Rozdział 2.pdf

(280 KB) Pobierz
285565593 UNPDF
To   szaleństwo ,   powiedziałam   sobie   w   duchu,   stojąc   przed   błyszczącymi,   czarnymi 
drzwiami z polerowaną, mosiężną kołatką w kształcie nietoperza. Przynajmniej ktoś tu miał 
poczucie humoru. Jude mieszkał w ogromnym, eleganckim domu w stylu Tudorów, któremu 
brakło zaledwie  kilku stóp kwadratowych  by przypominać rezydencję.  Dom  stał pośrodku 
starannie przystrzyżonego trawnika i otaczały go wysokie żywopłoty, prawdopodobnie po to, 
żeby zablokować dopływ światła słonecznego w ciągu dnia. Jeśli nie, to jego ogrodnik musiał 
mieć nadmiernie rozwiniętą potrzebę prywatności.
Bogata   dzielnica   West   Chase,   w   której   mieszkał   Jude,   była   oddalona   od   mojego 
zapuszczonego mieszkania tak bardzo, jak tylko się dało, i ładną chwilę zajęło mi żeby ją 
odnaleźć. Właściwie to miałam już trzydziestominutowe spóźnienie. Zastanawiałam się, czy 
Jude odpuścił sobie czekanie na mnie. Może to   ja   powinnam sobie odpuścić... Co ja tu w 
ogóle robiłam?
Miałam cały tydzień, żeby to sobie wyperswadować, ale jakimś cudem nie zrobiłam 
tego. Nie mogłam przestać myśleć o tym, co powiedział – o tym, że jego krew mogła mi 
pomóc. Miałam nadzieję, że nie będę musiała wypić całego galonu, żeby poczuć jakiś efekt. 
Będąc Niezmiennym nigdy nie nabyłam upodobania do smaku krwi i surowego mięsa, tak jak 
większość wilkołaków. Mówiąc o innych wilkołakach, ciekawe co pomyśli sobie o mnie moja 
rodzina. W końcu bratałam się z wrogiem.
Jakby ich to obchodziło , zakpiłam. To nie było tak, że moja matka i ojciec wyrzekli się 
mnie, ale odsunęliśmy się od siebie po tamtym okropnym wieczorze gdy stało się jasne, że 
nigdy nie przemienię się w wilkołaka. Do tego doszło też kilka innych rzeczy, które sprawiły 
że zachowywaliśmy w stosunku do siebie dystans. Rzeczy, o których wolałam nie myśleć i 
które puszczałam w niepamięć, gdy nie byłam w kontakcie z rodzicami.
Jedynym   członkiem   rozdziny   z   którym   go   utrzymywałam,   był   mój   młodszy   brat 
Diego. Byliśmy sobie naprawdę bliscy i dużo rozmawialiśmy. Tak ja jak, Diego wyrwał się ze 
schematu i opuścił naszą rozdzinę.  Teraz prowadzał  się ze sforą latynoskich wilkołaczych 
twardzieli   z   całkiem   adekwatną  nazwą  Los   Lobos ,   czyli   Wilki.   Mało   pomysłowe,   ale 
wilkołaki były bardziej praktyczne niż twórcze.
Uniosłam dłoń, żeby zapukać już chyba po raz piąty i znów ją opuściłam. Czy dobrze 
robiłam?   Czy   będę żałować  swojej   decyzji   kiedy   już  znajdę  się  po   drugiej   stronie   tych 
błyszczących, czarnych drzwi?
Zanim zdążyłam zmienić zdanie, drzwi otwarły się na ościerz i stanął w nich Jude, 
patrząc na mnie.
 ­ Luz, cieszę się że cię widzę. Bałem się, że nie przyjdziesz na spotkanie.
Zabrzmiało  to tak, jakbyśmy odbywali towarzyską wizytę – tak jakbym  wpadła  do 
niego na drinka. No cóż, w sumie to nie odbiegało wcale od prawdy. W końcu przyszłam tu 
po to, żeby pozwolić mu napić się swojej krwi. Poczułam, jak po mojej skórze przebiegają 
dreszcze i odepchnęłam  od siebie tą myśl. Łatwiej  było udawać, że przyszłam tu tylko w 
interesach i wyrzucić z umysłu obraz białych, ostrych kłów, które wystawały odrobinę spod 
jego zmysłowej górnej wargi.
 ­ Pogubiłam się trochę po drodze – powiedziałam sztywno. – Przepraszam za spóźnienie.
 ­ Ale jesteś tu teraz... I tylko to się liczy. – Jude odsunął się na bok i wykonał zapraszający 
gest w stronę drzwi. – Wejdź, proszę.
Minęłam go i weszłam do mrocznego wnętrza domu. Serce waliło mi chyba ze sto 
razy na minutę. Teraz wiedziałam, jak czuły się ludzkie kobiety gdy szły na randkę w ciemno. 
Bezbronnie.
 ­ Rozgość się – wymruczał Jude.
Miał   na   sobie   cienką,   czarną,   wyciętą  pod   szyją  koszulkę,   która   opinała   jego 
muskularną pierś, i sprane dżinsy. Spodobał mi się jego luźny ubiór i miałam nadzieję, że nie 
przesadziłam   ze   swoim   własnym.   Miałam   na   sobie   krótką,   zalotną,   czarną  spódnicę  w 
czerwone kwiaty i pasującą do niej jasnoczerwoną, jedwabną bluzkę.
Nie istniała żadna wiarygodna wymówka, dla której miałabym się stroić dla wampira, 
ale kupiłam ten strój całe wieki temu w czasach gdy chodziłam na randki, a teraz po prostu 
leżał   bezużyteczne   w   mojej   szafie.   Mimo   tego,  że   wiedziałam  że   dzisiejszy   wieczór   był 
spotkaniem   wyłącznie   biznesowym,   nie   mogłam   się  powstrzymać żeby   go   nie   założyć. 
Poczucie, że jestem ładna przydało mi pewności siebie, a w tej właśnie chwili potrzebowałam 
całej pewności siebie jaką tylko mogłam z siebie wykrzesać tylko po to, żeby wejść do domu 
Jude’a.
Zamknął drzwi tak delikatnie, że nawet tego nie usłyszałam. I tak byłam zbyt zajęta 
rozglądaniem się dookoła. Ogromny dom został udekorowany antykami, przynajmniej te jego 
części,   które   mogłam   dostrzec.   Wypolerowane   parkiety   lśniły   w   przytłumionym  świetle 
miniaturowego żyrandola wiszącego nad moją głową.
 ­ Masz piękny dom – powiedziałam, czując się niezręcznie.
 ­ Dzisiejszego wieczora nic nie jest piękniejsze od ciebie. Cieszę się, że rozpuściłaś włosy... 
miałem nadzieję, że to zrobisz.
Jude odsunął kilka zabłąkanych kędziorów z mojej szyi, a ja zadrżałam, czując dotyk 
jego wielkiej dłoni na swojej wrażliwej skórze.
  ­   Dziękuję  –   nagle   poczułam   falę  nieśmiałości,   która   sprawiła  że   poczułam   się  na   tyle 
nieswojo, żeby się zirytować. – Więc gdzie to zrobimy? – spytałam, unosząc podbródek.
Jude uniósł brew.
 ­ To dla ciebie tylko interes, zgadza się?
  ­ A czemu nie miałoby tak być? – rzuciłam mu wyzywające spojrzenie. – W końcu to   jest 
tylko interes, prawda?
Jego spojrzenie stwardniało.
  ­   W   rzeczy   samej.   W   takim   razie   chodź  za   mną.   Pokażę  ci,   gdzie   zaplanowałem   nasze 
spotkanie  – odwrócił  się i ruszył  przed siebie bezgłośnie.  Nie miałam  innego wyboru, jak 
tylko pójść za nim w głąb jego wielkiego domu.
Minęliśmy po drodze mnóstwo pokoi, zanim gestem zaprosił mnie do jednego z nich 
na końcu długiego korytarza. Przeszłam raczej niechętnie przez próg i znalazłam się w czymś, 
co wyglądało na gabinet. Pod ścianami ustawiono regały z książkami, a na biurku w końcu 
pokoju   stał   zamknięty   laptop.   Hmm,   wampir   który   jest   na   bierząco   z   nowoczesną 
technologią...   interesujące.   Wielu   z   nich   tego   nie   robiło,   preferując  życie,   jakie   wiedli   w 
przeszłości. Wyglądało na to, że Jude lubił patrzeć w przyszłość. Mogłam mu to policzyć za 
plus. Nie żebym kiedykolwiek była zainteresowana spotykaniem się z wampirem, ale jednak.
W drugim końcu mrocznego pokoju, przed kominkiem, stała długa, niska kanapa obita 
brązową skóry. Ku mojemu zaskoczeniu, dostrzegłam w palenisku małe, strzelającego w górę 
języki ognia. To było źródło całego światła w pomieszczeniu. Moją pierwszą myślą było to, 
że   na   zewnątrz   było   jeszcze   za   gorąco,  żeby   palić  w   kominku.   Ale   potem   zdałam   sobie 
sprawę, że nie. Jude musiał przykręcić znacznie centralne ogrzewanie, bo w pokoju panowała 
przyjemna temperatura. 
 ­ Zapraszam – wskazał ręką kanapę i zaczekał aż usiądę, i dopiero potem zajął miejsce obok 
mnie.
Na   kolanach   i   łydkach   czułam  żar   bijący   od   ognia   i   przez   moment  żałowałam,  że 
zamiast spodni założyłam spódnicę. Tyle że wtedy musiałabym je z siebie zdjąć, kiedy będzie 
mnie gryzł, a spódnicę mogłam po prostu podciągnąć do góry.
Samo myślenie o tym, że nurkuje między moje uda i podciąga spódnicę na wysokość 
talii   sprawiło,  że   zrobiłam   się  nerwowa.   Zrobiłam   kilka   głębokich   wdechów,  żeby   się 
uspokoić.   To biznes. To tylko biznes , powtarzałam sobie surowo w myślach.   On chce tylko 
spróbować twojej   krwi. Nie ma w tym absolutnie nic erotycznego .
Taa, jasne. Ta myśl natychmiast wyparowała z mojej głowy, gdy spojrzałam w górę i 
napotkałam oczy Jude’a w blasku ognia. Były na wpół przymknięte z pożądania. Patrzył na 
mnie z taką intensywnością, że spłonęłam rumieńcem i odwróciłam wzrok.
Odchrząknęłam nerwowo.
 ­ Uhm... więc co teraz? – spytałam, starając się nie brzmieć na tak poddenerwowaną, na jaką 
się czułam.
Jestem niezłą twardzielką, ale nie mam zbyt wielkiego doświadczenia jeśli chodzi o 
tego typu sprawy. I żadne z tych doświadczeń nie było miłe.
 ­ Teraz to – wymruczał Jude.
Pochylił   się,   ujął   w   dłonie   moją  twarz   i   wycisnął   na   moich   ustach   tak   delikatny 
pocałunek, że ledwie go poczułam. To było tak wspaniałe, a ja byłam tak spragniona kontaktu 
fizycznego,  że   niemal   mogłam   mu   pozwolić  na   więcej.   Tyle  że   to   miała   być  umowa 
biznesowa... a nie schadzka, co próbowałam sobie wmówić.
  ­ Chwileczkę – odsunęłam się od niego, zanim zdążył pocałować mnie ponownie. – Co... 
dlaczego mnie całujesz?
Spojrzał mi w oczy.
 ­ Po pierwsze dlatego, bo tego chcę. A po drugie, bo próbuję cię, że tak powiem, rozgrzać. 
Picie czyjejś krwi jest tak równie ważną sprawą co seks. Chyba nie chciałabyś kochać się z 
kimś bez małej gry wstępnej, prawda?
  ­   Skąd   mam   to   wiedzieć?   –   skrzyżowałam   ramiona   na   piersiach   w   obronnym   geście.   – 
Słuchaj, wydawało mi się, że mówiłeś że to nie będzie miało żadnego seksualnego podtekstu.
Oczy Jude’a rozbłysły.
  ­   Jeśli   chcesz   to   możemy   to   zrobić  metodycznie   i   na   zimno,   ale   obawiam   się,  że   mimo 
wszystko to ciągle może zawierać pewne elementy, które będą ci przypominać o seksie.
 ­ Jakie elementy? Po prostu mnie ugryziesz, to wszystko – uniosłam brodę i zmarszczyłam 
brwi.
 ­ To nie jest wszystko. Pomyśl o tym, Luz. – Jego głos był głęboki i miękki. – Rozłożysz dla 
mnie   swoje   nogi...   otworzysz   się  dla   mnie.   A   ja...   ja   będę  cię  penetrował   –   jego   oczy 
prześlizgnęły się do miejsca, w którym zaciskałam dłonie na podołku, i wiedziałam że myśli o 
moich udach. O ich wewnętrznej stronie. W mojej głowie pojawił się kolejny obraz jego ust 
między moimi nogami, liżących, ssących... gryzących.
Dobry   Boże,   znów   robiłam   się  cała   mokra   i   gorąca,   myśląc   o   tych   zakazanych 
rzeczach i słuchając tego głębokiego, miękkiego głosu opisującego co będziemy robić. Co się 
ze mną dzieje?   Nie mogę się poddać temu uczuciu , nakazałam sobie stanowczo.   Nie mogę
Wzięłam głęboki wdech.
  ­   Słuchaj,   przystąpmy   do   tego   w   końcu,   dobrze?   –   powiedziałam   tak   szybko,   jak   tylko 
mogłam. – Chciałeś napić się mojej krwi... w porządku, więc napij się jej. Nie będę czekać 
cały wieczór.
Jude potrząsnął głową.
  ­ Szkoda. Ja mógłbym spędzić całą noc, każdą noc na podziwianiu i odkrywaniu tajemnic 
twojego pięknego ciała. W porządku – ześlizgnął się z kanapy i nagle znalazł się przede mną 
na kolanach. – Rozłóż dla mnie swoje nogi, Luz.
Te   słowa   wypowiedziane   głębokim,   zmysłowym   głosem   sprawiły,  że   zadrżałam, 
robiąc to o co mnie poprosił. Pomimo gorąca bijącego od ognia, moje ciało pokryła gęsia 
skórka. Ale to właśnie po to tu przyszłam i byłam zdeterminowana doprowadzić to do końca.
Tak było do momentu, w którym Jude podciągnął w górę moją spódnicę i poprosił 
mnie o zdjęcie bielizny.
Miałam na sobie czarne, koronkowe bokserki, które zakrywały mnie kompletnie, więc 
pomyślałam że założenie ich było z mojej strony mądrym posunięciem. Nie było mowy o 
tym, żeby zobaczył przez nie chociaż skrawek mojej szparki. To się dobrze składało, skoro 
nie chciałam żeby wiedział jak bardzo mnie podniecał. Byłam teraz tak gorąca, wilgotna i 
zdenerwowana, że ledwo mogłam skupić się na tym co do mnie mówił. Musiałam go poprosić 
dwa razy żeby powtórzył, zanim dotarł do mnie sens jego słów.
 ­ Słucham? – spytałam, wpatrując się w niego tępo.
 ­ Powiedziałem, że musisz je zdjąć – pociągnął za elastyczny, koronkowy materiał bokserek. 
– Przeszkadzają.
 ­ W czym? – zapytałam z naciskiem, spoglądając na swoje nogi widoczne w blasku ognia. To 
znaczy... masz tu spory kawałek uda, w który możesz mnie ugryźć. W jaki sposób... moja 
bielizna ci przeszkadza?
  ­   Wolę  gryzienie   w   pachwinę...   tam,   gdzie   udo   łączy   się  twoim   ciałem.   Łatwiej   wtedy 
znaleźć naczynie krwionośne.
Spojrzałam na niego podejrzliwie.
 ­ Nie zmyślasz tego tylko po to, żeby zdjąć ze mnie majtki?
  ­   Przysięgam,   Luz,  że   potraktuję  to   jako   umowę  i   nie   będę  próbował   cię  wykorzystać  – 
powiedział sucho. – Chyba że chcesz, żebym zrobił coś więcej niż tylko gryzienie – uniósł 
pytająco brew.
 ­ Nie – rzuciłam pośpiesznie, czując jak płoną mi policzki. – Ja po prostu... to krępujące, to 
wszystko. Ja nigdy nie... nie jestem przyzwyczajona do tego, żeby mieć tam mężczyznę.
 ­ Oczywiście, że nie. – Przesunął powoli jedną ręką po moim udzie. – Ale obiecałem ci, że 
nie wezmę niczego, czego sama mi nie dasz, pamiętasz?
 ­ Jak mam ci zaufać?
Wzruszył ramionami.
 ­ Jak na razie się na mnie nie zawiodłaś, prawda? Nie uważasz, że mogłem po prostu wziąć 
to czego chciałem, zamiast z tobą porozmawiać?
Lodowaty dreszcz strachu przebiegł po moim kręgosłupie.
 ­ Chyba mogłeś.
 ­ Ale nie zrobię tego – jego głos nagle złagodniał. – Mogę być wieloma rzeczami, Luz, ale z 
pewnością nie jestem gwałcicielem.
 ­ W porządku. – Nie wiedziałam dlaczego, ale mu uwierzyłam. Mógł sobie być wampirem, 
ale jak na razie zachowywał się jak dżentelmen.
  ­ Po prostu powtarzaj sobie, że to tylko umowa biznesowa. Im szybciej wymienimy krew, 
tym prędzej będziesz mogła stąd wyjść. – Głos Jude’a był niemal znudzony, ale jego oczy 
były dziwnie skupione.
Wybierając między zaufaniem, a utratą szansy na kontrolowanie swojej paniki przez 
jego krew zdecydowałam, że zrobię to, o co mnie poprosił. Skinęłam głową, pomimo dziko 
walącego serca.
 ­ W porządku, zdejmę je.
Wstałam z pozycji półleżącej i sięgnęłam pod spódnicę. Zaczepiłam kciukami o brzeg 
elastycznej, czarnej koronki i zsunęłam bokserki do samych kostek. Miałam trochę kłopotów 
z przeciągnięciem ich przez czarne sandałki z paseczków, które miałam na stopach, ale Jude 
pomógł mi bez słowa i wkrótce byłam już kompletnie naga pod swoją krótką spódnicą.
 ­ Świetnie – spojrzał na mnie w skupieniu. – Teraz mogę sięgnąć.
 ­ Taa, po prostu wspaniale – wymamrotałam. Czując się potwornie niepewnie, usiadłam na 
kanapie   i   wróciłam   do   swojej   półleżącej   pozycji.   Nie   mogłam   uwierzyć,  że   naprawdę  to 
robiłam, nie mogłam uwierzyć, że zaraz rozłożę nogi i pozwolę mu... Nie mogłam dłużej o 
tym myśleć. Zamknęłam szczelnie oczy.
 ­ W porządku, jestem gotowa.
 ­ Odpręż się.
Uniósł   moją  spódnicę,   a   potem   jego   duże,   ciepłe   dłonie   pogładziły   moje   kolana, 
rozdzielając je delikatnie. Zacisnęłam dłonie w pięści, czując jak porusza się między moimi 
nogami, a jego szerokie ramiona rozsunęły moje uda o wiele bardziej, niż mogłoby mi się to 
podobać. Zastanawiałam się, czy widział jak bardzo byłam teraz podniecona, jak wilgotna się 
stałam, i skrzywiłam się w duchu ze wstydu. Był wampirem – jako szanujący się wilk nie 
mogłam sobie pozwolić na to, by mnie podniecał. A jednak dotyk jego dłoni na moim ciele, 
jego   miękki,   głęboki   głos   mruczący  żebym   się  odprężyła   i   otworzyła   przed   nim,   ciepły, 
pikantny zapach jego skóry z nikłym śladem drogiej wody kolońskiej – to wszystko składało 
się na zapowiedź najbardziej zmysłowego doświadczenia w moim życiu.
Jakie to żałosne. Pozwalanie na to by ugryzł mnie wampir, to najlepszy seks jaki mogę 
mieć , zganiłam  się w myślach. Czułam,  jak moja szparka otwiera  się w  miarę, jak na nią 
naciskał, próbując dotrzeć do wewnętrznej  strony mojego uda. Czy w tym przytłumionym 
świetle mógł zobaczyć jak bardzo byłam wilgotna i śliska? Czy mógł wyczuć zapach mojego 
podniecenia? Dla wilkołaków zapach miał kolosalne znaczenie. Nie sposób było tego udawać, 
więc jeśli twój partner był wilkołakiem,  to wiedział że masz ochotę na seks albo nie. Nie 
byłam pewna czy z wampirami sprawy miały się tak samo. Jeśli tak było, to przynajmniej 
Jude   był   na   tyle   dobrze   wychowany,  żeby   o   tym   nie   wspominać.   Cieszyła   mnie   jego 
staromodna dworskość. I bez mówienia o tym czułam się wystarczająco skrępowana, że tak 
mnie podniecał.
Nie myśl o tym , nakazałam  sobie.   Nic ci nie będzie. Wszystko w porządku. Szybkie 
ukłucie w udo i po krzyku . Chyba powinnam się martwić, czy te ostre jak brzytwa kły, które 
widziałam  w jego  ustach,  bardzo  mnie  zranią przebijając  moją skórę. Mimo wszystko  nie 
dbałam o to. Jedyne o czym byłam  w stanie myśleć,  to jak bardzo byłam  zdenerwowana, 
zgrzana i zawstydzona.
A potem poczułam jego oddech na wewnętrznej stronie uda.
Zamarłam. Aż do tego momentu wierzyłam, że mogę przez to przejść. Że mogę bez 
problemu pozwolić mu na to, by mnie dotykał i napił się mojej krwi, nawet z tak intymnego 
miejsca. Ale teraz kiedy to się miało stać, poczułam jak ogarnia mnie ślepa panika.
Moje   podniecenie   szlag   trafił.   Wszystko   przez   strach.   Moje   gardło   zdawało   się 
zaciskać i  nie   mogłam  już  oddychać  –  nie  mogłam  nabrać wystarczająco   dużo  powietrza, 
nawet mimo tego, że moje płuca pracowały jak miechy. Na czoło wystąpił mi zimny pot, a 
serce zaczęło walić jak młot, próbując wyskoczyć z mojej piersi.
O Boże, nie mogę. Nie mogę !, pomyślałam całkiem niespójnie. Powróciłam myślą do 
tamtej  nocy – do pijanego  człowieka leżącego  na mnie  całym ciężarem  swojego ciała,  do 
obrzydliwego   smrodu   jego   potu   i   oddechu   zalatującego   whisky   na   moim   policzku,   gdy 
próbował   we   mnie   wejść.   A   potem   wróciłam   wspomnieniami   do   jeszcze   innej   nocy.   Do 
czasu, gdy byłam zbyt młoda i zbyt słaba żeby się bronić...  Nie! Nie mogę o tym myśleć! Nie 
mogę. Nie mogę!
Zgłoś jeśli naruszono regulamin