Co jest za tym murem - Elżbieta Borek.pdf

(68 KB) Pobierz
35660918 UNPDF
Co jest za tym murem
Z dr. Andrzejem Cechnickim, polskim koordynatorem światowego Programu „Schizofrenia - Otwórzcie Drzwi”,
rozmawia Elżbieta Borek.
Dlaczego choroba psychiczna traktowana jest przez tzw. zdrowe społeczeństwo jak choroba zakaźna –
trzeba od niej uciekać, żeby się przypadkiem nie zarazić?
Myślę, że ludzie obawiają się osób chorych psychicznie z niewiedzy. Najczęściej nie potrafią z nimi rozmawiać
i nie wiedzą, jak się zachować. Często po prostu boją się z ich strony agresji, bo czytali w prasie, że np.
Psychicznie chory syn zabił matkę, będąca w leczenia psychiatrycznym kobieta zabiła swoje dzieci ...
Tymczasem agresja chorych jest mitem. Zdarza się oczywiście akt agresji w rodzinach „gęstych", gdzie
wszyscy członkowie żyją z sobą blisko, a chory musi tłumaczyć się z każdej reakcji. Jednak wówczas jest to
bardziej akt rozpaczy, obrony, ucieczki niż czystej agresji. Ludzie chorzy na schizofrenię czują się samotni,
niezrozumiani, lękają się świata i innych ludzi. Jeśli są agresywni, to wobec siebie - 10 procent chorych
popełnia samobójstwo.
A więc kto się kogo powinien bać: my chorych czy oni nas?
Nikt nie powinien się bać nikogo, ale wiem na pewno, że bardziej boją się oni. Nie jest to lęk przed fizyczną
przemocą, ale przed ostracyzmem świata zewnętrznego, przed odrzuceniem. Ludzie mówią: schizofrenik,
psychopata, wariat, debil, używając tych określeń wymiennie, bez żadnej refleksji. Nazwy chorób stają się
epitetami i przyczyniają do utrwalania wizerunku osoby chorej psychicznie jako tej gorszej.
Czy właśnie dlatego unikasz słowa schizofrenik?
Tak, dlatego oraz z tego powodu, że ta choroba nie ma trwałych następstw, a więc nie ma schizofreników . Dziś
określenie schizofrenik stało się niepochlebną etykietką, używaną, gdy chcemy kogoś obrazić. Na pewno
słyszałaś, jak małolaty mówią o kimś z pogardą: schizol! No, właśnie. A schizofrenia to bardzo szerokie
pojęcie, Każdy przypadek jest inny, każdy ma inną historię, przebieg i wyjście. Nie ma więc schizofreników , są
ludzie chorzy na jakąś postać schizofrenii, którzy w łagodnej fazie choroby zachowują się i działają
identycznie jak pozostała, tzw. zdrowa część społeczeństwa. Zresztą, 30 procent osób cierpiących na
psychozę urojeniową doświadcza takiego napadu tylko raz w całym swoim j życiu. Następne 70 procent to
ludzie, którzy z przerwami, ale l jednak ciągle, walczą z nawrotami choroby i pomimo to w sprzyjających
warunkach i przy dobrym leczeniu mogą j wieść normalne życie. Tylko nieliczni ciągle nie mogą opuścić świata
psychozy.
Schizofrenia jest chorobą starą jak świat. Kiedyś nazywana była nawet chorobą królewską!
To z powodu wyjątkowo bogatych objawów. Jak już mówiłem, każdy przypadek jest inny, każdy chory
przeżywa swoje psychozy w odmienny sposób. Istnieje jeden wspólny mianownik: każdy chory jest gejzerem
uczuć, ale ma problemy z ich wyrażaniem. Świat na niego napiera, każdy szczegół otaczającego świata jest
Dziennik Polski, nr 220, z dnia 21 września 2003r.
35660918.001.png 35660918.002.png
ważny, ale wszystkich przecież nie da się ogarnąć i zrozumieć. Chaos staje się widoczny w ruchach, w mowie,
nawet na twarzy, która, nie mogąc nadążyć za tak wielką ilością sygnałów z zewnątrz, przestaje wyrażać
cokolwiek, staje się martwa. Człowiek sądzi, że ginie... Ta choroba trapi wielu ludzi, jak wynika ze
światowych badań – dotyczy co setnego człowieka. Nic dziwnego, że atakuje także umysły wybitne -
Nietzsche, Kant, Hegel, Strindberg. O olśnienia schizofrenicznym mówi się w przypadku takich malarzy,
jak Munch, van Gogh, Kubin, Monsiel, i uczonych, jak John Nash, o którym nakręcono niezwykły film „Piękny
umysł".
Schizofrenia nadal jest chorobą nie do końca poznaną. Może dlatego ciągle straszy?
Rzeczywiście, choć jest to najczęściej występująca choroba psychiczna, jej etiologia nie jest wyjaśniona.
Mówi się co prawda o jej podłożu genetycznym, ale w takim sensie jak cukrzyca czy też nadciśnienie. Nie
znaleziono tego jednego, odpowiedzialnego genu. Psychiatrzy obwiniają o współudział takie czynniki, jak
organiczne uszkodzenie mózgu lub zakażenie wirusowe jeszcze w łonie matki. Duże znaczenie przypisuje się
warunkom wychowania i czynnikom środowiskowym. Część psychiatrów uważa schizofrenię za reakcję na
zbyt trudne warunki życiowe, zwłaszcza konflikty emocjonalne. Jedno wiadomo na pewno: schizofrenii nie da
się wyjaśnić bez genetyki, ale sama genetyka nie wystarcza do jej wyjaśnienia!
Czy schizofrenia jest chorobą dziedziczną?
To mit, z którym walczymy. Jeśli cokolwiek dziedziczy się po przodkach, to wyłącznie pewną dyspozycję do
zachorowania, ale nie samą chorobę. Ta dyspozycja może pozostać tylko potencjalnością i nigdy się nie
ujawnić albo może się nasilić, co zazwyczaj powodowane jest narastającym stresem życia.
Choroba istnieje od wieków, chociaż chorzy na schizofrenię z powodu nieprzystosowania społecznego rzadko
zakładają rodziny i mają dzieci. A więc proporcja osób zapadających na tę chorobę powinna się zmniejszać,
a tak nie jest.
To kolejny dowód, że schizofrenia nie jest chorobą dziedziczną. Może dotknąć każdego, lecz najczęściej
dotyka ludzi młodych. U 80 procent chorych ujawnia się przed 28. rokiem życia. A więc w czasie
przeznaczonym na zakładanie rodziny, robienie kariery zawodowej, budowanie domu. Dotknięci chorobą
zamiast tego zamykają się w sobie, separują od świata. Właśnie dlatego ważne jest wczesne rozpoznanie.
Choroba późno ujawniona albo źle leczona może obciążyć psychicznie chorego i wyłączyć go z życia
społecznego na wiele lat.
Schizofrenia to choroba niejednolita, dlatego często trudna do zidentyfikowania nawet przez najbliższe
otoczenie chorego. Czy jednak są jakieś wspólne, symptomy różnych odmian tej choroby?
Ludzie chorzy na schizofrenię - mówiąc najogólniej- zatracają radość życia. Tracą zdolność obcowania -ze
swym otoczeniem, a przy okazji rodzinę, przyjaciół, zatrudnienie. Nawet najbliżsi zaczynają ich unikać
z obawy przed oceną środowiska, sąsiadów, znajomych, w najlepszym razie nie przyznają się do choroby
psychicznej w rodzinie. No, bo jak żyć z takim piętnem? Wymowne uśmieszki, kręcone za plecami kółka na
czole, mające znaczyć - to ta od tego wariata! Przecież nie da się tłumaczyć każdemu napotkanemu
sąsiadowi, że dzięki leczeniu chory wiedzie normalne życie - normalnie mówi, ogląda telewizję, czyta książki,
rozmawia i często jest zdolny do wykonywania tej samej pracy, jaką wykonywał przed epizodem chorobowym.
Że nie biega po mieszkaniu nago, z nożem w ręku, wydając dzikie okrzyki nienawiści. Czyż nie tak
wyobrażamy sobie chorego na schizofrenię?
Dziennik Polski, nr 220, z dnia 21 września 2003r.
35660918.003.png
Czy tę chorobę można przewidzieć? Uprzedzić?
Charakterystyczne są pierwsze objawy: osłabienie koncentracji i uwagi, spadek napędu i motywacji, nastrój
depresyjny, zaburzenia snu, lęk, wycofanie społeczne, podejrzliwość, pogorszenie funkcjonowania w rolach
społecznych i drażliwość. Oczywiście, te same symptomy mogą świadczyć o zupełnie innej chorobie, ale warto
wziąć pod uwagę i tę ewentualność. Ten zwiastunowy okres schizofrenii może trwać od kilku dni do kilku lat.
U większości chorych trwa od 3 do 5 lat, a jego wykrycie może zadecydować o powodzeniu leczenia.
Podobno z żadnej choroby psychicznej nie można wyleczyć chorego. Czy schizofrenia jest uleczalna?
Kolejny mit! Schizofrenia, podobnie jak wiele innych chorób psychicznych, poddaje się leczeniu, choć
rokowanie jest zróżnicowane i trudne. Można skutecznie pomóc w uwolnieniu chorego od objawów, lub w ich
ograniczeniu, choć wymagana jest wszechstronna, wytrwała i ofiarna pomoc ze strony najbliższych. Mniej
więcej u jednej trzeciej leczonych pacjentów następuje całkowite cofnięcie się choroby, u połowy - znaczna
poprawa, umożliwiająca podjęcie nauki lub pracy. U pozostałych stwierdza się przebieg mniej niekorzystny,
wymagający całego systemu wsparcia w środowisku.
Jeszcze na początku XX wieku ponad 80 proc. chorych leczono wyłącznie w zamkniętych szpitalach
psychiatrycznych, gdzie niektórzy z nich spędzali większość życia - 20, a nawet 30 lat, aż do śmierci. Jak
leczy się schizofrenię dzisiaj?
Hospitalizacji wymagają tylko nieliczni i nawet jeśli trafiają do szpitala, nie jest to ponure miejsce otoczone
murem, tylko zazwyczaj mała, jasna klinika, która szybko „wypluje" chorego. Dziś schizofrenię leczy
się przede wszystkim za pomocą nowoczesnych leków psychotropowych II generacji, które uwalniają od
objawów psychotycznych, jak urojenia i omamy, nie wywołując poważniejszych skutków ubocznych, typowych
dla starszej generacji neuroleptyków. Jednak leczenie tej akurat choroby to nie tylko farmakologia ani nawet
nie wyłącznie psychoterapia. To coś, co na świecie znane jest jako trialog, czyli rozmowa we troje: terapeuty
z chorym i jego rodziną. Jak szybko i z jakim skutkiem chory na schizofrenię wróci do czynnego życia
w społeczeństwie zależy od tego, jak będzie funkcjonował w rodzinie, w pracy, słowem - w życiu codziennym.
W Krakowie lansujemy to najlepsze podejście do choroby, mianowicie podejście integracyjne.
rozmawiała ELŻBIETA BOREK
Dziennik Polski, nr 220, z dnia 21 września 2003r.
35660918.004.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin