wiersze o ziwerzętach.doc

(90 KB) Pobierz

Żyrafa - Helena Bechlerowa 

 

Chciałem wyciąć konia.
 Konik się nie udał:
 za wysokie nogi,
 a szyja za chuda.

 Tutaj przytnę ogon,
 tu dorobię różki,
 a potem to zwierzę
 pomaluję w groszki.

 Pomaluję ładnie,
 jak tylko potrafię.
 Teraz się mój konik
 zamienił w żyrafę.

 Jeszcze wytnę drzewo,
 dużo liści na nim,
 by miała żyrafa
 zielone śniadanie.
 

Przyjaciele – Marta Berowska

 

W pewnym gospodarstwie,

w gniazdku ponad drzwiami,

mieszkała jaskółka razem z pisklętami.

Kot nie ruszał piskląt, choć zerkał ciekawie.

Kogut im się kłaniał, pies ich strzegł łaskawie.

Kret spod ziemi znosił tłuściutkie pędraki:

- Nakarm, jaskółeczko, te swoje pisklaki!

Jaskółczęta rosły, chciały latać same.

- Śmiało drogie dzieci! Naśladujcie mamę!

Wtedy nad podwórzem zjawiła się sroka.

Stara i złośliwa, bez jednego oka.

- Skoczę – pomyślała – porwę pisklę sobie

i wspaniały obiad zaraz z niego zrobię!

Wtem na widok sroki jaskółka krzyknęła,

nad głową ptaszyska skrzydłami klasnęła:

- Ratunku! Ach kocie! Proszę drogi Burku!

Kogucie, na pomoc! Sroka na podwórku!

Kot uciekł do domu. Burek spał, aż miło.

Kogut dał drapaka – i tyle go było…

I tylko kret jeden, wśród przyjaciół wielu,

ukrył jaskółczęta w podziemnym tunelu.

Po paru godzinach sroka odleciała.

Wtedy jaskółeczka kreta pożegnała.

I gdy tylko dzieci nauczyła latać,

odleciała z nimi. Gdzie? Na koniec świata.

 

Małpa w kąpieli – Aleksander Fredro

 

Rada małpa, że się śmieli,

Kiedy mogła udać człeka,

Widząc panią raz w kąpieli,

Wlazła pod stół - cicho czeka.

Pani wyszła, drzwi zamknęła;

Małpa figlarz - nuż do dzieła!

Wziąwszy pański czepek ranny,

Prześcieradło

I zwierciadło -

 

Szust! Do wanny.

Dalej kurki kręcić żwawo!

W lewo, w prawo,

Z dołu, z góry,

Aż się ukrop puścił z rury.

Ciepło - miło - niebo - raj!

Małpa myśli: "W to mi graj!"

Hajże! - kozły, nurki, zwroty,

Figle, psoty,

Aż się wody pod nią mącą!

Ale ciepła coś za wiele...

Trochę nadto... Ba, gorąco!...

Fraszka! - Małpa nie cielę,

Sobie poradzi:

Skąd ukrop ciecze,

Tam palec wsadzi.

"Aj! Gwałtu! Piecze!"

Nie ma co czekać,

Trzeba uciekać!

Małpa w nogi

Ukrop za nią - tuż, tuż w tropy,

Aż po progi.

Tu nie żarty - parzy stopy...

Dalej w okno... Brzęk! Uciekła!

Że tylko palce popiekła,

Nader szczęśliwa. -

Tak to zwykle w życiu bywa

 

Kos – Lech Konopiński

 

Kos lubi – wzorem słynnych śpiewaków –

występy w czarnym błyszczącym fraku.

Głos kosa – dźwięczny, piękny, donośny –

jest u nas pierwszym odgłosem wiosny.

 

Szpaki – Lech Konopiński

 

Szpaków gromada – to chór nie lada,

co na gałązkach w sadach zasiada.

- A kiedy szpaki są szpakowate?

- Wtedy, gdy piórka swe zmienia latem!

 

 

Kotek – Maria Kownacka

Idzie kotek na stryszek
w odwiedziny do myszek.
Myk, myk z dziury:
- Idź dziś lepiej na szczury.

Idzie kotek na górę,
chce się widzieć ze szczurem.
Szczur! - szczur z dziury:
- Czy koteczek nie słyszy,
jak biegają tam myszy?

Zlazł koteczek do sieni:
- Miau! Dzień dobry Kasieni.
- Takiś chudy, mój kotku.
Masz tu mleko na spodku.

 

Na wiejskim podwórku - Tadeusz Kubiak

 

W każdej wiejskiej zagrodzie

można spotkać tam co dzień

czworonogi i przeróżne ptaki.

Łażą, kłapiąc łapkami

kacze pary z kaczkami

oraz kury chroniące kurczaki.

 

Przy chlewiku, gdzie błoto

Widać z jaką ochotą

taplają się w nim prosięta.

Mama - suczka łaciata

wciąż przegania kociaka,

by zostawił w spokoju szczenięta.

 

Dobrze, że wśród gromady

kogut nie szuka zwady,

tylko dumnie przechadza się wkoło.

I choć krzyku tu wiele

w dni powszednie, w niedzielę

na podwórku jest bardzo wesoło.

 

Co masz w kieszeni? – Barbara Lewandowska

 

Ja mam kieszonkę w fartuszku,

a ty, kangurze masz kieszeń w skórze

na brzuszku.

W mojej kieszeni,

Jest pięć kamieni, guzik na sznurku,

zielone szkło.

Ty też kangurku, coś masz w kieszeni.

Może się ze mną chcesz zamienić,

co?

Kangur się śmieje, kręci głową.

- Ja, widzisz, jestem kangurową.

Po co mi guzik? Po co szkło?

Nie chcę kamieni, nie chcę sznurka.

Ja mam w kieszeni synka kangurka,

o!

 

Biały kotek – Joanna Papuzińska

Kotku!
Tak sobie siedzisz i miauczysz pod
tym schodkiem,
powiedz: jesteś niczyim, biednym,
małym kotkiem?
Bo jeśli nie masz mamy, domu
ani swojej pani,
To bym cię chętnie wziął do siebie
i nakarmił.
Napoił ciepłym mleczkiem
i zrobiłbym dla ciebie z papieru
kuleczkę,
żebyś się miał czym bawić.
I mama by też chyba zgodziła się,
bo ty nie sprawiłbyś na pewno dużego kłopotu,
a nie można tak kotka samego zostawić!

 

Wywiad z Panem Robaczkiem – Mariusz Szwonder

 

O kim ta bajka? Wszystko wytłumaczę:

dziś naszym gościem będzie pan robaczek.

- Proszę powiedzieć, szanowny robaczku,

kiedy ostatnio mieszkał pan w kabaczku?

- Słabo pamiętam, namyślić się muszę.

Hm... może przed tym, jak wpełzłem na gruszę?

A może po tym, jak w śliwce węgierce

złożyłem wizytę mojej szwagierce?

- Niech pan opowie o jakiejś przygodzie.

- Dobrze, jak wiecie podróże są w modzie.

Raz umówiłem się z panem motylem,

ale do niego jest metrów aż tyle,

że kiedy pełzłem w wysokiej tej trawie,

było mi ciemno, zgubiłem się prawie.

Pełzłem, wciąż pełzłem zmęczony i wreszcie

przenocowałem gdzieś sobie w agreście.

Rano do pana motyla dwa świerszcze

odprowadziły mnie. Powiem wam jeszcze

o tym, jak wczoraj zmieniłem znów domek

na wygodniejszy od malin, poziomek.

Bo kiedy pełzłem na spacer tą dróżką,

widzę: na ziemi czerwone jabłuszko!

- Czy pan na więcej mych pytań się zgadza?

- Nie, dziś się śpieszę, bo się przeprowadzam.

 

Wół – Joanna Kulmowa

 

Nie pamięta wół, jak cielęciem był.

Nie może sobie przypomnieć,

martwi się, martwi się ogromnie.

Czy zawsze miałem rogi?

I nogi? I głowę? I wielkie oczy wołowe?

Czy byłem wołkiem, czy wołem?

Czy ukończyłem szkołę? Czy miałem dobrą cenzurę?

Czy dostawałem w skórę? Czy dawno mi uszy wyrosły?

A może zawsze, zawsze, zawsze byłem dorosły?

Pamiętam tak niewiele.

Ach! Jakież ze mnie ciele!

 

Indyk – Hanna Zielińska
 

 "Indyk myślał o niedzieli..."
 I nic dziwnego!
 Bo w niedzielę -
 odpoczynek
 na całego!
 Można się wyspać solidnie,
 patrzeć w ekran aż zbrzydnie,
 można podrażnić się z kotem,
 łazić tam i z powrotem,
 zjeść jakieś dobre ciastko,
 patrzeć przez okno na miasto,
 na szybie złapać muchę,
 podrapać się za uchem...
 A gdyby tak troszkę do lasu?
 No, na to nie starczy mi czasu!

 

Kurczątka

Kurczątka, kurczątka
w stodole były.
Malutką dziureczką powychodziły.
Widziałeś, chłopczyku?
Widziałem Panie, malutką dziureczką
patrzyłem na nie.

Lis i bocian - Artur Oppman


Lis do bociana raz rzekł: "Mości panie,
przybądź do mnie na śniadanie!
Bocian się zjawił. Do stołu nakryto.
Lis przygotował ucztę obfitą.

Ale niestety! Lisek - chytre zwierzę:
do uczty płytkie dał talerze.
Próżno bocian dziobem puka,
jeść z takich naczyń za trudna dlań sztuka.

Po tygodniu pan bocian lisa prosi w gości.
Lis często pości,
więc zgłodniały zasiada i oblizuje się,
a wtem bocian wysmukły, wąski dzbanek niesie.

Zaprasza sąsiada:
"Niechże waść zajada!"
Jakże tu jeść liskowi z naczynia takiego...
A wtedy bocian: "Kolego,
pamiętacie, jak to się u was jadło, piło?"
Nie rób tego drugiemu, co tobie niemiło.

"Kto z kim przestaje" – Jan Brzechwa

Kto z kim przestaje, takim się staje.
Na pewno znacie te obyczaje?
Bocian po deszczu człapał piechotą,
bo lubi nogi zanurzać w błoto.
Świnia podobne miewa słabostki
i chętnie w błoto włazi po kostki.
Ona do niego szła przy sobocie
żeby jej pomóc nurzać się w błocie.
Kwiczała, dzięki, dzięki stokrotne
bardzo mi służą kąpiele błotne!
Tak spotykali się wciąż na zmianę
bocian ze świnią, świnia z bocianem.
Lecz minął okres pierwszych uniesień
powiało chłodem, nastała jesień
I bocian starym swoim zwyczajem
właśnie zamierzał rozstać się z krajem.
Wtem wpadła świnia zirytowana.
To w błocie byłam dobra dla pana?
W błocie, w kałuży i nawet w bagnie
a teraz pan mnie porzucić pragnie?
Niech pan pomyśli co pan wyczynia?
Odrzecze bocian, wiem, jestem świnia!
Kto z kim przestaje, takim się staje.
Rzekł. I odleciał w dalekie kraje.


Kle - kle" -  Janina Porazińska


Kle-kle, boćku, kle-kle.
Twoja ciotka w piekle.
Co ona tam robi?
Żabom kluski drobi.
Postawiła przed progem,
zamieszała ożogiem.
Przyszedł stary dziad.
Wszystkie kluski zjadł.

"Bociek" -  Krystyna Artyniewicz

Nad dużą kałużą
chodzi w kółko bociek
w czerwonych pończochach
i kusej kapocie.

- Ej, panie bocianie!
Cóż to za ubranie?
Chyba ci je krawcy
szyli na kolanie?

- Czarni krawcy szyli,
bardzo sie spieszyli,
ledwie że z robotą
do wiosny zdążyli.
Szyli nitką z łyka,
igiełką z kamyka....
Nie śmiejcie się, proszę,
z mego kaftanika.

Choć czarna podszewka
u dołu wystaje,
przyleciałem wcześniej,
bo tęsknię za krajem.

 

Bocian i żaba – Sara Segal

Przyszła żaba do bociana:
- Chcę wyjść za mąż, proszę pana.
Jestem w panu zakochana,
Chcę wyjść za mąż, chcę za pana!

Bocian wzdrygnął się nerwowo:
- Pani? Żaba? Moją żoną?
Widzę żabo, żeś bez mała
Na mym punkcie oszalała!

- Pana pamięć boćku krótka,
Przecież lubisz żabie udka.
- Niech się pani nie ośmiesza!
Połknął żabę i odleciał.

Od tej pory budzi echo
W dziobie boćka żabi rechot.


"Przed odlotem" - Maria Czerkawska

Stoi bocian na stodole,
dziobem kręci.
Zaklekotał: - Do podróży
nie mam chęci.

Ale wkrótce przyjdą słoty,
mrozy, śniegi.
Trzeba ruszać mi za morze,
tam gdzie Egipt.

Muszę lecieć, lecz ojczyzny
nie chcę zmieniać.
Gdzież łagodniej szumią kłosy,
pachnie ziemia?

Droga mi tu grobla, ścieżka,
trawka każda.
Mój Maciusiu, pilnuj dobrze
mego gniazda.



Przyjdzie wiosna - z łąk, z ozimin
śnieg odrzuci.
Zaklekocę, ty zawołasz:
- Bociek wrócił!

Bocian i żaby – Ludwik Wiszniewski

Po tej łące koło strugi
chodzi bocian - dziób ma długi.
Tak, tak, tak -
a żab brak!

Obszedł kołem te kaczeńce,
może żab tam będzie więcej.
Nie, nie, nie -
jeszcze mniej!

Stanął bocian tuż przy rowie.
A może są za sitowiem?
Człap, człap, człap -
nie ma żab!

Szukał w trzcinie, w tataraku
i tam żabek ani zn...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin