skie kopyta i koła powozu. Anna drgn
ħ
ła. Płomie
ı
Ļ
wiecy skoczył w gór
ħ
. W jego
Ļ
wietle dostrzegła ciemne kr
ħ
gi pod oczami Jamesa
Makepeace'a.
Jego niski szorstki głos wytr
Ģ
cił j
Ģ
z odr
ħ
twienia.
– Powóz, który podjechał, wynaj
Ģ
łem dla ciebie, Anno. Musisz ucieka
ę
. Prosz
ħ
... B
ħ
d
Ģ
ci
ħ
tu szuka
ę
. Jed
Ņ
gdziekolwiek, byle nie do Londynu. Zapłaciłem wo
Ņ
nicy wystarczaj
Ģ
co,
Ň
eby
o nic nie pytał. Nie zdradzaj mu tylko, na miło
Ļę
bosk
Ģ
, swojego nazwiska.
– Jak... jak Richard... – Urwała i pokr
ħ
ciła głow
Ģ
. Nie, nie chce wiedzie
ę
, jak
zamordowano Richarda. Chce go pami
ħ
ta
ę
Ň
ywego, nie umarłego. – A dziewczynki?...
– Ja si
ħ
nimi zajm
ħ
. Zadbam o nie, dopóki... dopóki nie b
ħ
dziesz mogła wróci
ę
.
Przysi
ħ
gam ci.
– Ale ja nie mog
ħ
... One... s
Ģ
takie małe...
Daremne słowa. I wła
Ļ
ciwie nie to chciała powiedzie
ę
. Richard nie
Ň
yje... Richard nie
Ň
yje.
James Makepeace uj
Ģ
ł jej zimn
Ģ
dło
ı
i mocno
Ļ
cisn
Ģ
ł. Czuła,
Ň
e wolałby ni
Ģ
potrz
Ģ
sn
Ģę
.
– Posłuchaj mnie, Anno. Kobieta z trojgiem dzieci... b
ħ
dzie ci
ħ
bardzo łatwo
zidentyfikowa
ę
. Znajd
Ģ
ci
ħ
, i co si
ħ
wtedy stanie z dziewczynkami? Jeste
Ļ
znakomitym
kozłem ofiarnym; tłum rozedrze ci
ħ
na strz
ħ
py. Przysi
ħ
gam,
Ň
e gdyby istniało inne wyj
Ļ
cie...
– Obejrzał si
ħ
przez rami
ħ
i z powrotem zwrócił ku niej. Widziała, ile go to kosztuje, by
zachowa
ę
opanowanie.
Ryzykował dla niej własne
Ň
ycie.
Czy lepiej zostawi
ę
dziewczynki i uciec, skoro istnieje szansa, cho
ę
by najmniejsza,
Ň
e
jeszcze kiedy
Ļ
si
ħ
z nimi poł
Ģ
czy?
Czy te
Ň
lepiej, by rosły ze
Ļ
wiadomo
Ļ
ci
Ģ
,
Ň
e ich matka została powieszona, bo
zamordowała ojca?
Anna podj
ħ
ła jedyn
Ģ
decyzj
ħ
, jaka była mo
Ň
liwa w tej dramatycznej sytuacji: po
Ļ
piesznie
skin
ħ
ła głow
Ģ
.
James odetchn
Ģ
ł z ulg
Ģ
.
– Dobrze. Przysi
ħ
gam ci, Anno, gdybym był w stanie ukry
ę
was wszystkie, zrobiłbym to.
Po prostu... nie ma czasu,
Ň
eby wymy
Ļ
li
ę
inne wyj
Ļ
cie.
– I tak ju
Ň
wiele dla nas ryzykujesz, Jamesie. Nigdy bym nic
Ļ
miała ci
ħ
o to prosi
ę
... Nie
wiem, jak ci si
ħ
odwdzi
ħ
cz
ħ
.
James skłonił si
ħ
w milczeniu.
– Jak... jak si
ħ
dowiedziałe
Ļ
?
Pokr
ħ
cił gwałtownie głow
Ģ
.
– Lepiej,
Ň
ebym ci nie mówił. I... wybacz, Anno, ale musz
ħ
ci
ħ
zapyta
ę
jeszcze o jedno:
czy Richard wspominał ci kiedykolwiek, gdzie trzyma pewne wa
Ň
ne... – zawahał si
ħ
,
starannie dobieraj
Ģ
c słowo –...dokumenty?
– Słucham?
– Powiedział,
Ň
e znalazł dla nich doskonał
Ģ
kryjówk
ħ
, miejsce, gdzie nikomu nie przyjdzie
do głowy ich szuka
ę
, a zwłaszcza Morleyowi. Mówił,
Ň
e to ma co
Ļ
wspólnego z
chrze
Ļ
cija
ı
skimi cnotami. Bawiło go to. Uwa
Ň
ał,
Ň
e to ironia losu. – Usta Jamesa wykrzywił
ponury grymas, który najwyra
Ņ
niej był prób
Ģ
u
Ļ
miechu. – Richard... Richard był sprytny.
– O tak. Richard był sprytny. – Anna poczuła,
Ň
e zalewa j
Ģ
fala bezsilnego, egoistycznego
gniewu. Czy
Ň
kiedykolwiek miło
Ļę
znaczyła dla m
ħŇ
czyzny wi
ħ
cej ni
Ň
sukcesy i sława? Czy
kobieta i trzy małe dziewczynki mog
Ģ
konkurowa
ę
z dreszczem podniecenia, jaki rodzi my
Ļ
l
o uj
ħ
ciu politycznego zdrajcy? – Przykro mi... nic mi o tym nie mówił.
Stali, patrz
Ģ
c na siebie. Dotychczasowe
Ň
ycie znikn
ħ
ło jak zdmuchni
ħ
ty płomie
ı
Ļ
wiecy.
Teraz czekało j
Ģ
nowe – bez Richarda. Jak
Ň
e trudno było przekroczy
ę
dziel
Ģ
c
Ģ
je granic
ħ
.
– Ja te
Ň
go kochałem, Anno – powiedział ochryple James.
„Kochałem". Czas przeszły.
Odst
Ģ
piła na bok, przepuszczaj
Ģ
c Jamesa w drzwiach. A potem, w mroku przed
Ļ
witu,
zacz
ħ
ła si
ħ
gor
Ģ
czkowo zbiera
ę
do drogi.
James czekał. Anna ubrała si
ħ
w
Ň
ałobn
Ģ
czer
ı
, na wierzch wło
Ň
yła ciepły płaszcz, głow
ħ
okryła szalem. Obudziła dziewczynki, Susann
ħ
, Sylvie i Sabrin
ħ
, ucałowała je i przytuliwszy
mocno, wdychała przez chwil
ħ
wo
ı
ich włosów, szepcz
Ģ
c pospiesznie jakie
Ļ
rozpaczliwe
obietnice, których nie mogły rozumie
ę
. Wcisn
ħ
ła ka
Ň
dej w
ħ
zełek z rzeczami i miniatur
Ģ
.
Kiedy pakowała miniatury, rzuciła na nie przelotnie okiem i nie zdołała powstrzyma
ę
łez
w
Ļ
ciekło
Ļ
ci. A wi
ħ
c wiedział, niech go diabli... Wiedział,
Ň
e co
Ļ
si
ħ
z ni
Ģ
mo
Ň
e sta
ę
– albo z
nim samym.
Przecie
Ň
kochałaby go na wieki... Czy zdoła mu kiedykolwiek wybaczy
ę
?
– We
Ņ
to – zwróciła si
ħ
do Jamesa, wciskaj
Ģ
c mu do r
ħ
ki prosty, ale subtelnej roboty
diamentowy naszyjnik. – Przyda si
ħ
... dla dziewczynek.
James wzi
Ģ
ł naszyjnik bez słowa. Zacisn
Ģ
ł go w dłoni, jak gdyby przypiecz
ħ
towuj
Ģ
c układ.
– Jak...–zacz
ħ
ła.
– Napisz do mnie, kiedy b
ħ
dziesz mogła. Ale poczekaj par
ħ
miesi
ħ
cy, dopóki wrzawa nie
ucichnie. Je
Ļ
li tylko zdołasz, uciekaj na kontynent; w
Ģ
tpi
ħ
, czy znajdzie si
ħ
w Anglii
jakiekolwiek bezpieczne miejsce, kiedy wie
Ļę
si
ħ
rozejdzie. Z Bogiem.
Anna spojrzała po raz ostatni na dom, który tak niedawno jeszcze był ostoj
Ģ
jej szcz
ħĻ
cia.
Jej najwi
ħ
kszej miło
Ļ
ci. Jej jedynej miło
Ļ
ci.
Zaniosła w duchu krótk
Ģ
modlitw
ħ
za dziewczynki. Za Richarda. I o sprawiedliwo
Ļę
.
Plik z chomika:
alex.32
Inne pliki z tego folderu:
Long Julie Anne - Pennyroyal Green 08.1 - Wydarzenie pewnej nocy t. 1.pdf
(623 KB)
Long Julie Anne - Piękna i szpieg(1).pdf
(1411 KB)
Long Julie Anne - Skrzydła motyla (Pennyroyal Green 02)(1).pdf
(1498 KB)
Long Julie Anne - Urocza i nieznośna (Siostry Holt 02)(1).pdf
(1456 KB)
Long Julie Anne - Piękna i szpieg.pdf
(1411 KB)
Inne foldery tego chomika:
LAYTON EDITH
LINDSEY JOHANNA
LONDON JULIA
LOWELL ELIZABETH
Zgłoś jeśli
naruszono regulamin