Chłopiec czy dziewczynka? Włosy jasne czy ciemne? Czarne oczy ojca czy niebieskie po babci? - wszyscy rodzice mają wyidealizowany obraz dziecka na które czekają. Ten obraz jest spełnieniem ich najskrytszych marzeń, planów, nadziei, nie zrealizowanych ambicji... Słowa lekarza zadają nagły i nieodwracalny cios pielęgnowanym marzeniom. Radość zamienia się w ból i bezradność. Minie wiele miesięcy, zanim rodzice pogodzą się z nową rzeczywistością: „Nasza radość trwała tylko jeden dzień, a potem przez kilka tygodni nie mogliśmy dojść do siebie. Nikomu nie mówiliśmy o naszych podejrzeniach, dopóki lekarz ich nie potwierdził... Kiedy dostajesz obuchem po głowie, zaczynasz się zastanawiać: dlaczego ja? Szukasz przyczyny. Dlaczego tak się stało? Wreszcie dochodzisz do wniosku, że nie ma winnych; to po prostu błąd natury, a najbardziej pokrzywdzone jest dziecko, bo ono musi z tym żyć... Straciłam wiele miesięcy na takie mało pokrzepiające rozmyślania. Przepłakałam wiele dni i nocy z żalu, że nie mam normalnego dziecka. Ale jednocześnie uzmysłowiłam sobie, że niesprawiedliwością byłoby obarczać tę małą istotkę winą za to, że jest taka, jaka jest...”[1] – to słowa pani Jolanty, mamy chłopca z zespołem Downa, która, podobnie jak wiele innych matek, nie od razu pogodziła się z niepełnosprawnością własnego dziecka.
„Nieznajomość natury patologii, która dotknęła dziecko, sprawia, że związane z nią wyobrażenia, jak wszystko, co jest mało znane, a będące zagrożeniem, stają się przyczyną silnego stresu, z którym nie łatwo się uporać. Psychoanalitycy opisują przeżycia rodziców, którzy dowiedzieli się, że ich dziecko, z powodu wrodzonej lub wcześnie nabytej poważnej rozwojowej dysfunkcji, nie będzie mogło nigdy dorównać swym zdrowym rówieśnikom, jako stan żałoby. Jest to silne poczucie żalu z powodu utraty oczekiwanego dziecka zdrowego i mającego spełnić nadzieje, które z nim wiązali.”[2]
Charakterystyczne dla tych pierwszych miesięcy jest uleganie depresji i zmienność uczuć. Chore dziecko budzi w rodzicach zarazem miłość i niechęć, czułość i współczucie. Nie ma tu żadnych reguł i nie można przewidzieć, kiedy nastąpi całkowita akceptacja, a wraz z nią duma z dziecka.
Dziecko niepełnosprawne wystawia rodziców na próbę, zmusza do zajęcia stanowiska w sprawach, z jakimi inni rodzice prawdopodobnie nigdy się nie zetkną. Wielu z nich, usłyszawszy diagnozę lekarzy, iż ich dziecko będzie niepełnosprawne, tak do końca nie zdaje sobie sprawy z tego, co tak naprawdę to oznacza. Kolejne dni życia z upośledzonym dzieckiem uświadamiają im, iż tylko pełna znajomość charakteru niepełnosprawności i sposobów radzenia sobie z nią umożliwią skuteczną pomoc dziecku.
„Niektórzy rodzice, pragnąc zapewnić swojemu dziecku jak najlepsze warunki rozwoju, szukają kontaktu z poradniami psychologicznymi i stosują się w wychowaniu swojego dziecka do uzyskanych tam rad i wskazówek, rozpoczynając działalność rewalidacyjną we wczesnym okresie życia dziecka. Okazują w taki sposób swemu dziecku najwłaściwszą i najrozsądniejszą pomoc.”[3]
Jednakże największa odpowiedzialność za przyszłość dziecka spoczywa nie w rękach terapeutów, czy lekarzy, choćby nawet najlepszych, ale właśnie na rodzicach. To przecież rodzina stanowi początkowo cały świat dziecka, jest zarazem pierwszą szkołą, jak i terenem licznych doświadczeń, rozwijających je pod względem fizycznym i psychicznym, a przede wszystkim to rodzina zaspokaja wszystkie potrzeby dorastającego człowieka. „Prawidłowe postawy rodziców w istotny sposób przyczyniają się do zaspokajania potrzeb psychospołecznych dziecka i mają ogromny wpływ na jego właściwy rozwój.”[4] Nawet jeśli różni się ono wyglądem czy sprawnością od swoich zdrowych rówieśników, to wciąż jest to dziecko, które tak, jak inne potrzebuje miłości, opieki, radości i zrozumienia...
Potrzeba miłości, życzliwości i ciepła uczuć
od innych. Jeżeli rodzice zdają sobie z tego sprawę, dzieci na pewno zaakceptują takie stanowisko. W tym znaczeniu siostry i bracia mogą pogodzić się ze specjalnym leczeniem, stosowanym u dziecka upośledzonego, jeżeli to jest sprawiedliwe. I jeżeli upośledzone dziecko zrozumie granice wyznaczone mu specjalnym postępowaniem leczniczym, nie będzie odczuwało głębokiej zazdrości o możliwości swoich sióstr i braci.
Dzieci orientują się, jak rodzice odnoszą się do nich w obecności innych osób. Wprowadzając dziecko, przedstawiając je gościom, w sposób naturalny, tak jak przedstawiane jest jego rodzeństwo, ośmielając je do przyłączenia się do gości przy różnych okazjach i włączając je normalnie w grupę, rodzice dają mu tym do zrozumienia, że mają o nim dobre mniemanie i oczekują, że i na innych osobach zrobi miłe wrażenie.
Potrzeba przyjaźni i akceptacji otoczenia
„Z badań nad postawami rodziców dzieci upośledzonych wynika, że zanim dojrzeje w nich pełna akceptacja całego układu warunków spowodowanych posiadaniem takiego dziecka, w ciągu kolejnych kilku lat muszą przejść przez pewne fazy. (...) Faz tych jest pięć: 1)uświadomienie sobie wagi problemu; 2) zaznajomienie się z istotą upośledzenia; 3)próby wykrycia przyczyn; 4) szukanie pomocy; 5) akceptacja całego układu warunków.[6]” Wyraźnie widać więc, że dopiero w ostatniej, piątej fazie rodzice godzą się z kalectwem swego dziecka i wszystkimi konsekwencjami tego faktu. Dopiero wówczas mogą w pełni zaakceptować swoją „pociechę” i stać się dla niego prawdziwą pomocą w budowaniu kontaktów z innymi.
Jeżeli upośledzenie dziecka ogranicza jego kontakty z otoczeniem, bardzo ważne jest, by znaleźć jakąś drogę do wyszukania mu przyjaciół.
Potrzeba zabawy i wypoczynku
Zabawa jest istotną częścią dziecięcego rozwoju. Jeżdżąc na 3-kołowym rowerku dziecko przeżywa radość, ale jednocześnie doskonali swój zmysł koordynacji. Dziecko bawiące się w sklepik odkrywa zasady arytmetyki i sposób zachowania się ludzi podczas kupna i sprzedaży. Chłopiec wpadający do domu brudny, zdyszany i tryumfujący po grze w piłkę nauczył się przestrzegania zasad gry, zrozumiał, co znaczy i jak można zostać dobrym sportowcem i jak dawać sobie radę i współżyć z kolegami.
„W rozwoju upośledzonych umysłowo zabawy i gry stanowią ważki czynnik wspomagający. Przez zabawę dziecko rozwija się fizycznie i umysłowo, zdobywa wiadomości o życiu i zajęciach ludzi. Uzewnętrznia przy tym swoje wiadomości i uczucia. W zabawie dziecko uczy się współżycia z innymi dziećmi i ludźmi dorosłymi, nawiązuje z niektórymi serdeczne i przyjacielskie stosunki. W zabawie rozwijają się również uczucia, wyrabia się zaufanie do własnych możliwości w różnych trudnych sytuacjach, jakie zabawa nasuwa.
Bawiąc się z innymi dziećmi, doznaje ono uczuć przyjemnych, gdy dzieli się swoimi zabawkami i pomaga innym dzieciom, które mu się odwzajemniają tym samym. Zabawa więc uspołecznia dziecko, kształci umysł, uczucia, uczy wytrwałości, ćwiczy w sprawnościach fizycznych.”[7]
Każde dziecko potrzebuje sporej ilości nie zorganizowanego, wolnego czasu, kiedy nie czuje się przez nikogo kierowane. Hobby i zabawy zapewniają swobodę wyboru i wolność od obowiązków, mogą być także bardzo pomocne w celu wykrycia zdolności i zainteresowań dziecka, co może mieć ogromne znaczenie w procesie jego rewalidacji.
każda umiejętność, jaką nabędzie, okaże się wielkim zyskiem: oszczędzi rodzicom czasu i energii, a co ważniejsze — pobudzi ambicję dziecka. Jedzenie smakuje lepiej, gdy spożywa się je samodzielnie. Obcowanie z przyjaciółmi sprawia większą radość, gdy można złożyć samemu wizytę jako rewanż za odwiedziny.
Jest rzeczą zrozumiałą, że rodzice dziecka niewidomego od urodzenia mogą przede wszystkim odczuwać potrzebę ochraniania dziecka przed zranieniem i potłuczeniem, ale zbytnia opieka może łatwo osłabić w nim wszelką chęć działania. Jeżeli zabawki wkłada mu się zawsze do rączki, dlaczegóż miałby sięgać po nie? Mama go nakarmi; dlaczego miałby robić sobie kłopot próbując napełniać łyżkę i sięgać do buzi? Mama go ubierze; po cóż miałby zagłębiać się w kłopotliwy labirynt rękawów i guzików?
„Zdolności dzieci niewidomych można nadzwyczaj rozwinąć w wieku lat 3 — 4. Nauka pewnego poruszania się jest pierwszą zasadą. W krótkim czasie dziecko ośmielone może nauczyć się swobodnie poruszać w znajomym otoczeniu i unikać przeszkód. Może nauczyć się chodzić po schodach, używać roweru na 3 kółkach, pluskać się na dmuchanym materacu w wodzie czy tańczyć w takt muzyki. W obcym otoczeniu czy na ulicy będzie wciąż potrzebowało przewodnika. Ale będzie w miarę wzrastania również potrzebowało zachęty w pokonywaniu lęku przed otwartymi przestrzeniami”[11].
Niezależnie od rodzaju upośledzenia, dziecko powinno być w domu odpowiedzialne za wykonywanie pewnych obowiązków. Będzie się wtedy czuło pożytecznym i wartościowym członkiem rodziny. W miarę rozwoju ono również potrzebuje większych okazji do podejmowania decyzji. Naukę podejmowania decyzji należy zacząć od drobnych rzeczy, gdy dziecko jest małe. Może to być na przykład wybór bajki, którą dziecko pragnie usłyszeć w łóżeczku na dobranoc, czy później — wybór sweterka, w jaki ma być ubrane. W miarę nabywania doświadczenia dzieci będą się uczyły podejmowania rozsądnych decyzji dotyczących ważniejszych zagadnień. Taki sposób rozwoju jest możliwy zarówno dla dzieci zdrowych, jak i upośledzonych.
Potrzeba różnych doświadczeń
Upośledzony chłopiec czy dziewczynka są często pozbawieni -niepotrzebnie zresztą - wielu doświadczeń, dzięki którym dzieci uczą się poznawać swych sąsiadów, przyrodę oraz sposób, w jaki ludzie pracują i bawią się. Łatwo jest zrozumieć, dlaczego tak jest, gdy dzieci przebywają nie tylko miesiące, ale nawet lata w szpitalu. Ale to zjawisko występuje również u dzieci przywiązanych do wózka inwalidzkiego, czy też poruszających się z pewną trudnością. Faktem jest, że każde dziecko dojrzewa poprzez przeżycia i doświadczenia. Jeżeli ma ich mniej niż inne dzieci w jego wieku, nie dotrzyma im kroku ani w zabawie, ani w nauce.
Rozmowa z dzieckiem o jego upośledzeniu
Serdeczna, ciepła atmosfera między rodzicami a dzieckiem zależy od łatwego kontaktu i łączących wzajemnych uczuć. Trudno jest utrzymać tę serdeczność, jeżeli istnieje coś, o czym nie chce się rozmawiać. Jeżeli rodzice rozmawiają z dzieckiem o jego upośledzeniu tak swobodnie jak o czymkolwiek innym w jego życiu, to dziecko będzie wiedziało, że przyjmują je takim, jakim ono jest. Jeżeli na ten temat milczą, dziecko będzie się bało powiedzieć im o jakichkolwiek kłopotach z tym związanych. Bardzo ważne dla psychiki dziecka jest potraktowanie jego niepełnosprawności naturalnie, jako coś przypadkowego. Uwolni je to od napięcia i od prób wykonywania rzeczy dlań niemożliwych. Chociaż z jednej strony wierzą w zapewnienia rodziców, z drugiej strony mogą uważać, że wina leży w nich samych.
Dziecko z milczącego zachowania się rodziców może wywnioskować, że jego stan jest o wiele gorszy niż w rzeczywistości. Może stać się nadmiernie bojaźliwe i przygnębione. Zależnie od wieku i zdolności pojmowania dziecka należy mu rozsądnie i spokojnie wytłumaczyć, na czym polega jego inwalidztwo i jakiej pomocy lekarskiej wymaga. Niezwykle ważne jest, aby być gotowym odpowiedzieć na jego pytania i porozmawiać o sprawach je nurtujących.
Spojrzenie dziecka na własne zdolności i ograniczenia
Dziecko upośledzone, z ograniczonymi możliwościami doświadczenia i silnym pragnieniem stania się normalnym, może mieć duże trudności z ustaleniem swoich prawdziwych uzdolnień. Może nie zdawać sobie sprawy z tego, że dziewczynka, grająca na skrzypcach w orkiestrze szkolnej, musi w domu codziennie ćwiczyć całymi godzinami. Jego wyobrażenie o tym, czego może dokonać po zapanowaniu nad kalectwem może być zbyt optymistyczne, albo też pesymistyczne. Aby uniknąć tych nieporozumień, dziecko potrzebuje stałego szkolenia przez rodziców, lekarza i wychowawcę fizycznego, więcej, potrzebuje wokół siebie zdrowej atmosfery.
Dzieci często uznają się za pokonane, gdy podejmują zadania zbyt trudne albo zbyt długotrwałe. Jedyną drogą okazania pomocy dziecku w rozbudzeniu jego zainteresowania i ambicji jest zachęcenie go do zajęcia się energicznie małymi zagadnieniami, które stwarzają szansę szybkiego sukcesu. Jeśli opanuje pierwsze kroki, można spróbować sięgnąć po coś trudniejszego. Sukces popchnie go dalej tak, jak niepowodzenie może go łatwo zniechęcić.
Istnieje silna pokusa traktowania osiągnięć dzieci, zwłaszcza upośledzonych, zbyt entuzjastycznie. To dla dziecka nie jest dobre. Oczywiście potrzebuje uznania i zachęty. Ale istnieje wielka różnica między dopingowaniem go do robienia wysiłków a udawaniem, że wszystko, co robi, jest lepsze, niż jest w istocie. Dziecko upośledzone potrzebuje uczciwej oceny swej pracy, nawet bardziej od innych dzieci dopóty, dopóki samo nie zrozumie, że z powodu swego upośledzenia może czasami korzystać z pewnych przywilejów. Ale jeżeli upośledzenie pozwoli mu współzawodniczyć w nauce i pracy z osobami zdrowymi, wtedy musi swoje realne zdolności oceniać zupełnie obiektywnie. Żadna z osób upośledzonych nie może określić swych możliwości, dopóki nie przejdzie ćwiczeń w zakresie czynności życia codziennego, albo dopóki nie nauczy się posługiwać wszystkimi dostępnymi jej pomocami. Dziecko nie mające kończyny górnej czy dolnej dotąd nie będzie miało okazji przekonać się, co może osiągnąć, dokąd nie dopasuje mu się sztucznej kończyny, nie przeprowadzi ćwiczeń i nie nauczy nią posługiwać. Niewidome dziecko sprawdzi swoje uzdolnienia dokładniej, gdy pozna pismo Braille'a i pójdzie do szkoły. Dziecko głuchonieme dotąd nie zbada swych możliwości nawiązywania kontaktu z innymi ludźmi, dokąd nie nauczy się odczytywać mowy z ruchów warg.
W miarę wzrostu dziecko powinno zapoznać się z medyczną stroną swej choroby. Będzie wtedy wiedziało, co dla niego będzie możliwe do osiągnięcia, a co nie. Częste wizyty małego dziecka u lekarza zainteresują je sprzętem lekarskim, będzie też chciało wiedzieć, co do czego służy. Proste odpowiedzi zupełnie je zadowolą. Uczniowi starszemu sam lekarz powinien wyjaśnić, w jakim stopniu wyniki badań wpływają na jego decyzję, która ustala zakres wykonywanych przez ucznia czynności.
Uczuciowa akceptacja upośledzenia
Niektórym ludziom wydaje się, że akceptacja upośledzenia oznacza bierną rezygnację. Opowiadania o osiągnięciach innych ludzi upośledzonych pomagają często dziecku łatwiej pogodzić się ze swoją ułomnością. Uświadomienie sobie, że inni pokonali albo zmniejszyli znaczenie swego upośledzenia, może pobudzić je do wydajniejszej pracy nad swoim leczeniem. Nie byłoby jednak mądrze opowiadać historii o sukcesach innych osób, aby dowieść dziecku, że ludzie bardziej od niego upośledzeni umieli lepiej wykorzystać różne okoliczności.
Czasem wielką przeszkodą w zaakceptowaniu swego upośledzenia będzie poczucie własnej odrębności. To specjalny problem nastolatków. Tak bardzo boją się czymkolwiek wyróżnić, że zmuszają się często wbrew sobie, aby dostosować się do zachowania grupy. Z kolei — paradoksalnie podziwiają tych, którzy stoją ponad tłumem. Fachowość jest ceniona wysoko. Łatwiej jest coś powiedzieć niż zrobić, ale jeżeli syn czy córka może dojść w czymś do wprawy, co zapewni mu uznanie, będzie się czuł dumny z siebie i jego poczucie „odrębności" będzie mniej istotne.
Przezwyciężyć ujemne strony różnic w wyglądzie mogą w pewnym stopniu na przykład zadbany wygląd i ubiór.
Jak radzić sobie z reakcjami innych ludzi — to następny problem. Dziecko chce być traktowane jak inni ludzie, uznawane według swoich zasług. Gdy przychodzą koledzy, chce, aby przychodzili dlatego, że jest im z nim dobrze, a nie dlatego, że uważają to za swój obowiązek. Gdy podziwiają jego pracę ręczną, np. model samolotu, chciałby, aby ich podziw dotyczył samego wykonania, a nie był protekcyjnym poklepywaniem po plecach z racji upośledzenia. To, że dziecko chce być traktowane jak inni, jest najzupełniej uzasadnione.
Dzieci trzeba również nauczyć, jak mają reagować na odruchy litości ze strony różnych ludzi. Dziecko mające poczucie własnej wartości będzie się czuło dotknięte okazaną litością, bo to każe mu czuć się gorszym. Można wytłumaczyć dziecku, że osoby, które nie mają żadnego doświadczenia w obcowaniu z dziećmi upośledzonymi, naprawdę nie wiedzą, co powiedzieć i jak się zachować.
Dziecko upośledzone musi też nauczyć się rozumieć swoje uczucia w stosunku do osób, które ofiarowują mu swą pomoc. W pewnym sensie dziecko nie chce pomocy, bo to może oznaczać jego niedołężność. Będzie bardziej skłonne przyjąć pomoc gdy okaże się konieczna. Jednak jego pojęcie „konieczności” może się znacznie różnić od normalnie przyjętego. Na przykład chłopiec kilkunastoletni częściowo sparaliżowany po chorobie Heinego-Medina, który uczy się używać kul. Rodzice troskliwie otwierają mu drzwi. Zamiast wdzięczności spotyka ich jednak niezadowolenie. W tym wypadku prawda wygląda tak, że dziecko chce otworzyć drzwi samo, bo potrafi i dlatego, że zawsze chce się uczyć niezależności.
Jest wiele sytuacji, w których naturalnym odruchem jest chęć przyjścia z pomocą osobie zdrowej czy upośledzonej. Jeżeli dziecko nauczy się odpowiedzieć w takim wypadku na przykład: „Myślę, że potrafię zrobić to sam, dziękuję" — wyraża tym swoje pragnienie niezależności, w sposób pozwalający właściwie zrozumieć jego potrzeby i intencje. Z drugiej strony musi ono nauczyć się prosić o pomoc bez zakłopotania, jeżeli jej potrzebuje. Musi wiedzieć, że każdy czasami potrzebuje pomocy, nawet jeśli jest zdrowy i silny!
„Dla podkreślenia podstawowych potrzeb dziecka warto zwrócić uwagę na słowa francuskiego...
Aleksandra_Be