textfile3.txt

(39 KB) Pobierz
Ciri uskoczy�a przed biegn�c� truchtem, przenikliwie kwicz�c� �wini� i wpad�a na klatki z kurami. Potr�cana, nadepn�a na co�, co by�o mi�kkie i zamiaucza�o. Odskoczy�a, o ma�y w�os nie wpadaj�c pod kopyta wielkiego, �mierdz�cego, obrzydliwego i budz�cego groz� bydlaka, roztr�caj�cego ludzi kosmatymi bokami.
- Co to by�o? - j�kn�a, �api�c r�wnowag�. - Fabio?
- Wielb��d. Nie b�j si�.
- Nie boj� si�! Te� co�!
Rozgl�da�a si� ciekawie. Przyjrza�a si� pracy nizio�k�w, produkuj�cych na oczach publiki ozdobne buk�aki z koziej sk�ry, pozachwyca�a si� pi�knymi lalkami, oferowanymi na straganie przez par� p�elf�w. Poogl�da�a wyroby z malachitu i jaspisu, kt�re wystawia� na sprzeda� ponury i burkliwy gnom. Z zainteresowaniem i znawstwem obejrza�a miecze w warsztacie p�atnerza. Poobserwowa�a dziewcz�ta wyplataj�ce koszyki z wikliny i dosz�a do wniosku, �e nie ma nic gorszego ni� praca.
Dm�cy w surm� przesta� d��. Prawdopodobnie go zabito.
- Co tu tak smakowicie pachnie?
- P�czki - Fabio pomaca� sakiewk�. - Masz �yczenie zje�� jednego?
- Mam �yczenie zje�� dwa.
Sprzedawca poda� trzy p�czki, przyj�� pi�taka i wyda� cztery miedziaki, z kt�rych jeden prze�ama� na p�. Ciri, powoli odzyskuj�c kontenans, przygl�da�a si� operacji �amania, �apczywie poch�aniaj�c pierwszego p�czka.
- Czy to st�d - spyta�a, zabieraj�c si� za drugiego -pochodzi powiedzenie: �Niewart z�amanego grosza"?
- St�d - Fabio prze�kn�� swojego p�czka. - Przecie� nie ma niniejszych monet ni� grosz. Czy tam, sk�d pochodzisz, nie u�ywa si� p�groszk�w?
- Nie - Ciri obliza�a palce. - Tam, sk�d pochodz�, u�ywa�o si� z�otych dukat�w. Poza tym to ca�e �amanie by�o bez sensu i niepotrzebne.
- Dlaczego?
- Bo mam �yczenie zje�� trzeciego p�czka.
Nadziewane �liwkowymi powid�ami p�czki zadzia�a�y jak najcudowniejszy eliksir. Ciri nabra�a humoru, a kot�uj�cy si� plac przesta� przera�a�, zacz�� si� nawet podoba�. Nie pozwoli�a ju�, by Fabio wl�k� j� za sob�, sama poci�gn�a go w najwi�kszy t�ok, ku miejscu, z kt�rego kto� przemawia�, wlaz�szy na zaimprowizowan� z beczek m�wnic�. Przemawiaj�cym by� podstarza�y grubas. Po ogolonej g�owie i burej szacie Ciri rozpozna�a w nim w�drownego kap�ana. Widywa�a ju� takich, czasami odwiedzali �wi�tyni� Melitele w Ellander. Matka Nenneke nigdy nie m�wi�a o nich inaczej jak �ci fanatyczni durnie".
- Jedno jest na �wiecie prawo! - rycza� gruby kap�an. - Prawo boskie! Ca�a natura temu prawu podlega, ca�a ziemia i wszystko, co na tej ziemi �yje! A czary i magia s� temu prawu przeciwne! Przekl�ci wi�c s� czarownicy i bliski jest dzie� gniewu, w kt�rym ogie� z niebios zniszczy ich plugaw� wysp�! Run� w�wczas mury Loxii, Aretuzy i Garstangu, za kt�rymi w�a�nie zbieraj� si� ci poganie, by swe knowania obmy�la�! Run� te mury...
- I trza b�dzie, psia ma�, od nowa stawia� - mrukn�� stoj�cy obok Ciri czeladnik mularski w kitlu upapranym wapnem.
- Upominam was, ludzie dobrzy i pobo�ni - wrzeszcza� kap�an - nie wierzcie czarownikom, nie obracajcie si� ku nim ni za rad�, ni z pro�b�! Nie dajcie si� zwie�� ni ich postaci� pi�kn�, ni mow� g�adk�, bo zaprawd� powiadam wam, �e s� owi czarodzieje niby groby pobielane, z wierzchu pi�kne, we wn�trzu za� zgnilizny pe�ne i spr�chnia�ych ko�ci!
- Widzieli�cie go - rzek�a m�oda niewiasta z koszykiem pe�nym marchwi - jaki to w g�bie mocny. Na magik�w szczeka, bo zawidzi im, i tyle.
- Pewno - przytakn�� mularz. - Samemu, patrzajta, �eb niby jaje wy�ysia�, a ka�dun podle kolan wisi. A czarodzieje urodziwe s�, ani grubn�, ani �ysiej�... A czarodziejki, ha, sama krasa...
- Bo diab�u dusz� za t� kras� przeda�y! - krzykn�� niski osobnik z szewskim m�otkiem za pasem.
- G�upi�, butorobie. Gdyby nie dobre panie z Aretuzy, dawno z torbami by� poszed�! Dzi�ki nim masz co �re�!
Fabio poci�gn�� Ciri za r�kaw, ponownie pogr��yli si� w t�umie, kt�ry poni�s� ich w stron� centrum placu. Us�yszeli �omot b�bna i gromkie okrzyki wzywaj�ce do uciszenia si�. T�um ani my�la� si� uciszy�, ale obwo�ywaczowi z drewnianego podwy�szenia wcale to nie przeszkadza�o. Mia� dono�ny, �wiczony g�os i umia� si� nim pos�ugiwa�.
- Wiadomym si� czyni - zarycza�, rozwin�wszy rulon pergaminu - jako Hugo Ansbach, z rodu nizio�ek, spod prawa jest wyj�ty, bo z�oczy�com elfom, co si� Wiewi�rkami mianuj�, w domie swoim da� nocleg i go�cin�. To� samo Justin Ingvar, kowal, z rodu krasnolud, kt�ry niecnotom owym groty do strza� ku�. Tegdy na obu burgrabia �lad og�asza i �ciga� ich nakazuje. Kto ich pochwyci, temu nagroda: pi��dziesi�t koron got�wk�. A je�li kto im da straw� lubo schronienie, za wsp�lnika winy ich poczytany b�dzie i jednaka kara jemu jako i im wymierzona b�dzie. A je�li w opolu albo we wsi pochwyceni b�d�, ca�e opole albo wie� da p�at�...
- A kt� by - krzykn�� kto� z t�umu - nizio�kowi schronienie da�! Po ichnich farmach niech szukaj�, a najd�, to wszystkich ich, nieludzi�w, do jamy!
- Na szubienic�, nie do jamy!
Obwo�ywacz j�� odczytywa� dalsze obwieszczenia burgrabiego i rady miejskiej, a Ciri straci�a zainteresowanie. W�a�nie mia�a zamiar wyzwoli� si� z t�oku, gdy nagle poczu�a na po�ladku r�k�. Absolutnie nieprzypadkow�, bezczeln� i nad wyraz umiej�tn�.
�cisk, wydawa�oby si�, uniemo�liwia� odwr�cenie si�, ale Ciri nauczy�a si� w Kaer Morhen, jak porusza� si� w miejscach, w kt�rych trudno si� porusza�. Obr�ci�a si�, czyni�c nieco zamieszania. Stoj�cy tu� za ni� m�ody kap�an z ogolon� g�ow� u�miechn�� si� aroganckim, wypraktykowanym u�miechem. No i co, m�wi� ten u�miech, co teraz zrobisz? Zarumienisz si� �licznie i na tym rumie�cu si� sko�czy, nieprawda�?
Kap�an wida� nigdy nie mia� do czynienia z uczennic� Yennefer.
- �apy przy sobie, ty �ysa pa�o! - rozdar�a si� Ciri, bledn�c ze w�ciek�o�ci. - Za w�asny ty�ek si� chwy�, ty... Ty grobie pobielany!!!
Korzystaj�c z faktu, �e uwi�ziony w t�oku kap�an nie m�g� si� poruszy�, zamierza�a go kopn��, ale udaremni� to Fabio, pospiesznie odci�gaj�c j� daleko od kap�ana i miejsca zaj�cia. Widz�c, �e a� si� trz�sie ze z�o�ci, uspokoi� j�, funduj�c kilka posypanych mielonym cukrem racuszk�w, na widok kt�rych Ciri momentalnie zapomnia�a o incydencie. Stan�li przy straganie, w miejscu, z kt�rego mieli widok na szafot z pr�gierzem. W pr�gierzu nie by�o jednak �adnego z�oczy�cy, a sam szafot by� udekorowany girlandami kwiat�w i s�u�y� grupie wystrojonych jak papugi w�drownych muzykant�w, od Ucha r�n�cych na g�lach i popiskuj�cych na dudach i piszcza�kach. M�oda czarnow�osa dziewczyna w wyszywanym cekinami serda-czku �piewa�a i ta�czy�a, potrz�saj�c tamburynkiem i weso�o potupuj�c male�kimi bucikami.
Sz�a magiczka przez por�b�, pogryz�y j� �mije Wszystkie gady wyzdycha�y, a magiczka �yje!
Zgromadzony wok� szafotu t�um za�miewa� si� do rozpuku i klaska� do rytmu. Sprzedawca racuszk�w wrzuci� do wrz�cego oleju kolejn� porcj�. Fabio obliza� palce i poci�gn�� Ciri za r�kaw.
Stragan�w by�o bez liku i wsz�dzie oferowano co� smacznego. Zjedli jeszcze po ciasteczku z kremem, p�niej - do sp�ki - w�dzonego w�gorzyka, po czym poprawili czym� bardzo dziwnym, sma�onym i nabitym na patyk. P�niej zatrzymali si� przy beczkach z kiszon� kapust� i udali, �e pr�buj�, by kupi� wi�ksz� ilo��. Gdy objedli si� i nie kupili, przekupka nazwa�a ich zasra�cami.
Poszli dalej. Za reszt� pieni�dzy Fabio naby� koszyczek gruszek bergamotek. Ciri spojrza�a na niebo, ale uzna�a, �e to jeszcze nie po�udnie.
- Fabio? A co to za namioty i budki, tam, pod murem?
- R�ne rozrywki. Chcesz zobaczy�?
- Chc�.
Przed pierwszym namiotem stali wy��cznie m�czy�ni, w podnieceniu przebieraj�cy nogami. Z wn�trza dobiega�y d�wi�ki fletu.
- �Czarnosk�ra Leila... - Ciri z trudem odczyta�a ko�lawy napis na p�achcie - zdradza w ta�cu wszystkie sekrety swego cia�a"... G�upota jaka�! Jakie sekrety...
- Chod�my dalej, chod�my dalej - ponagli� Fabio, czerwieniej�c lekko. - O, sp�jrz, to jest ciekawe. Tu przyjmuje wr�ka przepowiadaj�ca przysz�o��. Mam jeszcze akurat dwa grosze, to wystarczy...
- Szkoda pieni�dzy - fukn�a Ciri. - Te� mi przepowiednia, za dwa grosze! �eby przepowiada�, trzeba by� wieszczk�. Wieszczenie to wielki talent. Nawet w�r�d czarodziejek najwy�ej jedna na sto ma takie zdolno�ci...
- Mojej najstarszej siostrze - wtr�ci� ch�opiec - wr�ka wywr�y�a, �e wyjdzie za m�� i sprawdzi�o si�. Nie gryma�, Ciri. Chod�, powr�ymy sobie...
- Nie chc� wychodzi� za m��. Nie chc� wr�b. Jest gor�co, a z tego namiotu �mierdzi kadzid�ami, nie wejd� tam. Chcesz, to id� sam, ja zaczekam. Nie wiem tylko, po co ci przepowiednie? Co chcia�by� wiedzie�?
- No... - zaj�kn�� si� Fabio. - Najbardziej, to... Czy b�d� podr�owa�. Chcia�bym podr�owa�. Zwiedzi� ca�y �wiat...
B�dzie, pomy�la�a nagle Ciri, czuj�c zawr�t g�owy. B�dzie p�ywa� na wielkich bia�ych �aglowcach... Dotrze do krain, kt�rych nikt przed nim nie widzia�... Fabio Sachs, odkrywca... Jego imieniem nazwie si� przyl�dek, kraniec kontynentu, kt�ry dzi� jeszcze nie ma nazwy. Maj�c pi��dziesi�t cztery lata, �on�, syna i trzy c�rki, umrze, daleko od domu i bliskich... Na chorob�, kt�ra dzi� jeszcze nie ma nazwy...
- Ciri! Co ci jest?
Przetar�a twarz d�oni�. Mia�a wra�enie, �e wynurza si� z wody, �e p�ynie ku powierzchni z dna g��bokiego, lodowato zimnego jeziora.
- To nic... - wymamrota�a, rozgl�daj�c si� i przytomniej�c. - W g�owie mi si� zakr�ci�o... To przez ten upa�. I przez te kadzid�a z namiotu...
- Raczej przez t� kapust� - powiedzia� powa�nie Fabio. - Niepotrzebnie tyle zjedli�my. Mnie te� w brzuchu burczy.
- Nic mi nie jest! - Ciri dziarsko zadar�a g�ow�, faktycznie czuj�c si� lepiej. My�li, kt�re przelecia�y jej przez g�ow� jak wicher, rozwia�y si�, zgubi�y w niepami�ci. -Chod�, Fabio. Idziemy dalej.
- Chcesz gruszk�?
- No pewnie, �e chc�.
Pod murem grupa wyrostk�w gra�a na pieni�dze w b�czka. B�czek, precyzyjnie omotany sznurkiem, nale�a�o zr�cznym, przypominaj�cym strzelenie z bata szarpni�ciem wprawi� w ruch wirowy, tak by zatacza� ko�a po wymalowanych kred� polach. Ciri ogrywa�a w b�czka wi�kszo�� ch�opc�w ze Skellige, ogra�a te� wszystkie adeptki...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin