bol_tworzenia_tytulow.pdf

(170 KB) Pobierz
15924240 UNPDF
Tomik II
„Ból tworzenia tytułów”
30 wrzesień 2005
Zbiór wierszy napisanych przez autorów
zamieszczających swoje utwory w serwisie
Wiersze.bej.pl
~ ~ 1 ~ ~
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Sama
pod szafirową skórą
faluje twoje ciało
w rytmie nocy
wibrują marzenia
w dłoniach
zaciśniętych kurczowo
na zmiętych rogach powietrza
z ust rwie się
niemy krzyk
spływają między palcami
lepkie krople
jak łzy
że to nie ja
Martial
~ ~ 2 ~ ~
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
nie-istnienie poza-lateksowe w kolejnym pokoleniu
nadinterpretujesz mnie
mówisz że mam piękne oczy
patrząc na cycki
zarzucasz na głowę plastikową torbę
próbujesz przybić
do ściany przemądrzałych wypowiedzi
(wciąż
nie potrafisz we mnie trafić)
zastanawiam się
jak długo możesz jeszcze żyć
w przeświadczeniu o
czymkolwiek
nawet teraz
jakoś tak zwyczajnie
coś ściska cię za jaja
a ty z niefortunnym uśmiechem
mówisz
że jest ci dobrze
czterdzieści siedem
to dla mnie za dużo
takie to archaiczne
kojarzy mi się z niebieską pastylką
a ty
choć pluję ci codzień do kawy
nadinterpretujesz mnie
smykusmyk
~ ~ 3 ~ ~
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
pokornie
świadomość pustego tronu
nie wzrusza
fundamentów mojego zamku
nadal pająki
anektują sufity
a cisza
porusza proporce
tak samo powoli
rośnie
akacja na dziedzińcu
tak samo
woda smakuje
tylko bluszcz
jakby ciaśniej mury oplata
i coraz trudniej
oddychać
November Rain
~ ~ 4 ~ ~
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
zapiski na nadgarstku
nawet włosy na ręce
dobrze nie ukryją zapisków -
schowane na nadgarstku
pod swetrem z długim rękawem
przypominają o potoku
rozlanym na lnianej chuście
o tym cudzie sinej twarzy
wracającym zza prześcieradła
tego nie wymaże mrugnięcie
ani zrośnięcie się wspomnień
czy słowo - krzyk - grzech
Ja – byłem niezniszczalny
- tak myślę -
snułem się pośrodku plamy
moje ciało zmieniało się w bladość -
moja skóra wyprawiona niczym skalp
- błyszczała
dziś liżę ranę jak kot sierść
- nie mogę zmyć znamion -
pierwszy raz przyglądam się im z bliska
dostrzegając litery na papierze żył -
znaki powrotu do życia – rozerwane
- zszyte -
mimo wszystko i mimo nic
wbrew - dla siebie i dla nikogo
jednocześnie
Tomasz Pietrzak
~ ~ 5 ~ ~
Zgłoś jeśli naruszono regulamin