Boswell Barbara - Genialne rozwiazanie.pdf

(464 KB) Pobierz
Tangles
Barbara Boswell
Genialne rozwiązanie
132723572.002.png
Rozdział 1
- Ona wciąż na mnie patrzy! - powiedział Ned Bolger do
swego adwokata, Kristy Conway, kierując spojrzenie na żonę,
z którą za chwilę nic go miało nie łączyć a która uporczywie
spoglądała na niego z drugiego końca sali sądowej.
- Chce mnie zastraszyć! Myśli, że może wyprowadzić
mnie z równowagi. Spójrz tylko na nią! - chwycił rękaw
nienagannie skrojonej, wrzosowej marynarki swojego adwo-
kata. - Zrób coś, żeby tak na mnie nie patrzyła! Krista
delikatnie zdjęła jego dłoń z rękawa.
- Nie zwracaj na nią uwagi, Ned. Nawet nie patrz w jej
stronę, jeżeli cię to drażni. Spróbuj się uspokoić!
Łatwiej powiedzieć niż wykonać - pomyślała Krista. W
ostrej walce rozwodowej emocje narastały czasem tak, jakby
to była sprawa o morderstwo. Przypadek Bolgerów należał do
najtrudniejszych, jakie dotąd prowadziła. Sądząc po ostrych
spojrzeniach, przesyłanych sobie przez Neda i Elaine Bolger,
rozprawą ta łatwo mogła zamienić się w proces o morderstwo.
Ross Perry, adwokat Elaine Bolger, wstał od stołu i
podszedł do Kristy.
- Czy masz na sobie kuloodporną kamizelkę? - szepnął,
pochylając się nad nią. Uśmiechnęła się, rozbawiona tym, że
oboje myśleli podobnie. Jednocześnie Ned i Elaine
Bolger groźnie spojrzeli na swoich adwokatów.
Oczywiście - myślała - Krista - Bolgerowie nie mogli
znieść nawet tego, aby ich adwokaci wymieniali pojedyncze
słowa, a co dopiero uśmiechy.
- Śliczna Elaine gotowa jest pozbyć się ciebie wraz z
Nedem i mną - szepnęła Krista do Rossa. Ross i ona byli na
codzień przyjaciółmi, jednak w sądzie odnosili się do siebie z
rezerwą, a to ze względu na klientów. Powód, który skłonił
Rossa do rozmowy z nią w tych warunkach, musiał być
132723572.003.png
bardzo ważny, bo ryzykowali gniew obojga klientów. I
rzeczywiście był!
- Miałem właśnie wiadomość, że sędzia Benton dziś rano
znalazł się w szpitalu - powiedział Ross. - Wrzód znowu dał o
sobie znać. Przysyłają nam nowego sędziego.
Ciemne oczy Kristy rozszerzyły się z przerażenia.
- Liczyłam na to, że Benton będzie przewodniczył -
powiedziała bardziej do siebie niż do Rossa. Doskonale znała
sędziego Bentona, jego preferencje i uprzedzenia, więc pod
ich kątem przygotowała rozprawę.
- Ja też na niego liczyłem! - skrzywił się Ross. - Przygotuj
się na jeszcze gorszą wiadomość! - dodał.
Specjalnie zrobił dramatyczną przerwę, zanim przekazał
druzgocącą nowinę.
- Sprawę poprowadzi gościnnie sędzia z hrabstwa Garret!
- Z hrabstwa Garret?! - z pogardą powtórzyła Krista.
Hrabstwo to położone było w górach zachodniego
Marylandu i tę zapadłą prowincję od doskonale rozwiniętego i
dobrze prosperującego Montgomery dzieliła nie tylko
odległość na mapie.
- Hrabstwo Garret - powtórzył jeszcze raz Ross. - Jeżdżą
tam ciężarówkami, noszą baseballowe czapki i mówią z
małomiasteczkowym akcentem. I nieczęsto zdarzają się tam
rozwody - dodał, zmieniając ton. - Cholera, jak myślisz, jak
taki prowincjonalny sędzia może potraktować mieszczuchów
takich jak my i Bolgerowie? Kiedy tylko usłyszy twój okropny
akcent, może posądzić cię o brak szacunku dla instancji.
Krista starała się zachować powagę, ale usta zadrżały jej w
uśmiechu. Znowu pochwyciła piorunujące spojrzenie Elaine.
- Twoja klientka gotowa jest wybuchnąć, Ross. Jeśli nie
masz kuloodpornej kamizelki, idź lepiej i spróbuj ją uspokoić.
Ross lekko skinął głową i powrócił do rozeźlonej już na
dobre Elaine. Pochylił się nad nią, coś jej tłumaczył, z
132723572.004.png
wystudiowanym uśmiechem. Krista podziwiała go, widząc,
jak gniew pani Bolger znikał powoli.
Ross Perry był prawnikiem zdolnym i popularnym w
kręgach miejscowej elity. Krista uwielbiała rozprawy, w
których był jej przeciwnikiem. Był jednym z niewielu, którzy
mogli jej dorównać, a nawet raz czy dwa udało mu się z nią
wygrać. Musiała więc go podziwiać, bo w swej
dziesięcioletniej już praktyce sądowej, którą rozpoczęła w
chwili zakończenia studiów, bardzo rzadko przegrywała i nie
znajdowała w okolicy nikogo sobie równego w sprawach
rozwodowych. Te niezwykłe umiejętności zyskały jej sławę
osoby niepokonanej i bardziej poważnej niż była w
rzeczywistości. Doskonale o tym wiedziała. Czasami bawiło ją
to, czasem denerwowało. Zdawała sobie sprawę, że jej natura
pełna była sprzeczności - wzięta specjalistka od spraw
rozwodowych, która głęboko wierzy w małżeństwo; mistrzyni
taktyki prawniczej skrycie pragnąca pewnego dnia odnaleźć
prawdziwą miłość.
Na szczęście jej klient, Ned Bolger znał tylko opinię o niej
jako o doskonałej i majętnej prawniczce, jednej z najlepszych
w Montgomery. Uznał, że rozsądniej jest zainwestować w
wygórowane honorarium adwokata niż ryzykować przegraną
w walce o podział majątku. Nigdy więc nie przypuszczałby, że
dla Kristy każdy rozwód oznaczał bolesne rozczarowanie. W
tym momencie Ned znów spoglądał w stronę Rossa i Elaine.
- Co powiedział Ross? Co ona teraz zamierza? - zapytał.
Krista pochyliła się nad nim z uspokajającym uśmiechem i
zapewniła, że z całą pewnością odniosą sukces.
Do sali wkroczył właśnie sędzia i jego pomocnik.
- Proszę wstać! Otwieram rozprawę. Poprowadzi ją sędzia
Logan Moore - usłyszano.
Krista od razu zwróciła uwagę na imponujący wzrost
sędziego. Przyjrzała mu się zaciekawiona. Musiał mieć co
132723572.005.png
najmniej metr dziewięćdziesiąt. Pod majestatyczną togą
rysowały się szerokie, muskularne ramiona. A jego dłonie...
Popatrzyła na długie, smukłe palce zaciśnięte na rękojeści
sędziowskiego młotka, kiedy prosił zebranych o zajęcie
miejsc. Miał największe dłonie, jakie kiedykolwiek widziała.
Przypomniała sobie starą anegdotkę, jeszcze z czasów
szkolnych, o związku wielkości ręki mężczyzny z...
Szybko odrzuciła to skojarzenie. Po raz pierwszy w życiu
pomyślała w taki sposób o sędzim, ale też sędziowie, których
dotychczas znała, byli o całe lata, może dziesiątki lat starsi od
Logana Moore'a z hrabstwa Garret. Sądząc po jego postawie i
przebłyskach siwizny w ciemnych, gęstych włosach musiał
mieć co najmniej czterdziestkę. Całe pokolenie dzieliło go
więc od siedemdziesięcioletniego sędziego Bentona.
Uważnie przyjrzała się jego twarzy. Rysy miał zbyt
surowe, aby powiedzieć, że był nienagannie przystojny, lecz
ostro zarysowany nos, mocna szczęka i ładnie wykrojone usta
były oszałamiająco męskie i musiały się podobać.
Kiedy rozglądał się po sali sądowej, spojrzenie czarnych
oczu było inteligentne i czujne. Nagle popatrzyli na siebie.
Wytrzymała jego wzrok, czekając, aż pierwszy odwróci oczy
speszony jej śmiałością, ale nie zrobił tego! Całkowicie
świadoma swojej urody zaczęła zastanawiać się nad
możliwością wykorzystania tego atutu na sali sądowej. Z
doświadczenia wiedziała, że kontakt wzrokowy, który trwał
dłużej niż dwie sekundy, nie był zwyczajną obserwacją, tylko
agresywnym wyzwaniem, bądź też dowodem szczególnej
fascynacji.
Obydwoje byli wystarczająco pewni siebie, aby bez
zażenowania patrzeć sobie prosto w oczy. Jednak Krista
okazała się w owym pojedynku słabsza. Było coś
urzekającego w tym mężczyźnie, a w dodatku jego spojrzenie
wywołało w niej dziwne uczucie.
132723572.001.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin