Miss Arizona 24.pdf

(180 KB) Pobierz
Microsoft Word - Miss Arizona 24
A UTOR : D OMIOLE ã HTTP :// CHOMIKUJ . PL / DOMIOLE
258785048.001.png
Rozdział 24
Przeszłaś! – Jake wykrzyknął, zaciskając wokoło mnie swoje ramiona.
Oczywiście! Miałeś jakieś wątpliwości? – Odsunęłam się lekko, rzucając mu
sceptyczne spojrzenie. Jacob tylko uśmiechnął się, patrząc na mnie dziwnie i
pokręcił głową.
Odwróciłam się, spoglądając na osobę, którą najbardziej chciałabym w tej
chwili przytulić. Edward siedział w pierwszym rzędzie, wpatrując się w jakieś
papiery przed nim. Wyglądał na smutnego.
MoŜe jest po prostu znudzony.
Wywoływał we mnie jakiś dziwny instynkt opiekuńczy. Chciałam go pocieszyć.
Mimo Ŝe kochałam Jacoba, to on był tym, z którym chciałam cieszyć się moim
pierwszym sukcesem w konkursie.
Hę?!
Potrząsnęłam głową z niedowierzaniem na własne myśli. Odwróciłam się z
powrotem do Jake’a i skrzywiłam się, widząc jego przeszywające spojrzenie.
Nienawidziłam, gdy to robił. Czułam się, jakby wiedział juŜ wszystko, co
chciałam przed nim ukryć.
Ale co chciałam przed nim ukryć tym razem?
Co? – zapytałam po chwili, znudzona niezręczną ciszą, która między nami
zapanowała.
Jacob potrząsnął głową i otworzył usta, ale nie wydobył się z niego Ŝaden
dźwięk.
Bella!
Nagle przede mną pojawiła się kula energii w postaci drobnej kobietki, która
zaczęła podskakiwać i złapała mnie za dłonie, śmiejąc się głośno.
Przeszłyśmy! Wszystkie!
~ 2 ~
258785048.002.png
Alice rzuciła się na mnie i zamknęła mnie w ciasnym uścisku. Trochę zajęło mi
uzmysłowienie sobie, co się dzieje, ale po chwili śmiałam się razem z nią.
Musimy to uczcić – wykrzyknęła. – Sukces!
Co chcesz znowu zrobić, Alice? – zapytałam z nutką niepewności w głosie.
Alice przybrała niewinną minę i spoglądała na mnie swoimi wielkimi oczami.
Roześmiałam się, patrząc na jej wysiłki i potrząsnęłam głową.
Tylko małe wyjście ze znajomymi i rodziną – powiedziała obojętnym tonem. –
Ja, Rose i ty. No i nasze rodziny.
Alice uśmiechnęła się, rzucając spojrzenie w stronę Jacoba, a ja roześmiałam
się. Znowu mnie testuje.
To jest Jacob – powiedziałam. – I jasne, to świetny pomysł.
Super. – Jej usta momentalnie rozciągnęły się w szerokim uśmiechu. –
Spotkamy się za dwie godziny w tej restauracji dwie ulice dalej, ok? Jazz cię
zawiezie!
Ledwo zdąŜyła to powiedzieć, a juŜ zniknęła w tłumie, krzycząc czyjeś imię.
Trochę… wybuchowa? – skomentował Jake, patrząc niepewnie w stronę, gdzie
przed chwilą zniknęła Alice.
Tak – roześmiałam się. – Pokochasz ją.
Jeszcze raz odwróciłam się, by spojrzeć na Edwarda. Stał na uboczu, opierając
się nonszalancko o ścianę. Uśmiechnął się, gdy zauwaŜył, Ŝe mu się przypatruję,
ale widziałam jakiś smutek w jego oczach. Przypatrywałam mu się dokładniej,
starając się znaleźć źródło tego smutku, ale spuścił wzrok, chowając się przed
moim spojrzeniem.
Przede mną?
Spotkamy się za dwie godziny w garaŜu, dobrze? – zapytałam, odwracając się
do Jacoba.
Bella, nie rób tego – odparł.
Czego? – Uniosłam brwi, nie wiedząc, o co mu chodzi.
~ 3 ~
Nie zakochuj się.
Wyszedłem z sali, kierując się do swojego pokoju. Nie musiałem patrzeć na
Bellę w jego ramionach.
Nie chciałem.
Cieszyłem się jej radością, a patrzenie na nią w takim stanie było czystą
przyjemnością. Byłoby jeszcze większą, gdyby to do mnie się uśmiechała i w
moich ramionach była.
Edward?
Cichy, kobiecy głos wyrwał mnie z zamyślenia. Uniosłem głowę i zauwaŜyłem
niepewny uśmiech Gianny. Rzuciłem jej pytające spojrzenie, nie
odwzajemniając uśmiechu.
Czy coś się stało?
I tak cię to nie obchodzi, więc po co pytasz? – zapytałem, moŜe trochę za
ostro.
Nie powinno, ale … zaczęła, spuszczając głowę. – obchodzi.
Spojrzałem na nią pytająco. Delikatnie uniosła głowę, zerkając na mnie
niepewnie, a ja tylko uniosłem brwi.
Hmm?
Która to? – zapytała cicho.
Jej pytanie tylko pogłębiło moje zdezorientowanie. Patrzyłem na nią oniemiały,
nie wiedząc o co mnie pyta, ani co za chwilę powie.
O co ci chodzi? – zapytałem, juŜ lekko podenerwowany.
O kim ciągle myślisz, Edward? – zapytała.
~ 4 ~
258785048.003.png
Uniosła głowę, patrząc mi prosto w oczy. Przez chwilę zastygliśmy w bezruchu,
gdy zastanawiałem się, czy ona coś wie. Starałem się zajrzeć w głąb niej. W jej
oczach nie dostrzegłem ani krzty gniewu czy irytacji. Ujrzałem tam nadzieję,
którą widziałem juŜ wiele razy.
Nienawidzę tego.
Odpuść sobie – powiedziałem szybko i potrząsnąłem głową, odchodząc.
Skierowałem się do wind i nacisnąłem przycisk przywołania. Oparłem się
plecami o zimny marmur ściany i spojrzałem przed siebie. Gianna siedziała
zgarbiona za ladą i uderzała swoją głową o blat biurka.
Trochę Ŝałosne …
Po chwili spostrzegłem Bellę, wychodzącą z sali. Mimowolnie uśmiechnąłem
się na jej widok. Szła pewnie i szybko w moim kierunku, gdy nagle zatrzymała
się przy biurku Gianny i spojrzała na nią. Rzuciła mi pytające spojrzenie, ale
tylko wzruszyłem ramionami. Wszedłem do windy i jeszcze przez chwilę
patrzyłem, jak Bella mówi coś do Gianny, zanim drzwi się nie zamknęły.
Gdy znalazłem się juŜ w swoim pokoju, głośno opadłem na łóŜko.
Przechodziłem przez jeden z męczących dni. Odrzuciliśmy połowę kandydatek,
przejrzeliśmy mnóstwo kart, napisaliśmy dziesiątki rekomendacji. W dodatku
przeŜyłem coś, czego nie do końca rozumiałem i nie byłem pewien, czy
chciałem zrozumieć.
Usłyszałem pukanie, ale nie ruszyłem się z łóŜka. Drzwi były otwarte i Bella o
tym wiedziała. Tylko ona mogła do mnie dzisiaj przyjść.
Oczywiście nie pomyliłem się. Usłyszałem dźwięk otwieranych drzwi i po
chwili w progu mojej sypialni zauwaŜyłem sylwetkę wysokiej, pięknej kobiety o
brązowych włosach.
Edward …
Podeszła do mojego łóŜka i wspięła się na nie, po czym usiadła okrakiem na
moim brzuchu.
Zmęczony? – zapytała z troską.
Trochę – odparłem, wyciągając rękę i gładząc ją po policzku.
~ 5 ~
Zgłoś jeśli naruszono regulamin