Caine Rachel - Wampiry z Morganville 5 - Pan złych rządów [rozdz. 10].doc

(63 KB) Pobierz

 

Następnego dnia nie było żadnych oznak wampiry, wcale. Claire sprawdziła  sieć portali, ale o ile mogła powiedzieć, były zamknięte. Nie miała nic konkretnego do zrobienia, pomagała w domu-sprzątanie, prasowanie, zrobienie sprawunków. Richard Morrell przyszedł żeby sprawdzić co z nimi. Wyglądał trochę lepiej, spał ,co nie znaczy, że wyglądał dobrze.
Kiedy Ewa schodziła na parter, wyglądała prawie tak samo złe. Nie przejmował się swoim gotyckim makijażem, a jej czarne włosy były uczesane w mizernym bałaganie. Wlała Richard-owi kawę z ekspresu i podała mu.

- Co z Michael?
Richard podmuchał na gorącą powierzchnię w kubku nie patrząc na nią.

- "Jest w centrum. Przenieśliśmy wszystkie wampiry które mieliśmy jeszcze u siebie do więzienia, dla utrzymania bezpieczeństwa".
Twarz Ewe zastygła w bólu. Shane położył jej rękę na ramieniu, a ona wzięła głęboki oddech i powróciła do panowania nad sobą.
-"Dobrze", powiedziała.

-"To jest prawdopodobnie najlepsze rozwiązanie, masz rację." Ewe popijał z własnego kubka kawę

-"Jak jest tam na zewnątrz?" Tam oznaczało poza Lot Street, które pozostawało niesamowicie ciche.
-"Nie tak dobrze." Powiedział Richard. Jego głos był ochrypły i matowy.

-"Około połowa sklepów jest zamknięta, a niektóre z nich są spalane lub zrabowane. Nie mamy wystarczającej liczby wolontariuszy i policji by być wszędzie. Niektórzy z właścicieli sklepów uzbrojeni i pilnują swoich interesów, nie podoba mi się to , ale to chyba najlepsze rozwiązanie. Problem nie dotyczy wszystkich, ale sporą część miasta, która jest wściekła od długiego czasu.

- Słyszeliście, o nalocie Barfly?
-Tak, słyszeliśmy, Shane powiedział.
-To był dopiero początek. Włamali się do Dolores Thompson's , a następnie udali się do hurtowni i znaleźć składy alkoholu. Ci, którzy byli skłonni do upijania się  prze to wszystko  mieli prawdziwe wakacje.
- Widzieliśmy, tłum, Ewa powiedział i spojrzał na Claire. – chcieli zabić twoją siostrę
-Tak, dziękuję za opiekę nad nią. Zaufanie mojej idiotycznej siostry  by  jeździć w jej czerwony kabriolecie podczas zamieszek. Miała cholerne szczęście, że jej nie zabili.
-  Miała . Claire była pewna tego. – Rozumiem że zabierasz ją ze sobą...
Młodsza niż Claire kiedykolwiek ją widziała .

-Ona była dobra . Wzruszyła ramionami. Ale założę się że woli być raczej z rodziną.
- Jej rodzina jest pod opieka straży w śródmieściu. Mój tata mało nie przeciągać struny przez kilku wieśniaków krzycząc o podatki czy coś takiego. Moja mama-Richard potrząsnął głową, jakby chciał przywołać obraz z głowy jak z dysku. Nieważne . Ona nie  lubi czterech ścian i zamkniętych drzwi, Wątpię by była bardzo z tego zadowolona.  Znacie, Monica: jeśli ona nie jest szczęśliwa ………….."
- Nikt nie jest -  Shane dokończył za niego. - Dobrze. Chcę żeby się wyniosła  z naszego domu. Sory. Człowieku . Ale mamy nasze obowiązki i to wszystko. Patrząc z tego punktu,  Ona nie jest naszą przyjaciółką by tu przebywać . Jakie, wiesz, ona nie jest nią. Nigdy nie będzie ".
- Wtedy wezmę ją od was. Richard odstawił kubek i wstał. "Dzięki za kawę. Tylko to teraz trzyma mnie przy życiu."
"Richard..." Ewa też wstała . "Poważnie, jak tam jest na zewnątrz ? Co się wydarzy?
"Nie", Richard się zgodził "Tego nie wiemy. Ale muszę powiedzieć, że nie można utrzymać wszystkiego  zablokowanego. Ludzie muszą pracować , uczyć się, musimy stworzyć tu coś na kształt normalnego życia . Pracujemy nad tym. Energii i wody są, linie telefoniczne działają na liniach zapasowych . Telewizja i radio nadają. Mam nadzieję, że to uspokoi ludzi. Mamy patrole policji w całym mieście, i możemy być wszędzie w dwie minuty . Jest tylko jedno : jesteśmy coraz słowo, że jest zła pogoda w prognozie. Jakiś silny front przyjdzie do nas dzisiaj. Nie jestem z tego zadowolony, ale może on przegoni tych wariatów z ulicy. Nawet zamieszki nie lubią deszczu.
- Co z uczelnią? Claire zapytała. -Czy są otwarte?
-Wykłady i ćwiczenia są uruchomione, wierzyć lub nie. Mieli tłumaczyć niektóre zaburzenia jako część ćwiczeń wojskowych i powiedzieć, że plądrowanie i palenie były częścią tych ćwiczeń. Niektórzy z nich uwierzyli nam".
-Ale ... nie ma słowa o wampirach?
Richard milczał przez chwilę, a potem powiedział. "No nie do końca."
- Że co?
- Odkryliśmy, kilka ciał, przed świtem," powiedział. "Wszystkie wampirów. Wszystkie zabite ze srebra lub przez ścięcie. Niektóre z nich, znałem niektóre z nich. Raczej, że nie sądzę, by były
zabite przez Bishopa. Wygląda na to że zostały one złowione przez tłum. Claire chwyciłą powietrze do płuc. Eve zakryła usta. "Kto" Bernard Temple, Sally Christien, Tien-Ma, a także Charles Efford ".
Ewa opuściła rękę mówiąc: "Charles Efford? Kto, Miranda Charles? Swego obrońcę?
-Tak. Z zabitych ciał zgaduję że był główny cel. Nikt nie kocha pedofili".
- Nikt z wyjątkiem Mirandy, Eve powiedziała. "Musi być naprawdę zagubiona i wystraszona teraz" "Jeżeli o to chodzi ..." Richard zawahał się, a następnie zaczął dalej. Miranda przepadła ". "przepadła?"
"Zniknęła. Szukaliśmy jej. Jej rodzice zgłosili zaginięcie na początku ubiegłej nocy. Mam nadzieję ze nie była z Karolem, kiedy tłum dogonił go. Jak ją zobaczycie. Zadzwonić do mnie, okay?"
linią telefoniczną. I uważajcie.
Ewa przełknął ślinę i skinął głową. "Czy mogę zobaczyć, Michael?
Zatrzymał się, a jeśli to nie przyszło mu do głowy. potem wzruszył ramionami. "chodź".
"Wszyscy idziemy" Shane powiedział.
60 Było niewygodnie jeździć do City Hall, gdzie znajdowało się więzienie, głównie dlatego, że mimo wóz policji była bardzo duża, nie było wystarczająco dużo miejsca, aby zmieścić Richard, Monica, Ewa, Shane, i Claire. Monica zajeła przednie siedzenie i przysunęła się do swego brata a Claire wcisnęła się na tylnie siedzenie między przyjaciół.
Nie rozmawiali, nawet gdy mijali spalone domy i sklepy. Clair zauważyła że tego dnia nie było ani pożarów ani tłumu na ulicach. To wszystko wydawało się
nieprzyjemnie  lodowate, z wampirami w celach, w których zazwyczaj zamknięty był  Myrnin dla jego własnego bezpieczeństwa. Czy ktoś je karmi? Czy ktoś jeszcze chce?
Nie znała, trzech wampirów, ale znała, dwóch ostatnich. Dziadka Michała Sam leżał na pryczy, jedna bladą ręką zakrywał oczy, ale usiadł gdy wymówiła jego imię. Claire zdecydowanie zobaczyła podobieństwo Michael i Sam-mieli tę samą podstawową budowę kości, tylko włosy Michała były jasno złote, a Sam były czerwone.
"Wypuść mnie", powiedział Sam, i rzucił się na drzwi. On rzucał się w  klatce używając przy tym dużo siły. Claire odsunęła się i otworzyła usta. "Otwórz drzwi i mnie uwolnij, Claire! No-wT
"Nie słuchajcie go," powiedział Michael. Stał w własnej celi, oparty patrzył na nich, wyglądał na zmęczonego. "Hej, Czy przynieśliście mi kawę i ciasteczka czy coś?
"Miałem ciasteczka, ale zjadłem. Ciężkie czasy, człowieku." Shane wyciągnął rękę. Michael wyciagnoł się przez kraty i potrząsnął ją uroczyście, następnie Ewe rzuciła się, aby spróbować go przytulić. To było niewygodne, ale Claire widziała ulgę na twarzy Michaela, nie ważne jak dziwnie by to nie wyglądało. Pocałował Ewye , Claire odwróciła wzrok, to miała być ich prywatna chwila.
Sam uderzył ponownie o kraty celi.. "Claire, otwórz drzwi! Muszę stawić się u Amelie!
Policjant, który eskortował ich do celi odepchnął go od krat i powiedział: "Uspokój się, panie Glass. Dobrze wież że nigdzie nie pójdziesz." Policjant przeniósł uwagę na Shane i Claire. "Tak było od początku.  Sam robił sobie krzywdę próbując się wydostać. On jest gorszy niż wszyscy inni. Wydaje się, że się uspokoili. On nie".
Nie, Sam na pewno się nie uspokoił. Claire obserwował jego napina mięśnie i próbuje sforsować zamek, ale ustąpił, dysząc w frustracji i położył się z powrotem na pryczy. "Muszę iść, mruknął. "Proszę, muszę iść. Ona mnie potrzebuje. Amelie-"
Claire spojrzała na Michaela, który nie wydawał się być w tak trudnej sytuacji. "Urn... Przepraszam że pytam, ale ... czujesz tak? Jak Sam?
"Nie", powiedział Michael. Jego oczy były nadal zamknięte. "Przez pewien czas było to... Połączenie, ale zatrzymało się trzy godziny temu.
"To dlaczego Sam nadal……."
"To nie jest połączenie," mówi Michael. "To Sam. To go zabija, Ta wiedza, że ona ma tam kłopoty  a on nie może jej pomóc."
Sam wsadził  twarz w dłonie, obraz nędzy. Claire wymieniła spojrzenie z Shane. "Sam", powiedziała. "Co się dzieje? Czy wiesz?"
"Ludzie umierają, to co się dzieje." powiedział. "Amelie ma kłopoty. Muszę
Iść do niej. Nie mogę po prostu siedzieć tutaj! "
Rzucił się ponownie, kopiąc kraty  taką siłą że zadzwoniły niczym dzwon.
"Dobrze, To jest dokładnie miejsce w którym zostaniesz" policjant powiedział, nie będąc dokladnie niesympatycznym. "Droga którą zmierzasz, możne skończyć się w słońcu, i nie jesteś w stanie jej pomóc, teraz, prawda?"
"Mogłem odejść godzinę temu przed wschodem słońca," Powiedział Sam sucho. "Godzinę temu". "A teraz trzeba czekać na ciemność.
Wszyscy cofnęli się z powrotem, a w tym czasie chyba Sam opamiętał się na dobre. Cofnął się do pryczy, ustawił ją i odwrócił się od nich.
"Człowieku", Shane odetchnął cicho. "On jest trochę nerwowy, prawda?"
Z tego, co policjant powiedział im i Richard-owi, gdy wezwanie było silne wszystkie zatrzymane wampiry były na tym samym poziomie co Sam. Teraz to tylko Sam tak jak Michael powiedział, że to nie wezwanie Amelie, to że chce odejść .... To jest strach o nią.
"Krok wstecz, proszę" Policjant powiedział do Ewe. Spojrzała przez ramię na niego. następnie na Michaela. Pocałował ją i puścił.
Starała się zrobić krok wstecz, ale to był mały jeden krok. "Wszystko z Tobą w porządku? Naprawdę?"
"Jasne. Nie jest dokładnie tak samo, ale nie jest źle. Oni nie trzymają nas tui aby nas więzić, wiem o tym." Michael wyciągnął palce i dotknął nimi ust. "Wkrótce wrócę"
"Tak będzie lepiej". Eve powiedziała. Przesłała pocałunek. "Mógłbym totalnie być kimś inny , wiesz.
"I mógłbym wymówić wam wynajem."
"I mógłbym umieścić konsolę do gier w serwisie eBay.
"Hej," Shane zaprotestował. "Teraz po prostu przesadziłeś człowieku".
"Wiecie co mam na myśli? Musicie wrócić do domu, albo zapanuje całkowity chaos. Psy i koty, mieszkające razem". Głos Ewy spadła, ale nie całkiem do szeptu. "Tęsknie za tobą. Brak mi Cię. Brak cały czas."
"Ja też Tęsknię," Powiedział Michael cicho, potem zamrugał i spojrzał na Claire i Shane. "Mam na myśli że tęsknię za wami wszystkimi"
"Jasne że tak". Shane przytaknął . "Ale nie w ten sposób. Mam nadzieję."
"Przymknij się stary. Nie prowokuj mnie  żebym przyszedł do Ciebie." Shane zwrócił się do policjanta. "Widzisz? Wszystko z nim w najlepszym porządku." "Byłem bardziej zaniepokojony o was." Michael wyznał. "Wszystko w porządku
"Muszę przyznać, że Monica pożyczyła ode mnie bluzę," Claire powiedziała. "Poza tym incydentem wszystko w porządku".
Starali się rozmawiać dłużej, ale jakoś Sam's cichy, sztywny odwrócony tyłem do nich przeszkadzał, kontynuowanie rozmowy wydaje się bardziej nie w porządku niż zabawne. On naprawdę cierpiał, a Claire nie wiedziała co polepszy pozwolenie mu na krótki jogging w słońcu. Nie wiedziała, gdzie Amelie była a portale były zamknięte, miała wątpliwości, nie wiedziała gdzie zacząć szukać.
Amelie zebrała  wojsko, niezależnie od tego że Bishop zgromadził je pierwszy, ale co ona z nim robiła - Claire nie miała pojęcia.
Na zakończenie przytuliła Michaela, powiedziała Sam-owi że wszystko jest i będzie w porządku i wyszli.
"Jeśli będą spokójni w ciągu dnia, wypuszczę ich dziś w nocy," powiedział Richard. "Ale jestem zaniepokojony tym iż mieli by wędrować samotnie”. Co się stało z Charles, inni mogli mieć tylko nadzieje. Captain Oczywisty kiedyś był naszym największym zagrożeniem, ale teraz nie wiemy, kto nim jest, albo co oni planują . I nie możemy liczyć na to że wampiry będą mogły się same chronić teraz".
Dzień  minoł spokojnie. Claire wzieła swoje książeki i spędziła część dnia próbując się uczyć, ale nie mogła zmusić swojego mózgu by przestał się rozpraszać. Co kilka minut, sprawdzała e-mail i telefon, mając nadzieję na coś, coś, z Amelie. Nie możesz po prostu nas tak zostawić. Nie wiemy co robić.
Tato przytaknął. "Dobrze, ale ja nie zamierzam zmienić zdania, Claire. Będzie Ci lepiej tu, w domu. Niezależnie od tego co Pan Bishop wrzucił do głowy jej ojca, to jeszcze nadal działało, był prostolinijny chcąc ją zabrać z domu Glassów. A może to nie był czar, być może był to normalny instynkt rodzicielski.
Claire zapchała usta ciastem i udawała, że nie słyszy, zapytała, jej mamę o nowe zasłony. Które wypełniły jeszcze dwadzieścia minut, a następnie Ewe mógła robić wymówki iż potrzebują znaleźć się w domu, a następnie były już w samochodzie.
"To znaczy? Nie uprawiamy sex-u”  My nie." Claire mówiąc to miała trochę przewagi. "Nawet gdybyśmy chcieli. Mam na myśli, że on obiecał, a nie zamierza łamać tej obietnicy, nawet jeśli mówię, że to nic złego."
"Oh. Oh. Ewe...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin