Rozwody.pdf

(49 KB) Pobierz
Rozwody - historia i powody
Rozwody - historia i powody
Rozwód jest wynalazkiem znanym ludzkości od tysiącleci. W Starym Testamencie w
Księdze Powtórzonego Prawa czytamy: „Jeśli mężczyzna poślubi kobietę i zostanie jej
mężem, lecz ona nie pozyska jego życzliwości, gdyż znalazł u niej coś odrażającego,
napisze jej list rozwodowy, wręczy go jej, potem odeśle ją od siebie” (Pwt. 24,l). Dopiero
Nowy Testament potępił rozwody. W kazaniu na Górze Jezus mówił: „Powiedziano także:
kto chce oddalić swoją żonę, niech jej wręczy list rozwodowy. A ja wam mówię: każdy, kto
oddała swoją żonę, poza przypadkiem nierządu, naraża ją na cudzołóstwo, a kto
oddaloną poślubia, cudzołoży” (Mt 5, 31-32). Najpierw można było, potem zakazano.
W starożytnej Grecji procedura rozwodowa nie była związana z prawem, ale z użyciem
siły, bo mąż żonę wyrzucał z domu. Ale i żona miała prawo odjeść od męża i oddać się
pod prawną opiekę któregoś z mężczyzn będących członkami jej rodziny. I tu jednak
działało prawo siły – mąż żonę mógł w domu zatrzymać, używając przemocy.
W krajach muzułmańskich również istnieje instytucja rozwodu. Według prawa
koranicznego rozpad małżeństwa może wystąpić z trzech powodów: jeśli jeden z
małżonków zostanie apostatą, jeśli upłynął czas, na jaki małżeństwo zostało zawarte (sic!)
i jeśli w małżeństwie miał miejsce rozwód. Mężczyzna może rozwieść się z kobietą bez
wskazywania przyczyny: wystarczy, że trzy razy powie: „rozwodzę się z tobą” (w jednym
ze stanów Malezji można rozwieść się, wysyłając tę formułę SMS-em). Jedyny warunek –
kobieta, z którą rozwodzi się mąż, musi otrzymać od niego podwójny posag. Co ciekawe,
opieka nad dziećmi przysługuje mężczyźnie.
Muzułmańska kobieta również ma prawo rozwieść się ze swoim mężem, w jej przypadku
jednak nie jest już tak łatwo – musi mieć konkretne powody: jeśli mąż nie utrzymuje z nią
kontaktów seksualnych przez trzy miesiące albo nie jest w stanie zapewnić bytu jej i
dzieciom. W krajach bardziej liberalnych o rozwód może wystąpić pierwsza żona, kiedy
mąż znajdzie sobie drugą i planuje z nią ślub.
Polacy rozwodzą się coraz chętniej i częściej, choć 98% z nas to zdeklarowani katolicy, a
Kościół katolicki surowo rozwody potępia. Według GUS-u w 2000 roku w Polsce rozpadło
się 43 tysiące małżeństw, a pięć lat później, w 2005, aż 67 tysięcy. Główne przyczyny
polskich rozwodów to kolejno: niezgodność charakterów, zdrada, niedobranie pod
względem seksualnym, alkohol, naganny stosunek do członków rodziny i problemy
finansowe. Od połowy lat 80. pojawiła się nowa przyczyna rozpadu polskich małżeństw:
długa nieobecność współmałżonka. Zdaje się, że jest to przyczyna, która zwiększy liczbę
rozwodów w najbliższych latach.
W dwóch trzecich przypadków pozew o rozwód wnosiła żona. Tylko jedna trzecia spraw
skończyła się orzeczeniem winy, a ta leżała najczęściej po stronie mężczyzny. Trzy razy
1
częściej niż mieszkańcy wsi rozwodzili się mieszkańcy miast. Najczęściej rozpadały się
małżeństwa na Dolnym Śląsku, następne na liście były województwa: lubuskie,
zachodniopomorskie, pomorskie, warmińsko-mazurskie, łódzkie i opolskie. Socjologowie
wyjaśniają, że najczęściej rozwodzą się mieszkańcy Ziem Odzyskanych, ponieważ ludzi
nie łączy wspólna tradycja, duże znaczenie ma również wysoki poziom rozwoju
gospodarczego i stopa bezrobocia.
Im więcej w rodzinie dzieci, tym rzadziej zdarza się rozwód. Ale kiedy zanika funkcja
prokreacyjna, bo dzieci dorastają i pojawia się syndrom „pustego gniazda”, wiele par
decyduje się na rozwód. Zmieniło się również społeczne nastawienie do rozwodników.
Jeszcze w lat ach 80. ubiegłego wieku bardzo krytycznie oceniano osoby rozwiedzione –
„rozwódka” znaczyło tyle co „niemoralna”. Dziś społeczna opinia uległa znacznej
liberalizacji. Przychylniej rozwody oceniają osoby z wykształceniem zawodowym i
średnim, charakteryzujące się niskim lub przeciętnym poziomem religijności, mieszkające
w miastach; źle oceniają je bardzo religijni mieszkańcy wsi z wykształceniem
podstawowym.
Prognozy mówią, że będziemy się rozwodzić jeszcze częściej. Przyczyn tego zjawiska
należy szukać w ogromnej zmianie obyczajowości: małżeństwo i seks przestały być
kontrolowane przez państwo czy Kościół, co miało miejsce przez wiele stuleci. Dzięki
rozwojowi medycyny seks został oddzielony od prokreacji i zrehabilitowany dzięki
osiągnięciom psychologii i seksuologii. Małżeństwo nie jest tak powszechne i
obligatoryjne, nikt nie oburza się na „konkubinę” czy „konkubenta”, bo konkubinat
zalegalizowano. Małżonkowie są równi wobec prawa, kobiety coraz częściej bywają
niezależne finansowo, a rozwód przestał być sprawą wstydliwą. W „Miłości i małżeństwie”
Bertrand Russell napisał, że małżonkowie są zobowiązani być ze sobą, aż ich dzieci
dorosną i się usamodzielnią – powszechny jednak jest pogląd, że lepsi rozwiedzeni
rodzice niż niezgoda w rodzinie. Jeśli dodać do tego charakteryzujące obecne czasy
dążenie do szczęścia za wszelką cenę, można spodziewać się, że za kilka, kilkanaście lat
liczbą rozwodów zrównamy się z Francuzami, u których rozpada się co drugie
małżeństwo.
Francuzi tak lekko traktują rozwody, że powstała u nich ostatnio firma o nazwie Wedding
Out Factory, zajmująca się organizowaniem imprez z okazji rozpadu małżeństwa.
Właścicielki firmy przekonują, że dzień rozwodu nie musi być dniem smutnym, pełnym
myśli o życiowych porażkach i innych niemiłych sprawach. Usługi w Paryżu sprzedają się
dobrze. Być może niedługo i u nas będzie można rozwieść się przez SMS-a, a potem
pójść z tej okazji z przyjaciółmi na imprezę?
Marianna Kalinowska
2
8774443.001.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin