W serii
Bractwo Czarnego Sztyletu
ukazały się następujące tytuły:
Mroczny kochanek
Ofiara krwi
Wieczna miłość
Wampirze serce
W przygotowaniu:
Dziedzictwo krwi (luty 2011 r.)
Anioł zemsty (marzec 2011 r.)
Dusza wampira (maj 2011 r.)
Z początkiem lata 2011 roku
ukażą się dwa tomy z nowej serii J.R. Ward - Upadłe anioły. Niezapomniana historia siedmiu grzesznych dusz, które muszą być uratowane ze szponów diabła!
O autorce:
J.R. Ward - amerykańska pisarka, autorka bestsellerów specjalizująca się w romansach paranormalnych. Mieszka na południu USA wraz z mężem i ukochanym psem rasy golden retriever. Po ukończeniu studiów prawniczych rozpoczęła pracę w służbie zdrowia w Bostonie i przez wiele lat była szefem personelu w jednym z najważniejszych naukowych centrów medycznych w kraju. Pisanie zawsze było jej pasją a pełnię szczęścia daje jej dzień spędzony przy komputerze, pies u boku i dzbanek kawy. Seria Bractwo Czarnego Sztyletu przyniosła jej kilka ważnych nagród literackich i czołowe miejsca na amerykańskich i europejskich listach bestsellerów.
Glosariusz
Bractwo Czarnego Sztyletu - tajna organizacja mistrzów sztuk walki, której zadaniem jest obrona rasy wampirów przed Korporacją Reduktorów. Dzięki właściwemu doborowi genetycznemu członkowie Bractwa obdarzeni są potężnym ciałem i umysłem oraz niecodzienną zdolnością regeneracji. Bractwo wyławia kandydatów na swoich członków, którzy zazwyczaj nie są rodzonymi braćmi. Agresywni, pewni siebie, a przy tym tajemniczy, trzymają się z dala od cywilów i nie utrzymują kontaktów z członkami pozostałych kast, o ile nie potrzebują się dokrwić. W świecie wampirów bracia cieszą się wielkim poważaniem. O ich wyczynach krążą legendy. Giną tylko od bardzo poważnych urazów, takich jak rany postrzałowe, cios w serce itp.
Broniec - samiec wampirów, który ma partnerkę. Samce mogą mieć więcej niż jedną partnerkę.
Cerbher - kurator przydzielony z urzędu. Funkcja podlega gradacji; najwięcej uprawnień posiadają cerbherzy eremithek.
Chcączka - okres płodności u samicy wampirów; zwykle trwa dwa dni i towarzyszy jej potężny apetyt seksualny. Pierwsza chcączka występuje około pięciu lat po przemianie, później pojawia się raz na dziesięć lat. Chcączka samicy wyczuwana jest przez wszystkie samce, które mają z nią kontakt. Chcączka to niebezpieczny okres, w którym dochodzi do waśni i starć między rywalizującymi samcami, zwłaszcza jeśli samica nie ma partnera.
Ehros - wybranka kształcona w dziedzinie sztuki erotycznej i miłosnej.
Eremithka - status przyznawany przez króla arystokratycznej samicy w odpowiedzi na suplikę jej rodziny. Eremithka podlega wyłącznie władzy cerbhera, zwykle najstarszego samca w domostwie. Cerbher ma prawo decydowania o jej postępowaniu, zwłaszcza ograniczania bądź całkowitego zakazu kontaktów ze światem zewnętrznym.
Glymeria - opiniodawcze kręgi arystokracji. Socjeta.
Gwardh - osoba odpowiedzialna za wychowanie, ojciec chrzestny.
Juchacz - wampir płci męskiej lub żeńskiej, który ma obowiązek karmić swoją krwią właściciela. Choć posiadanie juchaczy należy do ginących obyczajów, jest nadal praktyką legalną.
Korporacja Reduktorów - organizacja zabójców powołana przez Omegę w celu eksterminacji rasy wampirów.
Krwiczka - wampirzyca, która ma partnera seksualnego. Samice zwykle poprzestają na jednym partnerze, ponieważ samce mają silny instynkt terytorialny.
Krypta - rytualne miejsce spotkań Bractwa Czarnego Sztyletu, wykorzystywane do ceremonii oraz przechowywania słojów z sercami reduktorów. W Krypcie odbywają się ceremonie przyjęcia do Bractwa i pogrzeby; tu również dyscyplinuje się nieposłusznych członków Bractwa. Wstęp przysługuje jedynie członkom Bractwa, Pani Kronik i inicjowanym adeptom.
Lilan - pieszczotliwie: ukochany, ukochana.
Mamanh - spieszczenie słowa: matka.
Nalla - najdroższa, ukochana.
Omega - złowroga, tajemnicza postać dążąca do zagłady wampirów z powodu niechęci do Pani Kronik. Istota nadprzyrodzona, posiada zdolności magiczne, z wyjątkiem mocy tworzenia.
Pani Kronik - duchowy autorytet, doradczyni królów, strażniczka świętych ksiąg wampirów, dawczyni przywilejów. Istota nadprzyrodzona, posiada wiele nadprzyrodzonych mocy. W jednorazowym akcie kreacji powołała do istnienia rasę wampirów.
Pierwsza Rodzina - królewska para wampirów z ewentualnym potomstwem.
Princeps — bardzo wysoki stopień w hierarchii wampirzej arystokracji; ustępuje rangą jedynie członkom Pierwszej Rodziny i Wybrankom Pani Kronik.
Przemiana - przełomowy okres w życiu wampirów obojga płci, w którym osiągają dojrzałość. Odtąd muszą regularnie pić krew osobnika płci przeciwnej i nie mogą przebywać w świetle słonecznym. Przemiana zwykle występuje w wieku około dwudziestu pięciu lat. Niektóre wampiry, zwłaszcza samce, giną w trakcie przemiany. Wampiry przed przemianą są słabowite, nierozbudzone płciowo i niezdolne do dematerializacji. Psaniec - wampir należący do kasty sług. Psańce są posłuszne wielowiekowej tradycji, która dyktuje ich strój i maniery. Mogą przebywać w świetle dziennym, za to starzeją się dość szybko. Średnia długość życia psańca wynosi około pięciuset lat. Samica psańca: psanka. Pyrokant - pięta achillesowa, słaby punkt lub niszcząca słabość danego osobnika.
Natury wewnętrznej (np. nałóg) lub zewnętrznej (np. kochanek). Pomstha - odwet. Akt wymierzenia sprawiedliwości, zwykle przez samca związanego z poszkodowanym.
Reduktor - członek Korporacji Reduktorów. Bezduszny humanoid, pogromca wampirów. Reduktorów moi. na pozbawić życia wyłącznie przez przebicie piersi, w pozostałych wypadkach żyją wiecznie. Nie jedzą, nie piją, nie rozmnażają się. Z czasem tracą pigment we włosach, skórze i tęczówkach - są bezkrwiści, białowłosi, oczy mają bezbarwne. Pachną zasypką dla niemowląt. Do Korporacji wprowadzani przez Omegę, po rytualnej inicjacji wypatroszone serce przechowują w kamiennym słoju. Rundha - rytualna rywalizacja samców o samicę, z którą chcą się parzyć. Ryth - rytuał zwracania honoru proponowany przez stronę znieważającą. Znieważony wybiera dowolną broń i atakuje nieuzbrojonego adwersarza (samca lub samicę).
Sadhomin - tytuł grzecznościowy używany w relacjach sado-maso przez osobnika
podległego wobec osobnika dominującego. Symphaci - odmiana rasy wampirów charakteryzująca się, między innymi, skłonnością i talentem do manipulowania uczuciami bliźnich; w ten sposób doładowują się energetycznie. Symphaci od stuleci są gatunkiem pogardzanym, w niektórych epokach przeznaczonym na odstrzał. Odmiana bliska wymarcia.
Tolly - czuły zwrot. W wolnym przekładzie: „moja miła", „mój miły".
Wampir-przedstawiciel gatunku odmiennego od Homo sapiens. Aby żyć, wampir musi pić krew osobnika płci przeciwnej. Ludzka krew utrzymuje wampiry przy życiu, jednak jej działanie jest krótkotrwałe. Po przemianie, która występuje około dwudziestego piątego roku życia, wampiry nie mogą przebywać na słońcu i regularnie muszą się dokrwić. Istota ludzka nie może zostać wampirem przez ukąszenie ani transfuzję krwi spotyka się jednak rzadkie przypadki krzyżówki ras. Wampiry potrafią się dematerializować, ale wymaga to spokoju i koncentracji oraz braku większych obciążeń. Potrafią też wymazywać wspomnienia z pamięci krótkoterminowej człowieka. Niektóre wampiry umieją czytać w myślach, brednia życia wampira wynosi ponad tysiąc lat; znaczna część osobników żyje o wiele dłużej.
Wybranki - samice wampirów chowane na służebnice Pani Kronik. Uchodzą za arystokrację, choć bardziej w hierarchii duchowej niż świeckiej. Z samcami nie mają prawie styczności, czasem jednak parzą się z wybranymi dla nich przez Panią Kronik braćmi, aby zapewnić liczebność kasty. Posiadają dar jasnowidzenia. W dawnych czasach karmiły swoją krwią członków Bractwa, którzy nie mieli własnych krwiczek, praktyka ta została jednak zarzucona.
Zanikh - duchowa kraina, w której zmarłe wampiry pędzą życie wieczne w otoczeniu swoich bliskich.
Zvidh - pole buforujące, maskujące realistyczną iluzją wybrany fragment terenu; fatamorgana.
Zwyrth - martwy osobnik powracający z Zanikhu do świata żywych. Zwyrthy darzone są głębokim szacunkiem i podziwiane za bolesne doświadczenia.
Prolog
Greenwich Country Day School Greenwich w stanie Connecticut Dwadzieścia lat temu
- Zabierz go, Jane. Zabierz. Jane Whitcomb chwyciła plecak.
- Ale nie zmieniłaś zdania, przyjdziesz, prawda?
- Przecież mówiłam ci dziś rano. Tak.
- Dobrze.
Jane obserwowała idącą chodnikiem przyjaciółkę. Kiedy rozległ się dźwięk klaksonu, wyprostowała się, wygładziła żakiet i odwróciła w kierunku samochodu marki Mercedes-Benz. Przez okno wyglądała siedząca za kierownicą matka ze ściągniętymi brwiami.
Jane przebiegła na drugą stronę ulicy, a plecak wypełniony kontrabandą narobił przy tym zbyt dużo hałasu. Przynajmniej ona miała takie wrażenie. Wskoczyła do samochodu, starając się niepostrzeżenie upchnąć plecak na podłodze obok nóg. Samochód ruszył, nim zatrzasnęła drzwi.
- Twój ojciec przyjeżdża do domu dziś wieczorem.
- Co? - Jane poprawiła okulary na nosie. - Kiedy?
- Dzisiaj wieczorem. Więc obawiam się, że...
- No nie! Obiecałaś!
Matka spojrzała na nią przez ramię.
- Cóż, proszę o wybaczenie, młoda damo. Jane zalała się łzami. -Przecież mi obiecałaś, że na trzynaste urodziny... Katie i Lucy mają... -Dzwoniłam już do ich mam.
Jane uderzyła plecami o oparcie siedzenia. Matka rzuciła spojrzenie we wsteczne lusterko.
-Mogłabyś, proszę, zmienić wyraz twarzy? A może uważasz, że jesteś ważniejsza od swojego ojca?
-Oczywiście, że nie. Przecież on jest bogiem. Mercedes gwałtownie, z piskiem opon skręcił na pobocze. Matka odwróciła się, podniosła rękę i zastygła w tej pozie. Jej ramię drżało.
Jane skurczyła się ze strachu.
Po chwili matka odwróciła się i jakby nigdy nic, spokojnym ruchem dłoni wygładziła perfekcyjnie gładkie włosy.
-Ty... cóż, nie dołączysz do nas podczas obiadu dziś wieczorem. A twój tort wyląduje w koszu.
Samochód ruszył.
Jane otarła zalane łzami policzki i spojrzała na leżący przy nogach plecak. Nigdy wcześniej nie była na piżama -party. Błagała o to miesiącami.
A teraz przepadło. Wszystko już przepadło. Przez resztę drogi do domu milczały, a kiedy samochód znalazł się w garażu, matka, nie patrząc na Jane, po prostu weszła do domu.
- Wiesz, gdzie masz teraz iść - rzuciła tylko. Jane chwilę jeszcze siedziała w samochodzie, próbując zebrać myśli, potem podniosła plecak, wzięła książki i powlokła się do kuchni. Zdążyła akurat zobaczyć, jak Richard, ich kucharz, wrzuca do kubła na śmieci biały, lukrowany tort z czerwonymi i żółtymi cukrowymi kwiatami.
Nie odezwała się ani słowem, bo gardło miała ściśnięte niczym pięść. Richard także się nie odezwał, ale dlatego, że zwyczajnie jej nie lubił. Nie lubił nikogo oprócz Hannah.
Idąc do jadalni, Jane modliła się w duchu, by nie wpaść na swoją młodszą siostrę. Hannah zachorowała rano i została w łóżku. Jane nie miała wątpliwości, co było powodem choroby - konieczność napisania recenzji książki.
Idąc w kierunku schodów, zauważyła w salonie matkę.
No tak. Poduchy kanapowe. Jak zwykle.
Matka nadal miała na sobie bladoniebieski wełniany płaszcz, a w ręku trzymała jedwabną apaszkę. Bez wątpienia nie rozbierze się, dopóki w pełni nie zadowoli jej wygląd kanapowych poduszek. A poprawianie ich mogło zająć jeszcze chwilę. Musiały być przecież idealne, takie jak jej włosy - nieskazitelnie gładkie.
Jane poszła na górę do swojego pokoju. Miała nadzieję, że ojciec dotrze dopiero po obiedzie. Dzięki temu, chociaż z pewnością natychmiast się zorientuje, że jest uziemiona, przynajmniej nie będzie musiał przy stole patrzeć na jej puste miejsce. W końcu tak samo jak matka nienawidził najmniejszego nieporządku. A brak Jane przy stole to właśnie przykład braku porządku.
Przemowa, jakiej musiałaby wtedy wysłuchać, byłaby wyjątkowo długa. Z pewnością czułby się w obowiązku powiedzenia jej, jak bardzo zawiodła rodzinę, nie zjawiając się przy stole, oraz tego, że była nieuprzejma w stosunku do matki.
Jaskrawożółta sypialnia Jane wyglądała tak jak wszystko w tym domu - była gładka jak włosy matki, jak poduchy kanapowe oraz toczone tu rozmowy. Wszytko miało swoje stałe miejsce. Wszystko musiało być idealnie doskonałe, jak na zdjęciach w czasopismach na temat urządzania mieszkań.
Jedynym elementem, który nie pasował, była Jane.
Plecak wylądował w szafie, na rzędach mokasynów i sandałów. Potem Jane zrzuciła szkolny mundurek i przebrała się we flanelową koszulę nocną. Nie było powodu, aby zakład - cokolwiek innego. Przecież nigdzie się nie wybierała.
Na białym biurku ułożyła stertę książek. Do odrobienia miała pracę domową z angielskiego, algebry i francuskiego.
Bezwiednie spojrzała na stolik przy łóżku. Czekały na nią Baśnie tysiąca i jednej nocy.
Nie mogła wyobrazić sobie lepszego sposobu na odbycie kary, najpierw jednak musiała uporać się z lekcjami. Musiała. Inaczej miałaby poczucie winy.
Dwie godziny później siedziała już na łóżku z książką na kolanach. Nagle otworzyły się drzwi, a zza nich wyłoniła się głowa Hannah. Jej rude, kręcone włosy były kolejnymi odchyleniem od norm obowiązujących w tym domu. Pozostali mieszkańcy mieli włosy w kolorze blond.
- Przyniosłam ci jedzenie.
Jane wstała, nie kryjąc zaniepokojenia.
- Wpakujesz się w kłopoty.
- Nie, no co ty.
Hannah wślizgnęła się do pokoju. W ręku trzymała niewielki koszyk przykryty serwetką w kratkę, a pod nią były kanapka, jabłko i ciasteczko.
- Richard dał mi to jako przekąskę na wieczór.
- A co będzie z tobą?
- Nie jestem głodna. Proszę.
- Dzięki, Han.
Jane wzięła koszyk, a Hannah usiadła w nogach łóżka.
- Przyznaj się, co takiego zrobiłaś?
Jane potrząsnęła głową i ugryzła spory kęs kanapki z pieczenią wołową.
- Zdenerwowałam się na mamę.
- Bo nie możesz urządzić swojego przyjęcia urodzinowego?
-Aha.
- Cóż... mam coś dla ciebie na pocieszenie.
Hannah położyła na kołdrze zgiętą kartkę brystolu. - Wszystkiego najlepszego! Jane spojrzała i zamrugała szybko kilka razy.
- Dzięki... Han.
- Nie bądź smutna, obejrzyj! Zrobiłam to specjalnie dla ciebie.
Na pierwszej stronie widniały dwie patykowate postacie. Jedna, o prostych blond włosach, podpisana była Jane, druga, o czerwonych lokach - Hannah. Trzymały się za ręce, a na ich okrągłych twarzach widoczne były szerokie uśmiechy.
Jane już miała zajrzeć do środka laurki, gdy nagle para reflektorów objęła front domu i zaczęła zbliżać się wzdłuż podjazdu.
- Tata przyjechał - szepnęła. - Lepiej stąd zmykaj.
Hannah wcale nie była tym zaniepokojona, zapewne dlatego, że nie czuła się zbyt dobrze. Albo dlatego, że coś odwróciło jej uwagę... A mogło to być cokolwiek. Hannah żyła głównie swoimi fantazjami i prawdopodobnie dlatego cały czas była szczęśliwa.
- Idź już, Han. Serio.
...
sweetkala92