James Redfield - Dziesiąte wtajemniczenie.pdf

(984 KB) Pobierz
Microsoft Word - James Redfield - Dziesiate wtajemniczenie
JAMES REDFIELD
DZIESIĄTE WTAJEMNICZENIE
Potem ujrzałem: Oto drzwi otwarte w niebie,
a głos, ów pierwszy, jaki usłyszałem,
jak gdyby trąby mówiącej ze mną, powiedział:
"Wstąp tutaj, a to ci ukaŜę, co potem musi się stać".
Doznałem natychmiast zachwycenia: a oto w niebie stał tron
[...]
a tęcza dokoła tronu – podobna z wyglądu do szmaragdu
Dokoła tronu – dwadzieścia cztery trony;
a na tronach dwudziestu czterech siedzących Starców,
odzianych w białe szaty
[...]
I ujrzałem niebo nowe i ziemię nową,
bo pierwsze niebo i pierwsza ziemia przeminęły
(Apokalipsa św. Jana 4, 14; 21, 1)
1
SPIS TREŚCI:
Od autora
Myśląc o drodze
Wspominając podróŜ
Pokonując lęk
Pamiętając
Otwierając się na wiedzę
Historia przebudzenia
Duchowe piekło
Przebaczając
Pamiętając przyszłość
Zatrzymując Wizję
2
Od autora
Tak jak Niebiańskie Proroctwo jest to pełna przygód przypowieść, próba zilustrowania
nieustającej duchowej przemiany, która wydarza się w naszych czasach. Pisząc obie ksiąŜki,
miałem nadzieję, Ŝe uda mi się, przekazać coś, co sam nazywam "wspólnym obrazem", Ŝywym
portretem nowych doznań, uczuć, percepcji i zjawisk, które zaczynają definiować nasze Ŝycie u
progu trzeciego tysiąclecia.
W moim przekonaniu naszym największym błędem jest myślenie, iŜ ludzka duchowość jest
czymś juŜ zrozumianym i uformowanym. JeŜeli historia uczy nas czegokolwiek, to właśnie tego,
Ŝe ludzka kultura i wiedza wciąŜ się rozwijają. Jedynie indywidualne opinie są ustalone i
dogmatyczne. Prawda jest o wiele bardziej dynamiczna, a wielka radość Ŝycia polega na byciu
otwartym, na znajdowaniu swojej własnej prawdy, którą moŜemy wyrazić, a potem
obserwować, jak w synchroniczny sposób ta prawda się rozwija i przybiera wyraźniejszą postać,
właśnie wtedy, gdy zachodzi potrzeba, by wpłynęła na czyjeś Ŝycie.
Wszyscy gdzieś razem podąŜamy, kaŜda generacja buduje na zdobyczach poprzedniej, wszyscy
zmierzamy ku końcowi, który zaledwie bardzo mgliście pamiętamy. Wszyscy się znajdujemy w
procesie budzenia się i otwierania na to, kim naprawdę jesteśmy i co przybyliśmy dokonać, a
często jest to bardzo trudne. Ja jednak mocno wierzę w to, Ŝe jeśli będziemy korzystać z
najlepszych tradycji, które zastaliśmy, i pamiętać o ciągłym procesie przemiany, to kaŜdą
przeszkodę, kaŜdą osobistą poraŜkę uda nam się pokonać wiarą w przeznaczenie i cud.
Nie mam zamiaru umniejszać ogromu problemów, które wciąŜ stoją przed ludzkością, chcę
tylko zasugerować, Ŝe kaŜdy z nas jest zaangaŜowany w znalezienie ich rozwiązania. Jeśli
będziemy świadomi wielkiej tajemnicy, jaką jest Ŝycie, zrozumiemy, Ŝe zostaliśmy umieszczeni w
idealnej sytuacji... by dokonać wszelkich zmian na świecie.
JR
wiosna, 1996
3
Myśląc o drodze
Podszedłem do samej krawędzi skalnego występu i spojrzałem na północ, na leŜący w dole
krajobraz Appalachów. Przed mymi oczyma rozciągała się wielka dolina uderzającej piękności,
długa moŜe na dziesięć czy jedenaście kilometrów, szeroka na ponad siedem. WzdłuŜ niej biegł
kręty strumień, który kluczył między otwartymi polanami i gęstym, wielobarwnym lasem –
starym lasem, o wysokich, majestatycznych drzewach.
Zerknąłem na swoją odręczną mapkę. Wszystkie szczegóły tego krajobrazu idealnie zgadzały się
z rysunkiem: strome zbocze, na którym stałem, droga wiodąca w dół, opis okolicy i strumienia,
oraz łagodnych wzgórz poniŜej. Tak, to z pewnością było miejsce naszkicowane przez Charlene
na kartce znalezionej w jej biurze.
Tylko dlaczego to zrobiła? I dlaczego zniknęła?
JuŜ od miesiąca Charlene nie skontaktowała się z Ŝadnym ze swych współpracowników z
instytutu naukowego, w którym pracowała. Kiedy Frank Sims, jeden z jej biurowych kolegów,
zdecydował się w końcu, by zadzwonić do mnie, był juŜ wyraźnie zaniepokojony.
– Ona często wyjeŜdŜa zbierać materiały – powiedział. – Nigdy jednak nie znikała na tak długo,
a juŜ z pewnością nigdy tego nie robiła, jeśli miała wcześniej umówione spotkania z klientami.
Coś tu nie gra.
– Jak pan wpadł na to, Ŝeby do mnie zadzwonić? – spytałem. W odpowiedzi przytoczył część
mojego listu znalezionego w biurze Charlene, listu wysłanego wiele miesięcy temu, w którym
opisałem swoje doświadczenia w Peru. Frank powiedział, Ŝe do tego listu dołączona była
odręcznie napisana kartka z moim nazwiskiem i numerem telefonu.
– Obdzwaniam wszystkich jej znajomych, o których istnieniu wiem – dodał. – Jak dotąd, nikt
nic nie słyszał. Sądząc z listu, jest pan przyjacielem Charlene. Miałem nadzieję, Ŝe moŜe z panem
się skontaktowała.
– Przykro mi, nie rozmawiałem z nią od miesięcy.
Kiedy wymawiałem te słowa, trudno mi było uwierzyć, Ŝe to było tak dawno. Zaraz po
otrzymaniu mojego listu Charlene zadzwoniła do mnie i zostawiła obszerną wiadomość na
automatycznej sekretarce. Mówiła o swoim zafascynowaniu Wtajemniczeniami i o tym, jak
szybko wiedza o nich zdaje się rozprzestrzeniać. Pamiętam, Ŝe słuchałem tego nagrania kilka
razy, ale odłoŜyłem telefon do niej na później mówiłem sobie, Ŝe jeszcze będzie na to czas, moŜe
jutro albo pojutrze, kiedy poczuję się gotowy. Wiedziałem, Ŝe do takiej rozmowy muszę się
przygotować, Ŝe będzie to wymagało przypomnienia i dokładnego wyjaśnienia wszystkich
szczegółów związanych z Manuskryptem, zdecydowałem więc, Ŝe potrzebuję więcej czasu, by
wszystko lepiej przemyśleć i spokojnie zanalizować to, co się wydarzyło.
Prawda, oczywiście, była taka, Ŝe część przepowiedni wciąŜ zdawała mi się niejasna, umykała
mi, zwodziła. Z pewnością wciąŜ miałem umiejętność łączenia się ze swoją wewnętrzną duchową
energią i podnoszenia jej poziomu. Było mi to zresztą ogromnie pomocne, zwaŜywszy na
wszystko, co stało się z Marjorie. Spędzałem teraz wiele czasu samotnie i byłem bardziej niŜ
kiedykolwiek dotąd świadomy swoich intuicji i snów, a takŜe wyrazistości wnętrz czy
krajobrazów. Problem tkwił gdzie indziej. Nie mogłem zrozumieć, dlaczego owe zbiegi
4
okoliczności i specjalne przypadki, mające według Manuskryptu następować po pojawieniu się
intuicji, zdarzały się tak sporadycznie.
Powiedzmy na przykład, Ŝe skupiałem całą swoją energię i rozwaŜałem jakieś niezwykle istotne
dla mnie pytanie zazwyczaj otrzymywałem bardzo jasną wskazówkę, co zrobić albo gdzie szukać
odpowiedzi. A jednak, mimo Ŝe szedłem za tą wskazówką, nic waŜnego się nie działo. Nie
znajdowałem Ŝadnego przesłania, Ŝadnych zbiegów okoliczności ani dalszych drogowskazów.
Najczęściej bywało tak wówczas, gdy intuicyjnie pragnąłem zbliŜyć się do jakiejś osoby, którą
juŜ do pewnego stopnia znałem, na przykład do dawnego kolegi czy kogoś, z kim na co dzień
spotykałem się w pracy. Czasem zdarzało się, Ŝe ta osoba i ja odkrywaliśmy nowe wspólne
zainteresowania, ale równie często moja inicjatywa spotykała się z całkowitą obojętnością lub
wręcz odrzuceniem, mimo mych szczerych wysiłków, by przesyłać tej osobie energię. Najgorzej
zaś bywało, kiedy wszystko zaczynało się bardzo dobrze i ekscytująco, a potem wymykało się
jakoś spod kontroli i w końcu wygasało i umierało, zostawiając po sobie jedynie nieoczekiwaną
irytację i gorycz.
Takie poraŜki nie zraziły mnie do samej metody, zdałem sobie jednak sprawę, Ŝe czegoś mi
jeszcze brakuje, bym na dłuŜszą metę mógł Ŝyć, praktykując Wtajemniczenia. W Peru
kierowałem się duchem chwili, często działałem spontanicznie, z wiarą, która rodzi się z
desperacji. JednakŜe po powrocie do domu, kiedy znów znalazłem się w swoim normalnym
świecie, często otoczony przez zdecydowanych sceptyków, wydało mi się, Ŝe tracę pewność, czy
teŜ mocną wiarę w to, Ŝe moje intuicje i przeczucia rzeczywiście mnie dokądś zaprowadzą.
Najwidoczniej istniała jakaś istotna część tamtej wiedzy, o której zapomniałem... a moŜe w ogóle
jej jeszcze nie odkryłem...?
– Nie jestem pewien, co mam teraz robić – naciskał kolega
Charlene. – Zdaje się, Ŝe ona ma siostrę, gdzieś w Nowym Jorku.
Nie wie pan, jak się z nią skontaktować? Albo z kimkolwiek, kto mógłby wiedzieć, gdzie ona
jest?
– Przykro mi, ale nie wiem. Charlene i ja dopiero co odnowiliśmy bardzo starą przyjaźń. Nie
pamiętam juŜ nikogo z jej krewnych; nie znam teŜ jej obecnych znajomych.
– CóŜ, w takim razie pewnie dam znać na policję, chyba Ŝe ma pan lepszy pomysł.
– Nie, myślę, Ŝe tak będzie rozsądnie. Czy są jeszcze jakieś tropy?
– Tylko taki dziwny rysunek, to chyba moŜe być opis miejsca. Trudno powiedzieć.
Później przefaksował mi całą kartkę, którą znalazł w pokoju
Charlene, włącznie ze szkicem, na którym była masa przecinających się linii i liczb, z niejasnymi
notatkami na marginesach.
Kiedy siedziałem w swoim pokoju, porównując rysunek do mapy w Atlasie Południa, znalazłem
coś, co, jak podejrzewałem, mogło być właśnie tym miejscem. Potem zobaczyłem w wyobraźni
Ŝywy obraz Charlene, ten sam, którego doświadczyłem w Peru, kiedy powiedziano mi o istnieniu
Dziesiątego Wtajemniczenia. Czy zatem jej zniknięcie miało jakiś związek z Manuskryptem?
5
Zgłoś jeśli naruszono regulamin