Boge Anne-Lise - Grzech pierworodny 18 - Siostry.pdf
(
821 KB
)
Pobierz
Microsoft Word - Boge Anne-Lise - Grzech pierworodny 18 - Siostry
Anne–Lise Boge
GRZECH PIERWORODNY XVIII
SIOSTRY
Wydarzenia przedstawione w serii powie
Ļ
ciowej „Grzech pierworodny" rozgrywaj
Ģ
si
ħ
w
gospodarstwie nale
ŇĢ
cym do rodziny mojej matki. Dwór, przyroda, postaci i tło kulturowe s
Ģ
autentyczne. Chciałabym jednak zaznaczy
ę
,
Ň
e ani ludzie, ani cala historia opisana w serii nie
maj
Ģ
Ň
adnego zwi
Ģ
zku z rzeczywisto
Ļ
ci
Ģ
. To powstało w mojej wyobra
Ņ
ni.
Dla Taty - z podzi
ħ
kowaniem za słowa otuchy i podtrzymywanie na duchu
podczas pracy nad „Grzechem pierworodnym"
oraz za poparcie dla innych moich planów pisarskich
Anne-Lise Boge.
ROZDZIAŁ 1.
Było ciemno, kiedy Ruth wreszcie uniosła głow
ħ
i nieprzytomnie rozejrzała si
ħ
dookoła.
Nie wiedziała, ile min
ħ
ło czasu. Odniosła wra
Ň
enie, jak gdyby długo jej nie było. Mimo to
czuła,
Ň
e cały czas była na miejscu, lecz nie pami
ħ
tała, co robiła. Nie miała odwagi sobie tego
przypomnie
ę
. Co
Ļ
jej mówiło,
Ň
e nie wolno jej my
Ļ
le
ę
, bo inaczej si
ħ
załamie.
Siedziała na sofie. Z kuchni do mrocznego salonu s
Ģ
czyło si
ħ
Ļ
wiatło. Zacz
ħ
ło si
ħ
robi
ę
zimno; dawno ju
Ň
pewnie nikt nie dokładał do pieca, za
Ļ
witało niejasno w jej głowie. Po
chwili zorientowała si
ħ
,
Ň
e trzyma na r
ħ
kach Marilen
ħ
. Dziewczynka le
Ň
ała w jej ramionach i
spała. Na jej drobnej buzi rysowały si
ħ
zaschni
ħ
te smugi od łez, a mała nadal od czasu do
czasu łkała przez sen. Wsun
ħ
ła kciuk do ust i ssała go słabo, nie budz
Ģ
c si
ħ
. Drug
Ģ
r
Ģ
czk
ħ
zaciskała mocno na palcu
Ļ
rodkowym Ruth, jak gdyby ju
Ň
nigdy nie chciała pu
Ļ
ci
ę
matki.
Butelka z mlekiem ze
Ļ
lizn
ħ
ła si
ħ
na bok i utworzyła du
ŇĢ
mokr
Ģ
plam
ħ
na pledzie, którym
Ruth otuliła siebie i dziecko. Nie pami
ħ
tała kiedy. Nie przypominała te
Ň
sobie,
Ň
e
przygotowała dla malej butelk
ħ
z mlekiem.
Nagle poczuła, jak gdyby kto
Ļ
zapalił w jej głowie ostre, ra
ŇĢ
ce
Ļ
wiatło, i wszystko stało
si
ħ
jasne. Zasłoniła dłoni
Ģ
usta,
Ň
eby powstrzyma
ę
krzyk. Samuel! Zabiła Samuela!
Trz
ħ
sła si
ħ
jak w febrze. Ostro
Ň
nie przesun
ħ
ła si
ħ
, usiłuj
Ģ
c zajrze
ę
do kuchni, jednak z
miejsca, gdzie siedziała, niczego nie mogła zobaczy
ę
. Było zbyt ciemno, a poza tym zasłaniał
jej stół. Powoli poło
Ň
yła dziecko na sofie i starannie je okryła. Pogładziła palcem ciepły
policzek dziewczynki i delikatnie odgarn
ħ
ła z jej twarzy wilgotny kosmyk włosów. Potem z
bij
Ģ
cym sercem odwróciła si
ħ
w stron
ħ
otwartych kuchennych drzwi. Wstała. Ledwie
trzymała si
ħ
na nogach.
Samuel le
Ň
ał na brzuchu na podłodze. Nogi miał rozstawione, a r
ħ
ce wyrzucone do przodu
i rozczapierzone palce, jak gdyby usiłował si
ħ
czołga
ę
. Nó
Ň
kuchenny nadal wystawał mu z
pleców, a na podłodze wokół ciała utworzyła si
ħ
spora kału
Ň
a cz
ħĻ
ciowo skrzepłej krwi.
Samuel le
Ň
ał z twarz
Ģ
odwrócon
Ģ
na bok i szeroko otwartymi oczami. Misjonarz nie wygl
Ģ
dał
ju
Ň
tak nienagannie i pedantycznie, do czego zawsze przywi
Ģ
zywał wag
ħ
, zauwa
Ň
yła Ruth.
Jego ubranie było wygniecione, a włosy sterczały na wszystkie strony. Te pi
ħ
kne, jasne
włosy, o które zawsze tak dbał, teraz były pozlepiane od zakrzepłej krwi.
Ruth stała obok niczym skamieniała. Domy
Ļ
lała si
ħ
,
Ň
e jej m
ĢŇ
nie
Ň
yje. Ona go zabiła. Na
sam
Ģ
my
Ļ
l znowu ogarn
ħ
ły j
Ģ
dreszcze. Mimo wszystko nie
Ň
ałowała. Nie czuła nic.
Wypełniała j
Ģ
pustka, jak gdyby sama równie
Ň
była martwa. W głowie jej szumiało.
Podniosła wzrok i spojrzała na zegar stoj
Ģ
cy na blacie. Ju
Ň
po północy! Nie pami
ħ
tała,
kiedy wróciła ze Stornes, dok
Ģ
d poszła na chrzest domowy Malej Mali, ale musiało to by
ę
kilka godzin temu.
Nagle ogarn
ħ
ły j
Ģ
mdło
Ļ
ci. Ledwie zd
ĢŇ
yła do wiadra z pomyjami i zwymiotowała.
Dr
ŇĢ
cymi dło
ı
mi nabrała czystej wody z dzbanka i przepłukała usta, ochlapała twarz zimn
Ģ
wod
Ģ
. Zakr
ħ
ciło si
ħ
jej w głowie i pochyliła si
ħ
do przodu,
Ň
eby nie zemdle
ę
. Mdło
Ļ
ci powoli
przechodziły, pozostawiaj
Ģ
c kwa
Ļ
ny smak w ustach i pieczenie w piersiach. Ruth ostro
Ň
nie
odwróciła si
ħ
i ponownie popatrzyła na m
ħŇ
czyzn
ħ
, który le
Ň
ał na podłodze, jak gdyby
chciała si
ħ
przekona
ę
,
Ň
e to, co poprzednio widziała, nie było prawd
Ģ
. Ale Samuel nadal tam
le
Ň
ał tak samo nieruchomo.
Ruth uderzył mdły odór krwi i
Ļ
mierci. Zadr
Ň
ała i kwa
Ļ
no jej si
ħ
odbiło. Obeszła ciało,
uwa
Ň
aj
Ģ
c, by zbytnio si
ħ
nie zbli
Ň
y
ę
ani do zwłok, ani do kału
Ň
y krwi. Wreszcie wycofała si
ħ
do salonu i usiadła na krze
Ļ
le. Siedziała tak przez dłu
Ň
sz
Ģ
chwil
ħ
, t
ħ
po wpatruj
Ģ
c si
ħ
przed
siebie. Nagle jej wzrok zatrzymał si
ħ
na
Ļ
pi
Ģ
cym dziecku. Ruth wzdrygn
ħ
ła si
ħ
. W jednej
chwili u
Ļ
wiadomiła sobie całe okrucie
ı
stwo tego, co zrobiła. Co innego odebra
ę
Ň
ycie
nienarodzonemu dziecku - nikt by si
ħ
o tym nie dowiedział. Ale Samuel...
Przyjdzie po ni
Ģ
lensman i wsadzi do wi
ħ
zienia! Na wiele lat, pomy
Ļ
lała ze strachem,
czuj
Ģ
c, jak zimny pot spływa jej po plecach. By
ę
mo
Ň
e na całe
Ň
ycie! Nigdy wi
ħ
cej nie
zobaczy ju
Ň
Marileny. I drugiego dziecka... Zabior
Ģ
je zaraz po urodzeniu i oddadz
Ģ
obcym
ludziom, my
Ļ
lała zrozpaczona.
Nikt nie b
ħ
dzie chciał jej zna
ę
, poniewa
Ň
sprowadziła na sw
Ģ
rodzin
ħ
ha
ı
b
ħ
i same
zmartwienia. Nigdy nie b
ħ
dzie mogła spojrze
ę
bliskim w oczy, a przede wszystkim Marilenie.
Chocia
Ň
to z jej powodu dopu
Ļ
ciła si
ħ
tego morderstwa! Nie, nie wolno jej zrzuca
ę
winy na
nikogo. Zrobiła to, poniewa
Ň
uczucie nienawi
Ļ
ci do Samuela zagłuszyło wszystko inne.
Zatarło my
Ļ
li i zdrowy rozs
Ģ
dek, doprowadziło do desperacji i wypełniło pal
Ģ
c
Ģ
ŇĢ
dz
Ģ
, której
dłu
Ň
ej nie dało si
ħ
powstrzyma
ę
. Kiedy Samuel uderzył ich dziecko, przebrał miar
ħ
, sprawił,
Ň
e straciła panowanie nad sob
Ģ
. Zapewne działała w za
Ļ
lepieniu i nie była całkiem przy
zdrowych zmysłach, kiedy wbijała mu nó
Ň
w plecy, pomy
Ļ
lała niepewnie. Nie pami
ħ
tała,
Ň
e
to zrobiła. Ale to
Ň
adne usprawiedliwienie. Tak długo go nienawidziła...
Ruth odchyliła si
ħ
do tyłu na krze
Ļ
le i zamkn
ħ
ła oczy.
ņ
ycie, które j
Ģ
teraz czeka, to tylko
grzech i upodlenie. Nie ma ju
Ň
do czego d
ĢŇ
y
ę
. Gnicie w wi
ħ
zieniu rok za rokiem za
zamordowanie Samuela, bez Marileny... To nie do zniesienia. Poza tym zmarnowała
Ň
ycie
Marilenie - wszyscy odsun
Ģ
si
ħ
od jej córki z powodu matki morderczyni. A co sama
Marilena pomy
Ļ
li, gdy b
ħ
dzie wystarczaj
Ģ
co du
Ň
a i dowie si
ħ
,
Ň
e matka zabiła jej ojca? Czy
zdoła zrozumie
ę
lub wybaczy
ę
co
Ļ
tak potwornego?
Ruth nigdy nie b
ħ
dzie w stanie opowiedzie
ę
córce, jakim człowiekiem był Samuel.
ņ
e
oboje
Ň
yli w piekle nie do opisania, które w ko
ı
cu doprowadziło j
Ģ
do tego,
Ň
e złapała za nó
Ň
.
Marilena nie zrozumie, jak matka mogła to znosi
ę
, nikt tego nie byłby w stanie zrozumie
ę
,
pomy
Ļ
lała zm
ħ
czona. Nikt nie zdawał sobie sprawy, ile musiała wycierpie
ę
. A teraz ju
Ň
na nic
si
ħ
nie zda opowiadanie o tym. Zreszt
Ģ
nawet sama, siedz
Ģ
c tak z zamkni
ħ
tymi oczyma i
czuj
Ģ
c mdło
Ļ
ci podchodz
Ģ
ce do gardła, nie pojmowała, jak mogła wytrzyma
ę
tyle
upokorzenia i bólu. Powinna była odej
Ļę
od m
ħŇ
a! Ale nie miała odwagi. Jej tchórzostwo
zniszczyło
Ň
ycie jej i jej dziecka.
Powoli odzyskiwała jasno
Ļę
my
Ļ
li. Jej
Ň
ycie nic ju
Ň
nie znaczy, u
Ļ
wiadomiła sobie.
Lodowat
Ģ
dłoni
Ģ
przetarła twarz. Teraz liczy si
ħ
jedynie Marilena i jej bezpiecze
ı
stwo. Z
upływem lat i ona, i ludzie zapomn
Ģ
o tej tragedii, jednak pod warunkiem,
Ň
e nie b
ħ
dzie
w
Ļ
ród nich Ruth, której obecno
Ļę
b
ħ
dzie ci
Ģ
gle przypomina
ę
o tym, co si
ħ
wydarzyło.
Ruth wyprostowała si
ħ
. Istniało tylko jedno rozwi
Ģ
zanie. Mali zajmie si
ħ
Marilen
Ģ
, co do
tego nie miała w
Ģ
tpliwo
Ļ
ci. Zapewni jej córce poczucie bezpiecze
ı
stwa i miło
Ļę
, które sama
tak bardzo chciała ofiarowa
ę
swemu dziecku. W Stornes b
ħ
d
Ģ
chroni
ę
male
ı
stwo i zrobi
Ģ
wszystko, by było szcz
ħĻ
liwe. Ale ona sama musi znikn
Ģę
.
Powoli wstała i ukl
ħ
kła przy sofie. Jej oczy nabiegły łzami, kiedy przyło
Ň
yła usta do
mi
ħ
kkiego policzka córki. Czuła,
Ň
e serce jej p
ħ
knie. Oddech przeszedł w szybkie, dr
ŇĢ
ce
łkanie.
- Jeste
Ļ
najdro
Ň
sz
Ģ
istot
Ģ
, jak
Ģ
mam - musn
ħ
ła oddechem główk
ħ
Marileny. - Tylko dla
ciebie
Ň
yłam, córeczko. Była
Ļ
moim
Ň
yciem i moim promyczkiem w ciemno
Ļ
ci. Jednak lepiej
ci b
ħ
dzie beze mnie, male
ı
ka. Teraz liczy si
ħ
twoja przyszło
Ļę
. Dla mnie ju
Ň
nie ma nadziei...
Niewiele mi
Ň
ycia zostało...
Ostro
Ň
nie pogładziła dłoni
Ģ
policzek dziecka. Delikatnie okr
ħ
ciła na palcu mi
ħ
kki, l
Ļ
ni
Ģ
cy
loczek na głowie córki.
- Je
Ň
eli odejd
ħ
, b
ħ
dziesz mogła wyrosn
Ģę
na pi
ħ
kn
Ģ
dziewczyn
ħ
, Marileno - mówiła dalej
cicho, zwracaj
Ģ
c si
ħ
raczej do siebie. - B
ħ
dziesz silna, jestem pewna,
Ň
e moja matka si
ħ
o to
postara. Nikt ci
ħ
nie zawiedzie ani nie b
ħ
dzie ci dokuczał. Nigdy! Mo
Ň
esz zosta
ę
kim
Ļ
, kim ja
nigdy nie byłam, dziecko. Musisz wiedzie
ę
,
Ň
e istnieje tylko jeden Bóg. B
Ģ
d
Ņ
mu wierna,
cho
ę
by
ę
mo
Ň
e pojawi si
ħ
kto
Ļ
, kto spróbuje ci
ħ
przekona
ę
, by
Ļ
wierzyła w co innego. Kto
Ļ
,
kto b
ħ
dzie si
ħ
mienił sług
Ģ
Bo
Ň
ym, lecz mimo to nim nie b
ħ
dzie. Kto
Ļ
, kto w imi
ħ
Boga
b
ħ
dzie prowadził własn
Ģ
gr
ħ
. Wielu jest takich ludzi i musisz si
ħ
nauczy
ę
ich rozpoznawa
ę
.
W przeciwnym razie zniszcz
Ģ
ciebie i twoje
Ň
ycie.
Zasłoniła dłoni
Ģ
usta,
Ň
eby stłumi
ę
szloch - Marilena nie mo
Ň
e si
ħ
obudzi
ę
. Ruth wiedziała,
co powinna teraz zrobi
ę
. Na my
Ļ
l o lodowatym, czarnym fiordzie j
ħ
kn
ħ
ła ze strachu i grozy.
Mimo to zdawała sobie spraw
ħ
,
Ň
e nie pozostało jej nic innego. Musiała to zrobi
ę
. Dla
Marileny.
Czy kochała córk
ħ
tak bardzo,
Ň
e gotowa była odda
ę
za ni
Ģ
Ň
ycie? Mi
ħ
kko pocałowała
zamkni
ħ
te oczy dziecka. Jej łzy spadły na ciepł
Ģ
, drobn
Ģ
twarzyczk
ħ
córki i stoczyły si
ħ
po jej
policzku. Ruth otarta je po
Ļ
piesznie, lecz ostro
Ň
nie. Potem wyprostowała si
ħ
i gł
ħ
boko
wci
Ģ
gn
ħ
ła powietrze. Tak, nie ma innego wyj
Ļ
cia! Najlepiej b
ħ
dzie znikn
Ģę
. Kto
Ļ
mo
Ň
e
pomy
Ļ
le
ę
,
Ň
e stchórzyła, lecz ona sama czuła wyra
Ņ
nie, jak po całym ciele rozchodzi si
ħ
pewnego rodzaju gor
Ģ
ce prze
Ļ
wiadczenie
Ň
e to jedyne słuszne rozwi
Ģ
zanie. Zgrzeszyła, zabiła
człowieka. Teraz powinna ponie
Ļę
kar
ħ
. Znikn
Ģę
w ciemno
Ļ
ci, by Marilena pozostała w
blasku
Ļ
wiatła.
Ruth skuliła si
ħ
z zimna, kiedy wyszła w t
ħ
marcow
Ģ
noc i poczuła podmuch północnego
wiatru. Du
Ň
ym szalem otuliła szczelnie Marilen
ħ
, chocia
Ň
ciepło j
Ģ
ubrała i dodatkowo
owin
ħ
ła kocykiem z sypialni na poddaszu. Szybkimi krokami ruszyła w dół ku Stornes.
Ciemno
Ļę
nocy rozja
Ļ
niały ksi
ħŇ
yc, zbli
Ň
aj
Ģ
cy si
ħ
do pełni, i barwna zorza polarna, która
płon
ħ
ła na niebie i mkn
ħ
ła z przenikliwym szumem.
Ruth nie zastanawiała si
ħ
dłu
Ň
ej. Bolała j
Ģ
głowa i co chwila ogarniały mdło
Ļ
ci.
Zrozpaczona zamkn
ħ
ła oczy. Omal nie upadła, gdy potkn
ħ
ła si
ħ
o grud
ħ
lodu. Musi bardziej
uwa
Ň
a
ę
i zrobi
ę
, co trzeba! Nie my
Ļ
le
ę
, tylko działa
ę
. Łzy zapiekły na policzkach, gdy
dmuchn
Ģ
ł na nie mro
Ņ
ny wiatr i zamienił w lód na jej twarzy. Pochyliła głow
ħ
bli
Ň
ej
tłumoczka, który niosła w ramionach. Kiedy poczuła słodki, ciepły oddech Marileny,
rozpłakała si
ħ
z bezsilno
Ļ
ci.
- Pomó
Ň
mi to uczyni
ę
, Bo
Ň
e - j
ħ
kn
ħ
ła cicho. - Dodaj mi sił, bym zdołała zrobi
ę
to, co
powinnam. Tak si
ħ
boj
ħ
- szepn
ħ
ła zduszonym głosem, przyciskaj
Ģ
c twarz do dziecka. - O
Bo
Ň
e, tak bardzo si
ħ
boj
ħ
!
W ciemno
Ļ
ciach dwór wydał si
ħ
Ruth ogromny, kiedy przechodziła przez niewielki
mostek nad strumieniem przy pralni. W obej
Ļ
ciu panowała cisza. Raz tylko krowa zaryczała
w oborze, lecz poza tym spokój nocy zakłócał jedynie pulsuj
Ģ
cy szum zorzy polarnej.
Ruth przemkn
ħ
ła si
ħ
do wej
Ļ
cia. Ostro
Ň
nie otworzyła drzwi. Tutaj we wsi nikt nie zamykał
ich na klucz ani w dzie
ı
, ani w nocy. Tak było zawsze, odk
Ģ
d pami
ħ
tała. Nigdy jednak nikt
niepo
ŇĢ
dany nie wszedł do
Ļ
rodka. Nigdy te
Ň
nie zgin
Ģ
ł cho
ę
by okruch chleba, nawet wtedy,
gdy Cyganie nocowali latem w stodole. Drzwi w Stornes nie zamykano na klucz mimo
kr
ĢŇĢ
cych opinii,
Ň
e Cyganie to banda złodziei. Oni jednak ani razu nie zabrali ze Stornes
nawet złamanego no
Ň
a.
Drzwi zaskrzypiały cicho. Ruth przystan
ħ
ła nieruchomo i wstrzymała oddech. Wiedziała,
jak łatwo w tym domu rozchodz
Ģ
si
ħ
wszelkie d
Ņ
wi
ħ
ki, a nie chciała nikogo obudzi
ę
, zanim
nie zrobi tego, co powinna. Nasłuchiwała. Po chwili w
Ļ
lizn
ħ
ła si
ħ
do korytarza i otworzyła
drzwi do salonu. Z pieca snuło si
ħ
słabe
Ļ
wiatło - teraz w zimie palono w nim na okr
Ģ
gło. W
pokoju nadal panowało przyjemne ciepło.
Ruth ostro
Ň
nie poci
Ģ
gn
ħ
ła za sob
Ģ
drzwi, nie zamykaj
Ģ
c ich do ko
ı
ca. Kto
Ļ
mógłby
usłysze
ę
szcz
ħ
kni
ħ
cie zamka, pomy
Ļ
lała. Je
Ň
eli nie spał, to na pewno sprawdziłby, dlaczego
drzwi zamkn
ħ
ły si
ħ
w
Ļ
rodku nocy. Ruth podeszła do kanapy i delikatnie poło
Ň
yła na niej
Marilen
ħ
. Dziecko poruszyło si
ħ
przez sen, zakwiliło troch
ħ
i spało dalej. Ruth przykl
ħ
kn
ħ
ła
obok i zacz
ħ
ła je rozbiera
ę
. Rozwin
ħ
ła kocyk i odło
Ň
yła go na kanap
ħ
, potem zsun
ħ
ła
czapeczk
ħ
. Gdyby zostawiła Marilen
ħ
zbyt ciepło ubran
Ģ
, dziewczynka spociłaby si
ħ
i
obudziła z pragnienia. A do tego za nic nie mo
Ň
na dopu
Ļ
ci
ę
... przez jaki
Ļ
czas. Gdyby
Marilena zacz
ħ
ła płaka
ę
, Mali zaraz by j
Ģ
usłyszała, Ruth nie miała co do tego w
Ģ
tpliwo
Ļ
ci.
Matka zeszłaby na dół, znalazła dziecko i zaj
ħ
ła si
ħ
nim. Wzi
ħ
ła na r
ħ
ce, przytuliła i
uspokoiła.
Ruth znowu ogarn
Ģ
ł płacz. Pochyliła głow
ħ
i ukryła twarz w dłoniach. Jeszcze raz
próbowała si
ħ
modli
ę
, ale nie zdołała. Parali
Ň
ował j
Ģ
strach i
Ň
al, czuła,
Ň
e zaraz zemdleje.
Ogromnym wysiłkiem wyprostowała si
ħ
, wytarła r
ħ
kawem mokre policzki i zdj
ħ
ła szal.
Odr
ħ
twiałymi palcami rozlu
Ņ
niła warkocz, tak
Ň
e długie włosy opadły swobodnie na plecy.
Na koniec chwyciła cienki i długi złoty ła
ı
cuszek z krzy
Ň
ykiem i zdj
ħ
ła przez głow
ħ
.
Przez chwil
ħ
przygl
Ģ
dała mu si
ħ
, jak błyszczy w jej dłoni. Dostała go od rodziców w dniu
konfirmacji. Pami
ħ
tała jeszcze to wzniosłe uczucie, które j
Ģ
wypełniło, gdy mama zawiesiła
go na jej szyi. Ju
Ň
wtedy wiedziała,
Ň
e b
ħ
dzie
Ň
y
ę
tak, jak pragn
Ģ
ł Bóg. Wła
Ļ
ciwie zawsze
tego chciała, pomy
Ļ
lała nieco zdziwiona - zawsze czuła,
Ň
e to dla niej najlepsza droga.
Podczas konfirmacji z gł
ħ
bok
Ģ
powag
Ģ
zło
Ň
yła przyrzeczenie, czuła, jak krzy
Ň
yk przylegał do
piersi, kiedy kl
ħ
czała przed ołtarzem, a pastor poło
Ň
ył na jej głowie sw
Ģ
ci
ħŇ
k
Ģ
dło
ı
.
Wszystko było wtedy takie dobre. Takie prawe. A teraz obróciło si
ħ
w zło, wszystko.
Ostro
Ň
nie zało
Ň
yła krzy
Ň
yk na szyi Marileny.
- To mój spadek dla ciebie, dziecko - szepn
ħ
ła. - Nie b
ħ
dziesz mnie pami
ħ
tała, swojej
matki. Ale by
ę
mo
Ň
e, gdy dotkniesz krzy
Ň
yka na szyi, u
Ļ
wiadomisz sobie,
Ň
e istniałam.
Ruth rozpłakała si
ħ
, lecz zaraz otarła łzy.
- Zgrzeszyłam, moja male
ı
ka. Nie tego dla ciebie chciałam. Ale kocham ci
ħ
, Marileno,
kocham od dnia, gdy poczułam,
Ň
e nosz
ħ
ci
ħ
pod sercem. Jeste
Ļ
moim najwi
ħ
kszym
szcz
ħĻ
ciem, najwspanialszym darem! Ale masz prawo do dobrego
Ň
ycia,
Ň
ycia w rado
Ļ
ci i
wolno
Ļ
ci. To dlatego musz
ħ
od ciebie odej
Ļę
, rozumiesz? Gdybym została, obarczyłabym ci
ħ
swoj
Ģ
win
Ģ
. Nie zniosłabym tego. Ju
Ň
zbyt wiele wycierpiała
Ļ
z mojego powodu. Od tej
chwili zaczniesz
Ň
y
ę
na nowo, moja córeczko.
Przytuliła twarz do ciepłego policzka dziecka, zło
Ň
yła r
ħ
ce i modliła si
ħ
do Boga cichym,
zachrypni
ħ
tym głosem. Potem wyprostowała si
ħ
i jeszcze raz spojrzała na
Ļ
pi
Ģ
c
Ģ
Marilen
ħ
.
Uczyniła nad ni
Ģ
du
Ň
y znak krzy
Ň
a.
- Wybacz mi - szepn
ħ
ła wzruszona. - Wybacz mi, dziecko! Nast
ħ
pnie podniosła si
ħ
sztywno, nie odrywaj
Ģ
c wzroku od córki. R
ħ
ce przyciskała do bol
Ģ
cego brzucha. Na mgnienie
oka jej my
Ļ
li pod
ĢŇ
yły ku nienarodzonemu dziecku, które nosiła. Ono te
Ň
ma prawo do
Ň
ycia,
przyznała w duchu, ale t
ħ
kruszynk
ħ
zabierze ze sob
Ģ
na
Ļ
mier
ę
. Nie ma ju
Ň
wyboru, była o
tym przekonana.
- O Bo
Ň
e, nie dam rady - łkała bezgło
Ļ
nie. - Nie mog
ħ
. Marilena poruszyła si
ħ
niespokojnie. Ruth znieruchomiała i wstrzymała oddech. Oby si
ħ
teraz nie obudziła! Marilena
odwróciła główk
ħ
i wsun
ħ
ła palec do buzi. Drug
Ģ
r
Ģ
czk
Ģ
machn
ħ
ła w powietrzu i natrafiła na
dło
ı
Ruth. Pulchne drobne paluszki chwyciły matk
ħ
za
Ļ
rodkowy palec i mocno si
ħ
zacisn
ħ
ły.
Mała westchn
ħ
ła cicho i spała dalej.
Ruth stała nieruchomo. Ciepło dzieci
ħ
cej r
Ģ
czki rozchodziło si
ħ
po zesztywniałym ciele.
Nie zdoła odej
Ļę
od swojego dziecka! Gdyby opowiedziała matce...
Jaki
Ļ
d
Ņ
wi
ħ
k z sypialni na poddaszu sprawił,
Ň
e a
Ň
si
ħ
poderwała. Powoli i delikatnie
wyswobodziła palec z u
Ļ
cisku dziecka. Pochyliła si
ħ
po raz ostatni i pocałowała je. Potem
szybko si
ħ
odwróciła i na palcach wybiegła z salonu, przymkn
ħ
ła ostro
Ň
nie drzwi i wypadła
na dziedziniec. Kiedy dotarła do rogu budynku, zatrzymała si
ħ
na chwil
ħ
i popatrzyła na
czarny fiord. Dostała tak silnych mdło
Ļ
ci,
Ň
e my
Ļ
lała,
Ň
e si
ħ
udusi. Czuła,
Ň
e nie mo
Ň
e
oddycha
ę
. Potykaj
Ģ
c si
ħ
, zacz
ħ
ła brn
Ģę
w gł
ħ
bokim
Ļ
niegu w stron
ħ
nabrze
Ň
a.
W momencie, kiedy lodowata woda zamkn
ħ
ła si
ħ
nad ni
Ģ
, Ruth przypomniała sobie,
Ň
e
zostawiła obok kanapy swój szal. Na my
Ļ
l o tym poło
Ň
yła r
ħ
ce na brzuchu.
- Zimno ci, dziecko? - szepn
ħ
ła w duchu. - Zimno ci?
W tej samej chwili wszystko eksplodowało w strumieniu
Ļ
wiatła i przezroczystych
b
Ģ
belków powietrza.
ROZDZIAŁ 2.
Mali poruszyła si
ħ
niespokojnie. Co
Ļ
dotarło do jej głowy ci
ħŇ
kiej od snu. Jaki
Ļ
obcy
d
Ņ
wi
ħ
k. Odwróciła si
ħ
na bok i lepiej okryła kołdr
Ģ
, lecz d
Ņ
wi
ħ
k nie umilkł. Powoli
wybudziła si
ħ
. Nasłuchiwała. To płacz dziecka. U
Ļ
miechn
ħ
ła si
ħ
do siebie i westchn
ħ
ła
zadowolona. Ach, pewnie córeczka Herborg zgłodniała, pomy
Ļ
lała z ulg
Ģ
,
Ň
e to nie ona musi
wsta
ę
i przygotowa
ę
posiłek dla małej. Oja obiecał,
Ň
e przyniesie male
ı
stwo, je
Ň
eli b
ħ
dzie to
konieczne. Jednak poza płaczem dziecka w domu panowała cisza.
Mali nie potrafiła powiedzie
ę
, jak długo to trwało, zanim zorientowała si
ħ
,
Ň
e co
Ļ
jest nie
tak. To, co słyszała, nie było krzykiem noworodka, lecz
Ň
ałosnym płaczem dziecka!
Oszołomiona usiadła na łó
Ň
ku i znowu zacz
ħ
ła nasłuchiwa
ę
. Płacz dobiegał z dołu, z salonu!
Strach
Ļ
cisn
Ģ
ł jej serce. Odrzuciła kołdr
ħ
i postawiła stopy na lodowatej podłodze. Co
Ļ
si
ħ
stało! Czuła to ka
Ň
dym nerwem ciała.
- Co si
ħ
dzieje? - mrukn
Ģ
ł Havard.
- Nie wiem - odparła Mali cicho. Narzuciła na koszul
ħ
wełniany sweter, a na stopy
wci
Ģ
gn
ħ
ła skarpetki. - Słyszałam z salonu płacz dziecka.
- To pewnie malutka Mali - ziewn
Ģ
ł Havard i przekr
ħ
cił si
ħ
na bok.
- Nie, hardziej przypomina głos Marileny - zauwa
Ň
yła Mali zdenerwowana.
Havard poderwał si
ħ
i usiadł na łó
Ň
ku oszołomiony.
- Marilena? Ale sk
Ģ
d by si
ħ
tu wzi
ħ
ła w
Ļ
rodku nocy?!
- Nie mam poj
ħ
cia, nie powinno jej tu by
ę
- odparła Mali, czuj
Ģ
c, jak
Ň
oł
Ģ
dek
Ļ
ciska si
ħ
jej
z niepokoju. - Stało si
ħ
co
Ļ
strasznego, Havard. Wsta
ı
i zejd
Ņ
ze mn
Ģ
na dół.
Nie pytał o nic. Zataczaj
Ģ
c si
ħ
, wstał z łó
Ň
ka, wło
Ň
ył spodnie i narzucił sweter.
Przy
Ļ
wiecaj
Ģ
c sobie parafinow
Ģ
lamp
Ģ
, zeszli po
Ļ
piesznie po schodach i ruszyli prosto do
drzwi do salonu.
Plik z chomika:
lena552
Inne pliki z tego folderu:
䦯揯tk8xoqj025.jpg
(24 KB)
䦯揯mq29mwyh2z.jpg
(24 KB)
䦯揯7upkw615h5.jpg
(24 KB)
䦯뙂qfvls7vsmv.jpg
(24 KB)
䦯뙂ho4q0뙂tyiy.jpg
(24 KB)
Inne foldery tego chomika:
■ May Grethe Lerum - CÓRY ŻYCIA- 1-35 KOMPLET
■ Sigrid Undset - OLAF SYN AUDUNA
ANN - CHRISTIN GJERSOE
BENTE PEDERSEN
Córka Wikingów - Vera Henriksen
Zgłoś jeśli
naruszono regulamin