Na bezdrożach teorii ewolucji MITY NA TEMAT EWOLUCJI CZŁOWIEKA.pdf

(146 KB) Pobierz
674650984 UNPDF
J.W.G. Johnson: „Na bezdrożach teorii ewolucji”
9
EWOLUCJA CZŁOWIEKA”
Zacznijmy /.../ od potrójnej pomyłki: człowieka z Nebraski, człowieka z Piltdown i
neandertalczyka.
/.../ CZŁOWIEK Z NEBRASKI przetrwał całe pięć lat. W 1927 roku dalsze odkrycia
dowiodły, że ten niezwykły ząb, na którym zbudowano człowieka z Nebraski,
pochodzi nie od jakiegoś domniemanego małpoluda, lecz od pekari, czyli pewnego
gatunku dzikich świń.
/.../ w 1929 roku prof. Sergi udowodnił, że NEANDERTALCZYK poruszał się w
postawie wyprostowanej, dokładnie tak, jak chodzi dzisiaj każdy z nas. /.../ Rysunki
i statuetki przedstawiające neandertalczyka jako pochylone zwierzę są wyłącznie
dziełem artystów. /.../
CZŁOWIEK Z PILTDOWN, Anglia, przez czterdzieści lat zwodził świat
/.../ naukowcy doprowadzili do kolejnych badań, co tym razem okazało się haniebne
dla nauki. Albowiem czaszka była taka, jak u człowieka współczesnego, najzupełniej
współczesnego człowieka. Kość szczękowa natomiast należała do małpy, która
całkiem niedawno zdechła. Dopiero teraz dostrzeżono również, iż zęby zostały
spiłowane tak. aby uczynić je podobnymi do ludzkich. /.../ kość szczękowa oraz zęby
były barwione środkami chemicznymi dla nadania im wyglądu bardzo starych
okazów. /.../ A ta nieszczęsna czaszka, którą eksperci pierwotnie datowali na
500.000 lat, następnie na 50.000 lat, później na 5000 lat, a której wiek obecnie
ocenia się na 500 lat!
Kto więc popełnił to szalbierstwo? /.../ W 1978 roku obwieszczono, iż zapis
magnetofonowy dokonany przez prof. Jamesa Douglasa, niedawno zmarłego w wieku
93 lat, stanowi dowód, że oszustem był profesor William Sollas. Dr Halstead
natomiast, który jest w posiadaniu tej taśmy, napisał do „ Timesa” stwierdzając, że w
sprawę tę było zamieszanych kilka ówczesnych autorytetów naukowych z Muzeum
Brytyjskiego. W wywiadzie radiowym dr Halstead wspomniał, iż jest całkowicie
pewny, że owa fałszywa szczęka pochodziła od jakichś nie ewidencjonowanych kości
orangutana z Muzeum Brytyjskiego. /.../ ciężar dowodów wskazuje na Teilharda de
Chardin jako na autora tego oszustwa. /.../ Stanowiska i kariery wielu osób byłyby
zagrożone /.../
AUSTRALOPITEKI /.../ Orzeczenie lorda Zuckermana stwierdzało mianowicie, iż te
zwierzęce kości nie stanowią żadnego dowodu na istnienie jakiegoś stworzenia,
które ewoluowało w człowieka. Rangą naukową lord Zuckerman przewyższa
innych /.../ odkrycia jakich dokonano począwszy od roku 1972 sprawiły, że sprawa
australopiteków, jak to poniżej zobaczymy, znalazła się w ślepym zaułku.
CZŁOWIEK JAWAJSKI. /.../ czaszki Wadjak, jak się je określa, dowodziły niezbicie,
że prawdziwe istoty ludzkie rzeczywiście żyły na Jawie w tym samym czasie, co
domniemane małpoludy. /.../ Przez jakieś trzydzieści lat Dubois utrzymywał te
ludzkie czaszki w ukryciu, /.../ wielki biolog W.R. Thompson stwierdził, że sukcesowi
darwinizmu towarzyszył zanik naukowej solidności. /.../ wybitny autorytet w
dziedzinie badań nad szczątkami kostnymi, Marcellin Boule, odrzucił tezę o istnieniu
CZŁOWIEKA JAWAJSKIEGO. Powiedział wręcz, że był to gibon. /.../ w 1938 roku sam
dr Dubois wyrzekł się swojego Człowieka jawajskiego. /.../
CZŁOWIEK PEKIŃSKI. /.../ dr Black przebywał w Chinach /.../. Jednocześnie
reprezentował Amerykańską Fundację Rockefellera, od której otrzymywał roczną
dotację w wysokości 20.000 dolarów (ogromna suma pieniędzy w tamtych latach) na
kontynuowanie badań /.../.
W roku 1927 odnaleziono ząb trzonowy. Dr Black uznał, że jest on półmałpi,
półludzki i oto narodził się nowy małpolud, Sinanthropus pekinensis (CZŁOWIEK
PEKIŃSKI). /.../ Ze sprawozdań o. Connella i Malcolma Bowdena wynika, że metody
Blacka zastosowane przy rekonstruowaniu głowy Sinanthropusa noszą poważne
znamiona braku naukowej uczciwości /.../. Boule został zaproszony do odwiedzenia
miejsca, gdzie narodził się CZŁOWIEK PEKIŃSKI - i rzeczywiście je odwiedził. Jedyną
reakcją tego wielkiego człowieka była irytacja, że każą mu tracić czas dla małpich
czaszek. /.../ pod koniec roku 1933 wydobyto z ziemi „górnej groty” trzy ludzkie
czaszki. Dostarczono je do laboratorium Blacka. I oto okazało się, że były to szczątki
ludzkie /.../. Dlaczego nie poddaje się badaniom tych szczątków kostnych i przez to
nie dochodzi się prawdy? Nie możemy niestety tego uczynić, ponieważ wszystkie
fragmenty kości CZŁOWIEKA PEKIŃSKIEGO zaginęły /.../.
CZASZKA 1470. /.../ odkryto ludzką czaszkę i ludzkie kości o wiele starsze od owych
rzekomych przodków człowieka; /.../ Richard Leakey obwieścił: „ To, co odkryliśmy
wymazuje po prostu wszystko, czego nas uczono o ewolucji człowieka; nie mam nic
do zaoferowania w to miejsce”.
RAMAPITHECUS. /.../ dowody mające świadczyć na rzecz RAMAPITEKA sprowadzały
się zaledwie do kilku fragmentów żuchwy oraz paru zębów. Znaleziono je w różnych
częściach świata, lecz było ich tak niewiele, że wszystkie zmieściłyby się w pudełku
po cygarach. Były tak fragmentaryczne, że kawałki te mogły być równie dobrze użyte
do złożenia hominida, jak małpy - wszystko zależało od upodobania. /.../ Wraz z
dyskwalifikacją RAMAPITEKA, „kopalne drzewo genealogiczne człowieka” okazuje
się na nowo nie zapisaną kartą. /.../
JESZCZE JEDEN BOISEI (LUB ZINJANTHROPUS). /.../ Pani Shipman kończy swój
artykuł następująco: „ Jak trzęsienie ziemi, nowa czaszka sprowadziła nagle
wszystkie nasze skrupulatnie zorganizowane konstrukcje do kupy gruzu
nieporadnych z grubsza ciosanych nowych hipotez” .
W „ New Scientist” /.../ John Reader, publicysta naukowy, dowodzi, /.../ że szczątki
kostne są po większej części tak fragmentaryczne, iż dopuszczają kilka różnych
interpretacji. A całkowity zbiór szczątków hominidów znanych obecnie, ledwie
pokryłby stół bilardowy. /.../ słusznym będzie wysłuchanie opinii lorda Zuckermana,
który był głównym doradcą naukowym rządu brytyjskiego. On sam oraz jego zespół
naukowy poświęcili wiele lat na badania szczątków kostnych hominidów przy
zastosowaniu ściśle naukowych metod. W swojej książce „ Beyond The Ivory Tower”
(str. 75-94), lord Zuckerman wykazuje, że /.../ nie widzi żadnego dowodu kopalnego
świadczącego o ewolucji człowieka od jakiejś niższej istoty.
___________________________
Poniżej znajduje się pełen „Części 4”
J.W.G. Johnson: „Na bezdrożach teorii ewolucji”
Wydawnictwo Michalineum, 1989
CZĘŚĆ 4
EWOLUCJA CZŁOWIEKA"
Dochodzimy do problemu małpoludów, a jest to punkt, w którym teoria ewolucji
najbardziej wdziera się w domenę religii, gdyż bezpośrednio dotyczy pochodzenia
człowieka. Teoria ewolucji logicznie wiedzie do poligenizmu, a więc nie do Adama,
pierwszego człowieka, lecz do grupy zwierzowatych mężczyzn i kobiet, którzy drogą
mutowania wzięli swój początek od rodziców nie będących ludźmi. Poligenizm
odgrywa najbardziej niszczącą rolę w stosunku do podstawowego dogmatu
chrześcijańskiego o grzechu pierworodnym. A ostatnio, pod wpływem teologii
ewolucji Teilharda de Chardin, wszystkie dogmaty katolickie wywracane są do góry
nogami. Jeśli jednak będziemy zdolni wykazać, że małpoludy nigdy nie istniały, to
wówczas upadnie cała argumentacja na rzecz ewolucji, poligenizmu oraz
teilhardyzmu.
MAŁPOLUDY. Przeciętny człowiek wierzy dzisiaj, że w czasach prehistorycznych
żyły dziwne istoty, które nie były ani całkowicie ludźmi, ani też zupełnie zwierzętami.
W imieniu nauki wmawia się nam, że te małpoludy istniały naprawdę i że
pochodzimy właśnie od nich. Jeśli jest to nieprawdą, to nasze dwudzieste stulecie
jest najmroczniejszym z wszystkich wieków. Ale czy jest to prawdą, czy też nie,
faktem pozostaje, że ta opowieść o małpoludach odnosi sukces. Cieszy; się ona takim
powodzeniem, że opowieść o Adamie i Ewie wydaje się śmieszna. Jesteśmy
świadkami triumfu przebieglej gry, której celem jest pozbycie się Boga i podkopanie
Biblii.
Adam został stworzony na obraz i podobieństwo Boga, fizycznie doskonały, a,
przed upadkiem, intelektualnie czysty. Przez wieki trwania wiary, chrześcijańskie
wyobrażenia Adama i Ewy ukazywano w pobożnej gorliwości na ścianach i witrażach
wielkich katedr, na sklepieniach kościołów i kaplic. Ale dzisiaj obraz ten uległ
zmianie. Dzisiejszym wyobrażeniem Adama, lub wielu Adamów, stał się zwierzolud.
Ten zwierzęcy Adam zmienił w sposób całkowity pogląd na świat i filozofię. Oto
nadzwyczajne osiągnięcie Darwina. Mając rację czy też myląc się, Darwin zmienił
pojęcie człowieka o człowieku.
Istniały do tej pory, i istnieją, drzewa genealogiczne człowieka, pozostające de
facto we wzajemnej niezgodności i konflikcie. U podstawy niemal każdego drzewa
genealogicznego człowieka znajdował się ramapithecus. Jednakże, z powody kilku
dramatycznych odkryć, jakie miały miejsce począwszy od roku 1972, omówienie
ramapithecusa pozostawiamy na koniec.
Zacznijmy zatem od lat dwudziestych naszego wieku, od potrójnej pomyłki:
człowieka z Nebraski, człowieka z Piltdown i neandertalczyka. W 1925 roku samo
istnienie ludzkości spoczywało na tych trzech dżentelmenach: pierwszym
Amerykaninie, pierwszym Angliku i pierwszym Europejczyku. Prześledźmy teraz, co
się z nimi stało.
CZŁOWIEK z NEBRASKI. W 1922 roku ktoś znalazł w Nebrasce nietypowy ząb
trzonowy. Wybitny profesor Henry Osborn z Muzeum Historii Naturalnej w Nowym
Jorku zdecydowanie oświadczył, że ząb ten musiał należeć do jakiegoś stworzenia,
które było półmałpą i półczłowiekiem. Wielu specjalistów i naukowców zgodziło się z
tą opinią, l tak powstał człowiek z Nebraski. Ameryka była dumna z posiadania
stuprocentowego, czysto amerykańskiego małpoluda.
Człowiek z Nebraski
Człowiek z Nebraski przetrwał całe pięć lat. W 1927 roku dalsze odkrycia
dowiodły, że ten niezwykły ząb, na którym zbudowano człowieka z Nebraski,
pochodzi nie od jakiegoś domniemanego małpoluda, lecz od pekari, czyli pewnego
gatunku dzikich świń. Tak więc małpolud profesora Osborna okazał się być świnią!
Tak wygląda fantastyczny świat ewolucji.
NEANDERTALCZYK. Zakładano, iż neandertalczyk był niewiele doskonalszy od
szympansa. Miał małą pojemność mózgu, poruszał się-pochylony do przodu na
przygiętych nogach - włochaty, zwierzęcy i bardzo nieprzyjemny. Błąd co do
pojemności mózgu został skorygowany przez wielkiego Marcellin Boule'a. Na
podstawie przeprowadzonych pomiarów dowodził on, że neandertalczyk miał
większą pojemność mózgu niż człowiek współczesny.
Z kolei znaleziono dowody na to, że neandertalczyk wierzył w istnienie sił
nadprzyrodzonych. Douglas Dewar wykazał, że neandertalczyk grzebał zmarłych z
zachowaniem ceremonii pogrzebowych oraz że wyróżniał się również wysokimi
umiejętnościami rzemieślniczymi. Istniał ponadto dowód wskazujący na to, że
neandertalczyk zawierał związki małżeńskie z człowiekiem typu nowoczesnego,
szczątki kostne bowiem z Fontechevade wykazały, że neandertalczyk i nowoczesny
typ człowieka byli sobie współcześni.
Na domiar wszystkiego w 1929 roku prof. Sergi udowodnił, że neandertalczyk
poruszał się w postawie wyprostowanej, dokładnie tak, jak chodzi dzisiaj każdy z
nas. Mógł on więc stawać na baczność przed jakimś prehistorycznym sierżantem.
Rysunki i statuetki przedstawiające neandertalczyka jako pochylone zwierzę są
wyłącznie dziełem artystów. Artysta oczywiście może ukazać wszystko. Może zatem
sprawić, że neandertalczyk będzie wyglądał jak zwierzę, ale może też sprawić, że
będzie wyglądał jak filozof. Wszystko zależy od artysty.
Neandertalczyk był myśliwym i nomadą, a na schronienia wykorzystywał
jaskinie. Możemy być pewni, że należał do jakiejś rasy Homo sapiens, był naszym
bratem, prawdziwym człowiekiem posiadającym duszę, której przeznaczeniem jest
zbawienie.
CZŁOWIEK Z PILTDOWN, Anglia, przez czterdzieści lat zwodził świat oraz
przyczynił się do niszczenia pierwszych rodziców, Adama i Ewy.
Głównymi postaciami w tym dramacie byli: Charles Dawson, który znalazł
pierwszą część czaszki, Sir Arthur Smith Woodward z Muzeum Brytyjskiego oraz
student seminarium duchownego, Teilhard de Chardin. W grudniu 1912 roku Dawson
i Woodward oznajmili wobec znakomitego grona słuchaczy, że w czasie czteroletnich
prac znaleźli w Piltdown osobliwe szczątki kostne, takie jak górna część czaszki,
która należała do człowieka, a w pobliżu złamaną kość żuchwową, zupełnie
przypominającą kość małpy, z tą różnicą, że zęby były starte w sposób, w jaki
ścierają się u człowieka, a nie u małpy. Brakowało wszakże jednego bardzo ważnego
zęba, a mianowicie kła. Gdyby jednak ten brakujący kieł został znaleziony i gdyby
był starty podobnie jak zęby trzonowe, wówczas argumentacja na rzecz małpoluda
znacznie by się wzmocniła.
Ząb ów został znaleziony osiem miesięcy później, czyli 29 sierpnia 1913 roku.
Cała sprawa miała przebieg następujący: kiedy Teilhard de Chardin powrócił z
Francji, zaraz następnego dnia wszyscy trzej: Dawson, Woodward i Teilhard,
wyjechali do Piltdown aby zabrać się do przesiewania żwiru. Po jakimś czasie
Teilhard wykrzyknął, że znalazł brakujący ząb. Ząb ten pasował do szczęki i w ten
oto sposób do istnienia został powołany „pan Piltdown". Jednakże niektórzy uczeni
nie mogli zaakceptować stwierdzenia, że szczęka małpy może stanowić całość z
ludzką czaszką. Wśród nich znajdował się także wybitny antropolog, Marcellin
Boule.
Ale w 1915 roku Dawson donosił, że w innym miejscu, odległym o dwie mile od
Piltdown, znalazł dwa niewielkie kawałki czaszki oraz ząb trzonowy i że szczątki te
podobne były do szczątków z Piltdown; podobne znalezisko w miejscu oddalonym o
dwie mile — to już przekraczało zwykły zbieg okoliczności. Zatem małpolud musi być
prawdziwy. W takiej sytuacji nawet sam Boule zmiękł nieco i człowiek z Piltdown
został ustanowiony; najstarszy Anglik, liczący sobie pół miliona lat.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin