Konrad Wallenrod - streszczenie.txt

(28 KB) Pobierz
Konrad Wallenrod - Streszczenie
PRZEMOWA
W tej części utworu Mickiewicz opisał średniowieczne dzieje Litwy, skupiając się szczególnie na wydarzeniach z XIV i XV wieku. Zaznacza również, że przedmiotem rozważań składających się na fabułę Konrada Wallenroda będą wydarzenia związane z nie istniejącym już państwem. Zabieg ten miał zasugerować, że problematyka utworu nie dotyczy czasów współczesnych. Miało to na celu zmylenie cenzury. Jest to tak zwana konwencja kostiumu historycznego, czyli Mickiewicz niby miał pisać o sprawach dawnych, a w rzeczywistości poruszał sprawy istotne dla Polski.

WSTĘP
We wstępie autor zapowiada nieuchronnie zbliżającą się wojnę między Krzyżakami a Litwinami.

„ Z jednej strony tłumy litewskiej młodzieży,
W kołpakach rysich, w niedźwiedziej odzieży,
Z łukiem na plecach, z dłonią pełną grotów,
Snują się, śledząc niemieckich obrotów.
Po drugiej stronie, w szyszaku i zbroi,
Niemiec na koniu nieruchomy stoi;
Oczy utkwiwszy w nieprzyjaciół szaniec,
Nabija strzelbę i liczy różaniec”.


I OBIÓR
Akcja poematu rozpoczyna się około 1391 roku, kiedy do Marienburga, czyli Malborka przybywają kandydaci na wielkiego mistrza. Jest ich wielu, ale wszyscy mówią, że największe szanse ma cudzoziemiec Konrad Wallenrod. Nikt jednak nie wie o nim zbyt wiele. Wiadomo tylko, że brał udział w licznych wojnach i wyprawach krzyżowych, a także, że stoczył wiele pojedynków, w których nigdy nie został pokonany. Ponadto mówi się, że Wallenroda

„zdobią wielkie chrześcijańskie cnoty, ubóstwo, skromność i pogarda świata”.
Na temat jego zachowania i wyglądu wiadomo natomiast, że :

„Czy był nieczułym, dumnym z przyrodzenia,
Czy stał się z wiekiem- bo choć jeszcze młody,
Już włos miał siwy i zwiędłe jagody,
Napiętnowane starością cierpienia(...)”.


Konrad niezbyt chętnie uczestniczył w zabawach, a jeśli już pojawił się na jakiejś uroczystości to sięgał po alkohol, jakby w nim szukał ukojenia. Miał przyjaciela, któremu zwierzał się z najskrytszych pragnień. Był nim stary mnich – Halban, który:

„Wallenroda samotność podziela;
On był i duszy i jego spowiednikiem,
On był i serca jego powiernikiem”.


Wallenrod miał natomiast jedną wadę:

„Konrad światowej nie lubił pustoty,
Konrad pijanej nie dzielił biesiady.
Wszakże, zamknięty w samotnym pokoju,
Gdy go dręczyły nudy lub zgryzoty,
Szukał pociechy w gorącym napoju;
(...)”.


II
Dzwony kościelne wzywają na nabożeństwo wieczorne. Komturzy idą do kościoła gdzie śpiewają hymn do św. Ducha, prosząc Boga o wstawiennictwo w dobrym wyborze wielkiego mistrza. Po modlitwie zebrani w kościele rozchodzą się po zamkowych krużgankach, jedni dalej w ciszy modlą się, inni rozmyślają o tym, kto byłby najlepszym kandydatem na mistrza.
Nagle Arcykomtur wzywa do siebie Halbana i najbardziej zasłużonych dla zakonu braci, z którymi idzie nad jezioro, by w spokoju porozmawiać. Świtem postanawiają wracać do malborskiego zamku. Droga powrotna wiedzie obok samotnej wieży, w której od dziesięciu lat mieszka tajemnicza pustelnica. Prawdopodobnie kazała się zamurować i od tamtej pory nie pokazuje nikomu swojej twarzy. Przechodząc obok wieży, komtur usłyszał, jak pustelnica mówiła:

„Tyś Konrad, przebóg! Spełnione wyroki,
Ty masz być mistrzem, abyś ich zabijał!”.


Dostojnicy krzyżaccy i Halban uważają, że słowa uwięzionej kobiety należy traktować jako przepowiednię, jako pewien znak. Twierdzą, że skoro padło imię Konrad, więc chyba wszystko zostało już przesądzone w sprawie wyboru kandydata. Zakonnicy idą w stronę zamku krzycząc:

„ Konrad niech żyje, Wielki Mistrz niech żyje!
Niech żyje Zakon; niech pogaństwo zginie!”

Za nimi idzie zamyślony Halban, który nuci pieśń o dwóch rzekach, w rzeczywistości będącą historią miłości młodej Litwinki do cudzoziemca. Ostatnie słowa pieśni brzmią:

„ Wilija znikła w ukochanym Niemnie,
Dziewica płacze w pustelniczej wieży”


III
Krzyżacy wybrali wielkiego mistrza - Konrada Wallenroda. Teraz wszyscy zastanawiają się, jak będzie sprawował swoje rządy. Jednak mijają dni, tygodnie, a mistrz nie wydaje rozkazu walki. Za to wprowadza w zakonie nowe zasady i surową dyscyplinę. Bracia zakonni niepokoją się tym, że ich przywódca nie wydaje zarządzenia, by rozpocząć walkę. Dlatego zwołują radę, by dowiedzieć się, dlaczego Wallenrod tak postępuje. Nie mogą znaleźć Konrada, Halban postanawia go szukać. Idzie pod wieżę, w której mieszka pustelnica i tam znajduje mistrza. Stoi pod wieżą, a pustelnica śpiewa pieśń, która opowiada o jej przeszłości. Z siedmiostrofowej Pieśni z wieży dowiadujemy się, że dziewczyna zanim została pustelnicą prowadziła beztroski żywot w bogatym zamku, w którym mieszkała z rodzicami i dwiema siostrami. Wspomina jak pewnego dnia do pałacu przybył młodzieniec o imieniu Konrad. Zrobił on na niej ogromne wrażenie, od tej pory nieustannie myślała o nim. W tym momencie przerywa jej Wallenrod i mówi, że czuje się winny, że zmarnował jej życie, pozbawił ją szczęścia domu rodzinnego. Z dalszej rozmowy można wnioskować, że dziewczyna wstąpiła do klasztoru, ale nie umiała sobie poradzić z nieustanną tęsknotą za ukochanym, dlatego kazała się zamknąć w wieży w Malborku, by być blisko niego. Konrad zwierza się kochance, że najlepsze lata życia poświęcił na próbę dokonania zemsty na Krzyżakach. Mówi dziewczynie, że Halban wciąż przypomina mu o porachunkach. Jednak Wallenrod nie spieszy się z rozpoczęciem wojny z Litwą, ponieważ oznaczałoby to oddalenie się od ukochanej.
Gdy zaczyna świtać kochankowie żegnają się.

IV UCZTA
Akcja IV części rozgrywa się podczas uczty urządzonej z okazji dnia patrona Zakonu - świętego Jerzego ( 23 kwietnia). Wallenrod zaprasza wybitnych gości, są nimi między innymi rycerze zakonni, Książę litewski Witold, który początkowo walczył przeciwko Krzyżakom, ale po śmierci swego ojca zbiegł do Krzyżaków i do tej pory jest z Zakonem. Konrad daje znak, że ucztę można zacząć. Jednak nie jest w dobrym nastroju, co udziela się przybyłym gościom. Obecni na uczcie wędrowni śpiewacy próbują rozweselić towarzystwo. Jeden z nich wychwala męstwo Konrada, drugi śpiewa pieśń miłosną. Jako trzeci występuje litewski Wajdelota. Zaczyna od przemowy, w której wspomina swój ciężki los, wytyka grzechy zdrajców ojczyzny. Gdy oskarża oszustów narodowych, wszyscy goście obserwują nerwowe zachowanie księcia Witolda, którego początkowy gniew po chwili zamienia się w płacz. To, co pozostało wajdelocie najcenniejszego to pamięć o kraju i dawnych czasach –

„ubogie skarbów pamiątki”
, dlatego prosi on zebranych gości, by zechcieli wysłuchać jego opowieści. Konrad wyraża zgodę, wtedy zaczyna śpiewać Pieśń Wajdeloty. Pieśń ta rozpoczyna się od opisu wyobrażeń gminnych, wedle których zjawienie się „morowej dziewicy” zwiastuje nadejście zarazy. Myślą przewodnią pieśni jest wartość „pieśni i wieści gminnej”. Według Mickiewicza pieśń gminna to śpiewane przekazy ludowe, zaś wieść gminna ustne podania ludowe. Wajdelota podkreśla znaczenie przekazów ustnych, uważa, że nie da się ich zniszczyć, tylko one mogą przetrwać, gdy naród zostanie pobity. Pieśń będzie tak długo, dopóki ludzie będą chcieli ją śpiewać i słuchać. Wajdelota pieśń przyrównuje do „arki przymierza”, oznaczałoby to, że poezja może ocalać to, co ważne, ma poruszać serca słuchaczy. Potem śpiewak zaczyna tzw. Powieść Wajdeloty, która rozpoczyna się słowami: „ Skąd Litwini wracali? Z nocnej wracali wycieczki”. Wajdelota wraca pamięcią do przeszłości, opowiada młodość Konrada Wallenroda. Pewnego razu Litwini wracający z walki z Zakonem przybyli do Kowna, w którym władzę sprawował książę Kiejstut. Władca przyjął rycerzy, a młodszy z nich w podzięce opowiedział mu dzieje swego życia. Okazało się, że młodzieniec był Litwinem. W dzieciństwie został uprowadzony przez Niemców, którzy napadli na miasto. Z dzieciństwa pamięta rodzinny dom z czerwonej cegły, położony w koło pagórków i puszczy jodłowej. Zapamiętał również jak pewnego dnia obudziły go krzyki, trzask szyb oraz gęste kłęby dymu. Tak wspomina ten dzień:

„Płomień wiał po ulicach, iskry sypały się gradem,
Krzyk okropny: << Do broni! Niemcy są w mieście, do broni!>>
Ojciec wypadł z orężem, wypadł i więcej nie wrócił.
Niemcy wpadli do domu, jeden wypuścił się za mną.
Zgonił, porwał mię na koń; nie wiem, co stało się dalej,
Tylko krzyk mojej matki długo, długo słyszałem”


Od tej pory Konrad nosił imię Walter Albert - takie nadali mu Niemcy, ale podkreśla, że mimo, iż imię było niemieckie, dusza została litewska.
Do chrztu trzymał go Winrych, który kochał go i pieścił jak własnego syna. Jednak młody Walter wolał spędzać czas z litewskim Wajdelotą, do którego uciekał. Stary Litwin pełnił funkcję tłumacza. W wolnych chwilach opowiadał chłopcu o kraju ojczystym, tym samym budząc w nim nienawiść do Niemców. Z biegiem czasu między nimi zrodziła się wielka przyjaźń. Gdy Walter dorósł wiele razy chciał uciec od Niemców i wrócić na Litwę, ale wajdelota odradzał mu. Jednak podczas pewnej potyczki Albert nie wytrzymał i przeszedł na stronę rodaków (wraz ze starcem), w ten sposób znalazł się na dworze księcia Kiejstuta. Gdy młodzieniec skończył opowiadać, władca pozwolił mu i jego starszemu towarzyszowi na pozostanie w Kownie. Niebawem młodzieniec zakochał się w Aldonie - jednej z córek księcia. Dziewczyna również pokochała Waltera, a jej ojciec bardzo go szanował i bez wahania zezwalał na ich ślub. Wszystko dobrze się układało, młodzi żyli w szczęściu, ale do pewnego momentu. Wkrótce na Litwę zaczęły spadać kolejne klęski. Wtedy bohater zrozumiał, że musi ruszyć do walki. Nie była to łatwa decyzja, gdyż kochał swoją żonę i trudno mu było wyjeżdżać:

„Szczęścia w domu nie znalazł, bo go nie było w ojczyźnie”
Mimo to Walter czuł potrzebę poświęcenia się dla narodu. Po naradzie z Kiejstutem i wajdelotą ostatecznie zdecydował, że wyrusza, by pokonać Krzyżaków. W tajemnicy przed żoną próbuje opuścić miasto, jednak Aldona przeczuwając nieszczęście, czeka na męża za miaste...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin