KLAN NIESMIERTELNYCH - Joanna Rybak [rozdz 15].doc

(44 KB) Pobierz

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Rozdział 15

 

 

„Pogrzeb"

 

 

Ponura, mroźna noc przepełniona była smutkiem. Wszystko zostało już przygotowane. Lotres i Riskal w milczeniu kopali dół w różanej kaplicy tuż przy grobie Elizabeth. Chcieli już mieć to za sobą.

Pokojówka Alex przyszła po pół godzinie. Podeszła do ciała zmarłego i przykryła je białą płachtą. Przeżegnała się i zmówiła w duchu modlitwę, w połowie której buchnęła płaczem. Biała ręka wystawała spod płachty i zwisała z łóżka. Gdy Alex uspokoiła się trochę, pochlipując, zgasiła wszystkie świeczki w komnacie, pozostawiając tylko jedną. Tuż przy łóżku. Do środka weszli trzej chłopcy. Wszyscy ubrani już w czarne szaty. Nawet wiecznie ubrany w bieli Riskal, aby uczcić śmierć przyjaciela ubrał żałobne szaty. Sophie nie ruszała się z pokoju ani na chwilę, toteż wciąż była ubrana w białą koronkową długą koszulę nocną.

Uklękli przy łóżku Chrisa i pogrążyli się w modlitwie. Nikt nie raczył się odezwać. Wszyscy z zaciśniętymi powiekami próbowali przełknąć gorycz tkwiącą w ich gardłach.

- Spoczywaj w pokoju, przyjacielu - szepnął Lotres.

Wszyscy wstali, powoli kierowali się do drzwi. Jedynie Riskal stał i się nie ruszał. Wyglądał tak jakby się mocno nad czymś skupiał.

Nagle szybkim ruchem zrzucił płachtę z Chrisa.

 

123

 

- C-co ty robisz Riskał?!

- Cicho! - Riskal mocno skupił się nad czymś. Przybliżał się do wampira. Teraz przykładał już ucho do jego czoła.

-Riskal, czy ty...

- Ciiii... - chłopak uniósł w górę palec wskazujący, tak jakby chciał coś zakomunikować.

-JA! JAGO SŁYSZĘ!!!

Lotres podniósł głowę i otarł łzy. Wpatrywał się z nadzieją w brata.

- Wgłębiłem się całkowicie w jego umysł. Przewierciłem go na wylot.

-To znaczy, że...

- Że Christopher żyje?!

Lotres wstał, przytulił się do brata i obaj zaczęli skakać ze szczęścia. Tak jak i Scott z Aleksandrą. Sophie tylko głośniej buchnęła płaczem. Lotres popatrzył na nią z niedowierzaniem.

-Sophie...?

- To ze szczęścia, nie przejmujcie się mną - szeroko się uśmiechnęła, a łzy poleciały po jej policzku obfitym strumieniem. Położyła głowę na wciąż sztywnego Chrisa.

Radość w komnacie nie trwała zbyt długo.

- Pozostaje nam jeden problem - zaczął z powagą Lotres. - Co jest sprawcą tego wszystkiego?

- Myślisz, że ma to coś wspólnego ze wzrastającą ilością bezczelnych wilkołaków, wkoło terenu klanu?

- Nie wiem... Ale musimy się tego dowiedzieć.

- Ja bym jak na razie proponował pójść spać. Jest 3 w nocy, a my nie możemy sobie pozwolić na to, aby stracić siły - zaproponował Scott.

- Tak, ale niech ktoś stoi na czatach, musimy teraz być bardziej zapobiegliwi - zauważył Lotres.

-Najlepiej będzie, jakbym to ja dzisiejszej nocy czuwał. Nikt przecież nie będzie wiedział o obecności jakichkolwiek intruzów lepiej ode mnie.

- Dobrze Riskal, a więc czuwaj.

- Mogę przy okazji siedzieć tutaj w tym pokoju, aby być przy Chrisie na wypadek jakby się ocknął.

 

124

 

Po chwili z pokoju wyszli wszyscy po kolei. Najpierw Alex, Scott, Sophie. Gdy Lotres miał zamiar opuścić pokój, zatrzymał go Riskal.

- Zaczekaj. Martwi mnie jedna rzecz. -Tak?

- Nie wiem, czy to ma jakieś znaczenie, ale... Ja widzę non stop Elizabeth. Jej pogrzeb, widzę też członków Klanu Nieśmiertelnych ale... Nie widzę Aleksandry i Sophie.

~ Nie przejmuj się, Riskal. Najwyraźniej powracają mu teraz stopniowo wszystkie wspomnienia. Myślę, że to trochę potrwa, tak wiele przeżył.

- No, w sumie to masz rację. Dobranoc braciszku.

- Dobranoc.

 

 

Tak oto anioł pozostał na nocnej służbie u boku wampira.

- Rany... Co za chaotyczne myśli... Aż mnie boli głowa.

Po paru godzinach Riskala zaczęły porządnie boleć również kości. Ziewnął przeciągle i spojrzał na zegarek. 8.45. W tak zaciemnionym pokoju Riskal poczuł się straszliwie senny. Wyciągnął się do przodu i opadł w pół na łóżko. Było mu wszystko jedno, nie zwracał nawet uwagi na to, iż leży na brzuchu Chrisa.

- Czy ty mój drogi przypadkiem nie zgłupiałeś, a może pomyliłeś sypialnie albo po prostu nagle potrzebowałeś w nocy męskiego towarzystwa?! Ale od razu ci mówię, że nie jestem homoseksualistą! - warknął zszokowany Chris.

- CHRIS!!! - Riskal ze szczęścia kompletnie się zapomniał, rzucił się na łóżko i przytulił z całych sił wampira.

- TY CHORY ZBOCZEŃCU!!! - Chris odepchnął od siebie Riskala. Wstał błyskawicznie z łóżka i spojrzał wściekłym wzrokiem w stronę anioła.

- Dlaczego ja jestem ubrany?! Możesz mi wytłumaczyć, co się stało z twoją orientacją seksualną?! I czego do cholery tak się cieszysz, że się obudziłem. To już nie można sobie normalnie pospać?

Riskal spoważniał. Wpatrywał się z uwagą w wampira i wyraźnie się zmartwił.

 

125

 

 

 

 

 

- O nie Chris, ty... - nie dokończył, ziewnął przeciągle.

- Riskal, wyglądasz jak zombie, idź się lepiej połóż.

- Nie! Muszę ci coś... - Riskal podniósł się gwałtownie, przez co zakręciło mu się ze zmęczenia w głowie. Opadł z powrotem na krzesło. - No dobrze, czuję się strasznie słabo.

- Tak, a jak się obudzisz, to wyjaśnisz mi zboczeńcu, dlaczego ze mną spałeś!!! - warknął złowrogo wampir.

-Ale... - Riskal był wykończony, wyłożył się na łóżku Chrisa i zasnął w ubraniu.

- No nie, tego jeszcze brakowało - mruknął do siebie wampir. Wyszedł z pokoju i poszedł w kierunku salonu. „Dlaczego tu tak czysto?" - zamyślił się. „Czyżby Lotresowi zachciało się nagle sprzątać? Coś mi tu śmierdzi...". Wszedł do salonu i o mało co nie dostał ataku serca. Sophie siedziała na sofie i popijała kawę. Szybko wycofał się z salonu i oparł o ścianę holu, ciężko dysząc. „Boże! Co to jest? Czy ja mam zwidy?!".

- Chris!!! Obudziłeś się! Całe szczęście. Jak się czujesz? Wszystko w porządku? - Ze schodów zbiegł Scott i stanął rozpromieniony przy Chrisie.

- Scott? Ty.. .Eee? Urosłeś... - powiedział zdziwiony.

- Daruj sobie te sarkastyczne uwagi godne Riskala - warknął syren.

-Nie no, ale poważnie, wczoraj wydawałeś mi się niższy o jakieś 5 może 10 centymetrów.

- Bardzo śmieszne - mruknął Scott. - Chodź lepiej na śniadanie.

- Na co? Na jakie śniadanie, o czym ty mówisz? Przecież ja nie jem...

- No wiem, ale czasami towarzyszysz nam przy stole, no nie?

- TY CHORY ŚLEDZIU, NIGDY NIE SIEDZIAŁEM Z WAMI NA ŚNIADANIU! I kto wam te śniadania w ogóle robi? Czy to ta, co siedzi w salonie? Kto z was przytargał tę laskę do zamku?!

-Ty Chris!

- Co?! Czy wam wszystkim odbiło? Budzę się rano, a tu Riskal jak jakiś zboczony pedofil rzuca się na mnie! Potem widzę jakąś kobietę w salonie, a potem widzę ciebie wyższego o 8 centymetrów!

...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin