pocałunek archanioła_15.pdf

(355 KB) Pobierz
295172625 UNPDF
15
- Sam. – dźwięksłabszyodszeptugdyzaczęłabiecbardziejzainteresowanatym
delikatnymzapachemniżtymktóryjątuprzyciągnąłKorytarzzakończyłsiędrzwiami
bogatorzeźbionapłytaktórazostałalakierowanaażdomomentugdyzaczęłabłyszczeć
na ciemny bursztyn.
Jejdłonieuderzyłyonią, gdysięzatrzymała– Jest za drzwiami.
- Nie, nie jest. – glosMichaeliuderzyłwpowietrze gdypojawiłasięzjejlewej
stronyjejtwarzponownienieskazitelnaMilczącawola potęgi archanioła – Będę
radowaćsięwymierzaniemcikary za zbezczeszczenie mojego domu bez powodu.
- Niebędzieżadnejkary– powiedziałRaphael– Onajestpodmojąochroną
Michaelauśmiechnęłasięzadowolonaokrutna– Alenieuznajecięzaswojego
pana. Nie możeszstaćjakojejtarcza
Elena wiedziała że Michaela naprawdę naprawdę nie mogła się doczekać
momentu, gdydoprowadzijadowrzaskówNiemiałotojednakznaczenia– Otwórzte
drzwi.
MichaelamachnęłaleniwierękąnaRickera– Róbjakmówiłowczyni.
Elena zmieniła pozycję by uniknąć fizycznego kontaktu z wampirem gdy
poruszyłsiębywykonaćpolecenieswojejpaniDrzwiotworzyłysiędowewnątrzby
ukazaćpokójwypełnionyciemnościąpozabladymodbijanymprzezśniegksiężycem
Elena nie potrzebowałamświatłabyznaleźćswójcelWchodzącdośrodkaskierowała
sięnieomylnie doczegoś cookazałosięogromnąskrzyniąkiedyRikerwłączyłświatła
przylegającedościanichświatłojakprzyćmionymiód
- Czynieśmiertelnedzieckomożewytrwaćbezpowietrza? – wyszeptaław
desperacjipróbującunieśćciężkiewieko
- Przez pewien czas. – brzmiałalodowataodpowiedźgdyRaphaelprzejąłjej
zadanie, podczasgdyIlliumpełniłwartę.
PorazpierwszywswoimżyciuElenamiałanadziejężebyławbłędzieżeSam
niebyłwśrodkukufra Kadrawynajęłają jednak dlategożebyłanajlepsza– nie
popełniałabłędów– OchBoże!– instynktsprawiłżesięgnęładośrodkaalezawahała
sięcentymetrodjegomaleńkiegozwiniętegociała– Zranięgo– byłtakzakrwawiony,
takbardzopołamany
- Musimy zabrać go do uzdrowicieli.
PrzytakującwzięłatoposkręcaneciałowswojeramionaSkrzydłaSamazostały
zmiażdżonedelikatnekościprawdopodobniestrzaskaneWiększośćkrwipochodziłaz
czegoścowyglądałojakranagłowyjakicięcienajegopiersiPiersiktórasięnie
poruszałaBożeproszę– Czyonżyje?
Raphaeljegotwarzjakkamiennamaskadotknąłpoliczkachłopcaidopiero
wtedy Elenazauważyłaznamięwtopione wjegodelikatnąskórę
- Takżyje
- Niemogęgo uleczyć. – powiedziałaMichaelapatrzącnaswojedłoniejakgdyby
należałydokogośobcego– Raphaeluniemogęgouleczyć
Raphael podszedł do archanielicy by położyć rękę na jej ramieniu. –
WyzdrowiejeMichaeloTerazmusimyjużiść
ElenabędącjużprzydrzwiachzIlliumemczekała ażRaphaelznalazłsięw
korytarzunimprzekazałamujejcennebrzemię– JesteśszybszyIdź
RaphaelodszedłbezzbędnychsłówElenamiaławłaśniezanimpodążyć, kiedy
usłyszałajakMichaelamówi– Ja tego nie zrobiłam– łamiącym sięgłosem.
RoztrzęsionaspojrzaładotyłubyspostrzecRikeraklęczącegoprzyswojejpani
jejwspaniałeskrzydławlekłysięnapodłodzegdypadłanaziemie– Ja tego nie
zrobiłam– powtórzyła
Riker odgarnął włosy z jej twarzy oddanie w jego oczach jak wspaniała
oślepiającarzecz– Niezrobiłaśtego– powiedziałpokrzepiająco– Niemogłabyś
- Eleno – ustaIlliumpotarłyjejucho– musimyiść
Odwracającgwałtowniegłowępodążyłazanimniemówiącnicażdomomentu
gdy wyszli na lodowate powietrze. – Wiedziałamoniejjuż wszystko. – powiedziała
Elenawniskimszepcieświadomailościwampirów, którzyotaczalitendom– Była
KrólewskąSukąityle
- Wielkajejczęśćwłaśnie taka jest.
- Aletocodzisiajujrzeliśmyskądtosięwzięło?
Czułajak IlliumsięwahaGdyzdecydowałsięprzemówićjegosłowabyłyciche–
Aniołowie nie mają wiele młodych Naszym największym cierpieniem jest utrata
dziecka.
Michaelastraciładziecko
Ta świadomość nią wstrząsnęła krzywiąc jej obraz Michaeli w całkowicie
nieoczekiwaną stronę – Więc ten sukinsyn nie miał na celu zranienie Sama nie
naprawdę– coczyniłotenczynwpewiensposóbznaczniegorszym– Chciałzranić
Michaelę
- Albo – powiedziałIllium–mierzyłjeszczewyżejTitus i Charisemnon jużitak
walcząomałądziewczynkęktórą CharisemnonprzysięgażenieporwałnacoTitus
klniesię, że ten takwłaśniezrobiłNieważneczyaniołmiałztymcośwspólnegoczyteż
zwyczajniesiętamtą sytuacjazainspirowałsąonijednakwciążzamknięciwswoim
świecieniewrażliwinazmartwieniazzewnątrz
Fragmentyukładankiukładałysięwcałość– ZawiódłwobróceniuRaphaela
przeciw Elijahowi, ale gdybyśniezłapał mniegdytozrobiłeśgdyby Rickerzdołałmnie
tknąć―
- Raphaelzażądałbykrwi
- Sambyłprzynętą?– jejżołądeksięskręcił.
- Gdyby ta pułapka doszładoskutkupozbyłabysiękolejnychdwócharchaniołów
ztegorównania
Osłabiając Kadrę pozostawiając miejsce na gierki o władzę które mogłyby
zamienić socjopatę w archanioła– Muszęsprawdzićziemię– powiedziałazmuszając
siędomyślenia pozaodrażającanaturątegoaktuignorującskręcającywnętrzności
widokkrwiSamanajejrękachiubraniach– Istnieje szansa, żewampirodszedłpieszo
Illiumwyciągnąłswójmiecz. – Idź
Wampiry Michaeli pachnieli jak wiele rzeczy – koniczyna i eukaliptus, burgund i
agarapierwotnymizapachamitakróżniącymisięodsiebiejakdrzewnosandałowei
mrocznesmakującewiśniami pocałunkiNieistniał tu jednak ani krztyna cytrusów
pomarańczyzamoczonychwczekoladzie– Nic. – powiedziała ponadtrzydzieściminut
późniejgdysprawdziłaniemalżestostópwśrednicyoddomudobrzezdającsobie
sprawęzichmilczącejpubliczności
Kilkuwampirówwyszłonaotwartą przestrzeń, ich oczy błyszczałygdypodążali
zajejpoczynaniamiJedenznichnawetsięuśmiechnąłSprawiłoto, żeczułajeszcze
większąulgę, żebyłauzbrojonapozęby
- Chcesz zrobić okrążeniezpowietrza?
- Tak. – niemiałajednak nadziei - nie miałabiorącpoduwagę jak wiele czasu
minęło
Illiumobleciałzniąpoposiadłościkilkarazyalemusiaławostateczności
pokręcićwprzeczeniugłową– Nic. – nierozmawialiwięcejażsprowadziłichdo
spokojnego lądowania naprzeciw niskiego białego budynku, które zlewało się
harmoniczniezpłaszczemśniegu. – Szpital?
Małeprzytaknięcie– To jest Medica .
Weszła stanowczym krokiem do środka i niemalże postawiła nogę poza
stopniem w pustą przestrzeń Illium złapał ją gdy się wycofała – Cholera. –
wymamrotałajejsercebiłojakoszalałe– Zapamiętamtosobie!
- Popewnymczasiestaniesiętotwojądruganaturą
PocierająctwarzspojrzaławdółSkrzydławypełniałyjejpolewidzenia, setki
odcienitysiącespecyficznychwzorówIwciążniewidziaładnaogromnejprzestrzeni–
co oznaczało, iżtenbudynekschodziłjeszczeniżejjaktrzypietrawdół– Czy to jest
poczekalnia?
- SątutajzewzględunaSama– powiedziałIlliumprzysuwającswojeramiona–
muskularne, znajome – byotoczyćjąwdotykuciepła– Chodźzabioręciędoniego.
To nie będzie konieczne Elenazostałazabranazestopniaprzezarchaniołajej
dłonieprzyciśniętedojegopiersigdyzabierałichwdółprzezfaleskrzydełiszeroką
otwartąprzestrzeńnasamymdole– Byłaśwstanie wytropićtegowampirapozadom
Michaeli?
- NieWyglądanato, żejegoanielskiwspólnikzabrałgo tam w obie strony. –
utrzymywałaswójumysłnazadaniuniepewnaczyjest wstaniemyślećoporwaniu
SamaTobiednedzieckomusiałobyćtakprzerażone– Pytanie brzmi – jaksięwogóle
dostali do tego domu? Jej ochrona jest godna podziwu.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin