Bolesław Prus - Stara Bajka.txt

(29 KB) Pobierz
-----------------------------------------
autor     : Boles�aw Prus
tytu�     : Stara bajka
sygnatura : b00237
 _______
)_______) Ze zbior�w Biblioteki Sieciowej
)_______) <http://biblioteka.poland.com/>
)_______) <e-mail: biblioteka@poland.com>
-----------------------------------------
Niniejszy plik przeznaczony jest jedynie do prywatnego u�ytku.
Jakiekolwiek u�ycie go do cel�w komercyjnych wymaga pisemnej zgody Poland.com SA
-----------------------------------------



Stara bajka

Kiedy �p. s�dzia Furdasi�ski przeni�s� si� tam, gdzie, wedle s��w proboszcza,
mia� pobiera� wiekuiste czynsze z kapita�u swoich cn�t i zas�ug, na Furdas�wce nie
by�o ani grosza d�ugu.
 
Nie podoba�o si� to jednak synowi i dziedzicowi zmar�ego, kt�ry zawsze mawia�, �e w
tych czasach tylko �ydzi i mechesy nie maj� d�ug�w, i - hipoteka zacz�a si�
obci��a�.
 
Zreszt� m�ody pan Furdasi�ski by� poczciwy ch�opak. Wstawa� o sz�stej i, jako
rolnik z krwi i ko�ci, hasa� konno po polach do �smej. Nieraz w tych wycieczkach
upatrzy� sobie �adn� dziewczyn�, kt�rej w najbli�sze �wi�to kupowa� gorset i
chustk�, a nawet czasem, po up�ywie roku, dawa� jej krow� i par�set z�otych
got�wk�.
 
O �smej pi� �niadanie, potem uczy� swego szpaka gada� lub gwizda�, ko�o po�udnia
jad� drugie �niadanie, po �niadaniu troch� drzema�, o czwartej spo�ywa� obiad, a po
obiedzie albo znowu uczy� szpaka i rozmawia� z ekonomem, albo jecha� do s�siad�w na
partyjk�. Regularny tryb �ycia �ama� si� par� razy na rok, mianowicie w czasie
karnawa�u i w czasie wy�cig�w; wtedy bowiem pan Furdasi�ski zabiera� karet�, cztery
konie, furmana, lokaja i ch�opca i jecha� na ca�y miesi�c do Warszawy.
 
Niekiedy po up�ywie miesi�ca dw�r sam wraca� na wie�. By� to znak, �e pan
Furdasi�ski udaje si� za granic�.
 
Marsza�ek Mazaj�o-Skrobejko, najbli�szy s�siad, kt�ry mia� trzy doros�e c�rki,
przez przyja�� dla �p. s�dziego cz�sto upomina� dziedzica radz�c mu, aby si� jak
najrychlej �eni�.
 
- My�l� o tym - odpar� pan Furdasi�ski. - W�a�nie kupi�em meble.
 
Marsza�ek spojrza� spod oka na fotele obite amarantowym aksamitem i na fortepian
Bechsteina, okryty warstw� kurzu, i rzek�:
 
- No tak, meble!... Ale niepotrzebnie karmisz tyle s�u�by w domu.
 
- A c�, mam ich wygna�? Przecie� na nas, na obywatelstwie, ci��y obowi�zek
dostarczenia ludziom pracy, a�eby nie kradli.
 
- Te w�dr�wki do Pary�a tak�e na nic - m�wi� marsza�ek.
 
- Co te� marsza�ek baje! C� bym ja by� za Polak, �ebym cho� raz na kilka lat nie
zajrza� do Pary�a?... Pary� to jak Warszawa i Krak�w.
 
- Wiede�ska wystawa tak�e zjad�a sporo grosza...
 
- Obywatel u nas nie mo�e by� tylko rolnikiem - odpowiada� pan Furdasi�ski. - Musimy
bada� przemys�.
 
- No, ale Monako...
 
- Wszystko na �wiecie trzeba pozna�! - przerwa� mu m�ody dziedzic i zbli�ywszy si�
do okna, w kt�rym wisia�a klatka ze szpakiem, zagwizda� walca Straussa.
 
Poj�tny ptak pochwyci� natychmiast melodi�, lecz urwawszy j� w po�owie od�piewa�
kilka takt�w: Rachelo, kiedy Pan... a zako�czy�: Gdyby rannym s�onkiem.
 
Poniewa� m�ody dziedzic nie zmienia� trybu �ycia, wi�c maj�tek topnia� z godn�
podziwu szybko�ci�. Nawet marsza�ek straci� serce do syna swego przyjaciela i
o�wiadczy� publicznie, �e nigdy nie mia� zamiaru przyj�� go za swego zi�cia, a
je�eli wst�powa� do Furdas�wki, to tylko przez pami�� dla �p. s�dziego. Przy tym
robi� coraz surowsze wym�wki m�odemu panu i co kilka zda� powtarza�:
 
- Diabli wzi�li Furdas�wk�!...
 
Przysz�a nareszcie chwila, �e pan Furdasi�ski nie obsia� p�l, nie zap�aci�
procent�w wierzycielom ani rat w Towarzystwie Kredytowym. Cugowe konie schud�y, s�u�ba
rozbieg�a si�, s�siedzi zerwali stosunki, a m�ody dziedzic - nie mia� mi�sa na
obiad.
 
Oty�y marsza�ek, us�yszawszy o tym, dosta� ma�ego ataku apopleksji. Tydzie� le�a�
w ��ku, wreszcie pojecha� do pana Furdasi�skiego z ostatni� wizyt�.
 
W�a�nie dziedzic uczy� swego szpaka arii: La donna e mobile, kiedy zasapany
marsza�ek wbieg� do salonu i rzuciwszy si� na kanap� zacz��:
 
- C� to, subhastuj� ci�?..
 
- Podobno.
 
Marsza�ek wzruszy� ramionami i podni�s� oczy do nieba.
 
- A ile� ci zostanie z maj�tku, je�eli wolno spyta�?... - rzek�.
 
- Ze dwadzie�cia tysi�cy rubli...
 
- Te te te!... Towarzystwa masz dziesi�� tysi�cy. D�ug�w hipotecznych...
 
- Par� tysi�cy rubli.
 
- Par�?... - spyta� oburzony marsza�ek. - Jest przesz�o pi�tna�cie tysi�cy rubli
zapisanych... A rewersa?
 
- No, tych �mieci b�dzie mo�e na kilkaset rubli.
 
- Kilkaset? - krzykn�� marsza�ek. - Wszyscy �ydzi lamentuj�, �e� bankrut i �e im
nie zap�acisz!... Pos�uchaj - doda�, usi�uj�c zapanowa� nad sob�. - Przez pami��
dla �p. ojca obrachowa�em twoje d�ugi i warto�� maj�tku nie wy��czaj�c powoz�w i
mebli. Ot� m�wi� ci - nie masz nic!... Grosza st�d nie wyniesiesz, jeszcze ci masa
d�ug�w zostanie, bo za te grunta dadz� najwy�ej po dwa tysi�ce rubli za w��k�...
Czeka ci� n�dza.
 
- Wszystko na �wiecie trzeba pozna�! - odrzek� spokojnie pan Furdasi�ski.
 
Marsza�ek podni�s� si� z �oskotem.
 
- W�adku - rzek� - czy przez pami�� dla twego �p. ojca mog� co zrobi� dla ciebie?
 
- Owszem - odpowiedzia�. - Mo�e pan zechce przyj�� ode mnie na pami�tk� ten
fortepian. Pyszny!... koncertowy Bechstein; ani razu na nim nie gra�em...
 
Twarz marsza�ka zrobi�a si� fioletow�. Zacisn�� pi�ci i wrzasn��:
 
- Smar... Smaku nie masz acan!
 
Wybieg� z pokoju, a za chwil� przyszed� furman po czapk�, kt�rej wzburzony pan
zapomnia�.
 
Od tej chwili a� do dnia licytacji pan Furdasi�ski by� ju� sam jak palec. Nie trac�c
jednak humoru chodzi� po pokoju i pali� fajk�, a jego szpak gwizda� kawa�ki
rozmaitych melodii albo wo�a�:
 
- Diabli wzi�li Furdas�wk�!...
 
Pan Furdasi�ski oburzy� si�.
 
- Wo�aj - rzek� do szpaka - o�le jaki�, to, czegom ja ci� uczy�:
 
"Z�odzieje! �ydy!..."
 
- Diabli wzi�li Furdas�wk�!... - odpowiedzia� szpak pilnie przypatruj�c si� swemu
panu.
 
By� pewien, �e m�wi dobrze.
 
Licytacja maj�tku przynios�a ca�y szereg niespodzianek. Naprz�d maj�tek poszed� nie
po dwa tysi�ce, lecz po dwa tysi�ce pi��set rubli w��ka, skutkiem czego,
do��czywszy sprzeda� mebli i zbytecznej garderoby, pan Furdasi�ski nie tylko co do
grosza sp�aci� najmniejsze nawet d�ugi, ale jeszcze sam wzi�� do r�ki oko�o
tysi�ca rubli got�wk�. Po wt�re maj�tek kupi� ch�op z tej samej wsi, Kuba Grzyb, i
od razu na st� po�o�y� trzydzie�ci osiem tysi�cy rubli.
 
Widz�c, �e ch�op z siwymi w�osami, nastroszonymi jak szopa, wydobywa z kobieli
sturublowe bankocetle, pan Furdasi�ski odezwa� si�:
 
- I wy, Kubo, naprawd� kupujecie folwark?
 
Stary zdj�� czapk� i pochyli� mu si� do n�g.
 
- Patrzy�by mi si� - rzek� - folwark cho�by za pi��dziesi�t tysi�cy, bo mam kup�
ho�oty, ale, za pozwoleniem ja�nie pana, wezm� i ten, bo zawdyk lepi, coby si� swoje
zosta�o przy swoich. Nowe pomiary to ta b�d� jeszcze niepr�dko, wi�c trza kupi�,
kiej si� nadarza okazja.
 
- I sami b�dziecie gospodarowali?... - spyta� pan Furdasi�ski.
 
Stary znowu schyli� mu si� do kolan, a� siwymi lokami dotkn�� ziemi.
 
- A bo ja g�upi, ja�nie panie - odpar� - rwa� si� do tego, czemu ja�nie pan nie
wydo�a�?... Ja tam, ju� do wezwania boskiego zostan� ch�opem, a na ten folwark
sprowadzam se wokumona a� spod Kalisza, tego Byd�oskiego, co go jeszcze ja�nie wociec
za czasu pa�szczyzny mia� pisarzem prewentowym.
 
- A c� to, bli�ej nie mieli�cie kogo?
 
- Dopraszam si� �aski ja�nie pana, to by�o tak - m�wi� ch�op. - Jak ino �ydy
wzi�y gada�, co Furdas�wk� zlicytuj�, to zaraz m�j najstarszy zak�ada� se, �eby
ja�nie pana uprosi� na rz�dcego...
 
- No, ja nie... - przerwa� Furdasi�ski rumieni�c si�.
 
- W�a�nie te� tak rzek�a moja baba, �e ja�nie panu nijako by� u ch�opa w
obowi�zku, a jeszcze ja se pomy�la�em, �e kiedy on niebo�e na swoim nie m�g�
wydo�a�, to mu na cudzym b�dzie gorzej...
 
Pan Furdasi�ski zacz�� przest�powa� z nogi na nog�.
 
- Wi�c wtedy - m�wi� ch�op - rzek�em: bast! i zaraz se pomy�la�em o Byd�oskim.
 
- �e�cie o nim nie zapomnieli? - wtr�ci� by�y dziedzic - bo� on u nas nie mieszka
ju� ze dwadzie�cia lat.
 
- O, ja jego dobrze pami�tam - rzek� ch�op - bo on przecie nas bija�. I tak by�o, �e
raz ja�nie wociec kaza� nam kilku wyasygnowa� po dziesi�� witek za to, �e�my
troch� zaniedbali sianokos. I kiedy na mnie przysz�a kolej, Byd�oski prawi:
"Na�ci, ch�opie, dziesi�� letkich witek za pa�skie siano, co zgni�o. A tera,
ino se wci�� ligaj, do�o�� ci pi�tna�cie mocnych za twoje zgnite siano." - Ha!
- m�wi� - panie pisarzu, co prawda, to prawda: zepsu�em se siano przez jarmark! A on
jak mi nie sypnie!... A�, z przeproszeniem ja�nie pana, w nosie mnie zakr�ci�o... Zara
se wtedy zmiarkowa�em, �e to cz�ek sprawiedliwy - ko�czy� ch�op. - I rzek�em teraz
do baby: Byd�oski b�dzie u nas gospodarowa�, bo ju� wtedy on dba� o nasze, kiedy�my
jeszcze sami nie dbali...
 
Wys�uchawszy z oznakami niecierpliwo�ci rozwlek�ej mowy ch�opa pan Furdasi�ski
cofn�� si� do dworu. Chodzi� po pokoju dumaj�c i pal�c fajk�, a szpak od czasu do
czasu wrzeszcza�:
 
- Diabli wzi�li Furdas�wk�!...
 
Pan Furdasi�ski z pocz�tku tylko chrz�ka�, a w ko�cu gniewnie zawo�a�:
 
- Dobrze zrobili, �e wzi�li!
 
Istotnie, czu� tu jak�� duszno�� mo�e dlatego, �e w�a�nie zbli�a�a si� pora
letnich wycieczek, a mo�e z innych powod�w.
 
Nad wieczorem zobaczy� nastroszon� siwizn� Grzyba.
 
Stary ch�op cierpliwie sta� przed gankiem trzymaj�c czapk� w r�ku. Pan Furdasi�ski
pr�dko wyszed� do niego.
 
- A czego to chcecie, Kubo? - spyta�.
 
Ch�opu trz�s�a si� g�owa. Nagle podbieg� do by�ego dziedzica i obj�� go za nogi.
 
- Osta�cie z nami, ja�nie panie - m�wi� stary. - Chleba nam tu nie zabraknie, a
pudworu oddam wam do �mierci.
 
Pana Furdasi�skiego tak zamdli�o w sercu, jakby przed �niadaniem. Zacz�� mruga�, ale
cofn�� si� do ganku i odpar�:
 
- Nie mog�... Nie wypada...
 
- Z...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin