Cudowna figurka Madonny.doc

(61 KB) Pobierz

Cudowna figurka Madonny

 

Jura Krakowsko-Częstochowska skrywa niezliczone wioski i miasteczka, tchnące wielowiekową historią. Opowieści o jurajskich zamkach, książętach, bitwach toczonych na tamtejszych terenach i nietuzinkowej przyrodzie słucha się z zapartym tchem. Przekazywane z pokolenia na pokolenie, wzbudzają ciekawość u dzieci i dorosłych. Jedna z nich związana jest z Leśniowem.

Sanktuariów maryjnych jest w naszym kraju wiele. Jednak tylko nieliczne poświęcone są rodzinie. Leśniów zajmuje wśród nich bardzo ważne miejsce. Z dawien dawna otaczany jest opieką ojców paulinów i od wieków przybywają tu pielgrzymi, by pomodlić się u stóp słynącej łaskami gotyckiej figury Najświętszej Maryi Panny.

 

 

 



 

Szczypta historii

To tutaj, na przedmieściach Żarek, 35 kilometrów od Częstochowy, ukryte w pięknym parku, znajduje się Sanktuarium Matki Bożej - Patronki Rodzin.

 

religia | cuda | rytuały 29.08.2008 10:12

Z tym urokliwym miejscem związana jest legenda. Głosi ona, że w 1382 roku książę Władysław Opolczyk, wracając z Rusi, wiózł do Częstochowy obraz Czarnej Madonny i niezwykle piękną figurę Matki Bożej, wyciosaną w drzewie lipowym. Lato tamtego roku było tak upalne, że w promieniu wielu kilometrów powysychały wszystkie okoliczne studnie. Znalezienie źródła czy strumienia graniczyło z cudem. Podróżni rozbili na leśniowskiej polanie obóz. Wody jednak nikt nie znalazł. Wieczorem książę nakazał ustawić na polanie obraz Czarnej Madonny i odprawić nabożeństwo. Gorące prośby podróżnych zostały wysłuchane. Na polanie wytrysnęło źródełko, dając początek potokowi, z którego wodę o uzdrawiających właściwościach pielgrzymi czerpią do dziś.

W dowód wdzięczności za okazaną łaskę książę rozkazał wyciosać w modrzewiu kapliczkę, w której pozostawił lipową rzeźbę Matki Bożej z Dzieciątkiem. Nazajutrz podróżni udali się do Częstochowy. Powstałe zapisy kronikarskie jasno podkreślają, że Leśniów, jako miejsce kultu maryjnego, jest o dwa dni starszy od Jasnej Góry.


 

 



 

Od samego początku, najpierw okoliczni mieszkańcy, a z czasem ludzie z różnych stron zaczęli nawiedzać to miejsce, szukając u Leśniowskiej Pani pocieszenia i wypraszając niezliczone łaski. Doznał ich również jeden z właścicieli Żarek i Leśniowa, Jan Koryciński z Pilicy, kasztelan oświęcimski. To za jego sprawą powstał nowy murowany kościół, do którego przeniesiono cudowną figurkę Madonny.

Kolejny właściciel Leśniowa, Józef z Kurozwęk Męciński, widząc jak bardzo rozwija się kult Matki Bożej, uznał, że najlepszym rozwiązaniem będzie oddać to miejsce w opiekę jakiemuś zakonowi. Tak to w 1706 roku, po dwóch latach pobytu w Leśniowie karmelitów bosych, trafili tu paulini. Męciński wybudował dla nich klasztor. Z każdym rokiem przybywało pielgrzymów, a w kronikach klasztornych, jedna po drugiej, zapełniały się strony, świadcząc wpisami o łaskach, jakimi Leśniowska Pani obdarzała przyjezdnych.

Historia leśniowskiego sanktuarium obfitowała też w wiele przykrych i bolesnych wydarzeń. Wśród nich jednak nie brakowało takich, które umacniały i podtrzymywały wiarę ludu. Od początku Leśniowska Pani czczona była szczególnie jako patronka rodzin. Upodobawszy sobie właśnie rodziny, szczodrze obdarzała je łaskami. Nieprzerwanie mają tu miejsce liczne uzdrowienia fizyczne i duchowe. Od 1706 roku paulini spisali ich kilkaset. Sanktuarium stało się regionalnym ośrodkiem pielgrzymkowym, a położenie klasztoru spowodowało, że Leśniów jest stałym punktem odpoczynku pielgrzymek na Jasną Górę.

Uwieńczeniem sześćsetletniego kultu maryjnego, który z ogromną pieczołowitością rozwijali kapłani i wierni na leśniowskiej ziemi, było ukoronowanie cudownej figury Matki Boskiej Leśniowskiej. Stało się to 13 sierpnia 1967 roku. Tej radosnej uroczystości przewodniczyli ksiądz kardynał Stefan Wyszyński i ówczesny metropolita krakowski, kardynał Karol Wojtyła.

 


 

 



 

Królewskie miejsce

Cisza klasztoru, ukrytego wśród drzew Parku Krajobrazowego Orlich Gniazd, otoczonego wyniosłymi pagórkami i skałami wapiennymi o niezwykłych kształtach, skłania do modlitwy i kontemplacji. Matka Boża Leśniowska wybrała sobie iście królewskie miejsce. Teren sanktuarium w porze wiosenno-letniej spowity jest zielenią w rozmaitych odcieniach. Te niuanse kolorystyczne tworzą harmonię, której gdzie indziej próżno szukać.

 

Przedpołudnie tego dnia było pełne słońca. Kiedy zza zakrętu wyłoniła się bryła późnobarokowego klasztoru, oniemiałam z wrażenia. Nieważne, że byłam w wielu tego typu miejscach. Tutejsze urzekało od pierwszego wejrzenia. Czym? Jeśliby się chwilę zastanowić, rzec by można: niebiańskim spokojem. Wielu pewnie pomyśli, że to przesada, że niebiański spokój panować może co najwyżej w La Salette, San Giovani Rotundo, Fatimie czy w Lourdes. Otóż nie. Nie trzeba być daleko poza granicami naszego kraju, żeby znaleźć wyjątkowe miejsce, na widok którego od razu wiadomo, że tu się jeszcze kiedyś wróci. Majestatyczna leśniowska świątynia zaprasza bogactwem fresków i ciepłem złoceń do wkroczenia w przestrzeń oddziaływania Bożego błogosławieństwa.

Nie liczy się wygląd obiektów, ale świętość miejsca, ludzkie zachowania, wzruszenie serca - pisze Czesław Ryszka w książce "Uśmiech najpiękniejszej z matek". Trudno nie przyznać mu racji. Tutaj jednak piękno roztacza się zewsząd, tkwiąc nawet - a może właśnie przede wszystkim - w zadumanych twarzach pielgrzymów, w uśmiechu, który jakby od niechcenia, całkiem przypadkiem, pojawia się na ich twarzach, w słowach modlitwy, dobiegającej z wnętrza kościoła - skąd do wszystkich i do każdego z osobna uśmiecha się Matka Boska. To miejsce ma niepowtarzalny klimat. Wiedzą to wszyscy, którzy choć raz przekroczyli bramę prowadzącą do świątyni. Przybywają w nadziei na odzyskanie zdrowia za sprawą świętej wody i dzięki wstawiennictwu Maryi, do której przynoszą swe prośby.

-         Tutaj czas się zatrzymuje i wtedy nie liczy się już nic prócz bliskości Najświętszej Panienki - mówi Joanna Maciąg z Wielunia. Ma rację, czas w istocie jakby przestawał istnieć. Pozwala to na skupienie, daje możliwość wsłuchania się we własne myśli. Sprzyja temu nie tylko piękne architektonicznie wnętrze kościoła z wyjątkowym ołtarzem św. Pawła, pierwszego pustelnika, patriarchy Zakonu Paulinów, ale i teren okalający sanktuarium i klasztor przebywających tu od przeszło trzystu lat ojców paulinów. (Do niedawna w Leśniowie mieścił się jedyny w Europie nowicjat pauliński. Obecnie także Węgrzy mają już swój).

- Niebywałe, jak można rozkoszować się tutaj ciszą. Ilekroć przyjeżdżam do Leśniowa, wracam do domu wyciszona, pełna wewnętrznego spokoju, wiedząc, że ze wszystkim sobie poradzę - przyznaje Anna Kuzaj, studentka z Częstochowy. Wystarczy znaleźć się na chwilę na niewielkiej polanie, skąd rozpościera się widok na sanktuarium. Pielgrzymi spacerują po parku, podziwiają drogę krzyżową, stacje różańcowe, kaplice matki Bożej Anielskiej. Nikt się nie spieszy, nie przepycha, każdy odnajduje swoje miejsce, a wszystko sprawia wrażenie, jakby niewidzialny anioł kierował ruchem pielgrzymów, których wcale nie jest mniej niż w innych miejscach kultu.

 

Uśmiechnięta Madonna

Mało kto jest w stanie od razu uwierzyć, że Leśniowska Patronka Rodzin to najpiękniej uśmiechnięta Matka Boska. Przywykliśmy raczej do zadumanych twarzy Maryi. Ta leśniowska różni się od wszystkich i w istocie się uśmiecha, a jej uśmiech jest subtelny i radosny.

Mówi się, że gotycka figura uważana jest za jedną z najpiękniejszych nie tylko w Polsce, ale w całej Europie. Urokowi jej naprawdę trudno się oprzeć, mimo że rzeźba do największych nie należy, mierząc jedynie 70 centymetrów. Spod stóp Leśniowskiej Madonny nieprzerwanie płyną strumienie Bożych błogosławieństw. Cuda, jakie się tu dokonują, pomnażają ilość przybywających do sanktuarium wiernych. Ludzie pielgrzymują do Leśniowa, ufając, iż doznają łaski uzdrowienia nie tylko fizycznego, ale i duchowego.

- Modlitwa jest w stanie zdziałać wszystko. A tu jest błogosławiony skrawek ziemi. Matka słucha naszych próśb i wyjednuje proszącym łaski - twierdzi Janusz Ostałowski z Rybnika. Jak mówi, jego rodzina zawdzięcza Mateńce niejedno uzdrowienie, więc przynajmniej raz w roku pielgrzymują do Leśniowa, podtrzymując kultywowaną z pokolenia na pokolenie tradycję.


 

 



 

W przejmującym pięknem wnętrzu kościoła z zaciekawieniem przysłuchiwałam się rozmowie małej dziewczynki z mamą. Domagała się, by podejść pod samą figurę, umieszczoną w sercu ołtarza. Mama protestowała. Kiedy zapytałam, jak się później okazało, siedmioletnią Olę z Jaworzna, dlaczego się tak upiera, odpowiedziała bez chwili wahania: - Bo ona ciągle na mnie patrzy. Nie widzisz jak się do mnie uśmiecha? Musi czegoś ode mnie chcieć.

W uśmiechu leśniowskiej Opiekunki Rodzin tkwi wielka siła. Pani Joanna z Raciborza opowiada, jak to któregoś dnia uwierzyć nie mogła w to, co się stało.

- Przyjechaliśmy do Leśniowa z mężem i z synami. Młodszy często towarzyszył nam w pielgrzymkach, starszy, 19-letni wówczas, żartował z naszych wyjazdów w tego typu miejsca. Do kościoła nie chodził, jak mówił, nie było mu to potrzebne do szczęścia. Tego dnia pojechał z nami. Stanął przed ołtarzem i od lipowej rzeźby oczu oderwać nie potrafił. Teraz nie ma niedzieli, by we mszy świętej nie uczestniczył. Wszystko przez ten uśmiech, mówi, a mnie serce się raduje. Mateńka odmieniła mi syna - twierdzi pani Joanna, opowiadając, że z wiarą przyszedł też czas na pozytywne zmiany w jego życiu, w którym czuł się zagubiony. - Teraz często powtarza, że czuje, jakby go ktoś prowadził przez życie - dodaje.

 

 

 

 



 

Źródełko z cudowną wodą

Leśniowska Madonno, która wspomagasz nas swą miłością i mądrością, wstaw się za nami do swojego Syna, który sam jest Źródłem Wody Żywej, byśmy idąc do Niego wciąż pod górę i ciągle pod prąd, nie zniechęcali się i w drodze nie ustali. To słowa jednej z modlitw, często wypowiadane w miejscu, w którym przed laty wzięło swój początek cudowne źródełko "Leśniówka". Jak wiadomo, biblijnym symbolem błogosławieństwa jest woda, niosąca w sobie życiodajną moc. Krystalicznie czysta płynie właśnie po leśniowskiej ziemi od zamierzchłych czasów Władysława Opolczyka. Trudno spotkać przy sanktuarium pielgrzyma, który nie nabierałby jej ze źródła. Niektórzy z pobliskich okolic przyjeżdżają po nią kilka razy w tygodniu.

- Ma uzdrawiającą moc - mówi Agnieszka z Lelowa. - Moja babcia miała paraliż lewej części twarzy. Lekarze nie potrafili zaradzić. Dziś po zmianach na twarzy nie ma ani śladu. Pomogły modlitwa i woda z Leśniowa.

A pani Krystyna Bazan z Rybnika opowiada: - Długi czas zmagałam się z wrzodami żołądka. Wielokrotnie zaleczane, dawały o sobie znać, co i rusz. Pewnego dnia trafiłam do Leśniowa. Źródlana woda przyniosła mi wielką ulgę, a w krótkim czasie po wrzodach nie został żaden ślad. Woda w źródełku jest zimna. Przynosi natychmiastowe orzeźwienie. Pytam, czy faktycznie ma właściwości lecznicze. W odpowiedzi słyszę pytanie: - To nie wie pani, że wiara czyni cuda? Jest tylko jeden warunek, trzeba się gorąco modlić i być cierpliwym.


 

 



 

Zapisów współczesnych uzdrowień jest o wiele mniej, niż tych pochodzących z zamierzchłych czasów. Często w kościele ojcowie paulini proszą wiernych, by nie mieli obaw i dawali świadectwo otrzymywanych łask. Co jakiś czas zdarzają się więc bardzo osobiste wyznania. Większość ludzi nie chce jednak rozgłosu, a o szczęściu dzięki cudownym uzdrowieniom mówią tylko najbliższym. Nie ulega jednak wątpliwości, że kiedy mowa o leśniowskich cudach, w kronikach zapisane są przypadki dotyczące uzdrowień z paraliżu, wad wzroku i słuchu, z febry, a w dawniejszych czasach z zarazy. Na kartach zakonnych kronik mowa też o tych, którzy wybawieni zostali z przeróżnych niebezpieczeństw grożących śmiercią.

Można by powiedzieć, i tak zapewne stwierdzą sceptycy, że dawno temu medycyna nie znała współczesnych rozwiązań, więc wielu wyzdrowień nie dało się wyjaśnić z punktu widzenia nauki, uznając je wówczas za cudowne. Jednak do podobnych zdarzeń, których lekarze nie są w stanie wyjaśnić, dochodzi także i dzisiaj.

 

 

Oratorium za sprawą cudu

Już tej pierwszej, sylwestrowej nocy zawarłem z samym sobą pakt. Jeśli Marek wyzdrowieje, napiszę w podzięce dla Matki Bożej Leśniowskiej Patronki Rodzin oratorium - obiecał w ostatnią noc 2006 roku Zbigniew Książek, autor tekstów znanych oratoriów: "Świętokrzyska Golgota", "Tu es Petrus" i "Psałterz wrześniowy". Jadąc na bal sylwestrowy, zadzwonił do przyjaciela z życzeniami noworocznymi. Zamiast wiadomości, gdzie się bawi, usłyszał, że syn przyjaciela w stanie krytycznym leży na oddziale intensywnej terapii. To była sepsa, uważana za współczesną dżumę. Lekarze powiedzieli, że jedno co można zrobić, to tylko się modlić.


 

 



 

Organizm osiemnastoletniego chłopca odrzucał wszystkie znane sposoby ratunku. Rok wcześniej zmarła jego mama. Zbigniewowi Książkowi przypomniał się Leśniów. Natychmiast zadzwonił do przeora z prośbą o pomoc. Paulini zaczęli się modlić. O północy odprawiono mszę świętą w intencji chłopca. Rano Zbigniew Książek dowiedział się, że dziesięć minut po północy organizm chorego zareagował na rozpaczliwe wysiłki lekarzy. Oni sami szans jednak ciągle nie dawali. Codziennie paulini trwali w modlitwach, uspokajając, że będzie dobrze i prosząc o wiarę. I stał się cud. Po tygodniu chłopiec wstał z łóżka. Po dwóch wyszedł ze szpitala bez najmniejszych komplikacji, które zazwyczaj niesie sepsa.

W podzięce za cud Zbigniew Książek napisał oratorium, zatytułowane "Siedem pieśni Marii". Przy współpracy z Bartkiem Gliniakiem, kompozytorem, powstało dzieło, mówiące o siedmiu najważniejszych momentach w życiu Maryi, począwszy od Zwiastowania aż do Zmartwychwstania Chrystusa.

Wielu z nas twierdzi, że nie brak nam wiary. Kiedy jednak piętrzą się trudności, powątpiewamy w obecność Boga. Szukamy Go w spektakularnych czynach, potrzebujemy potwierdzeń, często nie zauważając, że jest obok nas, a łaski wypraszane za wstawiennictwem Najświętszej Panienki spływają na nas częściej, niż nam się wydaje. Zabiegani, często nie zauważamy, czego doświadczamy, jeśli nie są to wielkie rzeczy. A przecież to z małych radości utkane jest ogólnie pojęte szczęście.

Warto zajrzeć do Leśniowa - by pokłonić się najpiękniej uśmiechniętej Madonnie i przeżyć emocje duchowe w tym niezwykłym miejscu, wypełnionym ciszą, spokojem i modlitwą.

 


 

 



 

Teresa Szczepanek

Zgłoś jeśli naruszono regulamin